11.05.2021

Jak zostać wrogiem ludu

Noc w Starym Teatrze (i świt jeszcze daleko)

Siedząc na świeckim kazaniu
(kiepskim; banały nie rodzą
myśli) w środku najnowszej
publicznej kaźni klasyka
wrogiem zostałem widowni.
Jak to? Westchnieniem.
              
Westchnąłem.
No tak, gdy aktor doszczętnie
zechciał zdemolować czwartą
ś
cianę i mówić co myśli
o mnie (to znaczy, o świecie…)
z mostu, prościutko, i zniszczyć
Teatr, Ibsena, nasz wieczór…

Aj em lezbjan (powiedział)
Aj em gej
Aj em tr–
              
(Uwaga: wymowa papieska, nosowa):
               Trąsdż
enderr
Plus!” wykrzyknęła baba tuż za mną.

Wtedy westchnąłem. Pan westchnął…
aktor-kaznodzieja szydził,
po czym spojrzał
no prościutko
na mnie; (poprawna widownia
na znak gromiła mnie gwizdem,
Gejo-lezbijsko-trąsdż
endro-
(„Plus!”)-fob! zapewne sądzili…
Ale połóżmy to wszystko
na bok, co myślę o gejach,
a bo westchnąłem z innych
przyczyn. Do bólu świadomy
błędów (a jak!) co popeł
niam
gdy mówię po polsku, i to po
wielu — miesiącach
? no, coś ty!
latach, jak ja mam powiedzieć,
że to z powodu moich uszu?
A bo mój język ojczysty
to jest angielski? Język Szekspira,
boski, cudowny, i że w nim
kiepska wymowa po prostu —
No tak!— mnie wkurwia?

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Charles S. Kraszewski, Jak zostać wrogiem ludu, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Loading...