24.03.2021
Spotkajmy się na molo
Spotkajmy się… bo przecież
tu musimy otrzeć się o siebie
kiedy będziemy iść przez
sopockie molo.
Tłum wędruje ospale tam i z powrotem
nie straszny mu wiatr i słońce
a i deszcz wszystkich stąd nie spędzi.
Gromadki uczniaków, mamusie z wózkami
emerytki i emeryci, dziewczęta kuso
nibyodziane, osiłki przy nich
szpanujące idą, idą, idą
od rana do wieczora
rozjaśnianego perłami lamp.
Przy plaży wita ich chlupotem
zamierająca fala
a potem tylko stukot butów
i komórkowe meldunki ze z mola
mówię, z Sopotu
i niech ich tam gdzieś zazdrość
gryzie, że nie ma ich tu
że nie idą, nie widzą wód zatoki
i statków dalekich w świat wędrujących
No? Jesteście dziś tu? Nie? Szkoda,
ale pewnie kiedyś, niedługo…
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bogdan Bartnikowski, Spotkajmy się na molo, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021