04.04.2023

W pojedynku z Losem

                        Nigdy nie wiadomo,

                        kiedy najlepiej przyjść na ten świat,

                        by potem zeń odejść zwycięsko.

 

Moi Najdrożsi,

znokautowani przez Los,

leżący bez tchu na deskach,

wyliczani do dziesięciu –

 

czasami i ja

po tak mocnych ciosach

wolałbym nie podnieść się na łokciach

i nie wstać z kolan.

 

Ale wciąż jeszcze

nie śmiem się obejrzeć

na trenera w narożniku trzymającego

ręcznik ostatecznego „wybawienia”.

 

Wciąż jeszcze,

krnąbrna, uparta Nadziejo,

nie mam w sobie dość sił,

żeby się poddać.

Tekst został zakupiony w ramach programu Tarcza dla Literatów. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Stanisław Nyczaj, W pojedynku z Losem, Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...