Nowy Napis Co Tydzień #028 / Iść albo nie iść, czyli „Hamlet” w Teatrze Słowackiego
Wielu już mierzyło się z Szekspirowskim Hamletem. Istnieją niezapomniane teatralne adaptacje, które pamiętamy, bo dawały coś więcej niż teatralne przeżycie: były milowymi krokami w rozwoju teatru, powstały w czasie przełomowym, nierzadko kryzysowym. W pamięć wielu na trwałe zapadły przedstawienia Hamleta w reżyserii Andrzeja Wajdy (Stary Teatr w Krakowie, 1989 rok), Hamleta, księcia Danii w reżyserii Krzysztofa Nazara (Teatr Wybrzeże, 1996 rok), Hamleta w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego (Teatr Rozmaitości, 1999 rok) ze swą intymną refleksją na temat tożsamości, czy wreszcie H w reżyserii Jana Klaty realizowanego w symbolicznej dla Polaków przestrzeni Stoczni Gdańskiej (rok 2004).
Wielu reżyserów poległo. Bo niełatwo jest powiedzieć „być albo nie być”, szczególnie jeśli chce się nadać genialnemu, uniwersalnemu tekstowi Szekspira współczesny wydźwięk, zachowując jednocześnie uniwersalne przesłanie. Widząc na afiszu nazwisko Stanisława Wyspiańskiego i jego dzieła o utworze i bohaterze Szekspira, można było mieć nadzieję, że ten aspekt, aktualnego, ale też właśnie uniwersalnego myślenia o duńskim księciu pojawi się w krakowskim spektaklu w sposób przykuwający uwagę, każący podjąć głębszą refleksję na temat polskiego „tu i teraz”. Niestety, tak się nie stało, a odniesień do koncepcji Wyspiańskiego było niewiele, i o ile w ogóle się pojawiały.
Adaptacja wyreżyserowana przez Bartosza Szydłowskiego niestety rozczarowuje. Miałam nieodparte wrażenie, że reżyser dąży do wpisania się w poetykę tak zwanego pokolenia porno. Ale to, co w dramaturgii brytyjskiej (mam tu na myśli przede wszystkim dramaty Sarah Kane i Marka Ravenhilla) stało się uniwersalne – dało nowy język komunikowania się z publicznością i diagnozowania rzeczywistości w sposób, który stawał się zrozumiały nie tylko dla tamtego pokolenia – w polskiej dramaturgii i praktyce teatralnej okazało się miałkie i publicystyczne. Publicystyczny Hamlet z Teatru Słowackiego zostanie zapomniany, bo, tak jak wyrzucamy przeczytane gazety (niezwykle rzadko zachowując najlepsze artykuły, felietony), tak większość widzów wyrzuci pewnie z pamięci to przedstawienie. Jeśli miało wzbudzić refleksję, to nie wzbudziło. Jeśli miało oburzyć, to nie oburzyło. Jeśli miało pozostawić lekkie poczucie niesmaku czy rozczarowania, to… a! to to się akurat udało.
Szekspir nie przewraca się w grobie. Szekspir przysypia, lekko znudzony, bo wielość efektów, pomysłów nie podziałała tu konstruktywnie. Dwie godziny spektaklu, który jest chwilami wewnętrznie niespójny, nie stały się przyczynkiem do pogłębionej refleksji. Koncepcja, aby powiedzieć coś aktualnego, nie zmieniła się w żadne uniwersalne i pogłębione prawdy. Dość powierzchowne koncepcje – Duch Ojca w stroju szeryfa, nawiązujący wprost do plakatu wyborczego z 1989 roku, Klaudiusz w telewizyjnym programie opowiadający o zbrodni, której dokonał (bo nie ważne co, ważne, aby mówili!), czy wreszcie Poloniusz (niezły Tomasz Międzik) jako nieprzyjemny duchowny – to zbyt mało, aby wyjść poza doraźną publicystykę. Czy dowiadujemy się czegoś nowego? Śmiem twierdzić, że nie. Przecież konstatacja, że polityka jest cyniczną grą, nie może rościć sobie prawa do bycia odkrywczą myślą.
Najmocniejszą stroną spektaklu są kreacje aktorskie Hamleta (bardzo dobry Marcin Kalisz; Joanna Targoń pisała o tej kreacji, że Kalisz jest Hamletem z ADHD, trudno się nie zgodzić…) i Ofelii (w tej roli znakomita Agnieszka Judycka). Ale i tu nie ma konsekwencji: ta ostatnia do pewnego momentu nie jest kreacją w duchu szekspirowskiego dzieła, jest odważna, energiczna, waleczna i kiedy już mamy nadzieję, że zrobi porządek z całym cynicznym towarzystwem, to reżyser wraca do źródła i każe jej dokonać żywota w sposób wierny Szekspirowi. Szkoda.
Szanowni Państwo! Iść na ten spektakl, czy nie iść? Nie iść. Smutna to konstatacja, ale uczciwa odpowiedź na tak postawione pytanie nie może być inna. Natomiast jeśli ktoś z Państwa spragniony jest dobrej adaptacji tego dzieła, to polecam Teatr Stu. Na ich Hamleta iść warto. I warto być.
Tekst: W. Szekspir, St. Wyspiański, Scenariusz: P. Augystyniak, B. Szydłowski, Hamlet, reż. B. Szydłowski,Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, premiera: 9 listopada 2019 roku.