O wierszu Jana Polkowskiego Morze białe opowiedział zaproszonym licealistom znawca twórczości poety, dyrektor Instytutu Literatury – dr hab. Józef Maria Ruszar. Wydarzenie miało miejsce w ramach Jarmarku Książki, festiwalu literackiego połączonego z targami książki, organizowanego przez Instytut Literatury w Krakowie w 2022 roku.
Bycie poetą religijnym nie zakłada, że pisze się o Bogu wprost lecz że wizja świata jest z gruntu religijna, że zakłada ufność i zawierzenie bez względu na świecką materię. Mówiąc językiem bardziej religioznawczym, profanum jest przesiąknięte sacrum, a często nawet sanctum. Stara zasada anima naturaliter christiana w przypadku poety oznacza, że fundamentalna dobroć Boga istnieje w wierszach bezwiednie, właśnie naturalnie, a nie jako coś dodanego czy wykoncypowanego. W praktyce literackiej objawia się to w ten sposób, że bez względu na temat wiersza, wyraża się prawdę zbawienia. Przykładem na taką sytuację w ostatnim – jak dotąd – tomie Jana Polkowskiego Pomieszane języki J. Polkowski, Morze białe [w:] Pomieszane języki, Sopot 2021, s. 77. [1], jest wiersz, który wymaga baczniejszej uwagi.
Morze białe
Ryszardowi Krynickiemu autorowi wiersza „Biała plama”
Czy można powiedzieć mniej
niż mogą powiedzieć zamarznięci więźniowie
upchnięci pionowo w cerkwi
Przemienienia Pańskiego
czekający na roztopy
i sąd ostateczny?
Gdy kończył się post mrozów
i lato rozwieszało zwęglone dusze mgieł
opiewani przez poetę enkawudyści
otwierali carskie wrota
i śledzeni przez złote źrenice ikon
opróżniali cerkiew i z wysokiej skarpy
zrzucali do wody oblodzone trupy
A morze niezmiennie nieme
i ślepe od niewinnej bieli
przyjmowało w ciszy ofiarę
Wiersz jest jasny i zrozumiały, przynajmniej na pierwszy rzut oka, zwłaszcza dla kogoś, kto wie czym były sowieckie łagry. Osoba obeznana z literaturą przedmiotu może nawet odnaleźć źródło inspiracji – historię Wysp Sołowieckich, dawnego monasteru zamienionego po rewolucji bolszewickiej w Rosji na jeden z pierwszych i najcięższych łagrów (СЛОН – Соловецкий лагерь особого назначения). „Sołówki”, jak potocznie się mówi o tym kompleksie, powstały już w 1923 roku i – według Olega Chlewniuka – mogły pomieścić jednorazowo 50 tys. więźniów w obozie „szczególnego przeznaczenia”Oleg Khlevniuk [Chlewniuk], The history of the Gulag. From collectivization to the great terror, New Haven-London, Yale University Press, 2013, s. 9.[2].
Polskie literackie ślady pobytu w GUŁAGu są liczne, a do najsławniejszych należą książki Beaty Obertyńskiej, Józefa Czapskiego i Gustawa Herlinga-GrudzińskiegoBeata Obertyńska, W domu niewoli [Rzym 1946, pod pseudonimem M. Rudzka], Czytelnik, Warszawa 2005; Józef Czapski, Na nieludzkiej ziemi [Instytut Literacki 1949], Wydawnictwo Znak, Kraków 2001; Gustaw Herling-Grudziński, Inny Świat [Londyn, wyd. ang. 1951, polskie 1953], Warszawa 1996. Istnieje kilkadziesiąt tomów poetyckich wspominających „dom niewoli”, a tekstów prozatorskich (literackich lub pamiętników) zachowało się kilkaset (patrz następny przypis).[3]. Monumentalną pozycją poświęconą łagrom jest kilkusetstronicowa monografia Tadeusza SucharskiegoTadeusz Sucharski, Literatura polska z sowieckiego „domu niewoli”. Poetyka. Aksjologia. Twórcy, Instytut Literatury, Kraków 2021. Czytaj także: Inny świat w literaturze narodów. Konteksty, życiorysy, interpretacje, red. Justyna Pyzia i Józef Maria Ruszar, Instytut Literatury, Kraków 2020; Eugeniusz Czaplejewicz, Polska literatura łagrowa, PWN, Warszawa 1992; Jerzy Jochimek, Chrystus i Białe Niedźwiedzie, Łódź 2006; Stanisław Ciesielski, GUŁag. Radzieckie obozy koncentracyjne 1918-1953, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2010. [4]. Szczegół przedstawiający użycie cerkwi Przemienienia Pańskiego pochodzi jednak z pracy Heleny Owsiany, która pisze:
W archiwach MWD Pietrozawodska zachowały się dokumenty świadczące o okrutnym znęcaniu się czekistów i ich współpracowników nad bezbronnymi ludźmi. Zimą zesłańców pędzono po 4 kilometry do łaźni i z powrotem – bez odzieży – w najbardziej lute mrozy. Nagich podwieszano za ręce i nogi w dzwonnicy na lodowatym wietrze. Trupy zmarłych lub pomordowanych ustawiano ciasno w pomieszczeniach cerkwi, i tak stały do wiosny. Gdy stajał śnieg, zrzucano je z góry i u podnóża zakopywano w zbiorowych mogiłachHelena Owsiany, Polacy w łagrach rosyjskiej północy. W świetle relacji, listów i dokumentów, Slawistyczny Ośrodek Wydawniczy, Warszawa 2000, s. 186/7.[5].
Opowieść dotyczy bardzo konkretnego miejsca w Archipelagu Wysp Sołowieckich – Wyspy Anzer, na której pustelnia Ukrzyżowania Pańskiego istniała od 1707 roku, a najwyższa góra nazwana została Golgotą. Bolszewicy przekształcili miejsce modlitwy na miejsce kaźni. Sucha notatka historyka o zezwierzęceniu strażników i pochówku odbywającym się w rytm pór roku naznaczonych surowym klimatem, nabiera w wyobraźni poety znaczeń religijnych, a ich sens jest buntem wobec marksistowskiej ideologii próbującej poniżyć żywych, obedrzeć z dostojeństwa śmierć klasowych wrogów i zdeptać religijne przesądy „ciemnogrodu”. Zarówno niewolnicza praca ponad siły jak koszmarne warunki przetrwania, miały odczłowieczyć więźniów i sprowadzić ich do poziomu czysto biologicznego. Wykorzystanie cerkwi jako naturalnej kostnicy było – przynajmniej w zamyśle – elementem pozbawienia zmarłych wszelkiej metafizycznej powagi oraz ludzkiej godności, a także szyderstwem z religii. Takie są koszmarne fakty historyczne, świadczące o epoce, która – dodajmy – wcale się nie skończyłaŁagry są codziennością także dzisiejszej Rosji i istnieją w dawnych ośrodkach GUŁAGu pod nazwą „kolonii karnych”, aczkolwiek w mniejszej liczbie. Autor niniejszego tekstu zwiedził w 2019 roku osadę Jercewo, gdzie istnieje do dzisiaj czynny obóz pracy. W XIX wieku więziony był w nim Apollon Korzeniowski, stąd mały Konradek (znany potem jako Joseph Conrad) spędził z matką (Ewą Korzeniowską) dzieciństwo w osadzie Jercewo. W latach 40. XX wieku w sowieckim już obozie pracował Gustaw Herling-Grudziński (patrz: Inny świat).[6]. A wizja poetycka?
Sfera sacrum. Miłosierdzie
Jeden szczegół wydaje się znamienny: poeta – wbrew opisowi z dokumentów – zmienia szczegół dotyczący pochówku. Ciała zmarłych nie są w wierszu grzebane w ziemi lecz wrzucane do Białego Morza. Dlaczego? Kluczem jest biel. Nazwa akwenu stała się symbolem niewinności i – co ważniejsze – świętości. Biel w chrześcijaństwie jest nie tylko kolorem szat apostołów i męczenników, ale wszystkich zbawionych, co najdobitniej widać na obrazie Adoracja Mistycznego Baranka z Ołtarza GandawskiegoOłtarz Gandawski, poliptyk tablicowy wykonany przez Huberta i Jana van Eycków, został ukończony w 1432. Głównym tematem dzieła jest odkupienie ludzkości przez ofiarę Chrystusa, co przedstawia dolna część frontowej tablicy – Adoracja Mistycznego Baranka.[7]. W chrześcijaństwie biel posiada nawet większe znaczenie od koloru złotego (tradycyjny kolor rezerwowany w wielu kulturach dla Boga i wszelkiej świętości) i symbolizuje Chrystusa – Zbawcę – Baranka Bożego. Paradoksalnie nawet krew Jezusa – choć czerwona – „wybiela” jego wyznawców, to znaczy obmywa ich z grzechów. Wielorakie możliwości symboliczne bieli obejmuje również Sąd Ostateczny, przy którym w Apokalipsie św. Jana asystują Starcy w bieli. Poeta uwzniośla śmierć pomordowanych więźniów słowem „ofiara”, a Białe Morze „przyjmuje ją” niczym Chrystus swoich wyznawców na Sądzie Ostatecznym. Oto odwrócenie zaprojektowanej przez oprawców sytuacji i sprzeciw wobec poniżających zamysłów komunistycznych katów.
Spójrzmy na techniczną stronę przeobrażania się historii zbrodni w historię zbawienia. Oczekiwanie na roztopy, a więc element klimatyczny, sfera profanum – umiejscowiony zostaje w sferze sacrum i zamienia się w Sąd Ostateczny. Intencjonalna pogarda zostaje przemieniona w uświęcenie mocą samego miejsca, przywołującego Ewangelię i poświęconego objawieniu się Jezusa jako Boga. Zauważmy, że wyobraźnia poety podąża śladem Ewangelii także intelektualnie: to właśnie tam hańbiąca śmierć na krzyżu staje się znakiem chwały (mamy do czynienia z reinterpretacją śmierci Jezusa: chrześcijanie używają nawet określenia, że Jezus zostaje „wywyższony” na krzyżu, choć intencja Rzymian była inna).
Podobnie czyni poeta, budując kolejne paradoksalne obrazy. Dalsza część wiersza kontynuuje te semantyczne zabiegi – oto enkawudziści są „śledzeni” przez świętych z ikon, a morze „milczy”. Wraz z dominującą symboliką bieli, o czym była już mowa, cały obraz nabiera dostojeństwa opowieści o przyjęciu męczenników przez Naturę, ale nie zapominajmy, że potęga niewinnego Stworzenia odsyła do swego Stwórcy. Tak więc Natura – w sferze symbolicznej – przyjmuje ofiarę w Jego imieniu.
Symbol bieli, symboliczne Białe Morze, łączy dwa sprzeczne porządki, których nie da się uzgodnić, a w tym wypadku zła i dobra, profanum i sacrum, poniżenia i wywyższenia, tortur i miłosierdzia. W konsekwencji Logos przemienia etos. Poezja przedstawia interpretację metaforyczną zakorzenioną w obrazach rzeczywistych. Metafizyczny optymizm – czyli chrześcijańska nadzieja – ufundowany został na zaufaniu Bogu, bo żywioły natury zostały podporządkowane żywiołowi wiary i miłości. Przyroda – surowa, niezwyciężona, piękna i dlatego wybrana przez niegdysiejszych pustelników na miejsce modlitwy – została poddana próbie zbezczeszczenia przez bolszewickich oprawców, podobnie jak próbowano poniżyć ludzi. Poeta twierdzi, że nieskutecznie, przynajmniej w wymiarze religijnym, który nie podlega historii – sferze oddanej w pacht diabłu, ale zbawczemu miłosierdziu.
Sfera profanum. Biografia komunisty
Ale co robi w wierszu poeta, który opiewa enkawudzistów? Kim jest? I dlaczego wiersz został dedykowany Ryszardowi Krynickiemu?
Zacznijmy od końca tych zagadek i przeczytajmy wiersz Biała plama z tomu Organizm zbiorowy (1975), który od tego czasu przytaczany jest we wszystkich wyborach wierszy tego poety i ich wznowieniachRyszard Krynicki, Organizm zbiorowy. Wiersze i przekłady, Wydawnictwo Literackie. Kraków 1975; tenże, Magnetyczny punkt, CiS, Warszawa 1996, s. 79; tenże, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2009, s. 84; tenże, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, s. 84.[8]. Nie można jednak przytoczyć jego treści, ponieważ utwór jest graficznym symbolem, pustą, nie zapisaną kartą, nawiązującą do dawnych określeń kartograficznych – terra incognita (łac. ziemia nieznana) czyli jest „białą plamą”, jak głosi tytuł. Historyczne przekłamania i niedomówienia na temat śmierci komunistycznego poety zostały zasygnalizowane w taki sposób, że poza tytułem Biała plama oraz dedykacją „Pamięci Brunona Jasieńskiego” niczego na tej stronie nie znajdziemy. W taki sposób Krynicki odniósł się do życia i śmierci poety, który w latach siedemdziesiątych, jak w całym okresie PRLu, był twórcą poważanym i docenianym, a nawet ideologicznie wzorcowym, mimo niedomówień na temat jego tragicznego końca. Wiadomo było tylko, że padł ofiarą „wielkiej czystki”Według Encyklopedii PWN, „wielka czystka – nazwa szczytowej fazy ludobójstwa stalinowskiego wymierzonego w osoby uznane przez NKWD za niepewne politycznie i potencjalną acz nieistniejącą w WKP(b) opozycję. […] łączna liczba ofiar wielkiej czystki nie jest ustalona z powodu braku wyczerpujących danych źródłowych; do lat 90. w nauce posługiwano się szacunkami dotyczącymi głównie 1937–38; na ich podstawie przyjmowano, że w okresie wielkiej czystki aresztowano w ZSRR co najmniej 7 mln osób; z tej liczby minimum 2 mln osób zmarło w więzieniach i łagrach, a 1 mln (szacunek R. Conquesta) lub 1,7 mln osób (szacunek A. Sołżenicyna) zostało zamordowanych przez NKWD” (https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/wielka-czystka;3995634.html, dostęp 2022.03.29).[9] i został zrehabilitowany oraz pośmiertnie przywrócony do łask w 1956 roku podczas Chruszczowowskiej „odwilży”, a więc nie może być wątpliwości, że był szczerym komunistą, ofiarą „błędów i wypaczeń”, kiedy niesłusznie oskarżano towarzyszy„Odwilż” – potoczne określenie zelżenia terroru komunistycznego.[10].
Kim był więc Bruno Jasieński i dlaczego wiersz Polkowskiego zaczyna się od słów „Czy można powiedzieć mniej / niż mogą powiedzieć zamarznięci więźniowie”?
Bruno Jasieński (właściwie Wiktor Zysman) – polski poeta, prozaik i dramaturg, czołowy przedstawiciel i teoretyk polskiego futuryzmu był również działaczem komunistycznym. W latach 20. współpracował z „Kulturą Robotniczą” (legalnym organem Komunistycznej Partii Polski), a następnie działał w Paryżu. Po napisaniu powieści Palę Paryż został wydalony z Francji i w 1929 roku wyjechał do Związku Sowieckiego gdzie witały go tłumyKrzysztof Jaworski, Dandys. Słowo o Brunonie Jasieńskim, Iskry, Warszawa 2009, s. 192–197.[11]. Początkowo był redaktorem naczelnym pisma Polonii „Kultura Mas” i kierownikiem działu literackiego „Trybuny Radzieckiej”, ale od 1932 roku przyjął obywatelstwo sowieckie, został członkiem rzeczywistym KPSSKammunisticzeskaja Partija Sawietskawa Sajuza (w czasach PRL obowiązywał nazwa Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego – KPZR i nie wolno było używać słowa „sowiety” ze względu na złe skojarzenia z wojną bolszewicką 1920 roku oraz sowieckimi procesami politycznymi, znanymi w II Rzeczpospolitej).[12], zerwał związki z polskimi komunistami i wszedł w najwyższe kręgi sowieckiej władzy. Przyjaźnił się z Gienrichem Jagodą, szefem sowieckiej policji politycznejGienrich Jagoda, odpowiedzialny za ludobójstwo sam został zamordowany w 1938 roku.[13]; ożenił się powtórnie z Rosjanką, Anną Bierzin (uprzednio żoną Jana BierzinaKrzysztof Jaworski, Dandys. Słowo o Brunonie Jasieńskim, Iskry, Warszawa 2009, s. 209.[14], szefa Razwiedupru czyli wywiadu wojskowego). Od 1934 został członkiem zarządu Związku Pisarzy Sowieckich, a od 1930 roku aktywnie zaangażował się w sowietyzację TadżykistanuMarcin Shore, Kawior i popiół. Życie i śmierć pokolenia oczarowanych i rozczarowanych marksizmem, Świat książki, Warszawa 2009, s. 138–139.[15]. W dziele sławiącym budowę Kanału Białomorsko-Bałtyckiego im. Józefa Stalina był współautorem rozdziału zatytułowanego Dobić wroga klasowegoKrzysztof Jaworski, Czytały go białe panienki z podkrążonymi oczyma – kilka słów o życiu i poezji Brunona Jasieńskiego [w:] Bruno Jasieński, But w butonierce i inne wiersze, Iskry, Warszawa 2006, s. 202; Tomasz Kizny, Tatiana Kosinowa, Biełomorkanał imienia Stalina [w:] „Karta. Kwartalnik historyczny” 1994, nr 13, s. 87; Wojciech Tomasik, Cień Jasieńskiego. Przyczynek biobibliograficzny [w:] „Pamiętnik Literacki” 3/109, 2018, s. 189-204.[16]. Krótko: Jasieński został w pełni „człowiekiem sowieckim” i należał do komunistycznej elity „ojczyzny światowego proletariatu”.
Legendę o jego śmierci w GUŁAGu rozpowszechnił Aleksander WattAleksander Watt, Mój wiek. Pamiętnik mówiony, część I, Czytelnik, Warszawa 1990, str. 34.[17], a za nim Jacek KaczmarskiJacek Kaczmarski, Epitafium dla Brunona Jasieńskiego, data: 27.3.1982 (https://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze/epitafium-dla-brunona-jasienskiego/, dostęp: 2022.03.29).[18]. W rzeczywistości dopiero w 1992 roku odkryto, że Jasieński, aresztowany w lipcu 1937 roku w ramach „wielkiej czystki”, został 17 września 1938 skazany na karę śmierci za "udział w kontrrewolucyjnej organizacji terrorystycznej", rozstrzelany i pochowany w zbiorowej mogile w miejscu straceń Kommunarka pod Moskwą. Jak podkreśla krytyk literacki,
nad życiorysem [Jasieńskiego] unosi się chichot historii. Bo jak skomentować fakt, że Jasieński, od 1929 roku twierdzący, że nie jest już Polakiem, wyzywający Piłsudskiego i Żeromskiego od faszystów, rozsiewający antypolskie akcenty w powieści Palę Paryż czy piszący jawnie antypolskie opowiadanie Główny winowajca, trafił pod stienku za szpiegostwo. Na rzecz tych przeklętych białopolakówKrzysztof Masłoń, Bruno Jasieński – poeta kacapski [w:] „Rzeczpospolita”, 5 grudnia 2009, (https://www.rp.pl/plus-minus/art7413481-bruno-jasienski-poeta-kacapski, dostęp 2009.12.05).[19].
Z punktu widzenia wiersza Białe morze kluczowym elementem biografii Bruno Jasieńskiego jest jego udział w literackiej kampanii na rzecz pierwocin komunistycznego ludobójstwa za pośrednictwem obozów koncentracyjnych. Po decyzji władz sowieckich, że Bałtyk zostanie połączony z Morzem Białym, aby można było przerzucać okręty wojenne na oceany bez konieczności przepłynięcia przez Cieśniny Duńskie, zapędzono do niewolniczej pracy 170 tys. więźniów SŁON (obozów z dalekiej północy, wzorcowych dla późniejszego Archipelagu GUŁAG). Katorżnicza praca, głodowe racje żywnościowe i srogie zimy spowodowały, że około 50 tys. zekówZek – więzień łagru. Nazwa pochodzi od skrótu z/k, używanego w dokumentach administracyjnych (por. rosyjskie: „zakliuczionnyj” czyli zamknięty).[20] zmarło z wycieńczenia. Biełomorkanał im. Stalina został okrzyknięty wielkim sukcesem mimo, że i tak był zbyt płytki, aby mógł służyć marynarce wojennej. Ale największym „osiągnięciem” tego eksperymentu, opiewanym przez pisarzy sowieckich, był „sukces wychowawczy”. Komunistyczna pedagogika „wychowywania przez pracę” zastosowana wobec „wrogów ludu”, „biełoruczekBiełoruczka – według bolszewików osoba nie nawykła do ciężkiej pracy fizycznej (inteligent, kupiec lub arystokrata). W łagrach – więźniowie polityczni, oskarżeni o działalność na szkodę państwa rosyjskiego.[21]”, „nierobów”, „szpiegów” i innych hamulcowych w budowaniu kraju sprawiedliwości społecznej została więc wprowadzona na całym terytorium Związku Sowieckiego i przyjęła kształt systemy obozów koncentracyjnych – GUŁAGuLiteratura jest bogata, ale najsławniejsza jest praca Aleksandra Sołżenicyna Archipelag GUŁag 1918-1956, [pierwsze wydanie: 1973], Poznań 2010. Z najnowszych prac historycznych patrz: Anne Applebaum, Gułag, Warszawa, Wydawnictwo Agora, 2018.[22].
Wprawdzie w wyjeździe studyjnym wzięło udział 120 pisarzy sowieckich, ale opis pozytywnych skutków wychowawczych (reedukacji społecznej przez ciężką pracę) zlecono tylko 36 literatom, którzy pod kierownictwem Maksima Gorkiego, Leopolda Awerbacha i Siemiona Firina stworzyli dzieło zatytułowane Białomorsko-Bałtycki Kanał im. Józefa Stalina, lata 1931-1934Biełomorsko-Bałtijskij kanał imienii Stalina. Istoria stroitielstwa, 1931–1934 gg, Moskwa 1934. [23]. Bruno Jasieński był współautorem kolektywnego dzieła, a konkretnie 9 rozdziału pt. Dobić wroga klasowego, którego bohaterami byli więźniowie z Azji Środkowej, którzy dzięki pracy dojrzewają ideologicznie i stają się przykładnymi obywatelami. Zresztą przed wyjazdem na budowę Jasieński ogłosił w języku rosyjskim powieść o budowie kanału w Tadżykistanie: Człowiek zmienia skóręWojciech Tomasik, Cień Jasieńskiego. Przyczynek biobibliograficzny [w:] „Pamiętnik Literacki” 3/109, 2018, s. 189-204.[24]. To socrealistyczne dzieło przez wiele lat był lekturą obowiązkową w szkołach Tadżyckiej SRRKrzysztof Jaworski, Dandys. Słowo o Brunonie Jasieńskim, Iskry, Warszawa 2009, s. 214.[25].
Sfera etyki. Dzieje oswajania zbrodni
W PRLu Bruno Jasieński należał do podziwianych rewolucyjnych poetów, a Słowo o Jakubie Szeli omawiane było w liceum. Na studiach polonistycznych przede wszystkim funkcjonował jako wybitny futurysta – jego późniejsze losy na ogół taktownie przemilczano lub bagatelizowano. Nawet wśród lewicowych krytyków, pod koniec PRLu nastawionych krytycznie wobec komunistycznych władz, jego sowieckie losy traktowano dyskretnie; funkcjonował jako „poeta wyklęty”, a jego śmierć nobilitowała go jako człowieka i pisarza, mimo znanych peanów na cześć ludobójstwa i nienawiści do niepodległej Rzeczpospolitej. Tak też jest przedstawiany obecnie w Wikipediihttps://pl.wikipedia.org/wiki/Bruno_Jasie%C5%84ski, dostęp: 2022.03.29. [26], a nawet w Culture.plMarcin Wilk, grudzień 2007. Tekst opracowany do projektu internetowej "Antologii polskiej poezji od Średniowiecza do wieku XXI" wg koncepcji Piotra Matywieckiego (https://culture.pl/pl/tworca/bruno-jasienski, dostęp: 2022.03.29).[27], gdzie – w ramach wybielania komunizmu – nie ma nawet wzmianki o udziale Jasieńskiego w „wychowawczo-propagandowej” akcji dotyczącej Białomorskiego Kanału. Jego droga literacka została całkowicie wyprana z kontekstu totalitarnych zbrodni. Tak właśnie – jako ofiara – funkcjonuje w wierszu opozycjonisty z 1975 roku.
Wiersz Ryszarda Krynickiego, poświęcony „białym plamom” biografii komunistycznego literata, został poetycko skomentowany przez Jana Polkowskiego. Liryk zaczyna się od słów „Czy można powiedzieć mniej / niż mogą powiedzieć zamarznięci więźniowie”? Straszne to słowa pod adresem kolegi, który pominął moralny i literacki udział Jasieńskiego w komunistycznych zbrodniach i zawęził jego życie do bycia ofiarą nieludzkiego systemu, którego był przecież współtwórcą. Fakt, że sam padł ofiarą współtworzonego systemu (co nie jest czymś nadzwyczajnym w krwawych rewolucjach, a tym bardziej totalitarnych systemach) nie jest przecież usprawiedliwieniem dla jego życiowej drogi. Podobnie tak zwana „wiara w słuszną społeczną ideologię”, używana jako usprawiedliwienie dla współudziału w komunizmie, jest manipulacją etyczno-ideową, której celem jest wybielanie zbrodniarzy i zdjęcie odpowiedzialności – czasami moralnej, a czasami karnej. Oznacza również relatywizowanie zbrodni powodowanych ideologicznie. Na taki proceder zgody Polkowskiego nie ma.
Ale dla czytelnika to poniekąd margines, bo najważniejsze są strofy mówiące o prawdziwie niewinnych ofiarach, przyrównanych do chrześcijańskich męczenników, a wymiar religijny – nawet bez objaśnień politycznego kontekstu – jest czytelny dla każdego odbiorcy. Pejzaż pogardy dla człowieka został uświęcony, a śmierci zostało przywrócone dostojeństwo. Oto zadanie poety – tak jak je rozumie Jan Polkowski.
Najciekawsza – przynajmniej dla piszącego tę interpretację – jest konkluzja ogólna i dotyczy skłonności twórczych poety. Polityczne intuicje, niezwykle częste w twórczości Polkowskiego, nie są czymś zaskakującym, bo moralny sprzeciw wobec zakłamywania zbrodniczej historii jest znakiem herbowym tej poezjiPor. Jan Polkowski, Gdy Bóg się waha. Poezje 1977–2017 (tom 1) oraz Gdy Bóg się waha. Poezje 2018 – 2022 (tom 2), Instytut Literatury i Księgarnia Akademicka, Kraków 2022.[28]. Jednocześnie, od samego początku drogi twórczej Polkowskiego, obserwowano – odróżniająca go od nieco starszych kolegów z Nowej Fali – religijną kreację poetyckiego świata Patrz: Jan Błoński, Język właściwie użyty; Marian Stala, List do Jana Polkowskiego [w:] W mojej epoce już wymieram. Antologia szkiców o twórczości Jana Polkowskiego (1979–2017), pod red. J. M. Ruszara, JMR Trans-Atlantyk i Instytut myśli Józefa Tischnera, Kraków 2017. Także Stanisław Barańczak, Wyobraź sobie, że piszesz po polsku [w:] tegoż, Przed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Londyn 1988.[29]. Zaczynając w późnych latach siedemdziesiątych publikowanie wierszy w podziemnej prasieJego debiut poetycki przypadł na 1978 rok, kiedy to Polkowski opublikował swoje wiersze w ukazującym się poza cenzurą kwartalniku literackim „Zapis”, jednym z najważniejszych polskich czasopism kulturalnych działających w latach siedemdziesiątych. Pierwszą jego książkę poetycką To nie jest poezja wydała w 1980 roku Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA i tym samym Polkowski był jedynym poetą, który debiutował w nielegalnych wydawnictwach PRL. Do 1989 roku wszystkie swoje tomiki poetyckie drukował w podziemiu.[30], nawet pisząc wiersze ewidentnie polityczne czy doraźne, odpowiadające na konkretne wydarzenia (np. rewizje, aresztowania i śmierć opozycjonistów, zdradę na rzecz ZSRR, stan wojenny, itp.), Polkowski zawsze kreuje świat, który w ostatecznej instancji należy do Boga. Nie znaczy, że jest to świat bezpieczny, a tym bardziej dobry! Przeciwnie – wydaje się, że świat został oddany w pacht szatanowi. Nie znaczy to także, że nadzieja jest zawsze widoczna – czasami jest to tylko pragnienia nadziei, ostatni szaniec katolika. Obecność Boga jest dyskretna lub nawet słabo widoczna, ale jest.
Albo inaczej. Polkowski opisuje świat jaki widzi, jaki jest – to znaczy z widoczną przewagą zła. W tej poezji nie ma „religijnego lukrowania” i infantylizmu. Ale mimo to nigdzie nie widać beznadziei. W tym konkretnym przypadku wyobraźnia poetycka (nie wiadomo na ile świadomie, a na ile nie) przeszła drogę od skandalu zakłamania (kolegi-poety i jego środowiska), przez opis horroru historii (Sołówki), do eschatologicznej solidarności z pomordowanymi (obraz zbawienia i ostatecznego miłosierdzia).