Kultura
Tekst pochodzi ze zbioru Notatki do całości.
Oczywistościami są sprawy, których ważność i konieczność jest powszechna, a jednocześnie zapomniana czy nawet lekceważona. Chciałoby się rzec: dżentelmeni o oczywistościach nie rozmawiają. A bez nich ani rusz. Codzienne życie nie pozwala człowiekowi zapomnieć, że jest istotą cielesną. Wystarczy, że kropla napoju wpadnie nie w tę dziurkę, że powietrze będzie miało niekorzystny skład, że naruszona zostanie skóra, na przykład przez ukłucie komara… Od razu się krztusimy, kaszlemy, drapiemy. Odruchy te nie zależą od stanu naszej świadomości; z tego trzeba się cieszyć, bo gdyby było inaczej, człowiek – zależny tylko i wyłącznie od własnego widzimisię – nie pożyłby długo, już nie jako jednostka, ale jako gatunek.
Kultura, która określa człowieczeństwo i mówi, czym jest człowiek, nie tworzy tak sprawnego i bezwzględnego systemu jak przyroda. Kultura wydaje się czymś stabilnym, rozwijającym się i oczywistym wtedy, gdy jesteśmy zadowoleni z siebie. Niemyślenie to stan błogi.
Kultura jest dziedziną elitarną. Przypomina, że człowiek jest przede wszystkim istotą duchową (ludzka duchowość nie wyklucza zaś cielesności, a wręcz zasadza się na niej). Oczywiście, przypominać można na różne sposoby. Choć na pewno nie tak, jak to się dzieje w antyutopii Aldousa Huxleya Nowy wspaniały świat, gdzie pamięć, uczucia, świadomość klasową i tak dalej, prefabrykuje się, odgórnie narzuca.
Pamiętanie jest prawdziwe i żywe, gdy pielęgnuje je indywidualne, wolne „ja”, konkretna i przekraczająca siebie świadomość, osoba twórcza.
Przypominanie i pamiętanie dokonuje się najdoskonalej nie w formach takiej czy innej popularyzacji, lecz podczas aktu tworzenia, kreowania dzieła artystycznego; jego odbiór bywa także kreacją. Dlatego literatura, sztuka biorą misterny i dogłębny udział w podtrzymywaniu ciągłości kultury, czyli człowieczeństwa. Jakże ono kruche i jak trudne do odzyskania, zaświadcza od początku do końca poezja Różewicza:
czy przypomnę sobie
jak się pisze poezję
to nie nasza wina
że zamiast pięknych
dobrych i radosnych
rodzimy potwory […]
bez ust bez światła
bez wiary bez honoru.
Może wiary w to, że artyści zbawią świat nie powinniśmy traktować z przymrużeniem oka lub jako szalonej, niepotrzebnej, oglądającej się za siebie naiwności. Wszak zbawić znaczy ocalić, uratować od czegoś – od zapomnienia, czym i kim jest człowiek. Od zapomnienia tego, co oczywiste i że na najważniejsze pytania nie ma ostatecznych odpowiedzi.