Nowy Napis Co Tydzień #093 / Wierzba na Kaliskiej
Kiedyś na Kaliskiej
tuż za oknem
miałem wierzbę.
W dzień, w słońcu i deszczu
była tam sobie jak wszystko
jak wóz turkoczący po bruku
jak krzyki handlarzy
i kroki przechodniów.
Ta moja wierzba
zaczyna swoje życie
wieczorem.
Gdy już na dobranoc
dostawałem od mamy
pocałunek.
Gdy zza ściany
szmer rozmowy rodziców
dochodził za oknem
w blasku latami
poruszały się tajemniczo
czasem ciepło czasem strasznie
długoliściaste ręce
mojej wierzby.
Wędrowały jej ramiona
po ścianie.
A ja patrzyłem i czekałem
niecierpliwie na zawołanie
chodź! Pójdziemy razem
w śpiewnym wietrze
w liści szeleście.
Chodź! Pójdziemy daleko
gdzie jeszcze nigdy nie byłeś
no, nie zasypiaj!
bo jutro, jutro, jutro...
Chodzę na Kaliską czasem
niosę pół wieku wspomnień
po wierzbie dziś ani śladu
ale ja jej nie mogę zapomnieć.
Więcej utworów Bogdana Bartnikowskiego znajduje się w naszej czytelni. Zachęcamy do zapoznania się z twórczością poety.
Wiersze opublikowane zostały dzięki programowi Tarcza dla literatów.