21.06.2021

Szczęście pisania – pisanie szczęścia. O jednym wierszu Juliana Kornhausera

Dziecko patrzy, jak piszę,
pióro skrzypi po papierze,
kartka staje się krótsza,
słowa mruczą przyjemnie.
Dziecko patrzy, jak piszę,
piszę jak patrzy dziecko,
jestem szczęśliwy, jestem
zupełnie szczęśliwyJ. Kornhauser, Dziecko patrzy jak piszę [w:] tegoż, Zjadacze kartofli, Kraków 1978, s. 22.[1]

Intymistyczne zapisy stanowią u Kornhausera rodzaj antidotum na chaos świata zewnętrznego – uwikłanie w dyskurs socjologiczny i polityczny, presję ze strony innych. Postać dziecka – obserwatora nieuprzedzonego, nieuwarunkowanego i bezinteresownego – skontrastowana zostaje u autora Zjadaczy kartofli z postacią człowieka uwikłanego w rozmaite społeczne zależności. Spojrzenie dziecka zawiesza rację zastanego uporządkowania świata; poprzez samą swoją obecność dziecko milcząco podaje w wątpliwość zasady jego funkcjonowania (bezbronność, otwarcie dziecka – są skandalem dla zantagonizowanej rzeczywistości dorosłych). Bycie-z-dzieckiem u Kornhausera związane zostaje z zabiegiem wczucia – podmiot tego pisarstwa, nie rezygnując rzecz jasna z własnego usytuowania, spogląda po wielokroć oczyma dziecka, świadomie i w pełni poddaje się relacji dialogicznej.

Pisanie wiersza zostaje tutaj za-pisane tak, aby właśnie zniwelować dystans między pisaniem a doznawaniem – obserwacją percepcji własnego pisania, której dokonuje dziecko. Dla niego bowiem proces pisania widoczny jest przez oznaki sensualne: ubywanie kartki, szelest pióra stawiającego litery na papierze. Pisanie po prostu materializuje się, sam akt zapisu jest już dla dziecka bytem; czymś, co daje się zarejestrować, co przyciąga uwagę poprzez sam fakt swojego istnienia. Dziecko patrzy – i patrzenie to jest zarówno źródłem, jak i kresem zmysłowego poznania, w którym być może ujawnia się najgłębsza zasada pisania: smakowanie świata, osiąganie stanu „zupełnej szczęśliwości”, momentalnego doznania tożsamości życia i tworzenia (zwraca uwagę zwłaszcza swoiste rondo: „Dziecko patrzy, jak piszę,/ piszę jak patrzy dziecko”).

A wszystko to wywołane zostaje w podmiocie bezinteresowną obserwacją dziecka i wiąże się z naturalnym, bezwarunkowym i nagłym zawieszeniem pytań genetyczno-teleologicznych o istotę pisania. Dziecięca nie-wiedza o mechanizmach logiki tworzenia znosi podstawową aporię artysty: rozdźwięk między czasem kreacji a empirycznym doświadczeniem – przedmiotem zapisu. Wiersz opowiadający o patrzeniu dziecka sam chce stać się tym patrzeniem. Jest zapisem patrzenia – patrzeniem na patrzenie. W ten sposób staje się swoiście samowystarczalny, jawi się jako epifania języka tautologicznego, który nie potrzebuje już egzegezy. Po jej podaniu właściwie nie sposób już dłużej pisać: pozostaje zdać sprawę z euforii płynącej z dokonanego odkrycia. Powstaje wiersz, który in statu nascendi rejestruje i spaja obydwa spojrzenia – dziecka, które spowodowało pisanie, i dorosłego, który zapisując spojrzenie dziecka, tworzy wiersz-gest, wiersz wskazujący już tylko na siebie, gdyż zawiera on w sobie wszystko to, co go ufundowało.

Wiersz ów jest śladem osiągnięcia – choćby chwilowego – stanu pełnej szczęśliwości zasadzającej się, jak to nazywam za Angelusem Silesiusem, na „byciu bez Dlaczego”„Róża jest bez dlaczego; rozkwita, bo rozkwita,/ Na siebie nie zważa i czy ją widzą nie pyta” (A. Silesius, Bez Dlaczego (fragment 257), tłum. B. Baran, [cyt. za:] B. Baran, Saga Heideggera, Kraków 1988, s. 134).[2]. Zapis Kornhausera „istnieje bez dlaczego”, jest po prostu czystą rejestracją, nie szuka dla swego istnienia racji poza samym sobą. Ów słynny aforyzm autora Cherubinowego wędrowca dał Heideggerowi asumpt do wykładni idei racji, którą umieszcza filozof w samym pojęciu bycia:

Róża jest różą, nie musząc na siebie zważać. […] aby róża rozkwitała, nie potrzebuje ona dostawienia racji, w której jest ugruntowane jej rozkwitanie. Róża jest różą; do jej bycia-różą nie musi przynależeć reddere rationem, dostawienie racji. […] Jak to więc jest z principium reddendae rationis? Dotyczy ono róży, ale nie jest dla róży; dotyczy róży, o ile jest ona przedmiotem naszego przedstawienia; nie jest dla róży, o ile stoi ona sama w sobie, jest po prostu różąM. Heidegger, Zasada racji, tłum. J. Mizera, Kraków 2001, s. 55–57.[3].

Kornhauser odkrywa sferę egzystencji, która nie domaga się wyjaśniania, która istnieje bez konieczności dodatkowego przed-stawiania. Wierszowy zapis podąża za byciem, podkreśla je, dobywa i, stając się jego śladem, wy-stawia (określenie Martina Heideggera). Racją wiersza Kornhausera, podobnie jak róży Angelusa Silesiusa, jest samo bycie, nie potrzebujące dostawianej z zewnątrz racji. Inaczej: Kornhauser wykłada rację dla wiersza w od-krywaniu dziecięcej percepcji, którą wiersz ustanawia bytem, wystawiając jej bycie w taki sposób, iż nie pytamy już o zasadność owego dziecięcego widzenia. Dziecko patrzy, jak piszę – konstytuując moją poezję. Piszę jak patrzy dziecko – dając świadectwo, użyczając bycia (=racji) widzeniu dziecka (to dla niego „pióro skrzypi po papierze,/ kartka staje się krótsza,/ słowa mruczą przyjemnie”).

Szczęśliwości doświadczonej w tym zapisie najbliżej chyba do… doświadczenia ekstatycznego, polegającego na nagłym urzeczeniu, przekroczeniu myślenia poszukującego racji (poza pisaniem/ istnieniem). Zachwyt, olśnienie wywołane czystością spojrzenia dziecka powodują, że podmiot s-pisujący nie podejmuje właściwie żadnej próby interpretacji spotkania z dzieckiem – wchłania jedynie obraz, który napełnia ów podmiot poczuciem intensywności bycia.

W ujęciu Georgesa Bataille’a doświadczenie wewnętrzne – ekstaza uwalniająca człowieka od myślenia o szczęściu w kategoriach ekonomiki, a także od natarczywej skłonności do analitycznego myślenia – to „podróż do kresu możliwości człowieka”, łącząca przedmiot z podmiotem w przeżyciu graniczącym z transem, odbywająca się w stanie głębokiego zachwytu, zapatrzeniaZob. G. Bataille, Doświadczenie wewnętrzne, tłum. O. Hedeman, Warszawa 1998, s. 58–63.[4].

Wystarczy wzbudzić w sobie pewien intensywny stan, ażeby uwolnić się od drażniącej natarczywości dyskursu: uwaga przechodzi wówczas od projektów do bytu, którym się jest […]Tamże, s. 207.[5]

Zasadniczym rysem jest tutaj wskazanie na niekonieczność językowego wyrażania. W tym ujęciu zatem potrzeba komunikacji, to jedyna przyczyna podejmowania prób intersubiektywizacji tegoż doświadczenia.

Kornhauser również kończy (czy lepiej: urywa) pisanie… Cóż bowiem więcej dodać by można po takiej oto frazie: „jestem zupełnie szczęśliwy”?

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adrian Gleń, Szczęście pisania – pisanie szczęścia. O jednym wierszu Juliana Kornhausera, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...