Nowy Napis Co Tydzień #085 / I kto tu rządzi? Czarne lustro, cyfrowe dystopie i utrata kontroli
Madryt, początek czerwca 2020, niby po wypłaszczeniu krzywej zachorowań, ale wciąż w pandemicznym piekle. Samotni zamaskowani przechodnie mijają reklamę, która wykwitła na autobusowym przystanku. Nad upaćkanym czarną farbą lustrem widnieje napis: Black Mirror. 6 season. Live now, everywhere. Instalacja zachęca do zrobienia sobie selfie; wkrótce jedno z takich zdjęć zasila globalne archiwum ponurych, okolicznościowych memów. Parę tygodni wcześniej Charlie Brooker, twórca, scenarzysta i showrunner serialu Czarne lustro (2011 –), publicznie zapewniał, że wstrzymał prace nad szóstym sezonem właśnie z powodu pandemii i wystarczająco ponurej sytuacji na świecie
Te dwie medialne anegdotki całkiem nieźle oddają klimat Czarnego lustra – serii przygnębiających opowieści o wyalienowanych, rozdartych podmiotach, które nie potrafią znaleźć sobie miejsca w przesiąkniętej przez technologię rzeczywistości. Zanim Brooker zabrał się do swojego opus magnum, przez blisko dwie dekady parał się krytyką starych i nowych mediów, w zasadzie nie pozostawiając na nich suchej nitki. Recenzował dla „PC Zone” gry komputerowe, a dla „The Guardian” programy telewizyjne, przemycając tu i ówdzie kąśliwe uwagi na temat proponowanych treści, metod ich konsumpcji i całego systemu medialnego. Nie spuścił z satyrycznego tonu nawet wtedy, gdy sam zaczął tworzyć formaty dla podstacji BBC – do wątków sygnalizowanych wcześniej w felietonach powracał chętnie w autorskiej serii Wipe oraz w programie pod wiele mówiącym tytułem How TV Ruined Your Life. Szersza publiczność poznała Brookera przy okazji premiery W domu zombie, horroru utrzymanego w konwencji reality show. Kilka lat później w jego pękniętym czarnym lustrze przeglądał się już cały świat – międzynarodowy sukces produkcji, powstającej pierwotnie dla Channel 4, został przypieczętowany umową z Netfliksem.
Produkcja Brookera to klasyczna antologia – każdy odcinek snuje inny (zawsze niepokojąco prawdopodobny) scenariusz na temat bliskiej przyszłości, na nowo rozdając wątki, scenografię, a nawet postaci. Bezpośrednie nawiązania do innych epizodów pojawiają się gdzieś na marginesie, w formie rekwizytów lub symboli przemycanych w pojedynczych kadrach. Twórcy sprowadzają je do roli oczek puszczanych do najbardziej zdeterminowanych widzów, którzy usiłują rozszyfrować jedyną słuszną chronologię wydarzeń, a następnie dowodzą swoich racji w przydługich analizach i fanowskich kompilacjach w serwisie YouTube. Faktyczny związek między odcinkami jest raczej luźny; za bezsprzecznie wspólny można uznać jedynie motyw burzliwej relacji człowieka i technologii podany zwykle w dystopijnym sosie z niemałą dozą technosceptyzmu.
Cyfrowe dystopie
Sam Brooker przyznaje, że inspirował się Strefą mroku – amerykańską produkcją Roda Sterlinga z przełomu lat 50. i 60., która czerpała z tradycji SF, thrillera i horroru, przemycając w fantastycznym przebraniu kontrowersyjne, polityczne treści. Czarne lustro, jak kiedyś Strefa mroku, proponuje „odrębne, zamknięte opowieści penetrujące zbiorowe lęki telewidzów”
Sam fakt, że Czarne lustro jest klasyczną dystopią – fantastycznonaukową, czarną, a przy tym krytyczną wizją przyszłości – nie podlega dyskusji; projekty kolejnych światów, oprócz dwóch wyjątków potwierdzających regułę, są skrajnie pesymistyczne, przy czym w zasadzie wszystkie odcinki roztrząsają „negatywne konsekwencje aktualnych zjawisk rzeczywistości”
Obszerny katalog możliwości, pułapek i niebezpieczeństw, jakie wiążą się z galopującym rozwojem cywilizacyjnym i niepowstrzymaną cyfryzacją to główna siła napędowa fabuł(y) Czarnego lustra. Technologia wydaje się „niemal wszechobecna i stanowi kluczowy motyw ikonograficzny”
Zagrożenie ze strony technologii to chętnie podchwytywany schemat fabularny, który w popkulturze przejawia się zwykle jako dosłowny bunt maszyn z rozlewem krwi w pakiecie. Motywy znane z Blade Runnera czy Terminatora mają swoje źródło w narracjach o Golemie i monstrum Frankensteina, których badacze traktują jak prekursorskich androidów
Niedoskonałe cyborgi
Bohaterowie Czarnego lustra, jak zresztą wszyscy ponowocześni ludzie, polegają w dużej mierze na szeroko pojętych protezach – można do nich „dołączyć każdą inność”
Na pierwszy ogień weźmy historię Liama (Cała prawda o Tobie), w którego czaszce tkwi ziarno – chip rejestrujący wszystko, co napotyka oko w trybie 24/7. Nagrane wspomnienia można później zrzucić na ekran i dać do obejrzenia zainteresowanym. Generalnie nowa technologia ma sporo sensu, bo suplementuje niedoskonałą pamięć, upowszechnia wiedzę i usprawnia pracę służb porządkowych. Tragediom można łatwo zapobiec (ochrona nie przetrzepuje kieszeni, tylko leniwie przewija ostatnie nagrania podejrzanego delikwenta), a zapętlony seans własnych potknięć i sukcesów wyściela drogę do lepszej wersji siebie. Ziarno oferuje co prawda namiastkę wszechwiedzy i pełnię władzy nad pamięcią, ale nie daje ukojenia; cichcem przekreśla prywatność, podsyca nieufność i zabiera przestrzeń na niewinne kłamstewka. W świecie, w którym kłótnię i proces wygrywa się w kilka sekund, tyle samo wystarczy, żeby pozbawić się złudzeń. Gdy Liam obsesyjnie podejrzewa żonę o skok w bok, ziarno podsuwa mu niezbity dowód. Wygrana sporu oznacza dla niego faktyczną przegraną – rujnuje małżeństwo i odbiera mu córkę, a zapętlony seans wykradzionego wspomnienia zdrady wyniszcza go od środka. W końcowej, drastycznej scenie mężczyzna własnoręcznie wycina sobie ziarno, a wraz z nim pozbawia się reminiscencji zaprzepaszczonego związku.
Liam jest cyborgiem, który ma wgląd we własną i cudzą pamięć, ale cyborgiem dojmująco ludzkim, który oprócz implantu posiada pełen pakiet ludzkich przywar i słabości. Kieruje się „utrwalonymi cyfrowo wspomnieniami, które przesłaniają mu jego własne”
Zgubnych protez w Czarnym lustrze jest oczywiście więcej: w Krokodylu zmysły przedłuża niezawodne urządzenie do inwigilacji, które nakręca spiralę morderstw; do rozlewu krwi przyczynia się też rewolucyjny sprzęt diagnostyczny z Czarnego muzeum. Schemat jest stosunkowo prosty – augmentacja ciała stymuluje umysły i percepcję, ale nie pozostawia ich bez szwanku; ludzki element wpływa na ten nie-ludzki i odwrotnie, proteza również wtrąca swoje trzy grosze. W tym bliskim (zbyt bliskim?) spotkaniu obie strony przekształcają się wzajemnie w sposób „niemożliwy do przewidzenia”
Social media, cyfrowy spektakl i panoptycyzm
O ile niebezpieczne implanty, które stale rejestrują rzeczywistość lub nakładają na nią filtry poznawcze, to jeszcze stosunkowo odległe mrzonki wyjęte ze sfery fantazji, o tyle ponure historie o uwikłaniu w system mediów cyfrowych, a zwłaszcza w media społecznościowe, brzmią już podejrzanie znajomo. Brooker stara się prześledzić, jak nasza obecność w mediach wpływa na praktyki społeczne
Na łeb na szyję to jeden z wielu odcinków, które realizują koncepcję Debordowskiego spektaklu – relacje międzyludzkie są tutaj zapośredniczone przez obrazy, które biorą górę nad realnością i wyznaczają „nowy, dominujący model życia społecznego”
Szczególnie frapująca wydaje się kwestia publicznego (samo)sądu, która przewija się między innymi w odcinkach Biały Niedźwiedź, Zamknij się i tańcz czy Znienawidzeni. Pierwszy z nich, upiorny Truman Show 2.0, to historia morderczyni uwięzionej w parku rozrywki. Victoria co rano budzi się ze spranym mózgiem i, ku uciesze nagrywających ją ludzi, przeżywa wiele psychologicznych tortur. Po całym dniu zmagań trafia na scenę, gdzie dowiaduje się, że horror, który ją spotyka, to odwet w myśl zasady „oko za oko”; skoro nagrywała telefonem agonię bezbronnego dziecka, to teraz będzie główną atrakcją w parku sprawiedliwości. Spektakl zostaje zdemaskowany tylko po to, żeby nazajutrz rozpocząć się od nowa; ból kobiety, choć prawdziwy, zostaje zapośredniczony przez smartfony widzów, co sprowadza go do odrealnionego źródła rozrywki
Brooker mnoży kolejne rzeczywistości, w których media „nie są dobrodziejstwem, a opresorem”
Rytmu dnia nie wyznacza im natura, lecz oprogramowanie (pobudkę zwiastuje wschodzące na ekranie sztuczne słońce), a dla grania w gry, oglądania głupawych programów i śledzenia przygód własnych awatarów nie ma wielu alternatyw. Co więcej, od prymitywnych, w tym erotycznych treści, nie można tak po prostu odwrócić wzroku; w panoptycznym więzieniu na cwaniaków i rebeliantów czekają stosowne kary. Życie toczy się w świecie wirtualnym i zostaje „zdeterminowane rodzajem informacji i agresywną retoryką mediów”
Ironicznie? Jeszcze jak! Nie dość, że chłopak musi w końcu pokochać Wielkiego Brata, to jeszcze cały antymedialny manifest powstaje (i pozostaje) w obrębie krytykowanego medium. Za Czarnym lustrem stoi przecież Endemol, zewnętrzny producent treści telewizyjnych, który wypluwa ponad 15 tysięcy godzin materiałów rozrywkowych rocznie i ponosi odpowiedzialność za popularne talent i reality shows, w tym Big Brothera. W takim świetle zgoda na projekt Brookera wygląda na cyniczny chichot niezagrożonego systemu, który łaskawie godzi się na przyznanie Bingowi oddzielnego pasma
Transfer umysłu i mózg w naczyniu
Czarne lustro podchodzi do problemu relacji między podmiotem a przedmiotem od jeszcze jednej, stricte wirtualnej strony. Brooker ma kilka przemyśleń na temat kopiowania umysłu i zwykle nie szczędzi sobie przy tej okazji technosceptycznego komentarza. Co ciekawe, jedyne dwa (może trzy
Czy Brooker przyłącza się tym samym do biadolenia technofobów i biokonserwatystów, którzy zaciekle bronią tradycyjnej, nienaruszonej wizji człowieka i wzdrygają się na samą myśl o ingerencji w ludzki genom
Motyw transferu umysłu przewija się jeszcze w paru innych epizodach. Co ciekawe, oprócz ludzi interesują Brookera też same sztuczne kopie i ich niejasny status. Już w Zaraz wracam da się zauważyć, że młoda wdowa nie jest w zaistniałej sytuacji jedyną poszkodowaną; zamknięty na strychu, Bogu ducha winny android zasługuje na osobne wyrazy współczucia. Podpisałby się pod nimi Nick Bostrom, jeden z czołowych transhumanistów, który chętnie poświęca się dywagacjom na temat praw sztucznej inteligencji. Jak twierdzi, sama „koncepcja istnienia istoty [człowieczeństwa] jest głęboko problematyczna”, a „wykluczanie ludzi z kręgu etyki tylko dlatego, że mają inną istotę niż reszta z nas, jest pokrewne wykluczaniu ludzi na podstawie płci czy koloru skóry”
Dyskryminowane, odarte z praw sztuczne istoty pojawiają się między innymi w odcinku Białe święta. Nowe technologie pozwalają bohaterom kopiować własne osobowości i więzić je w białych jajeczkach (które wyglądają jak designerskie gadżety wykradzione z konferencji Apple’a), żeby wyzyskiwać je w roli osobistych asystentów. Cyfrowe świadomości, tak zwane Ciasteczka, nie ustępują w niczym ludzkim pierwowzorom, w pierwszym odruchu walczą nawet o swoje prawa. Ich bunt wyznacza porę na gwóźdź programu – pokazowe przyspieszenie upływu czasu w wirtualnej przestrzeni. Taka ingerencja, którą można przeprowadzić wyłącznie z zewnątrz, służy jako forma tresury. Pół roku gapienia się w białą ścianę, a raczej zawieszenia w zupełnej próżni, wystarczy, żeby złamać największego twardziela. W serii zwrotów akcji jeden z głównych bohaterów odcinka, którego widz brał za człowieka, także okazuje się Ciasteczkiem, i to niemającym o tym bladego pojęcia. Kopie świadomości można wykorzystywać do wyciągania zeznań od podejrzanych, a że akurat ta przyznaje się do winy, wydaje na siebie wyrok. O ile ludzki pierwowzór po prostu zostaje za kratkami, o tyle wydestylowane z niego Ciasteczko, w ramach kaprysu jednego z policjantów, dostaje tysiąc lat na minutę – w tle leci w kółko ta sama piosenka, echo popełnionej w afekcie zbrodni.
Białe święta zasilają katalog opowieści o „mózgu w naczyniu”, słynnym eksperymencie myślowym Hilary’ego Putnama
Jeszcze jeden skopiowany umysł widzimy w Czarnym muzeum; transfer świadomości kolejny raz jest ucieczką od śmierci, a przez to też żałoby. „Ja” Carrie, kobiety w śpiączce, zostaje przeniesione za obopólną zgodą do mózgu jej męża. Bohaterowie mogą się wreszcie lepiej komunikować, odczytywać swoje myśli i emocje, a do kobiety znów docierają fizyczne bodźce. Wszystko idzie jak z płatka, dopóki obydwoje nie dostają szału – Jack, bo ma zero prywatności, a Carrie, bo sprawczość pozostaje poza jej zasięgiem. Kryzys goni kryzys, mężczyzna wpada w brzydki nawyk pauzowania żony, wreszcie poznaje kogoś nowego i postanawia żyć dalej. Świadomość-balast ląduje w ciele pluszowej małpki; przez jakiś czas bawi się nią osierocony synek, a ostatecznie niechciana zabawka kończy jako eksponat w upiornym muzeum
Pułapki VR i złudzenie kontroli
Wirtualna rzeczywistość (VR), istotny element świata przedstawionego w serialu, przewija się w wielu przywołanych odcinkach, od 15 milionów po Hang the DJ. Pierwsze skrzypce gra jednak dopiero przy okazji gier komputerowych. W USS Callister, na przykład, pojawiają się i gry, i transfer umysłu. Daly, genialny, zgorzkniały programista, którego w robocie traktują jak powietrze, stawia na prywatnym serwerze zmodyfikowaną wersję świata rodem ze Star Treka i wyżywa się na załodze swojego statku. Za podległe mu postaci robią cyfrowe, świadome klony jego współpracowników; tworzy je po kryjomu, wykradając kolegom próbki DNA. Daly traktuje VR jako rekompensatę za towarzyskie niepowodzenia. Nie dość, że bezprawnie więzi kopie świadomości, to jeszcze nakazuje im odgrywać role przeczące ich charakterom. Gdy tylko wchodzi do świata gry, z niedocenionego fajtłapy zmienia się w tyrana z ciągotami do tortur i molestowania kobiet
Jeszcze mniej kontroli nad sytuacją ma Cooper, bohater odcinka Wersja próbna, który zostaje beta testerem gier symulujących doskonałe zanurzenie w cyfrowej rzeczywistości. Niepozorny chip ląduje w jego rdzeniu kręgowym, co maksymalnie podkręca doznania
Czarne lustro odbija wciąż te same problemy: nowy rozkład biernych i aktywnych sił w stechnicyzowanym świecie otwiera furtkę do nadużywania władzy, a przebrzmiała definicja człowieczeństwa aż się prosi, żeby ją przeformułować. Kodeks etyczny trzeba najpierw przeczytać ze zrozumieniem, a później poszerzyć o brakujące ustępy. Wszystkie te wątki (kryzysu tożsamości, sprawczości i moralności) zbiegają się w interaktywnym filmie Bandersnatch, najbardziej samoświadomej odsłonie serii. Mamy rok 1984 – młody programista Stefan pracuje nad autorską grą wideo. Inspiruje go książka, która pozwala czytelnikom wpływać na przebieg fabuły, a ze względu na sztywny deadline narzuca sobie mordercze tempo. Z czasem mężczyzna zaczyna podejrzewać, że ktoś odbiera mu wolną wolę, a wreszcie, zupełnie jak autor książki, popada w szaleństwo. Wszystkie trzy narracje – powieść, gra i film Netfliksa – noszą ten sam tytuł i tworzą razem opowieść-matrioszkę
Bandersnatch kusi obietnicą wyboru, po czym wrzuca nas – widzów – w pętlę ślepych uliczek, fałszywych obietnic i frustrujących powtórzeń. Czasem werdykt rzeczywiście ma znaczenie, jak wtedy, gdy wskazujemy, która postać skoczy z dachu albo czy kawa zaleje komputer, ale w wielu scenach nasze decyzje nie wywierają realnego wpływu na przebieg fabuły. Bywa, że rozstrzygamy o rzeczach marginalnych (którą piosenkę puścić albo jak okazać stres bohatera – powinien obgryzać paznokcie czy może ciągnąć się za uszy?); innym razem wyboru nie mamy wcale (niezależnie od tego, czy zareagujemy „Yeah” czy „FUCK YEAH”, odpali się dokładnie ta sama sekwencja walki). Wielokrotnie trafiamy na ślepy zaułek, co zmusza nas ostatecznie do zmiany zdania i rozegrania historii raz jeszcze. Najciekawsze są momenty, w których mimo sprecyzowanej decyzji narracja wciąż biegnie po swojemu – na przykład gdy postanawiamy, że Stefan odmówi przyjęcia LSD, a kwas i tak ląduje w jego herbacie. Twórcy grają nam wtedy na nosie i zostawiają z przykrym poczuciem nadwątlonej sprawczości.
Kontrola publiczności jest na zmianę sugerowana i podważana także w samej fabule. W pewnym momencie mamy szansę wyjaśnić odchodzącemu od zmysłów Stefanowi, że ktoś ogląda go na Netfliksie w XXI wieku. W niektórych ścieżkach pojawiają się aluzje do tajnych rządowych programów kontroli umysłów, a chłopak znajduje sejf z dowodami na to, że jest królikiem doświadczalnym. Co ciekawe, jedyna droga do zakończenia, w którym gra Bandersnatch zostaje hitem i zbiera pięciogwiazdkowe recenzje, wymaga od widza podążania za najniższymi instynktami
Brooker jest technosceptyczny, bo nie wierzy ani w umiar, ani w szczerość ludzkich intencji; szasta więc hiperbolą i uprawia klasyczne moralizatorstwo
Przypisy
- Jak się okazało, instalacja nie była wyrachowanym komunikatem marketingowym Netfliksa, ale ironicznym komentarzem studentów Brother Ad School.
- Zob. https://www.radiotimes.com/news/on-demand/2020-05-04/black-mirror-6-update/ [dostęp: 15.07.2020].
- D. Junke, Kto trzyma przed nami czarne lustro?, „Kultura Współczesna” 2018, nr 2 (101), s. 80.
- Sezony pierwszy, drugi i piąty mają po trzy odcinki, natomiast trzeci i czwarty – po sześć. Dodatkowo po drugim sezonie wyemitowano odcinek specjalny, a po czwartym – oddzielny, ale mocno powiązany z tytułowym uniwersum film interaktywny Czarne lustro: Bandersnatch.
- A. Juszczyk, Stary wspaniały świat. O utopiach pozytywnych i negatywnych, Kraków 2014, s. 91.
- Tamże, s. 94.
- D. Junke, dz. cyt., s. 82.
- Por. A. Całek, „Black Mirror”. Niefuturystyczna dystopia technologiczna i medialna, „Zeszyty Prasoznawcze” 2016, t. 59, nr 1 (225), s. 179.
- Z. Lekiewicz, Filozofia science-fiction, Warszawa 1985, s. 26.
- Por. G. Wójcik, Rzeczywistość nie istnieje…? Media i nowoczesne technologie w społeczeństwie przyszłości na przykładzie serialu Black Mirror, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis” 2016, nr VIII (2), s. 34.
- Zob. G. Gajewska, Arcy-nie-ludzkie. Przez science fiction do antropologii cyborgów, Poznań 2010 lub M. Radkowska-Walkowicz, Od Golema do Terminatora. Wizerunki sztucznego człowieka w kulturze, Warszawa 2008. Sztucznemu człowiekowi poświęciłam odrębny rozdział w swojej książce Sztuczny Bóg. Wizerunki Technologicznej Osobliwości w (pop)kulturze, Poznań 2018. Zdobycze techniki pojmowane jako zagrożenie to motyw stary jak świat; przed zbytnią pychą i beztroską zabawą w Boga przestrzega już biblijna wieża Babel.
- Jacques Lacan wysnuł teorię fazy lustra, stadium rozwoju kluczowego dla kształtowania podmiotowości – widząc własne odbicie, człowiek (dziecko) zaczyna postrzegać siebie jako odrębną, scaloną istotę, a nie jako zbiór rozproszonych elementów.
- Por. P. Czapliński, Literatura i życie. Perspektywy biopoetyki, [w:] Teoria – literatura – życie. Praktykowanie teorii w humanistyce współczesnej, red. A. Legeżyńska, R. Nycz, Warszawa 2012, s. 88.
- G. Wójcik, dz. cyt., s. 33.
- Tamże. Według Virilio poznawanie rzeczywistości w sposób zapośredniczony (poprzez technologię) prowadzi do automatyzacji postrzegania i depersonalizacji jednostki.
- E. Grosz, Protetyczne przedmioty, tłum. M. Szcześniak, [w:] Antropologia kultury wizualnej. Zagadnienia i wybór tekstów, red. I. Kurz, P. Kwiatkowska, Ł. Zaremba, Warszawa 2012, s. 417.
- Zob. P. Przytuła, Człowiek w Czarnym lustrze mediów. Dystopijna wizja świata w brytyjskim serialu telewizyjnym, [w:] Seriale w kontekście kulturowym. Gatunki – motywy – mutacje, red. D. Bruszewska-Przytuła, A. Naruszewicz-Duchlińska, Olsztyn 2016, s. 132.
- Wizja opresyjnego systemu punktacji, który może pozbawić pracy i odebrać szansę na kredyt, nie jest wyłącznie projektem z dziedziny science fiction. W Chinach od lat testuje się Social Credit System, który ma oceniać obywateli na podstawie ich zachowania, relacji interpersonalnych, preferencji czy stosunku do władzy w aktywności on-line. Docelowo uzyskana punktacja ma decydować, komu należą się benefity: szybszy internet, wstęp do prestiżowych miejsc, ubezpieczenie społeczne czy praca na dobrym stanowisku.
- G. Wójcik, dz. cyt., s. 28. Interpretację Czarnego lustra w duchu teorii Guya Deborda proponuje także Juliana Lopes (Is there any way out? Black Mirror as a critical dystopia of the society of the spectacle, „Via Panoramica: Revista de Estudos Anglo-Americanos” 2018, seria 3, tom 7, nr 2, s. 85–94).
- Dokładnie to samo spotyka Claytona z odcinka Czarne muzeum; goście upiornej galerii bez końca poddają jego świadomość karze śmierci, a po porażeniu skazańca prądem urządzenie wypluwa pamiątkowy breloczek.
- E. Ziomek, Przyszłość czy teraźniejszość? Dystopijna wizja post-medialnego świata w serialu Czarne lustro, „Kultura i Historia” 2017, nr 32, s. 78.
- Ö. Bayraktar Özer, A.Ö. Tarakcioğlu, An intertxtual analysis of Black Mirror: Panopticism reflections, „Journal of International Social Research” 2019, tom 12, nr 62, s. 76; badacze przekonują, że Czarne lustro to przepisanie teorii Michela Foucaulta.
- Jeremy Bentham nazwał „Panoptikonem” swój projekt więzienia – specjalna, pierścieniowata konstrukcja miała ułatwiać nadzór niewidocznym strażnikom, a jednocześnie budować wśród więźniów wrażenie stałej inwigilacji. Pomysł ten rozwinął później na gruncie filozofii Michael Foucault – zob. Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, tłum. T. Ko mendant, Warszawa 1993.
- Kampania społeczna Fundacji Innowacyjnych Rozwiązań Społecznych i Terapeutycznych, prowadzona w latach 2013–2015, miała uświadomić młodzieży problem uzależnienia od internetu oraz wskazać ryzyko, z jakim wiąże się nadmierne, pozbawione kontroli przebywanie w świecie wirtualnym.
- Zob. J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, tłum. S. Królak, Warszawa 2005.
- I. Matusiak-Kempa, Wartości w perspektywie futurystycznej na przykładzie serialu Czarne lustro, [w:] Seriale w kontekście kulturowym. Społeczeństwo i obyczaje, red. D. Bruszewska-Przytuła, M. Cichmińska, A. Krawczyk-Łaskarzewska, Olsztyn 2014, s. 179.
- Kolejnym reprezentantem przywar nowych technologii, jakie wytyka Czarne lustro, jest Netflix, który po drugim sezonie przejął prawa do serialu. Dawid Junke zwraca uwagę na przewrotny charakter antologii w kontekście kontrowersyjnych metod działania platformy (integracji wertykalnej, dążenia do globalnego monopolu i zapędów do inwigilacji). W efekcie „najgłośniejsza technosceptyczna dystopia współczesnej popkultury jest […] produkowana przez firmę, której metody działania budzą lęk wśród technosceptyków” (D. Junke, dz. cyt., s. 86–87).
- San Junipero, Rachel, Jack i Ashley Too oraz (choć tu wymowa zakończenia jest mocno dyskusyjna) Hang the DJ. Słodko-gorzką puentę dostajemy też w USS Callister.
- Do tego sceptycznego grona zaliczyć można Francisa Fukuyamę czy Jürgena Habermasa.
- Zob. https://inews.co.uk/culture/television/black-mirror-charlie-brooker-san-junipero-87066 [dostęp: 18.07.2020].
- N. Bostrom, Transhumanism: The World’s Most Dangerous Idea?, http://nickbostrom.com/papers/dangerous.html [dostęp: 18.07.2020]. Ten sposób myślenia widać we współczesnych serialach o sztucznym człowieku, na przykłąd w Westworld albo Humans.
- Philip K. Dick pisał o tym w ten sposób: „Naukowiec śledzący obwody elektryczne maszyny, żeby zlokalizować jej człowieczeństwo, byłby jak nasi poważni naukowcy, którzy na próżno próbowali umiejscowić duszę w człowieku i – nie będąc w stanie zna leźć konkretnego organu położonego w konkretnym miejscu – woleli odmówić przyznania, że mamy dusze”. P.K. Dick, Man, Android and Machine, https://dickiangnosticism.wordpress.com/2018/01/18/660/ [dostęp: 18.07.2020).
- Zob. H. Putnam, Mózg w naczyniu, [w:] tegoż, Wiele twarzy realizmu i inne eseje, tłum. A. Golber, Warszawa 1998. Przedtem podobne wątki podejmowali Platon, Kartezjusz czy Berkeley, ale dopiero Hilary Putnam powiązał ludzkie zniewolenie z bodźcami podsyłanymi przez komputer.
- Uważny czytelnik może się zastanawiać, dlaczego przywołuję Czarne muzeum po raz trzeci. Już tłumaczę: ten metaświadomy odcinek opowiada trzy, a w zasadzie cztery splecione ze sobą historie, które podejmują tematy kluczowe dla Czarnego lustra (nieumiejętne korzystanie z protez, (samo)sąd jako publiczny spektakl, a wreszcie moralne implikacje transferu umysłu).
- Znów słychać tu echa opowiadania Harlana Ellisona Nie mam ust, a muszę krzyczeć, w którym superkomputer torturuje grupę postaci uwięzionych w wirtualnej rzeczywistości. W jednej ze scen Daly, na wzór literackiego oprawcy, łamie psychikę więźniarki, pozbawiając ją rysów twarzy.
- Hiperrealistyczna gra komputerowa pojawia się także w Striking Vipers, żeby wywrócić życie dwóch przyjaciół do góry nogami. Gracze odczuwają fizyczne doznania swoich awatarów na tyle mocno, że zachciewa im się wirtualnego seksu. Ten jest nieziemski i nie da się z niczym porównać, co rozpoczyna cykl regularnych schadzek i problemy w małżeństwie Danny’ego. Wreszcie mężczyźni konfrontują się w realu, ale pocałunek na żywo nie ma już „tego czegoś”. Konsekwencje tego rozdźwięku? Jak zwykle: zakłamanie, cierpienie i kryzys tożsamości. Ostatecznie żona Danny’ego przyzwala na urodzinowe schadzki w VR, rekompensując sobie wybryki męża one-night stand z nieznajomym. Skoro ten jeden dzień w roku wydaje się świętem wolności, pozostałe 364 nie mają większego znaczenia.
- D. Conley, B. Benjamin, Bandersnatched: infrastructure and acquiescence in Black Mirror, https://doi.org/10.1080/15295036.2020.1718173 [dostęp: 19.07.2020].
- Tamże.
- Zob. I. Matusiak-Kempa, dz. cyt., s. 181.