pup (powiatowy urząd pracy), czyli wizyta u hansa arpa
i ręce urzędniczek, które leczą. bezrobotnych z zawodowych nawyków i zboczeń. sprawdź to.
widuję kilka niezłych ofert: lektura ulotek pigułki dzień po w ramach akcji poczytaj mi mamo,
daltonistę/ niewidomego (niepotrzebne skreślić) przyjmę do obsługi sygnalizatora świetlnego.
jakie ma pan doświadczenie? studia, pani wie. chodzę ze słownikiem poprawnej polszczyzny,
rozkładówką z katarzyną kobro (taki rodzaj odżywki dla polonistów). i dobrze zapamiętałem:
najpierw masa, potem rzeźba – w słowach trudnych, na przykład: poniekąd tak,bynajmniej
nie.
za mną rumun. kiwa głową jak pies pawłowa na tylnej szybie fiata 125p, a nie wiem, dlaczego
przypomina z aparycji hansa arpa, ze swoim wiecznym: da, da! językiemniebieskich ptaków.
kroi się grubsza robota. jak myślisz, przyjacielu? wydadzą mi tu książkę z wierszy żebranych?