Nowy Napis Co Tydzień #058 / Strofowanie sprzed 30 lat
Niemal 30 lat temu, w maju 1991 roku, emigracyjny pisarz Gustaw Herling-Grudziński odwiedził Polskę, której nie widział od pół wieku. W Dzienniku pisanym nocą tak wspomina atmosferę intelektualną, jaką zastał w Warszawie:
Moje pierwsze kroki na ojczystej ziemi okazały się „polityczne” (…). Po wylądowaniu i wyściskaniu siostry i przyjaciół znalazłem się natychmiast w specjalnej salce dworca lotniczego, gdzie obskoczyli mnie dziennikarze z radia i telewizji. Tam właśnie, w ich pytaniach, wtargnęła od razu i bez pardonu polityka. „Wybory prezydenckie skwitował pan w swoim dzienniku ostrą krytyką głównych protagonistów naszej sceny politycznej. Podtrzymuje pan tę krytykę”? Odpowiedziałem, że nie mam żadnego powodu wycofywać się z niej, po czym uzasadniłem ją krótko i jeszcze ostrzej. Wieczorem, ledwie skończył się dziennik telewizyjny, zatelefonował do mnie bliski człowiek, którego bardzo cenię. „Mój drogi, u nas (z naciskiem w głosie) nie mówi się tak ostro”. Co zabrzmiało przyjacielskim ostrzeżeniem, nieoczekiwanym doprawdy w jego ustach (Podróż do Polski [w:] Dziennik pisany nocą, 8-31 maja 1991).
Dalej pisarz, analizując bzdurność i brak powagi wypowiedzi politycznych podczas „absurdalnej wojny na górze” konstatuje, że „u progu niepodległości” niestety „poważne i ważne dla nas sprawy przybrały naraz formę komedii o przeplatających się wątkach to z Witkacego, to z Trans-Atlantyku”. Warto przypomnieć, że we wspomnianych wyborach starł się Lech Wałęsa (ówcześnie przewodniczący zwycięskiej „Solidarności”), a jego nieszczęsnym konkurentem, promowanym przez niegdysiejsze opozycyjne elity, był Tadeusz Mazowiecki (ówczesny premier, a wcześniej doradca Wałęsy, występujący jako kandydat ROAD, późniejszej Unii Wolności, późniejszej Platformy Obywatelskiej). Ku zgrozie elit, przy 60% frekwencji, premier nie wszedł do drugiej tury, przegrywając z nieznanym emigrantem Tymińskim o prawie milion głosów. W drugiej turze, w której wzięło udział zaledwie połowa Polaków, zdecydowane zwycięstwo odniósł Lech Wałęsa.
Ale jaka opinia Herlinga wymagała surowego skarcenia pisarza? Autor Innego świata skomentował niską frekwencję i wskazał na fakt, że zaledwie 38% uprawnionych do głosowania poparło Wałęsę.
Trudno uwierzyć, że człowiek o inteligencji politycznej Geremka mógł, po pierwszej turze wyborów, nazwać społeczeństwo polskie „niedojrzałym”. Jedyny morał wyborów prezydenckich wskazuje nie tyle na „niedojrzałość” społeczeństwa (niezbyt zaskakującą po czterdziestu pięciu latach rządów komunistycznych), ile na niedojrzałość elit politycznych (Dziennik pisany nocą, 13 grudnia 1990).
Pisarz stwierdził, że począwszy od „okrągłego stołu”, przez czerwcowe wybory 1989 roku, wybranie Jaruzelskiego na prezydenta głosami opozycji, aż po reformy rządu Mazowieckiego (tzw. „Plan Balcerowicza”), elity polityczne nie wyjaśniały społeczeństwu ani kosztów, ani dróg wyjścia z komunizmu, a decyzje podejmowane ponad głowami ludu były nie tylko niezrozumiale, ale społecznie podejrzane. Krótko mówiąc, Herling zarzucił elitom pychę i nieliczenie się ze społeczeństwem oraz przeprowadzanie tzw. transformacji kosztem zwykłych ludzi.
Vita brevis, ars longa, occasio praeceps, experimentum periculosum, iudicium difficile (życie krótkie, sztuka długa, okazja ulotna, doświadczenie niebezpieczne, sąd niełatwy). Ta łacińska wersja greckiej sentencji sugeruje, że nie starczy jednego życia na zgłębienie sztuki (medycznej, bo powiedzenie przypisywano Hipokratesowi). Może i do myślenia o polityce w demokracji też się stosuje?
(red)