Teatr grany przed katastrofą. (O „Wstążce z «Warszawianki»” Kazimierza Wierzyńskiego)
W przededniu drugiej wojny światowej w literaturze odżywały postawy wieszcze, zapowiadające groźną przyszłość. Ujawniało się też poszukiwanie idei, które służyło integracji polskiej wspólnoty, tak potrzebnej w przełomowej chwili. Z heroicznej przeszłości czerpano przykłady do naśladowania, a trwały system wartości utrwalony w tekstach romantyków miał podtrzymywać nadzieję. W tyrtejskich wezwaniach ujawniał się szczególny związek działań zbrojnych z mobilizacją ducha. Walka znów powracała jako narodowa święta sprawa.
W słynnym wierszu Kazimierza Wierzyńskiego Wstążka z „Warszawianki” znajdziemy oba te wątki, połączone oraz zsyntetyzowane. Fragment utworu został opublikowany w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” 1 września 1939 roku, a całość ukazała się w postaci ulotki dołączonej do „Wiadomości Literackich” (nr 37 z 3 września 1939 roku). Wiersz miał podwójną recepcję: w kraju i na obczyźnie. Wstążka z „Warszawianki” otwiera tom Kazimierza Wierzyńskiego pod tytułem Ziemia-Wilczyca (Londyn 1941). W tym liryku, zaopatrzonym w motto z Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego: „Sztuka mi nie wystarcza” (akt II, wers 348), poeta konfrontuje dziedzictwo przeszłości z dziejową chwilą, wymagającą działania wspólnoty (wizja przemienia się w konkretne historyczne zagrożenie), ale też czas próby winien łączyć się z poczuciem misji, określanej przez wzięte z polskiej tradycji znaki oraz symbole. Jak powiada Kazimierz Wierzyński: „dokonywa się świat rymowany”
Niewiadome spełnia się w wyobraźni poety. We Wstążce z „Warszawianki” – „kasandrycznej i tyrtejskiej zarazem”
Rekwizytornię narodową budzi z letargu postać z galerii wielkich duchów polskich: Józef Piłsudski. Postać chce zbadać przygotowanie Polaków w czasie dziejowej próby. Oczywiście widmowa realność pozwala jedynie na formułowanie supozycji: „Czy wyszedł z wawelskiej kaplicy / I ustawione sprawdza w kraju warty?”
„Ja” poetyckie to powiernik nauk wodza oraz uczeń. Przybywający z zaświatów Komendant: „To co mówił żołnierzom, szepnie dziś poecie”
Semantyka wypowiedzi poetyckiej wykorzystuje tu supozycje i pytania, a także partykuły „jakby”, „niby”, które osłabiają jednoznaczną moc stwierdzeń, pewność spostrzeżeń, wyrazistość przedstawianych przedmiotów. W tym utworze przemożnie panuje gramatyczny czas przyszły, a zatem otwiera się możliwość czytania zdarzeń jako historii potencjalnej i umieszczenia tego, co nadchodzi, jeszcze w granicach światów hipotetycznych. Nie należy zapominać o oniryczności narodowej nocy. Kazimierz Wierzyński powtarza określenie, iż jego poetycki teatr jest „snem”, używa słowa „widziadła”, sięga po etykietę „widmo” w odniesieniu do postaci Piłsudskiego. Cudowność wizji („Zdawało się, że […] Słupem ognia nad nocą wyświetli się naszą”
Kazimierz Wierzyński, sięgając po sugestywny obraz słupa ognistego, podąża po własnych poetyckich śladach. Wystarczy przypomnieć frazę z Nocy narodowej: „Pójdę słupem ognistym uderzać na ludzi”
W Wolności tragicznej gest wywyższenia narodu, dążenia ku górnym sferom wartości, z których wielkość jest najważniejsza, wyraża się w metaforyce ognia, światła i obłoków. Wielka jednostka pozostaje w konflikcie z niedojrzałym czy też „nie gotowym” narodem. W hiperbolach Wierzyńskiego porównana zostaje do „chmury ognistej”
Martwy bohater, którego czyny są już chwalebnie zapisaną kartą, lepiej przemawia, niż heros żywy. Krystalizuje się bowiem w tym miejscu „siła sprawcza” mitu
W omawianym wierszu Kazimierz Wierzyński nie tylko powtarza i przetwarza motywy z Wolności tragicznej, ale również, tak jak we wskazanym wzorze, sięga po teatralne wizjonerstwo Stanisława Wyspiańskiego. Przestrzeń jest tutaj dwojaka, oscylująca: teatr i Wawel. Albo też rzeczywistość wizyjna ma budową szkatułkową, gdyż jak w śnie obie przestrzenie katedry i teatru wzajemnie się przenikają: „Noc jakby w katedrze / Wysoko w pułap leci i ściany obsiadła”
Wielopiętrowe cytaty tworzą świat poetycki Wstążki z „Warszawianki”. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż swoista deklamacyjna dykcja, którą posługuje się Wierzyński (od Wolności tragicznej do utworów z okresu drugiej wojny światowej), była już gotowa u początków II Rzeczpospolitej. Pierwszeństwo w tym zakresie należy się Janowi Lechoniowi, twórcy Karmazynowego poematu. Jednak reguły wyznaczył Stanisław Wyspiański. Wzorem tego twórcy obaj skamandryci wizję poetycką łączą z kreowaną w wierszach sceną. Teatr Wyspiańskiego – jak pisze Aniela Łempicka – to „inscenizacja momentu historii, kompozycja teatralna takiego momentu – to myśl artystyczna plastyka-wizjonera, inscenizatora, przeniesiona w literaturę”
Znamy te spektakle, w których mit koegzystuje ze współczesnością: to narodowy spektakl modernistyczny Wyspiańskiego. […] Tworzył się spektakl o podwójnym dnie; jednym była określana współczesność, drugim – ewokowana przez aluzje pierwotna postać mitu, na tle której pełnym dopiero blaskiem wybłyskiwały znaczenia nowej wersji. To – Wyspiańskiego Wyzwolenie. Wyspiański dokonał wielkiej rzeczy dla ówczesnego języka niepodległościowego: spopularyzował „język mitów”, aparat słownych odsyłaczy, aparat języka aluzji ewokujących narodowe tradycje
I. Opacki, Dramat narodowej wyobraźni [w:] Poetyckie dialogi z kontekstem. Szkice o poezji XX wieku, Katowice 1979, s. 174–175. [24].
Ten język mitów – wpisany najczęściej w teatralną przestrzeń zostanie zaktualizowany we Wstążce z „Warszawianki”:
Po kątach wiszą maski i stoją widziadła:
Kontusze i pałasze odpasane FredrzeCo w teatrze ostatni poloneza wodzi,
Krwawa wstążka, z nią łatwiej umierać i słodziej,
Stary wiarus, klawikord, dwa płaszcze Konradów
Z krakowskiego dramatu i litewskich „Dziadów”,
Kordian, któremu sztylet ktoś wbijał przez ucho,
I mundur Sułkowskiego z krwią rozdartej rany,
Chłopskie skrzypce Chochoła – świat zaczarowanyK. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 347–348. [25]
Poetyka z wykorzystaniem jukstapozycji zagęszcza się w miarę rozwoju monologu. O ile początkowo poeta wtrąca lapidarne komentarze, to w dalszych wersach otrzymujemy jedynie wyliczenie rzeczy, które winny znaleźć się na narodowej scenie. W jednowersowym skrócie zapisane zostały historie, które od razu należy rozszyfrować. Wskażmy na przykład kulminacyjną scenę z dramatu Słowackiego, kiedy Kordian – cierpiący spiskowiec, pokonany przez Imaginację i Strach – tuż przed utratą przytomności, wypowiada słowa: „Ktoś mi przez ucho / Do mózgu sztylet wbija…”
We Wstążce z „Warszawianki” uderza nadmiar asocjacji poetyckich, aluzji i odniesień do tekstów dobrze zadomowionych w polskim imaginarium. Kazimierz Wierzyński posługuje się równocześnie liturgią rzeczy symbolicznych oraz magią nocnych przywidzeń. Jakież tu nagromadzenie rekwizytów-znaków, cały wielki romantyczny repertuar teatru, rozbity na przedmiotowe drobiny, obudzony ze snu iluzji sztuki. Oczywiście wstążka z dramatu Wyspiańskiego wybija się na plan pierwszy. Z trzech symbolicznych przedmiotów w Warszawiance, jakimi są wstążka, klawikord i popiersie Napoleona, Wierzyński wybiera dwa, odrzucony bowiem zostaje w nowej sytuacji historycznej słabiej oddziałujący na wyobraźnię mit chwały Napoleonidów. Przy czym w omawianym wierszu klawesyn został zastąpiony współczesnym fortepianem (choć i pamiętać o tym należy, że w projekcie scenografii Wyspiańskiego do Warszawianki pojawia się czarny fortepian-trumna).
Tak kolekcję rzeczy o wymowie symbolicznej opisuje Andrzej Gronczewski: „«Muzeum wyobraźni narodowej» – zgodnie z nakazami Stanisława Wyspiańskiego – sytuuje poeta w rekwizytorni teatru. Magazyny teatralne ożywają przeto nocą. Martwe rzeczy uczestniczą w widzialnym i sennym spektaklu. W istocie bowiem jest to niemy dramat przedmiotów…”
Powiedzielibyśmy, że świat poetycki Wstążki z „Warszawianki” jest w całości zacytowany. Wszystkie wyobrażenia mają pochodzenie tekstowe. Do wymienionych obrazów dołączają aluzje do Nocy listopadowej oraz Wesela. Nagromadzenie cytatów i wyliczenie symboli nieustannie się zagęszcza. Na przykład może nastąpić szybki przeskok od zwiastującej śmierć bohatera zakrwawionej wstążki do łacińskiej sentencji „Dulce et decorum est pro patria mori”, która mówi o szczytnym poświęceniu (z ową wstążką „łatwiej umierać i słodziej”
Poeta wskazuje na marny kształt zewnętrzny przedmiotów i zarazem na ich głębsze znaczenie: „Do tych masek przywarło umęczone słowo, / Z tych rupieci uszyty szkaplerz naszej dumy”
We Wstążce z „Warszawianki” wieszcze przesłanie przechodzi – wraz z przejętym językiem – do dwóch następujących po sobie monologów postaci wiodącej, bowiem poeta-medium organizuje scenę po to, by oddać głos swojemu bohaterowi. Tak uzasadnia się ponowienie wzoru wielkich monologów romantycznych, tak usprawiedliwia koturnowy patos. Tylko mityczny wódz – kolejny Konrad – może w ten sposób przemawiać:
Dałem wam miecz. Podnieście go dzisiaj z teatrów,
Mej armii rozstawionej wojna nie wystarczy.
Ja chcę mieć wojsko z miecza i ognistych wiatrów:
Muzo! Ucz ich zwyciężać lub wracać na tarczy!
Wszystko z ducha wynikło, w ducha się obróci
I jeśli sięga męstwa, to z sił dobrowolnych:
Chcę byście w hełm przybrani i w pancerz zakuci
Wysoko nieśli wolność w swoich sercach wolnychTamże, s. 348. [31]
W przytaczanym monologu znów najważniejszy jest kolaż tekstowy, który rozgałęzia się i spiętrza. Czytelnik Wierzyńskiego rozpoznaje cytaty w cytatach. Zatem pierwotne źródła nakładają się na wtórne użycia, co w dwójnasób zwiększa autorytet słowa. Piłsudski ze Wstążki z „Warszawianki” postępuje w ten sam sposób jak Piłsudski historyczny, który powoływał się na Słowackiego jako poetę czynu i honoru
We Wstążce z „Warszawianki” „miecz” nie jest zdeponowany w katedrze, lecz w teatrze (ale, jak się powiedziało, te przestrzenie interferują, przenikają się wzajemnie). Święty wymiar przyszłej walki nie zostaje zatracony. Zatem „miecz” oznacza wartości narodowe, a literatura romantyczna, wskrzeszana w momencie przesilenia dziejów, pełni szczególną rolę sprawczą. Gęsta faktura znaczeniowa omawianego wiersza składa się również z rezonansów tematycznych i przetworzeń idei. Wyrażenie „wojna nie wystarczy” łączy się z mottem z Wyspiańskiego „sztuka mi nie wystarcza” i jak się wolno domyślać, przekreśla zwykłą militarną rozgrywkę, przenosząc przyszłą walkę w idealną dziedzinę ducha. Symboliczny oręż jest w tym przypadku ważniejszy od broni realnej.
Tak umiłowany przez Skamandrytów teatr romantyczny dostarcza właściwych słów, projektuje gesty i zachowania, lecz w trudnym rachunku uleganie snom sztuki nie może przeciwstawić się niebezpieczeństwu. We Wstążce z „Warszawianki” następuje stopniowa deziluzja przestrzeni teatralnej. Podobnie gra aktorska staje się czymś niewłaściwym, tracącym aktualność z dnia na dzień. Rozłamanie i niekonsekwencja to żywioły poetyckie Wierzyńskiego. Jakże to: zwiedzamy świętą rekwizytornię, a po chwili wychodzi na jaw, że kostiumy podchorążych z Nocy listopadowej wytarte zostały od nadmiernego używania? Można by więc wysnuć wniosek, że za wiele było gry, a za mało czynów.
Teatr pojmowany jako złuda, może również przestrzeń zbiorowych marzeń, skonfrontowany zostaje z teatrem prawdziwym i tragicznym, granym w teatrze historii. Dotąd bowiem „tylko się w teatrach mogli bić żołnierze”
Dziedzictwo przeszłości wspiera ideę walki i zarazem usypia. Tej antynomii u Wierzyńskiego nie da się usunąć. Powstaje więc tutaj symbiotyczna wspólnota martwego i żywego:
Powstaje dramat – żywy. Okopcie kurhany
I żywi na kurhanach, na okopach stańcie.
Naprawdę dokonywa się świat rymowany,Biją polskie zegary kurant po kurancie […]
K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 349. [36]
Kurhan jest jednocześnie okopem, mogiłą, redutą. Czy broni się grobów czy (w istocie) wartości dziedzictwa? Przeklęty okazuje się „żywy dramat”, który należy teraz odegrać, a spełnienie wizji romantyków zaprawione jest katastroficznym przeczuciem. We Wstążce z „Warszawianki” następuje swoiste odwrócenie mitu eleuzyjskiego: nie tyle w cyklu wiecznego powrotu to, co umarłe, znaleźć się ma po stronie życia, lecz to, co żywe w polskiej tradycji, czyli zachowany i przekazywany zespół wartości, uzasadnia sens bohaterskiej śmierci. W przypominającym frazę Lechonia zdaniu aforystycznym Wierzyński formułuje credo: „Że tym się tylko żyje, za co się umiera”
Dwukrotne powtórzenie słowa „naprawdę” (na wzór biblijnego „zaprawdę”) wprowadza język profetyczny, w którym przekazana zostaje wizja zagłady. Klęska ujawnia się najdotkliwiej w punkcie centralnym przestrzeni symbolicznej. Jest nim katedra św. Jana – tak częsty motyw w późniejszych wojennych wierszach-lamentach nad unicestwioną stolicą. Nadchodząca wojna zatrze tekst kultury, unicestwi układającą się przez wieki na jej murach opowieść. „Mowa” dzieła architektury stanie się nieczytelna. Na ścianach katedry pozostanie jedynie nowe „pismo” – pismo krwi, tragiczny konkret.
Ale dzieje jeszcze się nie wypełniły. Zapowiedź kasandryczna – dziedzictwo wieszczek – Rozy Wenedy ze Słowackiego, Marii – bohaterki Warszawianki Wyspiańskiego, w wierszu Kazimierza Wierzyńskiego wiąże się z diagnozą historycznej chwili oraz z tyrtejskim wezwaniem. Mowa prorocza, jak wiadomo, jest metaforyczna i niejasna. Dlatego sens przepływających obrazów we Wstążce z „Warszawianki” wciąż pozostaje nieustabilizowany. A z drugiej strony nie należy taić aż nadto wyrazistego, opartego na realnych przesłankach, niepokoju. I jeszcze: szczególny to tyrteizm, który opiera się na nasłuchiwaniu tajemnych głosów czy wypatrywaniu znaków. Jak się zdaje, teatr poetycki grany jest przed katastrofą po raz ostatni. Mowa symboli opiera się na bogatej retoryce, natomiast brakuje aktualnych realiów. I ta dysproporcja ma tutaj znaczenie najzupełniej podstawowe. Kazimierzowi Wierzyńskiemu zdecydowanie bardziej odpowiadają role mitotwórcy, wizjonera, proroka oraz analityka tragizmu niż pozycja kronikarza zbiorowej świadomości.
Warszawianka to „dramat statyczny losu”
Przyjęcie losu staje się grą z niewiadomą. Retoryka niepewności, choć prawie wszystko już wiadomo, powraca w ostatnim czterowierszu. Rozwiązanie dopiero nadchodzi, istnieje więc jeszcze cień nadziei, że romantyczny alert wyobraźni można będzie odwołać. Osamotnienie i nasłuchiwanie w kolejnej aluzji przejęte zostaje (wraz z fatalizmem) z atmosfery Wesela:
Czy tak mi się wydało z dziwnego szelestu,
Czy wyśnił mi się tylko, przeszedł nocną zjawą –
Nie wiem, lecz słuch natężam: może jeszcze jest tu
I na fortepian wstążkę każe kłaść mi krwawąK. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 349. [39].
Szukanie śladów obecności wielkiej postaci, analizowanie przywidzeń, pełne nerwowego napięcia obcowanie z własną niepewnością i niewiedzą także uznać należy za replikę sytuacji dramatycznej znanej z Wyspiańskiego. Na koniec wizja zostaje jakby wymazana, lecz nie jest to powrót do bezpiecznej jawy. Schronienie się w domysłach nie może być do końca udane. To, co się przemilcza lub poddaje w wątpliwość, bowiem każda zapowiedź kasandryczna jest niepojęta, a argumenty pochodzące z przeczucia nie dają się weryfikować, wypowiedziane zostaje na inny sposób: poprzez powtórzenie gestu symbolicznego. Tekst Warszawianki Wyspiańskiego pośredniczy w czytaniu historii. Nie wprost wskazuje na możliwy tragiczny finał. We Wstążce z „Warszawianki” wyeksponowany zostaje „czas pusty” między zapowiedzią a spełnieniem, między przeczuciami a realnością niemożliwą do zakwestionowania.
Gest symboliczny w wierszu Wierzyńskiego uświadamia ponadto, że wolności i bezpieczeństwa narodowego bytu nie sposób odłączyć od krwi
Przypisy
- K. Wierzyński, Poezje zebrane, t. 1–2, oprac. W. Smaszcz, Białystok 1994, s. 348. Jeśli nie zaznaczono inaczej, kolejne cytaty pochodzą z tomu I.
- M. Dłuska, Kazimierz Wierzyński 19894–1969 [w:] Studia i rozprawy, t. III, Kraków 1972, s. 12.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 347.
- Tamże, s. 347.
- A. Kowalczykowa, Romantyczna postać wodza [w:] Piłsudski i tradycja, Chotomów 1991.
- J. Lechoń, Piłsudski i Żeromski [w:] Portrety ludzi i zdarzeń, oprac. P. Kądziela, Warszawa 1997, s. 137.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 347.
- A. Kowalczykowa, Historia i tradycja [w:] Piłsudski i tradycja…, s. 77–78.
- T. Terlecki, Wierzyński, czyli poeta [w:] Szukanie równowagi. Szkice literackie i publicystyczne, Londyn 1988, s. 295.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 347.
- Tamże, s. 349.
- K. Wierzyński, Noc narodowa [w:] Poezje zebrane…, s. 298.
- K. Wierzyński, Pałac [w:] Poezje zebrane…, s. 302.
- K. Wierzyński, Werbel żałobny: Trumna [w:] Poezje zebrane…, s. 307.
- K. Wierzyński, Werbel żałobny: Ostatnia droga [w:] Poezje zebrane…, s. 309.
- K. Wierzyński, Wyrok pośmiertny [w:] Poezje zebrane…, s. 310.
- Z. Andres, Kazimierz Wierzyński. Szkice o twórczości literackiej, Rzeszów 1997, s. 90.
- A. Hutnikiewicz, Pierwsza i druga młodość Wierzyńskiego [w:] Portrety i szkice literackie, Warszawa-Poznań-Toruń 1976, s. 192
- T. Terlecki, Szukanie równowagi. Szkice literackie i publicystyczne…, s. 194.
- G. Ostasz, Imperatyw polskości. Kazimierza Wierzyńskiego „Wolność tragiczna”, Rzeszów 2003, s. 80–81.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 347.
- A. Łempicka, Wyspiański pisarz dramatyczny. Idee i formy, Kraków 1973, s. 206.
- G. Ostasz, O afiliacjach Wierzyńskiego z Karmazynowym poematem [w:] Imperatyw polskości Kazimierza Wierzyńskiego „Wolność tragiczna”, 2003, s. 30–33.
- I. Opacki, Dramat narodowej wyobraźni [w:] Poetyckie dialogi z kontekstem. Szkice o poezji XX wieku, Katowice 1979, s. 174–175.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 347–348.
- J. Słowacki, Kordian [w:] Dramaty [Dzieła, t. VI], oprac. E. Sawrymowicz, Wrocław 1952, s. 248 [akt III, scena V].
- A. Gronczewski, Echo listopadowe [w:] Wojna bez końca. Eseje, Warszawa 1992, s. 283.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 348.
- Tamże, s. 348.
- Tamże, s. 348.
- Tamże, s. 348.
- K. Polechoński, Dzieło pisarskie Józefa Piłsudskiego [w:] J. Piłsudski. Wybór pism, oprac. W. Suleja, Wrocław-Warszawa-Kraków 1999, s. LXXV–LXXVI.
- J. Piłsudski, Przemówienie przy składaniu prochów Słowackiego do grobów wawelskich, s. 280–281.
- Tamże, s. 348.
- A. Gronczewski, Echo listopadowe…, s. 288–289.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 349.
- Tamże, s. 349.
- J. Nowakowski, wstęp do: S. Wyspiański, Warszawianka…, s. LIII.
- K. Wierzyński, Poezje zebrane…, s. 349.
- A. Gronczewski, Echo listopadowe…, s. 285.