18.08.2022

Poezja apostolska Karola Wojtyły – czynny mistycyzm

Mimo że na twórczość poetycką Karola Wojtyły składa się stosunkowo niewiele tekstów, to uczestniczyła ona w XX stuleciu w przeobrażaniu się języka i wyobraźni, przynależąc dopolskiej poezji doświadczenia duchowo-religijnego. Wśród jej przedstawicieli znajduje się między innymi: Cyprian Kamil Norwid, Jan Kasprowicz, Leopold Staff, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Liebert, Wojciech Bąk, Jan Twardowski, Anna Kamieńska.

Utwory poety papieża potwierdzają wielką – wciąż lekceważoną – różnorodność poezji polskiej. Wojtyłowa w niej cząstka jest wyjątkowa już z tej przyczyny, że odzwierciedla historię indywidualnego wchodzenia na wyżyny mistycyzmu. Droga ta wiedzie przez to, co ludzkie, a jednocześnie osadzone w chrześcijaństwie – w tradycji Kościoła.

W poetyckich medytacjach, jak w innych formach działania, autor Tryptyku rzymskiego urzeczywistnił Norwidową ideę, że polskość jest zmierzaniem do ludzkości. Ruch przeżyć-myśli w tej intelektualno-duchowej poezji odbywa się według zasady sformułowanej przez Norwida w Rzeczy o wolności słowa: „Oderwać się od siebie i wejść w siebie: słowem, / Aby być narodowym – być nad-narodowym”. Utwory Karola Wojtyły odzwierciedlają „wewnętrzny rozwój dojrzałości” (określenie Norwida użyte w Promethidionie) – są poezją apostolską budowaną na doświadczeniach mistycznych. Tak rozumiem czynny mistycyzm poetyckiej twórczości Karola Wojtyły.

Motyw czarnoleski

Wojtyła pisał wiersze już w Gimnazjum w Wadowicach, później jako Ojciec Święty w Rzymie. Imponuje jego dochowana do końca wierność poezji, wartościom i ideom w niej opisywanym. Wyniknęły one z istoty tradycji poezji polskiej, z nieusuwalnej zasady: aby czyny nie kłamały słowom, a słowa czynom. Pisał Jan Kochanowski: „Ja inaczej nie piszę, jeno jako żyję”.

Regionalizm uniwersalny

Zaginął wprawdzie rękopis młodzieńczych Ballad beskidzkich Karola Wojtyły, ale zachowane pierwociny pisarskie i młodość świadczą o związku początkującego poety z ziemią urodzenia, niektórymi ideami i tendencjami charakteryzującymi grupę literacką „Czartak”, która po 1928 roku już nie działała, lecz jakoś oddziaływałaPierwsze lata istnienia grupy literackiej wiązały się z rodzinną miejscowością Karola Wojtyły, Wadowicami. Zwięzłą i treściwą charakterystykę „Czartaka” przedstawia Grzegorz Gazda w „Słowniku europejskich kierunków i grup literackich XX wieku”, Warszawa 2000, s. 79–81, wskazując na jego reprezentantów: Emila Zegadłowicza, Jana Nepomucena Millera, Edwarda Kozikowskiego, Janiną Brzostowską i Tadeusza Szantrocha.[1]. „Czartakowskie” echa, takie jak zainteresowanie Norwidem, elementy stylizacji ludowej, balladowość, motywy mitologii słowiańskiej, fascynacja ziemią, oszczędność środków artystycznych, znajdziemy w opublikowanych juweniliach WojtyłyNa temat przykładów rzeczywistego oddziaływania na Wojtyłę szczególnie Zegadłowicza pisali K. Dybciak, „Karol Wojtyła a literatura”, Tarnów 1991, s. 20, 66, 70, 71, 78, 113, a także Stanisław Dziedzic, „Pieśniany władyka” [w:] „K. Wojtyła, Psałterz – Księga słowiańska”, Kraków 1996, s. 61–71.[2].

Podkreślanie w poezjach Wojtyły związku z ziemią urodzenia i wychowania nie ma nic wspólnego z prymitywnie, redukcjonistycznie oraz izolacjonistycznie pojętym „regionalizmem”. Miejsce początku biograficznego w jego medytacyjno-traktatowej liryce za każdym razem sublimuje się, uniwersalizuje, usymbolicznia i zwielokrotnia. W części trzeciej Rozważań o śmierci pod tytułem Bojaźń, która leży u początku czytamy: „O jakże jesteś związane miejsce mojego mijania z miejscem narodzin…”K. Wojtyła, „Poezje. Dramaty. Szkice”, wstęp M. Skwarnicki, Kraków 2004, s. 163–166.[3].

Pamiętamy Papieża zapatrzonego w krajobraz górski – także w jego poezji człowiek kontempluje góry. W juweniliach z 1939 roku w poemacie Mousike (Symfonia) z tomu Renesansowy psałterz (Księga słowiańska), jak i w testamentalnym Tryptyku rzymskim z 2003 roku, występuje doświadczenie gór. Tryptyk rzymski rozpoczyna kontemplacja „zatoki lasów” i „górskich potoków”. Tak rodzi się zdumienie, które zapoczątkowuje wnikliwsze poznanie, a ono tworzy myśl, która „jest przestrzenią dziwną”. Ludzie, kształtując w bliźnich zdolność do zdziwienia, przekazują sobie mądrość pokoleń.

Karol Wojtyła już jako student polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego eksponował swoje słowiańskie i polskie pochodzenie, pisząc: „Słowianie się prawi wywodzą spod marzeń drzewnych zadum”K. Wojtyła, „Renesansowy psałterz (Księga słowiańska)” [w:] tegoż, „Poezje, dramaty, szkice”, wyb. i układ M. Skwarnicki, J. Turowicz, Kraków 2004. Wszystkie cytaty utworów Wojtyły pochodzą tego wydania.[4]. „Drzewo” jest jednym z kluczowych symboli w tej wyobraźni poetyckiej (jeden z pseudonimów Wojtyły to „Piotr Jasień”, który jest dendrologiczny: „jasień” w staropolszczyźnie i w gwarach to „jesion”). Za pomocą drzewa można opowiedzieć i symbolicznie objaśnić dzieje Objawienia, historię i egzystencję człowieka w wymiarze duchowo-fizycznym, moralnym, historiozoficznym, a zarazem w ujęciu jednostkowym, społecznym, narodowym i obejmującym całą ludzkość. Miejsce nie ogranicza poety. W Wojtyłowych poezjach rozpoznajemy topografię i punkty dające się określić geograficznie. W słowach i poprzez Słowo twórca otwiera swój region na uniwersum. „Słowo się stało Ciałem – Ziszczeniem, / rajskich obietnic ziemskim nasieniem”K. Wojtyła, „Słowo – Logos (rapsod)” [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 58.[5].

Juwenilia jako projekt ideowy

Pierwsze teksty Wojtyły mają wartość biograficzną i historyczną, ale kryją wiele miejsc ciekawych i zastanawiających. Można je czytać jako młodzieńczy poetycki projekt życia, który został zrealizowany.

Młody Wojtyła silnie odczuwał cel działań pojęty jako wyzwolenie ludzkości z „udręczeń” w imię „Miłości, Wolności, Piękna” (to znów twórcza kontynuacja Norwida, który w Promethidionie stwierdzał: „Cała tajemnica postępu ludzkości zależy na tym, aby […] męczeństwo uniepotrzebniło się na ziemi”).

Są też w młodzieńczych wyznaniach zdania prorocze. W rapsodzie Słowo – Logos czytamy:

W słowach są moce, jest hyr idący
jest błogosławieństw i przekleństw władza –
i wiem, że słowem ogarnę, strącę,
albo sam legnę trupem na głazach
i w pierś mi motłoch wszczepi swój kancerz.
Przeto się uczę wieczornej mowy,
Psalmów pokutnych, izraelowychTamże, s. 56.[6].

Autor pisze o gotowości do zaprowadzania Dobra słowem oraz do męczeństwa, o ranie zadanej „kancerzem”, czyli „turecką włócznią”, co przywodzi dużo późniejszą próbę zabicia Papieża z 13 maja 1981 roku. Czy uratowało Go przekonanie o konieczności czynienia pokuty?

Poszukiwanie

W ubiegłym wieku wiersz adresowany do Boga przestał być zbiorem łatwych deklaracji wiary, łzawych próśb i zapewnień modlącego się w kontekście podporządkowania swej woli Stwórcy. Poezja, zwana w XX stuleciu „religijną”, pożegnała się z moralizowaniem, osądzaniem, wzbudzaniem u odbiorcy poczucia winy. Liryka zmierzająca do Boga, wyzbywszy się dewocji, stała się na powrót miejscem autentycznego wysiłku i poszukiwania Tajemnicy. Była kuźnią idei, ekspresją pracy duchowej oraz intelektualnej, usytuowanej w realności osobowej, społecznej, historycznej i egzystencjalnej.

W tym kontekście Psalm 1 nabiera znaczenia dynamicznego, określa bowiem horyzont działań człowieka, otwierając przed nim przestrzeń wolności czynienia dobra:

Szczęśliwy, kto nie słucha bezbożnych,
nie chodzi drogami grzeszników
i nie zadaje się z szydercami,

lecz w prawie Pańskim ma upodobanie
i rozmyśla nad nim, we dnie i w nocy.
Podobny jest do drzewa, co nad wodą płynącą
owoc wydaje we właściwym czasie,
a liście jego nigdy nie więdną.
Taki, co zacznie, kończy szczęśliwie.

Inaczej jest z bezbożnymi:
są jak plewy niesione wiatrem.
Nie ostoją się tedy bezbożni na sądzie
ani grzesznicy pośród sprawiedliwych.
Pan bowiem zna ścieżki sprawiedliwych.
A droga bezbożnych wiedzie ku zagładzie„Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Warszawsko-Praska”, oprac. ks. bp K. Romaniuk, t. II, Lublin 2001, s. 110. Pozostałe cytaty biblijne z tej edycji.[7].

Nie ma jednej drogi do Boga, nie ma uniwersalnej recepty na bycie człowiekiem wiary, jest uznanie – jak czytamy w cyklu Odkupienie szuka twego kształtu, by wejść w niepokój wszystkich ludzi – tego, że:

Żaden człowiek nie ma ścieżek gotowych.
Rodzimy się jak gąszcz,
który może zapłonąć podobnie jak krzak Mojżesza
lub może uschnąć.

Ścieżki trzeba przecierać wciąż, bo mogą zarosnąć na nowo,
przecierać je trzeba tak długo, aż staną się proste
prostotą i dojrzałością wszystkich chwil:
oto każda chwila się otwiera całym czasem,
staje się cała ponad sobą,
znajdujesz w niej ziarno wiecznościK. Wojtyła, „Odkupienie szuka twego kształtu, by wejść w niepokój wszystkich ludzi” [fragm. części zatyt. „Siostra”] [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 169.[8].

Prostota i dojrzałość są funkcją „gąszczu” i rodzących się komplikacji. Życie i wszystko, co mu służy, jest zadaniem i wyzwaniem. Dynamizm, ruch, przepływanie, przemijanie, rośnięcie, zmiana, a także stany czynne (pragnienie, oczekiwanie, zbliżanie, docieranie, dochodzenie, sięganie, zmierzanie, zstępowanie i tak dalej) określają tematykę, poetykę, wyobraźnię, filozofię oraz religijność utworów Karola Wojtyły.

Ku „pełnej prawdzie”

Na początku była poezja – tak mogłaby zaczynać się książka o Karolu Wojtyle. Słowa odnajdywane i odnalezione w duchu budowały i wzmacniały bowiem jego człowieczeństwo i kapłaństwo; tworzą się one partyturą wewnętrznego samodoskonalenia się, a równocześnie odzwierciedlają drogi samopoznawania poety-mistyka. Jego skupieniu umysłu, natężeniom ducha, wkroczeniem w rzeczywistość nadprzyrodzoną towarzyszy otwarcie się na świat stworzony, szczególnie na człowieka.

Karol Wojtyła jako „późny wnuk” Norwida i jego kontynuator patrzy i opisuje osoby, to znaczy konkretne historyczne postacie osobiście poznane – te z Biblii, historii Kościoła i Polski. W poezjach Wojtyły są to między innymi rodzona matkaMatce, Emilii Wojtyłowej, zadedykowany jest Renesansowy psałterz.[9], przyjaciele, „towarzysz pracy” w kamieniołomie, św. Szczepan, Samarytanka („niewiasta u studni” z Ewangelii), „Jakub pasterz”, Szymon Cyrenejczyk, a nade wszystko Maryja i Jezus Chrystus, św. Stanisław, Michał Anioł.

Podmiot medytujący skupia się w utworach nad osobą i poprzez osobę przenika tajemnicę relacji między ludźmi w przestrzeni i w czasie. W tym postępowaniu poetycko-duchowym tkwi źródłowo pojęta ludowość („Lud myśli postaciami” – powiedziałby Norwid).

Czytając tę poezję, uświadamiamy sobie, że każde dobro duchowe jest okupione wewnętrznym wysiłkiem, dzięki któremu zbliżamy się do Stwórcy, do „pełnej prawdy”. W doczesnym życiu jest ona nieosiągalna. W encyklice Fides et Ratio Jan Paweł II napisał: „Każda odkryta prawda jest zawsze tylko etapem drogi ku owej pełnej prawdzie, która zostanie ukazana w ostatecznym objawieniu Bożym: «Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany»” Pierwszy List do Koryntian, Rozdział 12, werset 12 [w:] „Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Warszawsko-Praska”, oprac. ks. bp K. Romaniuk, t. II, Lublin 2001.[10].

Wiara i rozum

Poezje Wojtyły emanują wiarę, a nie błogie poddanie się powierzchownym emocjom religijnym. „Ja” doświadczające nie wykoleja się z torów podmiotowości, poeta nie rozpręża władz czucia, poznania, sądzenia. W tej liryce medytacyjnej o nacechowaniu traktatowymNa ten temat zob. K. Dybciak, „Karol Wojtyła a literatura”, Tarnów 1991.[11] wiara i rozum uzupełniają się, toteż nie są opatrywane krytycznym kwantyfikatorem, jak w Romantyczności Adama Mickiewicza. Liryka Wojtyły nie upaja się taką czy inną pewnością, zaślepioną otrzymaniem łaski wiary. Nie przysparza więc argumentów poglądowi jakoby chrześcijanin był tym, kogo omija wszelka tragiczność i komu łatwiej żyć.

Stawanie w trwodze, bojaźni wobec Tajemnicy, wobec codziennego niepokoju o byt, wobec historii, zła, śmierci, dotyczy również chrześcijanina – los doświadcza go na płaszczyźnie ludzkiej i egzystencjalnej. Przezwycięża (lub może przezwyciężyć) go w sobie w bólu dzięki Słowu Bożemu, a nade wszystko obietnicy Paschy; „Jestem wpisany w Ciebie nadzieją” – powiada mąż wiary w Rozważaniu o śmierci.

Dramatyzm wiary

Tragiczność losu chrześcijanina jest niejako dopiero rozwiązywana w wytrwałej ewangelizacji samego siebie. A że ma ona przebieg niezwykle dramatyczny, pokazują dobitnie wersy z Rozważania o śmierci zawarte w części zatytułowanej Nadzieja, która sięga poza kres:

Śmierć jest jednak doświadczeniem kresu
i ma w sobie coś z unicestwienia –
nadzieją odrywam moje „ja”, muszę oderwać,
aby stanąć nad unicestwieniem…
a wtedy zewsząd wołają i nadal wołać będą:
„szalejesz, Pawle, szalejesz!”
– oto zmagam się z sobą samym
i zmagam się z tylu ludźmi o mą nadzieję –
mej nadziei nie potwierdza we mnie
żadne złoże własnej tylko pamięci,
nadziei w zwierciadle mijania nie odtwarza nic,
tylko Twoje Przejście paschalne
zespolone z zapisem najgłębszym mego bytuK. Wojtyła, „Rozważanie o śmierci” [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 165.[12].

O wierze jako dramatycznym poszukiwaniu, które zazwyczaj napotyka opór w nas samych, jak i w innych ludziach, zaświadcza niemała liczba znaków zapytania, jakimi Wojtyła opatrzył medytacyjne frazy.

Jan Paweł II swoją poezją, a zarazem swoim czynem, życiem, pielgrzymowaniem, relacjami z ludźmi ujawniał, że każdy jest w drodze, każdy może być odkrywcą Tego Który Jest. Każdy nosi w sobie powołanie, aby odnaleźć prawdę, piękno i dobro, a także miłość do bliźniego swego. To, co stworzone, domaga się od każdego człowieka aktywności: fizycznej, duchowej, moralnej.

Porównanie z Rilkem

Rozważania nad utworami Karola Wojtyły nasuwają pewne paralele myślenia-przeżywania-formułowania z poezją Reinera Marii RilkegoAnalogię między poetyckimi medytacjami zasygnalizował K. Dybciak, „Karol Wojtyła a literatura”, s. 36.[13], któremu nieobca byłaby prośba z Tryptyku rzymskiego:„Odsłoń mi tajemnicę / swego początku!”. Nasuwające się podobieństwa spotykają się i zarazem rozmijają. Z jednej strony „Poezja Rilkego jest właśnie tym – przepowiadaniem w cieniu listu opieczętowanego Bożym palcem, przestrzenią między blaskiem narodzin, a gorzką agonią śmierci – naszej śmierci”, a z drugiej – i tu stopniowo rysują się fundamenty różnic – „Rilke cały swój, niebywały język, który jest w istocie językiem transcendentnym, a więc zewnętrznym wobec naszego trywialnego doświadczenia, całą swoją mowę, świętą mowę poety, zawdzięcza Hölderlinowi i jego przeświadczeniu, że Bogowie – kiedyś obecni wśród śmiertelników, opuścili ziemię na zawsze. […]. Tęsknota Poety za bożymi wysłannikami, jest tęsknotą za czasem świętym. To jest czasem, w którym możliwe są hierofanie. Przebłyski tamtego świata, w naszym”P. Huelle, Anioły w drugiej strofie „Drugiej elegii duinejskiej” Rilkego, „Topos” 2004, nr 6, s. 25–27.[14].

 Geneza różnic między Wojtyłą a Rilkem polega na tym, że ten pierwszy nie utracił poczucia obecności Tego Który Jest, dostrzegał ją w historii, w symbolach, w rzeczywistości, w której uczestniczył i którą współtworzył. Wiara w Boga nie zamieniła się w XX-wiecznych przecież poezjach Wojtyły w tęsknotę za Bogiem, nadzieja w pocieszenie wynikające z przeżycia estetycznego (jak na przykład u Jarosława Iwaszkiewicza), a miłość w mglisty lub ideologiczny humanitaryzm. Rilke tęsknił za przybyciem, za powrotem aniołów: „Gdzież są dni Tobiasza, / Gdy jeden z Promieniejących stanął u prostych wrót domu”(Druga Elegia, w tłumaczeniu Mieczysława Jastruna). Wojtyła doznał „w roku wojny” powrotu anielskiego, wypowiedzianego jednakowoż w młodopolskiej manierze:

Już-ci to rok blisko.
Przeszedłem Już-ci to rok blisko zwątpienia i zaprzeczenia przepastny parów. I wtedy zszedł ku mnie z duchami innemi duch jeden: Anioł możny Słowem, i rzekł mi: Wierz! – i przyszli ku mnie ludzie, i przyszły ku mnie czary, i obaczyłem. I umocniła się wiara moja tak, że dzisiaj mocniejsza jest niż onych dni, szczęsnych na pozór, ale już od wnętrza robactwem toczonych, rozsadzanych…
I spokojniejsza jest wiara moja. Ku sklepieniu-ci już idzie on kościół mój, świątynia duszy mojejK. Wojtyła, „Sonety – zarysy” [część „Renesansowego psałterza”] [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 28–29.[15].

„Pod prąd”

Świat poetycki Wojtyły podążał „pod prąd” materialistycznie pojętego egzystencjalizmu, awangardowości, katastrofizmu – charakterystycznych fascynacji i postaw dla poetów pokolenia 1920 roku. Autor Tryptyku rzymskiego powracał do tego, co wcześniejsze i pierwsze. Nie tylko po to, aby to lub tamto „ocalić od zapomnienia” i przeciwstawić się przemijaniu jako takiemu. Metafora bycia u źródeł i wierna pamięć oznaczają w poezji Papieża odpowiedzialność za ycie, za „bliźniego swego jak siebie samego”. Uprawianie poezji jako przestrzeni samopoznania, samodoskonalenia i docierania do „pełnej prawdy” oraz pragnienie bycia u źródeł łączy się tu z apostolskim i ewangelizacyjnym wymiarem słowa poetyckiego.

Poezja Wojtyły, jak i jego biografia intelektualna, duchowa, kapłańska i odnosząca się do codzienności, jest przetrwalnikiem postawy religijnej wbrew i dzięki doświadczeniom XX wieku, który wydał się ludzkości czasem ostatecznego uśmiercenia Boga. W Tryptyku rzymskim, który zaświadcza wieczną aktualność Księgi Rodzaju wobec Początku i Kresu, czytamy:

Dlaczego o tym właśnie jedynym dniu powiedziano:
„Widział Bóg, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”?
Czy temu nie przeczą dzieje?
Choćby nasz wiek dwudziesty! I nie tylko dwudziesty!
A jednak żaden wiek nie może przesłonić prawdy
o obrazie i podobieństwieJan Paweł II, „Tryptyk rzymski. Medytacje”, Kraków 2003, s. 19.[16].

Świat poetycko-duchowy Wojtyły, oparty na przekonaniu o Bożym pochodzeniu człowieka, rozwijał się odmiennie niż u większości poetów ubiegłego stulecia – epoki „wojującego ateizmu”, ideologicznych zacietrzewień i rewolucyjnych przekreśleń, masowego zwątpienia, nieufności, czasu unieważniania ducha, tradycji religijnej i wiary w Przedwiecznego Stwórcę. Historia człowieka, jego skończoność, uczynione przez niego zło stały się rezerwuarem „oczywistych” dowodów nieczuwania Boga nad człowiekiem i światem oraz „słuszności” ateizmu. Na przekór epoce zaufanie Wojtyły do dziedzictwa i dobra wypowiada się na wiele sposobów, na przykład w Rozważaniu o śmierci objawia się ono w przyzwoleniu, zgodzie, pokorze, wspomnieniu zaparcia się przez Piotra Apostoła Jezusa Chrystusa w godzinie próby:

Pozwól działać we mnie tajemnicy, naucz działania
w ciele, które słabość przenika
jak herold wieszczący upadek
lub jak piejący kurK. Wojtyła, „Rozważanie o śmierci” [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 165.[17]

W poemacie medytacyjnym Kościół z 1962 roku, porównywalnym pod pewnymi względami z Tryptykiem rzymskim (tu i tam ośrodkiem, przestrzenią duchowo-intelektualnych wibracji, olśnień jest Bazylika św. Piotra w Rzymie, jak również pytanie o „źródło”), Wojtyła stwierdza i pyta:

Mamy bowiem oparcie w słowach wypowiedzianych kiedyś,
wypowiadanych nadal z wielkim drżeniem, by nic w nich nie zmienić…
Czy tylko tyle?
Są z pewnością niewidzialne Ręce, które trzymają nas tak,
że z wysiłkiem dźwigamy łódź, której dzieje nadają bieg
pomimo mieliznK. Wojtyła, „Kościół” [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 136.[18].

Zdania te spinają tajemnicę niewidzialnego pogodzenia woli Bożej i wolnej woli człowieka – tajemnicę, którą zawiera Miłosierdzie.

Troska o „żywe słowo”

W juweniliach i późniejszych utworach Wojtyły rozwijała się refleksja o języku, aby w dobie jego rozległego kryzysu zachować powagę, istotność, moc duchowego oddziaływania słowa (to zresztą temat na osobne studium). W przedwojennych strofach przyszły kapłan, współtwórca Teatru Rapsodycznego, już wzorował się na kimś, kto „słowem władał, a nie frymarczył” i był przeciwieństwem „rynkowych krzykaczy”.

W dużo później w napisanych medytacjach poznajemy prawdę o trudnościach w dotarciu do języka starodawnych ksiąg i zapisów. Nie jest to jedynie problem lingwistyczny, lecz nade wszystko duchowy. Karol Wojtyła jako uczony katolicki przyznaje się, że:

Nie znam tych słów najstarszych. Gdy wracam do zapisów, jeszcze jestem daleko od żywych słów
napełnionych tchnieniem i dźwiękiem historycznego człowieka.
(Śmierć odsunęła ten dźwięk poza tyle stuleci. Został zapis, jedyny ślad dla żarliwego
potomka – na nim urywa się ścieżka – a wiadomo przecież, że dalej prowadzi…)
… a wiadomo przecież, że musi prowadzić do pierwszych natchnień języka,
do tych w człowieku odkryć, którym odpowiada przedmiotK. Wojtyła, „Rozwój języka” [IV. część poematu „Wigilia wielkanocna 1966”] [w:] tegoż, „Poezje. Dramaty. Szkice”, s. 149.[19].

W historycznej ciągłości widzieć to, co ludzkie, jednostkowe, niepowtarzalne, żywe, ogarnięte egzystencjalnym niepokojem, jest postulatem, który Karol Wojtyła przekazuje człowiekowi pragnącemu zazwyczaj poddać się okolicznościom, otoczyć doraźnością, przeżywać jedynie sprawy bieżące w horyzoncie dzisiejszości lub trwać w uwięzieniu swoich egoistycznych przeświadczeń, przesądów, wmówień, niegdyś przyjętych tez.

Mimo że w poezji Wojtyły świadomość historii i historyczności, przemijalności wszystkiego jest wszechobecna, w jego poetycko-filozoficzno-duchowych medytacjach dochodzi do przezwyciężania obcości minionego, swoistego zmartwychwstania dawno temu wypowiedzianych słów.

Trwała obecność eschatologii

W świadomości ludzi XX wieku zanikła wyobraźnia eschatologiczna. Twórczość Wojtyły zawsze posługiwała się eschatologią: „Trwa człowiek poza wszelkim odejściem i przyjściem / w sobie / i w Tobie” – czytamy w jego historiozoficznej Wigilii wielkanocnej 1966. Jest tu również sprzeciw wobec „eschatologii” intelektualnej, wydumanej, a więc z istoty swej niewiarygodnej (odczuwanie sztuczności życia to wielki temat literatury polskiej XX wieku). W cyklu Odkupienie szuka twego kształtu, by wejść w niepokój wszystkich ludzi czytamy o przeświadczeniu, że trwanie po trwaniu ziemskim nie przechodzi jedynie w (nietrwały) byt pamięci, pojęć, zapisów:

Przez myśl świat nie uchodzi w krainę samych znaczeń,
nie uchodzą zwierzęta ni ludzie, kwiaty w wazonach
czy też kwiaty na łąkach ludzkiego osamotnienia
ani krople krwi na czole umęczonego człowieka –

kraina znaczeń rozpościera się w poprzek
niedocieczonej miłości,
stanowi stopień do niej
i wstępK. Wojtyła, „Odkupienie szuka twego kształtu”…, s. 168.[20].

Wiara chrześcijańska bowiem nie jest koncepcją, systemem filozoficznym, ideologią, wymysłem, strategią, planem działania czy jakąś sprytną manipulacją. Jest zupełnie czymś innym, a mianowicie realnością nadziei w duchowym, indywidualnym i zbiorowym życiu człowieka.

Duchowo-poetycki testament

Tryptyk rzymski Jana Pawła II zastanawia się i będzie zastanawiać, ponieważ nie jest „literacki”. Ta „nieliterackość” liryki medytacyjno-traktatowej bierze się z tego, że jej źródłem i celem nie jest ani fikcja, ani eksponowanie funkcji poetyckiej języka.

Czesław Miłosz proponował, aby poddać się emocjom płynącym z samej treści tego „samoistnego wielkiego traktatu teologicznego”. Z tym mglistym określeniem Miłosza trudno się jednak zgodzić. Tryptyk rzymski odwołuje się do konkretnych obrazów i doświadczeń zaistniałych przed wiekami, utrwalonych w Księdze Rodzaju, historii Kościoła, na freskach Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Nie przytłaczając traktatową uczonością, otwiera głębsze pokłady początkowej religijnej pamięci, a także wrażliwości eschatologicznej.

W poemacie Jan Paweł II nie sili się w najmniejszym stopniu na oryginalność – usilne ubieganie się o nią stanowi zmorę poezji europejskiej od jakichś dwustu lat. A przecież: „Oryginalność jest to sumienność w obliczu źródeł” (C.K. Norwid, O Juliuszu Słowackim. Lekcja). W Tryptyku rzymskim jest powiedziane to, co miało być powiedziane „w obliczu źródeł” – ni mniej, ni więcej. Prawda jest oryginalna sama z siebie. Poeta z ducha i prawdy nie rości sobie prawa do palmy pierwszeństwa, co do użytych metafor, porównań, myśli, kompozycji, jakby to uczynił „typowy” wierszotwórca naszych czasów. Czytając Tryptyk rzymski, nie mamy wątpliwości, że obcujemy z tekstem poety – człowieka, który ma mocną, wyrazistą osobowość, ukochane miejsca, ulubione cytaty, poszukuje odpowiednich dla rzeczy określeń, a przy tym wszystkim reprezentuje pięknie rozwinięty zmysł odpowiedzialności.

Zadziwienie nad medytacjami Jana Pawła II bierze się stąd, że nie licują one z obowiązującymi „zabobonnymi” przekonaniami o poezji. Bywa ona rozumiana i przyjmowana jako prawo do anarchii, nieskrępowany pokaz własnego „ja”, ujawnianie podświadomości, wybuch nieliczącego się z nikim i niczym egocentryzmu. Ponawiane wciąż przekraczanie własnego ego jest zasadą podmiotu mistycznego. Tryptyk rzymski jest powrotem do źródeł, to znaczy do traktowania Biblii, Kościoła, historii, własnego życia, bliźnich jako „zadanego daru”. Wyłania się tu niezłomna wiara, że istnienie ma sens określony przez Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Czyż trzeba większej motywacji do bytowania, do życia wartościowszego niż myśl, że „przemijanie ma sens”, że przemijanie każdego z nas ma sens?

Tryptyk rzymski jest poetycko-duchowym testamentem Jana Pawła II, w którym wzbudza on „wspólną troskę o dziedzictwo kluczy”. Te „klucze” otwierają ludziom drogi do godnego życia i sprostania ostatniej próbie. „Dziedzictwo kluczy” zobowiązuje, gdyż przechowywana jest w nim wiedza, jak zachować życie jednostkowe, które określa trwanie ludzkości w Dobrym. „Dziedzictwo kluczy” jest również indywidualną i zbiorową „pamięcią i tożsamością” – jak głosi tytuł ostatniej książki Jana Pawła IIJan Paweł II, „Pamięć i tożsamość. Rozmowy na przełomie tysiącleci”, Kraków 2005.[21]. Tryptyk rzymski, ale też wcześniejsze utwory Wojtyły, jest zapisem widzenia „siebie pomiędzy Początkiem i Kresem” – nie dlatego, żeby się umartwiać, ale po to, by stawać w obliczu Nieuniknionego.

Podsumowanie

Poeta poprzez przeżywanie rozległej tradycji w nurcie współczesnych dramatów, stworzył swój własny styl. Kiedy pisał wiersze, to tak jakby wypowiadał się o myślach płynących z medytacji nad przyrodą, Biblią, pracą, Polską, Ziemią Świętą i człowiekiem. W jego utworach powracają dzieje Objawienia, aby uczestniczyć i pomóc w odsłanianiu się ich w czasach najnowszych. Karol Wojtyła ponowił problem człowieczeństwa, którego godność i przeznaczenie określa wiara w Boga. Poeta-Kapłan zaznaczał to, iż w jego wierszach i dramatach chodzi o człowieka, o nas – o to, żeby między nami była wzajemność Dobra.

Medytacje poetyckie Karola Wojtyły są twórczą transpozycją Ewangelii i formą jej głoszenia. Jan Paweł II był Poetą-Apostołem – urzeczywistnił ewangelizacyjną i apostolską rolę poezji; jego liryka mistyczna jest rodzajem pielgrzymowania w głąb słowa i siebie, w głąb pamięci, poruszeń umysłu i duchowego wnętrza w obliczu widzialnego i Niewidzialnego, w obliczu dziedzictwa i przeznaczenia, człowieka i Tajemnicy, wobec skończoności i nieskończoności.  Poetyckie wypowiadanie się jest w tej twórczości apostolskim braniem odpowiedzialności za słowo.

2005

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, Poezja apostolska Karola Wojtyły – czynny mistycyzm, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...