no future! pieśń o spokojnej starości
dojrzały stajesz się tego dnia, kiedy w łodzi gra moskwa, a ty nie masz ochoty iść na koncert.
i wtedy, kiedy zaczynasz rozumieć, że jesteś człowiekiem bez przyszłości, lecz nie oznacza to
marihuany, taniego wina, długich włosów, sikania w krzakach, oglądania w necie pornografii.
nie krzyczysz jebać rząd, jebać państwo!, bo z podatków co miesiąc wpływa ci renta socjalna.
i zaczynasz rozumieć, że no future to samotna starość, podczas której niebezpieczną wyprawą
będzie dotarcie do kiosku po gazetę. a napis na koszulce, pasujący do twojego stylu ubierania,
zmienia się z sex, drugs and rock and roll na I love my DPS lub na ustąp miejsca w tramwaju.
i już nie stać cię na taksówki, lecz wciąż wiesz, że znaczek mercedesa to przerobiona pacyfka.
póki umiesz śmiać się z tekstów patyczaka bezzębnymi ustami, wiedz, że jeszcze nie umarłeś.