Uwertura na powitanie parku
Pamięci Krzysztofa Pendereckiego –
ojca rozśpiewanych Jego muzyką drzew w Lusławicach
Drzewa rosną bezgłośnie,
by nikt nie wyrwał ich płochliwych zawiązków.
Dopiero kiedy zaczną rozgłaszać ptaki,
że zakwitły – podrosły – wybuchły w przestrzeń na schwał,
wolno nam po ich pniach, gałęziach
wspinać się żądnym słuchem, wzrokiem, węchem
z kocim sprytem na chybotliwe wierzchołki,
drżące lękiem, co postanowimy.
Słowiki, wilgi, kosy, gawrony
w gnieździe jutrzni zachodzącego słońca
zmawiają się na uwerturę
pod batutą zstępującego z obłoków
ukochanego ojca drzew z Lusławic
do opery o rozszumiałym przed szarymi blokami
parkiem imienia tych Wszystkich z Krzywdą Ściętych –
niemiłosiernie na obu półkulach
naszego niefrasobliwego wyrachowania.
Wybiegam czym prędzej z domu,
zbieram nieocenione nuty,
układam za podszeptem Mistrza pieśń
o ufności i tak wciąż odległej nadziei,
że w zasłuchaniu
z upragnienia zasnąć nie sposób.
Tekst został zakupiony w ramach programu Tarcza dla Literatów.