Nowy Napis Co Tydzień #079 / [kilka centymetrów uśmiechu]
Zstąpiwszy w spirale i kwarki naszych grzechów,
odrzucił okazję, by na równi być z Bogiem –
wynajął pustelnię na strychu w lupanarze,
tam w piecu rozkoszy utożsamił się z nami
do końca.
Z prałona przesteru dziwne rodził nam wiersze,
wygrywał nam piekło w tonacjach durowych, więc
na fali wdzięczności przyznano mu tytuł
doktora faustusa na wydziale futrzanej
cierniowej korony. Tak
Bóg stał się skorpionem i mieszkał między nami,
by jako głosiciel wgłąb-duchowej zbrodni
nauczać nas, dziatki, o chwale odstąpienia,
o łasce rozpaczy i łasce nagłej śmierci
w grzechu co uczynił – uczynił nam z miłości,
za dużej jak dla nas, więc przez to nam zawinił,
że chciał nas ukochać i w tym też cośmy w sobie
sami nienawidzili. Tak
na krzyżu jak tamten zakończył swoje życie,
by wstąpić do nieba i piękne pisać wiersze.
Dzisiaj na wspomnienie cudnego wydarzenia
schodzimy się czasem i plujemy w stronę nocy.