11.02.2021

Nowy Napis Co Tydzień #087 / Poczta poetycka (3)

Julia A.

„każdy wiersz zaczyna się od słowa” – czytam na samym początku nadesłanego zestawu i przytakuję. Tak, to prawda, wiersz zawsze zaczyna się od słowa, mało tego – bez słowa literatura nie może istnieć, ale czasem problem polega na tym, że tego słowa jest zbyt dużo. Jeśli za owym „słowem”, jak tu, nie stoi nic więcej niż ono samo, jeśli nie znaczy więcej niż definicja wyrazu „słowo” w słowniku, wtedy staję obojętny wobec tego, co już wiem. Na przykład ze słownika. Czytelnicy także o tym wiedzą, właśnie ze słowników, z telewizji, z rozmów. Znowu przytaknę cytatom: tak, wiersz „to materiał łatwopalny”, owszem, „każdy wiersz zaczyna się od słowa / poezją jest dopiero ten, który na słowie się nie kończy”. A mój czytelniczy problem polega tu na tym, że nie chcę w wierszach Julii A. oglądać poezji (czymkolwiek jest, mógłbym dorzucić, bynajmniej nie złośliwie, bo czym właściwie jest poezja? Albo czy wiersze czyta się po to, żeby się dowiedzieć, czym jest poezja? Na pewno?), ale chcę zapoznawać się z Julią A., poznać jej własne odczucia, emocje, może je z Julią A. podzielić. I – myślę dalej – czy to pisanie wierszy o wierszach było tutaj świadomym zamiarem? Czy zostało przygotowane? Przemyślane? Na pewno?

Niech się Julia A. martwi, cieszy, niech pokazuje swój świat: nawet jeśli daleko mu do nieskazitelności, to niewątpliwie jest więcej wart niż oprowadzanie czytelnika po „poezji”. Albo niech się boi. Choćby tak, jak w udanej, drugiej części wiersza pod tytułem własność:

więc boję się że
wszystkie myśli
będę musiała kiedyś oddać

że przyjdą po nie ubrani w białe fartuchy
i będą oglądać je po kolei
obracać dłońmi w sterylnych rękawiczkach
i zostawiać te których nie chcą

ale boję się też
że nie zabiorą żadnych.

Ostatnie przytaknięcie: „bez słów świat jest niebezpieczny”. Tak. Pewnie tak. Być może. Ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że im bardziej Julia A. zbliża się do słowa, tym bardziej się od poezji oddala.

 

k.k.

Wiersze uspokojone, uładzone. Zanadto. Głęboko wkroczyła tu poza poety, zbyt głęboko i została zbyt długo, a kiedy tak się dzieje, wiersz traci autentyczność – zastępuje ją troska o poprawność. Pomiędzy formą wiersza a jego treścią istnieje także obraz wiersza odbity w oczach czytelnika – tam utwory k.k. nie przedstawiają może szczególnego piękna, zresztą nie o to chodzi, ale – i właśnie to im ciąży – nie uwierają. Tam tracą kształt i stają się obłe. Wiarygodny pomysł gubi się w dążeniu do perfekcji (nieuchwytnej: staje się zbyt górnolotny, wzniosły, przez to zbyt oczywisty) i zaplątuje w określonych słowach, na przykład: „zagarniam dłońmi śnieg pomiędzy płozy sanek / chcę je nakarmić” – nad tym pozornie precyzyjnym, a zapewne i nostalgicznym obrazem czytelnik może śmiało zawiesić pytanie: co jest zagarniane przez co? Ma do tego prawo nie dlatego, że przemówił do niego wiersz, ale dlatego, że jest jako tako obeznany z językiem polskim. Zapewne chciałby dostać się na poziom niedosłowny tego wiersza, niemniej w literaturze najpierw zawsze wchodzi się na poziom dosłowny i jeśli na początku utworu autor potyka się o własne słowa, wtedy prawdopodobne staje się ryzyko, że czytelnik nie dotrwa do zakończenia, choćby było najwyszukańsze. W dążeniu do perfekcji można więc zatracić autentyczność, na przykład utwór pod tytułem drzewostany jest tak prawidłowy, tak normalny, że mógłby uzasadniać wpis w notce biograficznej: „pisze wiersze dla normalnych ludzi”. To prawda poniekąd, że pisze się dla normalnych ludzi, niemniej w sztuce normalność bywa uchybieniem i obelgą. Ale i prawdą, gorzkim jej rodzajem, staje się to, że można się zatracić w wydumaniu, w pracy nad wierszem do tego stopnia, że składające się na niego słowa go wyjaławiają. Może więc prawdą jest i to: nikt na twój wiersz nie patrzy, pisz sobie. Pisz pięknie. Ale: zaskocz mnie.

 

Michał K.

W wierszu Techniki czytania ludzi znajdują się wersy: „pierwsza nie wymaga przygotowania ani wiedzy /analiza odbywa się w znacznej odległości (około piętnaście metrów) / od danej osoby i ogranicza do obserwacji jej zarysu”. Przekonuje mnie ta skłonność do ścisłego rachunku, do wyczerpującego przedstawienia określonych sytuacji. Widzę je, mają także swój zapach i smak. Jak w wierszu pod tytułem głogowskie dorastanie: „rozległe parki nie są takie same jak kiedyś / pod ławkami leżą opalone lufki”. Służy Michałowi K. ta precyzja opisu, drobiazgowość obrazowania wzmacnia jego wiersze. Nie zawsze tak się dzieje: z drugiej strony dostrzegam w jego wierszach zbyt wyrazistą sympatię do pompatyczności. Do nadmiernej przesady, mówiąc obrazowo: do pokrywania patyną kwiatków polnych. Na przykład w cytowanym powyżej wierszu natrafiam na zapis: „a wszystko bez świadomości że za kilka lat / tylko prostytutki będą zwracały na siebie uwagę / chowając sumienie przed światłem latarni”. Pytam sam siebie, dlaczego prostytutki miałyby zwracać uwagę właśnie na siebie, kiedy zwracają uwagę na pieniądze klienta, w odróżnieniu od innego zawodu, właściwie charakteru, mianowicie kurwy? Po co tu to „sumienie”? To jeden z wielu przejaskrawionych obrazów, po mojemu zbyteczny wyraz monumentalizmu. Znalazłem inne, pomnikowe i gargantuiczne, a obok również pojawiły się proste pytania. Np.: „dom którego mieszkaniec zginął /nie zdradza cech żałoby / jak uwięziony słoń” (a więc mieszkaniec musiał „zginąć”, nie mógł z domu wyjść, ale czy „słoń” na pewno jest tu konieczny? Czy Michał K. kiedykolwiek widział uwięzionego słonia?) albo „jabłka nasączone prawdą” (czy w środku jabłek nie może siedzieć zwykła pestka? Czy nie można nasączyć ich czymś bardziej namacalnym?), albo „szaty / naznaczone rytuałem / okadzone dymem / o nieodgadnionej strukturze zapachu” (czy nie wystarczy zwykła katana? I czy nie może dymem po prostu cuchnąć, ale musi być nim „okadzona”?), albo człowiek „zastygły w karykaturalnej pozie” (czyli właściwie w jakiej? Jak wygląda ta „karykaturalna poza”?). Są to pytania proste dlatego, że jeśli słowo nie wytrzymuje prawdy życia, to nie może być prawdą sztuki. Wobec braku konkretu (np. własnego doświadczenia) Michał K. ucieka w abstrakcję, wobec braku faktu sięga po fakt prasowy, stąd biorą się „uwięzione słonie”, „karykaturalne pozy”, „uroczystości oglądane zza krat”, przy czym nie mogę odepchnąć wrażenia, że nie zostały zaczerpnięte z prasy najwyższych lotów. Dużo tu serca, mało doświadczenia. Niech nie okaże się to uchybieniem ani dla Michała K., ani dla osób, które wysyłają swoje utwory do poczty poetyckiej „Nowego Napisu”, czyli do mnie: warto sięgnąć po teksty rówieśników, a także autorów starszych i młodszych, dostępne na przykład w magazynach literacko-artystycznych, jak „Kontent” (https://kontent.net.pl),

„Helikopter” (https://opt-art.net/helikopter-magazyn-internetowy/), „artPAPIER” (http://artpapier.com), „Stoner Polski” (https://stonerpolski.pl/) oraz na stronie Biura  Literackiego: https://www.biuroliterackie.pl/.

 

Na adres pocztapoetycka@instytutliteratury.eu możecie nadsyłać zestawy liczące maksymalnie pięć wierszy (prosimy o pliki w formatach *.doc, *.docx lub *.odt). Wasza twórczość trafi do Romana Honeta – jednego z najważniejszych współczesnych poetów. Honet wraz z zespołem Instytutu Literatury zajmie się oceną wierszy oraz udzielaniem porad warsztatowych, które znajdziecie na łamach „Nowego Napisu Co Tydzień”.

Autorzy najlepszych tekstów zostaną docenieni płatną publikacją na portalu nowynapis.eu.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Roman Honet, Poczta poetycka (3), „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 87

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...