03.06.2022

Jantarowym szlakiem do Niepodległej

Spektakl nagrodzony w konkursie iTeatr TVP w 2019 roku.

 

Osoby:

Smętek 1
Kraśnię 2
Kraśnię 3
Matylda
Smętek 2
Matka
Ojciec
Kustosz
Józef Haller
Aleksander Wertyński
Nauczyciel
Uczeń 1
Uczeń 2
Magdalena Samozwaniec
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Julian Tuwim
Antoni Słonimski
Trzy pary tańczące

 

Sceny zbiorowe:

Kraśnięta
Marynarze
Stoczniowcy
Uczniowie w muzeum
Okrętowe lampy
Przechodnie
Kaszubi
Pierścienie
Sopocki kabaret
Chór

 

Scenografia nie ulega zmianie w czasie widowiska – morski antykwariat, stare mapy, kotwice, koła, dzwony, lampy okrętowe, chronometr, sieci lunety, chronobil. Wszystko rozmieszczone po stronie prawej i lewej.

UWERTURA

Scena ciemna, światło na chór.

CHÓR

Oknem na świat,
na kraje i morza dalekie,
jest miasto Gdańsk,
i Bałtyk, i morza, i rzeki.
Oknem na świat
jest nasza pomorska kraina.
Historii wiatr
brał rozpęd i tu się zaczynał.

            A jednak zgubiło się gdzieś
            małe serce zaklęte w jantarze.
            Miało wszystkich nas łączyć
            i być kluczem do prawdy i marzeń.
            Z naszych myśli i z muzeum
            zaginęło, odpłynęło
            Bóg wie gdzie.
            Tylko dziecko odnajdzie je.

Oknem na świat
są światła nadmorskich latarni.
Księżyc w nie wpadł
i rozjaśnił, co było czarne.
Oknem na świat
Gdańsk z historią, w annałach co tkwi
tak wiele lat
tu dla wszystkich otwarte są drzwi.

            A jednak zgubiło się gdzieś
            małe serce zaklęte w jantarze.
            Miało wszystkich nas łączyć
            i być kluczem do prawdy i marzeń.
            Z naszych myśli i z muzeum
            zaginęło, odpłynęło
            Bóg wie gdzie.
            Tylko dziecko odnajdzie je.

SCENA 1

Na scenie pojawiają się kaszubskie skrzaty – kraśnięta – z rekwizytami, którymi są kolorowe szczotki do kurzu – układ choreograficzny i muzyka dla kraśniąt.

KRAŚNIĘ 1

Szybko, szybko do roboty,
sprzątajmy z radością,
aby poznać polską drogę,
do niepodległości.

KRAŚNIĘTA, CHÓR

Szybko, szybko odkurzamy,
stare waśnie, stare wady.
Mało czasu dzisiaj mamy,
ale damy radę!
Hej ho! Z piosenką zawsze raźniej!
Hej ho! Nam nie brak wyobraźni!

KRAŚNIĘ 2

Zaraz do nas zajrzy Smętek, znają go Kaszubi.
A ten groźny, Czarny Łowca to porządek lubi.

KRAŚNIĘTA, CHÓR

Szybko, szybko odkurzamy
stare waśnie, stare wady.
Mało czasu dzisiaj mamy,
ale damy radę!
Hej ho! Z piosenką zawsze raźniej!
Hej ho! Nam nie brak wyobraźni!

KRAŚNIĘ 3

Szybko, szybko, nie wiadomo
co się jutro zdarzy.
Warto mknąć po stromej ścieżce
wprost do polskich marzeń.

KRAŚNIĘTA, CHÓR

Szybko, szybko odkurzamy
stare waśnie, stare wady.
Mało czasu dzisiaj mamy,
ale damy radę!
Hej ho! Z piosenką zawsze raźniej!
Hej ho! Nam nie brak wyobraźni!

Na scenie pojawia się Smętek 1 i Smętek 2. Melorecytacja albo rap. Kraśnięta siadają po kątach, między rekwizytami, i słuchają.

SMĘTEK 1, SMĘTEK 2

Z mojej pieśni pijecie napój, historię przeszłości.
Między wojną, pokojem krążę tutaj od wieków.
Tyle krwi tu widziałem, ale także miłości.
Tyle przecież sprzeczności mieszka w każdym człowieku.
Lasy, rzeki, jeziora i prastare grodziska,
Człowiek na zwierzę polował, na ryby zarzucał sieci.
Czarne łodzie z północy mąciły spokój ludziskom,
a nieprzyjaciel mordował kobiety, starców i dzieci.
I palił wszystko, a lud się dzielnie kaszubski bronił.
I mknęły liczne hufce z odwagą i bez strachu.
Miecze śmigały w powietrzu trzymane w silnej dłoni.
A trupy padały gęsto, do nieba krzyczała trwoga.
Ja Czarny Łowiec słyszałem, stojąc nad Kaczym Strumieniem,
modły wojów wznoszone do Swarożyca boga,
aby się ulitował nad tym słowiańskim plemieniem.
Tropiłem zło nad brzegami i bali się mnie grzesznicy,
kto, kiedy Smętkiem mnie nazwał, doprawdy już nie pamiętam.
Podły człowiek na litość moją nigdy nie liczył.
Towarzyszyły mi zawsze wierne kaszubskie kraśnięta.
Tyle wieków minęło, lecz ciągle się nie zmienia
dobro i zło w człowieku, a mówiąc tu najprościej,
sprawiedliwość i honor, działanie wbrew sumieniu,
gdy w naszych sercach brakuje po prostu ludzkiej miłości.

SCENA 2

Na scenie klasa zwiedzających z małą Matyldą, antykwariat z nauczycielem oraz kustosz.

KUSTOSZ

Witam was w naszym magicznym antykwariacie. Te wszystkie eksponaty zbierano przez lata. A niektóre są zaprawdę magiczne. Popatrzcie tylko…

Zwiedzanie. Kustosz wskazuje różne eksponaty, dzieci wykazują zainteresowanie – pantomima na tle śpiewanej przez chór piosenki.

CHÓR

Kiedy świat szuka drogi
od wspomnień do wielkich marzeń,
światu dać dużo mogą
skromni dziejopisarze.

            Nie przyszliśmy tu znikąd,
            nie idziemy bez celu,

                        puste słowa umilkną, chociaż jest ich tylko niewielu.
                        Popatrzmy czasem wstecz,
                        refleksji chwila,
                        historia ważna rzecz…

Uczy nas, aby nowe
odkrywać ścieżki na szczyty.

Trzeba znać trafne słowa
potrzebne do ważnych pytań.

            Wstecznego lusterka
            używać należy.
            W lepszą przyszłość uwierzyć łatwiej,
            gdy z przeszłością się zmierzy.

                        Popatrzmy razem wstecz,
                        refleksji chwila.
                        Historia ważna rzecz,
                        jeżeli przyszłość nam miła.

KUSTOSZ

A teraz posłuchajcie, jak grały polskie okrętowe dzwony zawijające do portu.

Z nagrania słychać dźwięki różnych dzwonów okrętowych. Matylda w tym czasie kręci się między eksponatami i ze zdziwieniem znajduje „ślad” po jantarowym sercu. Po pierwszym dźwięku okrętowym.

KUSTOSZ

Tak witał się z Gdynią polski niszczyciel – Błyskawica.

Po drugim dźwięku okrętowym.

To dzwon z okrętu Lwów! Długa jego historia. Pod polską banderą jako pierwsza nasza jednostka pływał ten okręt od 1920 roku. Dowódcę poznacie, czytając książkę Znaczy kapitan.

Po trzecim dźwięku okrętowym.

DZIECI

Batory! To słynny Batory.

Po trzecim dźwięku.

KUSTOSZ

A to Dar Pomorza!

Po czwartym dźwięku okrętowym.

KUSTOSZ

Gryf! To bojowy okręt Drugiej Rzeczpospolitej.

Matylda trzyma w dłoniach białe światło w kształcie serca, jakby pustego – efekt świetlny.

MATYLDA

Ale tu chyba czegoś brakuje! To coś miało kształt serca! Został jakby cień…

KUSTOSZ

Faktycznie. To coś nie tylko miało, lecz nadal ma kształt serca. To miłość. Miłość, która niejedno ma imię. Kiedy będziecie w Wilnie, koniecznie odwiedźcie cmentarz na Rossie i poszukajcie mauzoleum z napisem „Matka i serce syna”.

MATYLDA

Oczywiście chodzi o marszałka Józefa Piłsudskiego! A to serce? Czy jest nadzieja, że się znajdzie?

KUSTOSZ

Nadzieję należy mieć zawsze. Potrzebna odwaga. Wystarczy wejść do magicznego chronobilu… Wystarczy przenieść się w czasie, rozejrzeć, poznać…

UCZEŃ 1

Ja tam wolę nie ryzykować.

UCZEŃ 2

Zresztą już koniec lekcji i za chwilę mamy ważny mecz. Powinniśmy już wracać do szkoły.

MATYLDA

A ja jestem ciekawa, co jest w środku, i wchodzę.

Matylda wchodzi do chronobilu.

KUSTOSZ

Zastanów się, bo….

Słychać bicie zegara. Ciemno, błyski, klasa ucieka ze sceny.

SCENA 3

Taniec lamp okrętowych. Chór śpiewa.

CHÓR

Biją dzwony, biją dzwony,
dzwony biją bim, bam, bom,
statki na redzie czekają,
bo już widzą port.
Bim, bam, bom.

Dar Pomorza, Lwów, Batory…
cała na przód albo wstecz.
Wybijają dzwony chorał
i podnoszą miecz.
Bim, bam bom.

Statek płynie, a przy kei
czeka matka, żona syn,
biją dzwony jak nadzieja,
wybijają rytm:
bim, bam, bom!

SCENA 4

Przez scenę przechodzi aktor z napisem „Wolne Miasto Gdańsk”. Gdańska ulica z roku 1919. Uliczna scena. Przechodnie rozmawiają – warto, aby słychać było polski, niemiecki, kaszubski. Handlarze, gazeciarze itd. Nagle stop-klatka – aktorzy w bezruchu wsłuchują się w głos rozbrzmiewający z ulicznego megafonu. Wśród nich Matylda w dziurawych dżinsach, „dzisiejsza”, z rodzicami. Wszyscy poza Matyldą w strojach z epoki.

GAZECIARZ

(po niemiecku) Konferencja w Wersalu! Rozstrzygają się losy naszego miasta!

HANDLARZ

(po kaszubsku) Świeże ryby! Flądry, dorsze, wędzone węgorze!

TATA

Ciekawe, co w dalekiej Francji postanowią. Matyldo! Śpiesz się, bo się zgubisz.

MAMA

Widziałeś, jak ona się dzisiaj ubrała?

TATA

Uważam, że na za wiele jej pozwalasz. Jakaś rewolucjonistka z niej rośnie. Panna postępowa! Za chwilę zacznie głosić komunistyczne hasła.

MAMA

Zaraz powiesz: „Za naszych czasów…”.

HANDLARZ

(po niemiecku) Świeże ryby! Flądry, dorsze, wędzone węgorze!

Stop-klatka i głos z megafonu.

GŁOS

Decyzją wielkich mocarstw Gdańsk wraz z otaczającym go obszarem zostaje odłączony od Niemiec. Terytorium pozostaje pod ochroną Ligi Narodów. Dzisiaj, 28 czerwca 1919 roku, podpisano w Wersalu traktat, który ujmuje w dziewięciu artykułach zasady powstania i funkcjonowania Wolnego Miasta Gdańska.

Wraca ruch na ulicy. Jedni się cieszą, inni niezadowoleni. Gazeciarze krzyczą. Gazeciarze po polsku, niemiecku i kaszubsku przekrzykują się:

GAZECIARZE

Najświeższe wiadomości!

W Wersalu losy Gdańska rozstrzygnięte!

MATYLDA

Co się tu w ogóle dzieje? Bal przebierańców? Teatr?

MAMA

Matyldo, szybciej proszę. Dlaczego się tak ociągasz?

MATYLDA

Ale mamo…

TATA

Nie dyskutuj i dołącz do nas. Wiesz przecież, że się spieszymy. Wystarczy, że wyglądasz jak jakiś bówka. Wstyd nam przynosisz.

Uliczni aktorzy schodzą ze sceny. Matylda wraca i dostrzega Smętka.

MATYLDA

(do Smętka) Chyba widziałam cię w tym starym morskim antykwariacie, gdzie zaryzykowałam i weszłam do tego… no, jak on się nazywał?

SMĘTEK

Chronobil. Weszłaś do zaczarowanego czasomierza. Podziwiałem twoją odwagę.

MATYLDA

Chyba jednak wolałabym wrócić. Tylko nie wiem, jak to zrobić.

SMĘTEK

Byłaś naprawdę dzielna. Myślałem, że masz zamiar odnaleźć serce z bursztynu, które bije miłością, wolnością – które Polską bije. A nie dokonasz tego, jeżeli teraz właśnie zrezygnujesz. Lepiej się pospiesz, bo spóźnisz się na pociąg.

Smętek odchodzi. Słychać gwizd pociągu parowego. Matylda znika.

SCENA 5

Przez scenę przechodzi aktor z napisem „Puck”. Wchodzi generał Haller z rządową świtą w ciepłych zimowych ubraniach. Aktorzy stoją tyłem do widowni otoczeni ludem w strojach kaszubskich, rybakami. Przed delegacją i gośćmi faluje „morze”. Po jakimś czasie dołącza Matylda z rodzicami.

JÓZEF HALLER

Dzień 20 lutego 1920 roku pozostanie na zawsze w pamięci i sercach Polaków. Bo to dzień krwi i chwały. Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. Zawdzięczamy to przede wszystkim Miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim, którzy w walce nie ustawali. Niech symbolem naszych zaślubin z Bałtykiem będzie ten oto pierścień…

Haller symbolicznie rzuca w „morze” złoty pierścień, ktoś w „falach” moczy polską flagę. Taniec pierścieni – białe i czerwone– muzyka, układ choreograficzny. Z boku sceny chłopcy z dwiema polskimi banderami i flagą polską i z kaszubskim Gryfem. Fale się zwijają i znikają ze sceny pierścienie. W radosny tan uderzają Kaszubi, a inni powoli opuszczają scenę. Matylda zostaje. Kaszubi po swoim tańcu schodzą ze sceny.

MATYLDA

Smętku! Smętku! Gdzie się podziałeś? Ach, tu jesteś. To było naprawdę piękne, ale boję się, że na zawsze utkwię w nie swoich czasach.

SMĘTEK

A co ci się w tych czasach nie podoba?

MATYLDA

Tak w ogóle… jak można bez Internetu… telefonu komórkowego? Jakoś nie mogę się tutaj odnaleźć. Chociaż ci Kaszubi to naprawdę fajnie zatańczyli.

SMĘTEK

Nie znalazłaś dotąd serca jantarowego. Ale jesteś na dobrej drodze. W każdym razie ja zmykam, a ty…

Smętek wraca na swoje miejsce. Matylda rozgląda się niepewnie.

MATYLDA

(do siebie) Łatwo mu mówić…Ale muszę to serce znaleźć…

Schodzi ze sceny.

SCENA 6

Na scenę wchodzi aktor z napisem „Gdynia”, a za nim polscy marynarze – jeden niesie polską banderę – układ choreograficzny na tle piosenki chóru.

CHÓR

My mamy już w Gdyni polski port,
latarnia daje znak.
Przetrwamy dzielnie każdy sztorm,
wiatr nam na wantach gra.
Okręty nasze w siną dal
po morskich falach mkną.
Marynarz polskich strzeże wód,
a w Gdyni ma swój dom.

            Płyniemy – fala nam siostrą, płyniemy – bratem wiatr,
            bezkresna dal matką nam!
            Co każe nam pod polską banderą wiecznie gnać?
            Dlaczego nikt z nas,
            nikt z nas na lądzie nie chce spać?

Dziewczyny, czy jeszcze tęskno wam,
czy dla nas jest ta łza,
co spłynie, gdy w tawernie sam
na gitarze gram?
Nieznany, niepojęty los
nas porwie jutro w dal,
napełni złotem pusty trzos
napełni dukatami trzos
utopi w rumie żal.

            Płyniemy – fala nam siostrą, płyniemy – bratem wiatr,
            bezkresna dal matką nam!
            Co każe nam pod polską banderą wiecznie gnać?
            Dlaczego nikt z nas,
            nikt z nas na lądzie nie chce spać?
            Płyniemy, płyniemy
            od portu do portu po fali,
            a czeka nas Gdynia,
            bo tu się zaczyna
            po prostu do Polski płyniemy.

Marynarze schodzą ze sceny.

SCENA 7

Przez scenę przechodzi aktor z napisem „Sopot – kurort”. Kabaret w sopockiej „Indrze”. Leci muzyczka z lat trzydziestych – blues lub step. Na scenę aktorzy wnoszą ze trzy kawiarniane stoliczki, krzesła. Półmrok. Goście w secesyjnych strojach siadają. Aktorzy trzymają różne stare gazety – wielkie, aby tytuły artykułów były czytelne dla widzów. Unikamy nazw gazet – tylko tytuły tekstów dziennikarskich i ich rzut na ekran.

Gazetowe tytuły:

1917 – „Bolszewicy dokonali w Rosji zbrojnego przewrotu. Kim jest Włodzimierz Lenin?”
1918 – „Państwo odzyskane!”

1919 – „Mocarstwa rozstrzygają w Wersalu kwestię Gdańska”
1920 – „Generał Haller w Pucku. Uroczyste zaślubiny Polski z Bałtykiem”
1920 – „Eugeniusz Kwiatkowski decyduje o budowie polskiego portu w Gdyni”
1920 – „Cud nad Wisłą! Sowieci pokonani!”
30 stycznia 1933 – „Kanclerzem Rzeszy Adolf Hitler”
12 maja 1935 – „Żałoba narodowa. Zmarł Józef Klemens Piłsudski”

Na chwilę zapada cisza. Wchodzi elegancka młoda kobieta, na scenie pojawia się również Matylda z książkami. Kiedy pada znane nazwisko literata, Matylda podchodzi, prosząc o autograf.

MAGDALENA SAMOZWANIEC

A panowie jak zwykle zatopieni w polityce. Ja zostawiam politykę mądrzejszym. W każdym razie kobiety powinny być przed nią chronione. Czy ktoś z państwa widział moją siostrę Marię? Umówiłyśmy się w Indrze.

ANTONI SŁONIMSKI

Już się cieszę, że tu wpadnie. Ostatni tomik Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej naprawdę przypadł mi do gustu. Krystalizacje piękne, a Szkicownik poetycki naprawdę mnie urzekł. Tylko kobieta może tak w locie chwytać słowa. A pani już poradziła sobie z pseudonimem?

MAGDALENA

Czyżby stolica była tak wielka, że coś uszło uwadze mistrza Słonimskiego? W każdym razie te nasze spotkania w sopockim kurorcie kiedyś opiszę. Tak mi radzi siostra-poetka. Podobno w Indrze ma się pojawić dzisiaj sam Stefan Żeromski. Wiedzą coś państwo o tym?

JULIAN TUWIM

Żeromski?! Wątpię. On woli miejsca odludne. I kochają go w polskiej Gdyni po publikacji Wiatru od morza. Dotąd nikt tak znaczący nie opisał dziejów Pomorza, Kaszubów, tych ich Smętków. Nudne to, że czytać się nie da. A i on naszej awangardy nie rozumie.

MAGDALENA

Oj Julek, Julek… Takiś w siebie zapatrzony, że strach słowem cię skrytykować. Lepiej przeczytaj nam fragmencik skamandryckiego arcydzieła.

WSZYSCY GOŚCIE

(na wyścigi)

Oj, koniecznie, koniecznie!

Nie daj się dłużej prosić!

Wiadomo, że nosisz swoje zapiski w kieszeniach!

Julku, zanim ktoś ze sceny piosenką nas uraczy.

TUWIM

Uraczę was krótką improwizacją. Może nawet kiedyś zapiszę ten wiersz. Po prostu chodzi mi po głowie. Tytuł to: Gdynia.

Od jantarni, od jastarni,
Od surowych skał jastrzębich
Ciągnie wiatr – i ptaki karmi
Pomrukami chmur i głębin.

Nad skałami krążą, jastre,
Zaprawiając się w drapiestwie.
Tu ma Polska rysy ostre,
Rzekłbyś: oto Gryf i Mestwin.

Tutaj trzeba ust zaciętych,
Zimnych oczu, zimnych myśli:

Że te porty i okręty
Wpławił w Bałtyk rozpęd Wisły.

Tutaj: Tak! I tu ostrożnie
Ze słowami, bo w granicie,
W ryku morza, w stali mroźnej,
Muszą słowa mieć pokrycie.

Więc kranami nachylone
Do słonego wodopoju,
Słyszysz, miasto, jak przysięgą
Biją młoty Gdyniostroju?

I gdy pięść twardnieje w kastet,
Mocniej ściska pierścień ślubu,
Usta za kraczącym ptactwem
Mruczą wrogom: „Spróbuj… spróbuj…!”.

Wpada Maria Pawlikowska-Jasnorzewska elegancka (patrz: fotografie w Internecie).

MARIA

No i Julek znowu mnie ubiegł. Więc mojego wiersza o morzu wam nie zacytuję. Ale chyba zdążyłam na recital wielkiego rosyjskiego barda?

Śpiew i gitara jakiegoś walca Aleksandra Wertyńskiego albo leci z nagrania, a aktorzy tylko udają śpiew i grę. Ze trzy pary z gości tańczą, inni zasłuchani. Nagle ciemność, strzały, odgłosy wojny i głos z megafonu z informacją o wybuchy drugiej wojny światowej (oryginalny głos z Youtube).Przerażeni aktorzy w popłochu opuszczają scenę.

Na tle muzyki na ekranie pojawiają się kolejne daty z podpisem „NADZIEJA”. Między datami głos syreny. Daty: 1945, 1956, 1968, 1970, 1980.

SCENA 8

Na scenie stoczniowcy – mają żółte robotnicze kaski, z hasłami i flagami Solidarności. Układ na tle chóralnego śpiewu. Na transparentach hasła z dwudziestu jeden postulatów; na przykład „PRECZ Z CENZURĄ, UWOLNIĆ WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH, WOLNE ZWIĄZKI ZAWODOWE”.

W tym tłumie rodzice Matyldy i Matylda.

CHÓR

(muzyka: Katarzyna Gaertner, tytuł: „Solidarnością solidarni”)

Podnieśliście sztandar złudzeń,
dźwigaliście sztandar cierpień,
choć krwią płynął gdański grudzień,
znów nadzieję przyniósł sierpień.

U bram stoczni wierzył lud,
papież z Rzymu błogosławił
i nad Wisłą stał się cud,
cud zwyczajny i bezkrwawy.

            Solidarnością solidarni
            Niepokonani w cierpliwości
            Nie było siły w żadnej armii
            By zabić miłość do wolności

Przyszła znowu podła zima,
czołgów siła na ulicy,
polski lud zimę przetrzymał,
bo na swoja wiosnę liczył.

Bramy stoczni siła sił
Wyważyła w środku nocy
Ale Pan Bóg z ludem był
Prostą drogą z ludem kroczył

            Solidarnością solidarni
            Niepokonani w cierpliwości
            Nie było siły w żadnej armii
            By zabić miłość do wolności

Stoczniowcy schodzą ze sceny.

SCENA 9

Układ choreograficzny w wykonaniu „Pierścieni” – tym razem ze złotymi gwiazdkami na kijkach tworzy w takt muzyki z „materiału służącemu falom” flagę Unii Europejskiej. Pojawia się Matylda.

MATYLDA

Smętku! Smętku! Gdzie jesteś?!

SMĘTEK

Jestem, jestem. Widzę, że już wszystko wiesz! Aż ci się oczy błyszczą!

MATYLDA

Odnalazłam jantarowe serce, serce wolności!

SMĘTEK

I?

MATYLDA

Wracamy!

Wchodzą do chronobilu. Huk. Błysk. Znowu morski magiczny antykwariat.

KUSTOSZ

Wróciłaś…

MATYLDA

(z przejęciem) Odnalazłam jantarowe serce wolności!

Światła – tym razem światło żółte – serce. i Słychać jego bicie. Scena finałowa – na scenę wchodzą wszyscy wykonawcy z flagami krajów należących do Unii Europejskiej. Podzielić flagi, aby żadna nie dominowała.

CHÓR

(tytuł: „Kolory”, słowa: Kuba Zaleski)

Słowa i kolory opisują świat,
Bez nich niemożliwe są sny i marzenia,
Barwne metafory, każdy śmiech, każdy płacz,
W żywe obrazy zamieniają wspomnienia.

Jeden dla drugiego jest najlepszym tłem.
Jeden dla drugiego najlepszym dopełnieniem.
Jeden bez drugiego traci cały wdzięk.
Każdy kolor jak aktor rolę ma na scenie.

            Jeśli któryś głosi, że biały tak czarny nie,
            Twierdzi, że ważne jest tylko jego zdanie,
            Jeśli któryś mówi, że z tobą tak, z tobą nie.
            Kolorom, póki są zadajmy pytanie:

                        Po co, po co, po co wracać do lat wielkiego podzielenia?
                        Po co, po co, po co znaczeń i barw granice zamieniać?

Na błękitnym niebie kolorowy ptak,
Żółty i czerwony stworzy nam pomarańcz.
Tablicy czerń, kredy biel, nad morzem złoty piach.
Jest od czego zacząć, warto się postarać.

            Kto dziś kolory ma jeszcze w snach jak małe dziecko odrzuci strach
            Pozbiera na nowo odcienie i znaczenia?
            Może już mieszka tu wierzy, że chcieć to móc
            Może jest bliski już pełnego zrozumienia:

                        Po co, po co, po co łączy nas dziś  nasza niepodległość?
                        Najciemniejszą nocą największy skarb tylko dziecko dostrzegło.

KONIEC

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bożena Ptak, Jantarowym szlakiem do Niepodległej, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...