24.09.2020

Nowy Napis Co Tydzień #068 / Są konie i są sanie także

wznosimy się

płyniemy wysoko

a nasze zimowe słońce

blisko ziemi całkiem

na saniach jestem z dziadkiem

a dziadek jak kolumna

zasłaniająca horyzont zimna

kto wie może to najwyższy krąg przeżyć

których dziecko może doświadczyć

albowiem nawet latem w świątyni światła

jednostajna jest harmonia doznań

tymczasem wulkan czystej pary pod niebo

pieniące się zady godne natychmiastowej kontemplacji

oddychamy powietrzem które zewsząd bierze początek

i nigdzie się nie kończy już agrafka wieczoru w oku

drzewa jako ciemne teraz słupy jedynego bytu

a tak by się chciało powrót w nieskończoność odwlekać

z dziadkiem pod niebiosa unosić się jak sam anioł

skór cielęcych i skór innych na nogach przestwór

kożuch dziadka jak pochodnia radosnego istnienia

wkrótce staniemy w niepojętym źródle światła

z pieca będzie ten cały prosty ciepła wszechświat

wpierw pójdą stopy ustawiczne lody potem dłonie

łączące nas z innymi komunią radości i cierpienia

babcia poda herbatę a herbata stanie się jak święty olej życia

będziemy niczym śniegi tajać i tajania nie będzie końca

(zimę trudno lubić zwłaszcza temu kto na świat przychodzi

     w lipcu)

z dziadkiem tam byłem w czystym stanie dziecięcego serca

niechaj dobry Bóg (przecież nie może być inny) ponownie

     da mu konie

ale już takie świetliste żeby mógł przemierzać raj nad raje

K. Czacharowski, Są konie i są sanie także [w:] tegoż, Śpiewnik z oka, wydawnictwo Arcana, Kraków 2020, s. 22–23. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Krzysztof Czacharowski, Są konie i są sanie także, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 68

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...