Nowy Napis Co Tydzień #062 / Aby nie zapomnieć. Gorąca socjologia Ireneusza Krzemińskiego
„Solidarność”. Projekt polskiej demokracji to jedna z najważniejszych książek o ruchu społecznym zrodzonym w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. Składają się na nią powstałe w ciągu dekady lat 80. i na początku lat 90. XX wieku socjologiczne studia i eseje Ireneusza Krzemińskiego, uczestnika i obserwatora ruchu społecznego „Solidarność”. To również książka, która wzięła się ze sprzeciwu, że w Polsce o najważniejszych sprawach często nie wypada mówić, że „Solidarność”, jak pisze autor, „z całkiem niezwykłego, ale jednak zdecydowanie realnego, poddającemu się badaniu i analizie zjawiska przemieniła się definitywnie w mit, którego kontury i zawartość treściowa nie były do końca jasne: można było tym mitem dość dowolnie manipulować”
Niezwykłość i rzeczywistość ruchu uwidaczniają się z wielu perspektyw. Na słynną książkę z 1997 roku składają się socjologiczny opis formowania się NSZZ „Solidarność” w różnych zakładach Warszawy, wkraczający czasem na pole etyki i filozofii zapis prób interpretacji ruchu oraz teksty, w których autor diagnozuje dziedzictwo „Solidarności” i kondycję polskiego społeczeństwa w pierwszych latach transformacji. Gros tekstów pochodzi z lat 80., a autor pisze je z pozycji badacza zaangażowanego, „od wewnątrz”, zawsze z zamiarem wpływu na politykę – a przynajmniej na społeczną pamięć. Krzemiński angażuje w rozważania nie tylko chłodny umysł, ale i gorące serce. Dotyka spraw fundamentalnych dla istnienia każdej ludzkiej wspólnoty, odnosząc się przy tym często, chociaż między wierszami, do debat i sporów politycznych lat 90.
Teksty, różne pod względem tematu, gatunku i stylu (tom zawiera zarówno raport i metodologiczne noty z badań, jak i eseje), łączy przeświadczenie, że „Solidarność” nadała nowy sens polityce, wypracowała – przede wszystkim w działaniu – nowe znaczenie pojęć solidarności, demokracji czy społeczeństwa obywatelskiego. Krzemiński sugeruje, że skoro nie stały się one fundamentami nowego polskiego państwa, to przynajmniej powinny być zachowane w społecznej pamięci, aby, gdy być może pojawią się ku temu sprzyjające okoliczności, powrócić jako wzór stosunków społecznych i politycznych. To właśnie ukazanie nowej polityki, a także procesów jej powstawania i rozpadu za pomocą różnych narzędzi (socjologicznych, filozoficznych, publicystycznych) autor stawia sobie za cel.
Jak powstały teksty
Najstarsze teksty w zbiorze pochodzą z 1983 roku. Są to raporty z badania przeprowadzonego na terenie jedenastu warszawskich zakładów w ostatnich miesiącach 1980 roku i w styczniu 1981 oraz poprzedzający go wstęp. Sama analiza, prowadzona metodą wywiadów pogłębionych, miała za zadanie nie tylko dostarczyć akademickiej wiedzy o polskim społeczeństwie parę tygodni po sierpniowych strajkach na Wybrzeżu i zawiązaniu się tam „Solidarności”. Cele były również praktyczne. Jak pisali autorzy badania, „jego wyniki powinny dawać podstawę dla decyzji co do przebiegu bieżących i przewidywanych działań społecznych”, powinny stać się „elementem dalszego przebiegu badanego procesu społecznego”
Wspomniane badanie wśród warszawskich robotników, którego pomysł zrodził się w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego na seminarium profesora Stefana Nowaka, nie było jedynym spotkaniem Krzemińskiego z „Solidarnością” w czasie jej karnawału. Dużo ważniejsze i umacniające przekonania autora co do sposobu uprawiania socjologii były spotkanie i współpraca z francuskim badaczem o lewicowych poglądach Alainem Touraine’em. Przyszły autor eseju Świat zakorzeniony wszedł do zespołu Francuza i podjął pracę metodą socjologicznej interwencji autorstwa Touraine’a. Metoda w założeniach była bliska temu, co Krzemiński nazywał „gorącą socjologią”. Jak wyjaśniał, „chodziło o to, żeby socjologiczna analiza mogła stanowić pomoc dla aktorów społecznych; aby pomagała im uświadomić sobie własne cele, sposoby działania, kierunki myślenia, tym samym czyniąc ich działania społeczne bardziej skutecznymi, pewniejszymi i mądrzejszymi”
Na podstawie badań w kilku ośrodkach Touraine opisał przenikanie się kilku definicji ruchu – jako związku zawodowego, ruchu narodowowyzwoleńczego i ruchu na rzecz demokracji. Zależnie od czasu i miejsca poszczególne wymiary „Solidarności” wysuwały się na plan pierwszy, jednak nigdy nie funkcjonowały w oderwaniu od pozostałych, które je wspierały, uzupełniały i legitymizowały. To spostrzeżenie Touraine’a znalazło odbicie we własnej pracy Krzemińskiego.
Pierwsze wersje powstałych wówczas artykułów ukazały się w 1985
Nowy sens polityki
Warto więc teraz skierować uwagę na główną tezę książki Krzemińskiego. Jak pisze socjolog:
Jądrem postawy, która ożywiła wówczas większość ludzi, było przekonanie, że mają prawo być obywatelami, to znaczy – we wspólnocie zabierać głos na temat swojego losu i losu społeczeństwa oraz podejmować działania zbiorowe i indywidualne, które życiu nadawały pożądany przez nich kształt. Oznaczało to potraktowanie państwa jako, z jednej strony, wyraziciela dążeń, interesów i pragnień społeczeństwa, z drugiej – stróża „naturalnych” praw człowieka, które gwarantują trwałość i „zwyczajność” obywatelskiego zaangażowania i obywatelskich postaw. Gra polityczna – owa gra sił – stawała się w tej perspektywie może koniecznym, ale na pewno nie najważniejszym elementem polityki rozumianej jako samorządzenie się społeczności, świadome kierowanie swym losem przez społeczeństwo. Oznaczało to uczestnictwo, aktywną obecność większości ludzi w polityce, bo polityka stała się warunkiem poczucia, że poszczególne jednostki i cała zbiorowość odpowiadają za swoje życie i że mogą nadać mu moralnie pożądany kształt
I. Krzemiński, „Solidarność”. Projekt..., dz. cyt., s. 24–25. [8].
Ukierunkowanie na moralność, zdaniem Krzemińskiego, było właśnie tym, co czyniło ruch racjonalnym, rzeczowym, nastawionym na praktyczne działanie. Obywatelski, godnościowy, demokratyczny ideał etyczny spajał różne środowiska i grupy w jeden ruch społeczny
Mówienie i pisanie o moralności, a zwłaszcza o moralności, która miałaby być podstawą polityki, budzi zazwyczaj dwojakie skojarzenia i obawy. Badacz podkreślający, że społeczeństwo demokratyczne, oparte na prawach człowieka i obywatela, ma swój sens moralny, a demokracja jest niemożliwa bez założeń moralnych
Skoro „Solidarność” była lekcją demokracji opartej na głębokiej, „etyczno-metafizycznej” inspiracji, na fundamencie transcendentalnych wartości, to z czego ten impuls płynął? Według Krzemińskiego płynął on z religii. Pisał:
[…] taki punkt widzenia w sposób zadowalający i trwały może być chroniony nie inaczej, jak religijnie; konieczne są bowiem trwałe, uniwersalne i ponadczasowe kryteria społecznych hierarchii wartości dane człowiekowi i naturalnie mu przysługujące: dane człowiekowi osobowe prawa. Religia, tak jak i moralność, jest tu wierną sojuszniczką dążenia człowieka do życia godnego, do życia wolnego, do życia dobrego
Tamże, s. 26. [15].
Świat „Solidarności” był światem zakorzenionym – badacz szedł tu śladami Simone Weil: „Istota ludzka ma korzenie, jeżeli rzeczywiście, w sposób aktywny i naturalny, uczestniczy w egzystencji wspólnoty przechowującej jakieś skarby przeszłości i obdarzonej przeczuciem jutra”
Zakorzenienie we wspólnocie i bycie sobą wobec i pośród innych obywateli było możliwe dzięki innemu zakorzenieniu – w obiektywnych wartościach. Jak wyjaśniał Krzemiński, naturalne prawa człowieka mają sens tylko wtedy, „gdy stanowią konkretyzację obiektywnego porządku wartości”
Polska po „Solidarności”. Rozpad sensu
Demokratyczna, obywatelska i solidarna polityczna praktyka „Solidarności” nie przetrwała dekady lat 80. Proces ten Krzemiński opisuje w rozdziale Polska po „Solidarności”? Świadomość społeczna i postawy ludzi napisanym między majem a listopadem 1988 roku. Polskie społeczeństwo zareagowało na wprowadzenie stanu wojennego strategią przeczekania represji, poczuciem moralnego zwycięstwa oraz umocnieniem podziału na „my” i „oni”. W nowych okolicznościach rola Kościoła zaczęła się zmieniać. Kościół, występując w obronie prześladowanych, stał się jedynym miejscem, gdzie można było doświadczyć wolności. Uczestnictwo we wspólnocie wiernych, oprócz innych, duchowych sensów, „nabierało jednoznacznie moralno-politycznego charakteru”
Niespełniony projekt polskiej transformacji
Według Krzemińskiego historia „Solidarności” dowodzi, że rozwiązanie napięcia między jednostką a wspólnotą, jak również istnienie wspólnoty uznającej obiektywność wartości, ale nienastawionej moralizatorsko, jest możliwe. Projekt demokracji, jaki opisał Krzemiński i jaki jego zdaniem stworzyła „Solidarność”, niektórzy określiliby jako republikański, chociaż jemu samemu nazwa ta raczej nie przypadłaby do gustu. Socjolog przyznaje jednak, że bliska jest mu interpretacja ruchu stworzona przez Bronisława Świderskiego w książce Gdańsk i Ateny
W tym miejscu warto też powrócić do zarzutu, z jakim może spotkać się powyższe ujęcie nie tylko „Solidarności” i roli, jaką w niej pełniła religia, ale samego ideału demokracji, który Związek miał aktualizować. Czy nie jest to myślenie naiwne i zbyt apologetyczne? Sergiusz Kowalski, pisząc o ruchu w połowie lat 80., widział w opisywanej przez Krzemińskiego wspólnotowości jedynie opresję jednostki i nie potrafił w niej znaleźć pluralizmu, różnorodności ani obywatelskich wolności, tak chwalonych przez Krzemińskiego. Niepokoiło go przenikanie się religijności z nacjonalizmem.
Krzemiński, w przeciwieństwie do Kowalskiego, obecność haseł antysemickich w ruchu uznaje za marginalną, a działalność grupy „prawdziwych Polaków” za „bez większego sukcesu” i za „wyjątek”
Już w wydanej w 1997 roku książce „Solidarność” nazywana jest „zapomnianą przeszłością”, a autor wyjaśnia, że decyduje się wydać ponownie stare artykuły i raporty, aby „przyczynić się do odnowienia społecznej pamięci”
Warto dodać, że tworzące książkę teksty badacz decyduje się wydać raz jeszcze w 2013 roku razem z wyborem innych prac z okresu transformacji pod zmienionym i znamiennym tytułem Solidarność. Niespełniony projekt polskiej demokracji
Ireneusz Krzemiński, „Solidarność”. Projekt polskiej demokracji, Oficyna Naukowa, Warszawa 1997.