Nowy Napis Co Tydzień #159 / Cel życia? Samo życie. Uwagi na marginesie biografii „Różewicz. Rekonstrukcja” Magdaleny Grochowskiej
Rok 2021 był rokiem Różewiczowskim – wiele się na temat literata pisało i mówiło, organizowano dyskusje, debaty, odczyty poezji. Naturalnym pokłosiem poetyckiego patronatu były oczywiście publikacje, zarówno naukowe, jak i zdecydowanie popularyzatorskie
Nie sposób wymienić wszystkich biografii polskich intelektualistów i ludzi kultury, które ukazały się w ostatnich kilkunastu latach
Jest rzeczą symptomatyczną, że ów „zwrot” ku biografizmowi w polskiej literaturze pozostaje poniekąd sprzężony z innym zjawiskiem, a mianowicie prosperitą gatunku, jakim jest reportaż. Gdyby cofnąć się do czasów, w których oba gatunki zaczęły zyskiwać w Polsce na popularności (to znaczy mniej więcej do końca pierwszej dekady XXI wieku), okazałoby się, że jednym z punktów zwrotnych tych tendencji było wydanie biografii reportera – mam tu na myśli książkę Kapuściński non-fiction Artura Domosławskiego. Reportaż i biografia mają ze sobą kilka punktów stycznych, chociażby ten, że oba gatunki reprezentują (mglistą) kategorię literatury faktu. A także to, że – stosunkowo często – biografia w polskich warunkach przypomina dziennikarskie/reporterskie śledztwo, jej pisanie wymaga odbywania dalekich podróży, grzebania w archiwach, przeprowadzania wywiadów, szukania poszlak i łączenia tropów. Nie jest zatem przypadkiem, że wiele biografii ukazuje się w wydawnictwach, które specjalizują się także w reportażach: podobnie jest w przypadku wydanej w Dowodach na Istnienie książki Magdaleny Grochowskiej zatytułowanej Różewicz. Rekonstrukcja, będącej pierwszym tomem życiorysu autora Kartoteki. Niebawem powrócę do tej publikacji, ale wcześniej pozwolę sobie na kilka uwag o życiu i twórczości jej bohatera.
*
Różewicz nie chciał biografii. Zapytany o swoją tożsamość miał odpowiedzieć, że ten, kto uważnie go czyta, ten ją zna. Konsekwentnie podkreślał, że klucz do zrozumienia jego życia odnaleźć można w samej twórczości. Istotnie, zdecydowana większość publikacji poświęconych Różewiczowi to książki literaturoznawcze, w których kwestie osobiste pozostają na dalszym planie, począwszy od – bodaj pierwszej – monografii autorstwa Henryka Voglera
Zastanawiam się, jaką pozycję w literackim kanonie i w świadomości czytelników zajmowałby Różewicz, gdyby przyszło mu podzielić los jego starszego brata Janusza albo innych zmarłych przedwcześnie legend naszej rodzimej literatury – Czechowicza, Baczyńskiego, Borowskiego. Mam wrażenie, że tym postaciom, które żyły stosunkowo krótko, współczesna biografistyka nie przygląda się zbyt uważnie, choć może jest ono błędne, bowiem łatwo można je skontrować potężną biografią Gajcego napisaną przez Stanisława Beresia
Różewicz był Ocalonym, choć zarażonym śmiercią: brata, matki, a także śmiercią Boga, poezji i starego porządku. Może się wydawać, że pisanie o tym poecie to nietrudne zadanie – ze względu na istnienie wielu źródeł i opracowań, opasłych ksiąg z zakresu „różewiczologii”. Owo przeświadczenie jest nieco zwodnicze, ponieważ można wówczas zbyt łatwo ulec narosłym wokół autora Kartoteki stereotypom i powierzchownym opiniom, utartym ścieżkom interpretacyjnym czy pokusie (od)czytania życia Różewicza wyłącznie przez pryzmat jego pisarstwa i fascynacji literackich. Być może Różewicz, który pozostawał pod wpływem Kafki, sam życzyłby sobie, aby jego spuściznę spalono, a na biografię spuszczono zasłonę milczenia. Testament Kafki został zdradzony przez Maksa Broda. Czy „testamentowi” Różewicza można w ogóle oddać sprawiedliwość?
Profesor Janusz Degler miał stwierdzić, że w dwudziestym wieku było w Polsce dwóch wielkich twórców, Witkacy i Różewicz, których biografii i twórczości „nie da się zamknąć żadną formułą interpretacyjną”
Są w biografii Różewicza miejsca niejasne, które na wyrost można by nazwać białymi plamami, kwestie sporne i kontrowersyjne: żydowskie pochodzenie jego matki, dezercja z oddziału AK i udział w tak zwanej „hańbie domowej”, oskarżenia o konformizm, immoralizm i nihilizm, które ciągnęły się za poetą niemal od początku jego twórczości. Sprawa rzekomego nihilizmu była już poruszana wielokrotnie i, jak się zdaje, została wyczerpująco wyjaśniona
*
Poharatane czy wręcz rozczłonkowane życie domaga się scalenia, spójności. Chyba, między innymi, tym tropem sugerowała się Magdalena Grochowska w swojej reporterskiej biografii, nadając jej tytuł Rekonstrukcja. Podążanie za rozmaitymi poszlakami i tropami, śledzenie znaków i słów, (z)rekonstruowanie życia i czasów jednego z wielkich polskich poetów wiąże się jednak z jednoczesną dekonstrukcją, a przynajmniej przybraniem innej perspektywy na, wydawałoby się, dobrze znane fakty i kwestie.
Tym, co wybrzmiewa najdobitniej w reporterskiej opowieści o życiu Różewicza jest prawdopodobnie kwestia żydowskiego pochodzenia poety i jego matki. Można zasadnie stwierdzić, że Stefania Różewicz pozostaje niejako bohaterem równoległym tej książki, zapewne równie istotnym, jak bohater (w domyśle) tytułowy. Grochowska bardzo mocno sugeruje się diagnozą Marii Janion, która stwierdziła, że „Różewicz zrodził się jako poeta Holocaustu”
Różewicz nie wpisał matki w narrację o przeszłości polskich Żydów, nie skonstruował jej biografii na podstawie schematów opowiadania o ich genealogii i Zagładzie. Unikając tej konwencji, zdystansował się nie tylko wobec klisz historiografii i pamięci zbiorowej oraz mechanizmu narzucania żydowskości, lecz także od nośnego i wyrazistego tematu literackiego, który w czytelniczym odbiorze mógłby zdominować cały przekaz lub naruszyć równowagę między jego stroną dokumentalną a artystyczną. Tematem dzieła Różewicza nie była bowiem „żydowska” śmierć, lecz śmierć matki jako taka, rodzinna i osobista pamięć o tej najbliższej osobie, a wreszcie jej podstawowa rola świadka w jego ostatniej wielkiej autobiograficznej próbie
W. Browarny, „Wstęp” [w:] T. Różewicz, „Wybór prozy”, wstęp i oprac. W. Browarny, Wrocław 2021, s. XCVII-XCVIII. [15].
I kolejny cytat:
Nie uważam, że mówienie o żydowskości Różewicza jest stygmatyzacją, nakładaniem mu opaski z gwiazdą Dawida. Ale uważam, że jego „żydostwo” nie jest aż tak ważne! Dla jego dorobku, dla jego sposobu myślenia o świecie i jego pragnienia bycia polskim pisarzem to nie jest istotne
M. Grochowska, „Różewicz”…, s. 215. [16].
Można się zastanawiać i spierać, na ile sprawa żydowskiego dziedzictwa rodziny poety była istotna dla jego twórczości i marginalizowana. W pewnym sensie była to, przynajmniej w kręgach literaturoznawczych, tajemnica poliszynela (o wątkach żydowskich w biografii i pisarstwie Różewicza pisali między innymi wspomniany Andrzej Skrendo czy Tadeusz Drewnowski). Żydowskie korzenie autora Kartoteki są dla Grochowskiej także asumptem do odmalowywania dwudziestowiecznych realiów polsko-żydowskiego życia społecznego i wzajemnych relacji – reporterka czyni to przede wszystkim na przykładzie Radomska, Osjakowa oraz innych miejscowości związanych z pochodzeniem Różewiczów. Kolejnym żydowskim skojarzeniem, przewijającym się w Rekonstrukcji, jest silna obecność Franza Kafki, który wywarł na poetę przemożny wpływ (wystarczy przypomnieć poświęconą Kafce sztukę Pułapka). Słowa Różewicza o autorze Ameryki autorka odnosi bezpośrednio do niego samego
Te kafkowskie inklinacje uwidaczniają się zresztą w samej twórczości Różewicza, zwłaszcza tej autobiograficznej czy dotykającej problemu tożsamości. Wystarczy spojrzeć na same tytuły: Złowiony (poemat prozą), Sobowtór (niedokończona powieść autobiograficzna
Zapisałem się na historię sztuki, żeby odbudować gotycką świątynię. Żeby, cegła po cegle, wznieść w sobie ten kościół. Żeby, element po elemencie, zrekonstruować człowieka. […] W tamtym okresie mieszkało we mnie jakby dwóch ludzi. W jednym był podziw i szacunek dla sztuk „pięknych”, dla muzyki, literatury i poezji – w drugim nieufność do wszystkich sztuk
T. Różewicz, „W drodze” [w:] tegoż, „Wybór prozy”…, s. 579. [21].
Owo istnienie dwóch (lub więcej) Różewiczów myli tropy i utrudnia rekonstrukcyjne zadanie, ale zarazem w jakiś sposób tłumaczy wybór metody reporterskiej przy pisaniu tej biografii. Grochowska nie jest literaturoznawczynią i dzięki temu jej patrzenie na Różewicza nie odbywa się wyłącznie przez pryzmat tworzonej przez niego literatury pięknej, ważniejsze są prywatne zapiski, epistolografia, relacje, rozmowy. Jak powiada: „Pozostaje mi trzymać się materii, dotykalnej i niepodważalnej. Trzymać się ziemi, wedle wskazówki Różewicza […]”
Wydaje mi się, że kwestia metafizyki u Różewicza jest jednak o wiele bardziej nieoczywista. W liście do Pawła Mayewskiego autor Niepokoju wspomina o stworzeniu nowej „ludzkiej metafizyki”, która miałaby uchronić ludzkość od pustki
Problematyka śmierci poezji, braku tajemnicy czy zaniku transcendencji, którą możemy zaobserwować w twórczości Różewicza, kojarzy się z filozoficznym projektem Gianniego Vattimo: „długim pożegnaniem z metafizyką”, inspirowanym Heideggerowskim Verwindung. To pojęcie da się przetłumaczyć jako „zwinięcie” metafizyki, ale lepszym określeniem byłoby w tym kontekście jej przebolewanie lub przemyśliwanie. Różewicz bowiem, poprzez swój dwoisty stosunek do tradycji, funkcjonuje cały czas w bezustannym odwoływaniu się do niej, w swego rodzaju dialogu i renegocjowaniu
W Rekonstrukcji poruszane są także wspomniane już „kontrowersyjne” wątki: ucieczka Różewicza z leśnego oddziału AK, poróżnienie z krakowskim środowiskiem literackim niedługo po wojnie, kwestia niezaangażowania w politykę i skrzętnie ukrywanych poglądów. Z narracji Grochowskiej wyłania się Różewicz, który ma dość jasno sprecyzowane przekonania lewicowe (jak sam powie: razem z braćmi należał do zwolenników „lewicy piłsudczykowskiej”), ale zarazem starający się zachować apolityczność w swojej twórczości i życiu publicznym. Narzuca się tu skojarzenie z Gombrowiczem, który ponoć prywatnie miał posiadać poglądy lewicowo-liberalne, konsekwentnie zaś odmawiał jasnego opowiedzenia się po konkretnej stronie politycznego spektrum, co było wodą na młyn dla krytyki zarówno krajowej, jak i emigracyjnej. Przypadek Gombrowicza jest jednak zgoła inny – jego apolityczność była konsekwencją świadomej strategii literackiej, poglądów na rolę sztuki oraz zamiłowania do prowokacji. U Różewicza, który nie mógł pozwolić sobie na emigracyjny dystans, doświadczenia z czasów wojny, a następnie „sparzenie się” stalinizmem i odwilżą poskutkowały strategią unikania wpadnięcia w „pułapkę zaangażowania”. Wydaje się, że to właśnie oskarżenia o konformizm i brak zaangażowania wobec Różewicza będą jednymi z kluczowych wątków drugiego tomu biografii poety i jestem bardzo ciekawy, jak do tych delikatnych kwestii podejdzie autorka.
*
W autobiograficznym tekście W drodze Tadeusz Różewicz wyznał: „[…] prawie pół wieku piszę […] ale sam muszę się uczyć od początku: i chodzenia, i mówienia. […] Śmierć to znieruchomienie, obojętność, życie bez nadziei. A więc stary pisarz […] musi zaczynać jeszcze raz, od początku”
Przeszłość zbankrutowana. Teraźniejszość jak noc. Przyszłość nie dająca się odgadnąć. W niczym oparcia. Załamuje się i pęka Forma pod ciosami powszechnego Stawania się… Co dawne, jest już tylko impotencją, co nowe i nadchodzące, jest gwałtem. Ja, na tych bezdrożach anarchii, pośród strąconych bogów, zdany jedynie na siebie
W. Gombrowicz, „Przedmowa do Trans-Atlantyku” [w:] tegoż, „Trans-Atlantyk”, Kraków 1986, s. 7. [30].
Świat współczesny tym się różni od dawniejszego, że coraz bardziej się rusza. Ludzkość to statek, który na zawsze odbił od brzegu, nie ma już portów ani kotwic, tylko nieskończenie płynny ocean pod niebem pozbawionym nieruchomej prawdy. Musimy przyzwyczaić się do tej samotności. Musimy nauczyć się żeglugi w tych odmętach. Trzeba umieć pływać - i jeśli nie posiądziemy tej sztuki, zawsze będziemy wzdychali do jakiejś przystani
Tenże, „List do ferdydurkistów. Varia 3”, Kraków 2004, s. 22. [31].
Twórczość Różewicza nosi znamiona ateistycznej soteriologii, poszukiwania: jeśli nie samego zbawienia, to chociaż cienia szansy na zbawienie. „Nigdy się nie wyrzeknę stworzenia nowej poezji” – zapisał w intymnym dzienniku, dodając: „Przeżyłem koniec jednego ze światów [ … ] Nigdy nie zgodzę się na to, aby grzęznąć w śmietniku papierowych słów”
Na pytanie, czy Magdalenie Grochowskiej udało się zrekonstruować rzetelny i przekonujący portret poety, odpowiem: i tak, i nie. „Za” przemawia kilkuletnia mrówcza, reporterska praca, poparta kilkudziesięcioma stronami przypisów, potężną bibliografią oraz benedyktyńskim opracowywaniem źródeł i relacji. Z drugiej jednak strony próba opowiedzenia o takiej postaci jak Różewicz nosi znamiona projektu utopijnego, z czego autorka zdaje sobie zresztą sprawę. Rekonstrukcja staje się wówczas konstrukcją: jednym z możliwych punktów widzenia, które można obrać podczas percypowania tego fascynującego, ale rozmazanego portretu. Przenikliwy czytelnik biografii i reportaży musi sobie zdawać sprawę, że za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat z pewnością pojawią się książki o pozornie dobrze znanych sprawach i postaciach, ale stworzone z zupełnie innej perspektywy. W jednej z rozmów z Różewiczem Czesław Miłosz powiedział: „Mój obraz będzie się zmieniał, tak jak będzie się zmieniał obraz pana Tadeusza Różewicza”
M. Grochowska, Różewicz. Rekonstrukcja. Tom I, Dowody na Istnienie, Warszawa 2021
Przypisy
- Mam na myśli chociażby przewodnik literacki po Wrocławiu inspirowany miejscami związanymi z Różewiczem: W. Browarny, „W drodze. Wrocław śladami Tadeusza Różewicza”, Wrocław 2021.
- Na przykład wydany wspólnie przez Wydawnictwo Literackie i Wydawnictwo Warstwy zbiór korespondencji między Różewiczem a Miłoszem (C. Miłosz, T. Różewicz, „Braterstwo poezji. Korespondencja, wiersze i inne dialogi 1947–2013”, wstęp: A. Franaszek, oprac. E. Pasierski, Wrocław – Kraków 2021).
- Wspomnę tylko o kilku najgłośniejszych pozycjach, na przykład biografiach Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta autorstwa Andrzeja Franaszka („Miłosz. Biografia”, Kraków 2011; „Herbert. Biografia”, t. 1 i 2, Kraków 2018) czy ponad tysiącstronicowej biografii Gombrowicza (K. Suchanow, „Gombrowicz. Ja, geniusz”, t. 1 i 2, Wołowiec 2017).
- H. Vogler, „Różewicz”, Warszawa 1969, kolejne wydanie jako „Tadeusz Różewicz”, Warszawa 1972.
- A. Żebrowska, „Wiersze bez słów” [w:] „Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem”, oprac. J. Stolarczyk, Wrocław 2011, s. 316.
- Termin (raczej publicystyczny niż naukowy) zaproponowany przez Henryka Berezę, który krytyk odniósł do twórczości Edwarda Stachury (H. Bereza, „Życiopisanie” [w:] E. Stachura, „Poezja i proza”, wyd. II, t. 5, Warszawa 1984, s. 445–465).
- Zob. S. Bereś, „Gajcy. W pierścieniu śmierci”, Wołowiec 2016.
- Na razie wykonano to ćwiczenie w drugą stronę, chociażby za sprawą powieści Łukasza Orbitowskiego o alternatywnych losach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (Ł. Orbitowski, „Widma”, Kraków 2012).
- M. Grochowska, „Różewicz. Rekonstrukcja I”, Warszawa 2021, s. 20.
- P. Szaj, „Wierność trudności. Hermeneutyka radykalna Johna D. Caputo a poezja Aleksandra Wata, Tadeusza Różewicza i Stanisława Barańczaka”, Kraków 2019, s. 241–242 (Szaj przytacza tu między innymi Kazimierza Wykę, Stanisława Burkota czy Edwarda Balcerzana).
- T.W. Adorno, „Minima moralia. Refleksje z poharatanego życia”, tłum. M. Łukasiewicz, Kraków 1999, s. 331.
- Uczynili to chociażby Andrzej Skrendo i Michał Januszkiewicz (A. Skrendo, „Tadeusz Różewicz i granice literatury. Poetyka i etyka transgresji”, Kraków 2002; M. Januszkiewicz, „Horyzonty nihilizmu. Gombrowicz, Borowski, Różewicz”, Poznań 2009).
- C. Miłosz, „Wypisy z ksiąg użytecznych (fragment) [w:] C. Miłosz, T. Różewicz, „Braterstwo poezji”… , s. 306.
- M. Janion, „To, co trwa” [w:] tejże, „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi”, Warszawa 2000, s. 240.
- W. Browarny, „Wstęp” [w:] T. Różewicz, „Wybór prozy”, wstęp i oprac. W. Browarny, Wrocław 2021, s. XCVII-XCVIII.
- M. Grochowska, „Różewicz”…, s. 215.
- Tamże, s. 23.
- C. Miłosz, „Różewicz” [w:] C. Miłosz, T. Różewicz, „Braterstwo poezji… , s. 273.
- Według Wojciecha Browarnego myśl o napisaniu ściśle autobiograficznej prozy pojawiła się u Różewicza mniej więcej w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Pisarz rozpoczął pracę nad Sobowtórem na początku lat 70., fragmenty powieści zostały opublikowane na łamach „Odry”. W. Browarny, „Wstęp”, s. LXXX–LXXXIII.
- Takie określenie pojawiło się kilkakrotnie w rozmowie z autorką na antenie Polskiego Radia, zatytułowanej „Tadeusz Różewicz. Poeta udręczony”, https://www.polskieradio.pl/8/3664/Artykul/2864472 [dostęp: 30.03.2022].
- T. Różewicz, „W drodze” [w:] tegoż, „Wybór prozy”…, s. 579.
- M. Grochowska, „Różewicz”…, s. 44.
- Tamże, s. 293.
- „Rozmowa ponad wodami Oceanu. Korespondencja Tadeusza Różewicza i Pawła Mayewskiego (1958– 1970)” [w:] T. Różewicz, „Margines, ale…”, Wrocław 2010, s. 161. Ciekawe mogłoby okazać się skojarzenie tej propozycji Różewicza z ideą „kościoła międzyludzkiego” obecną w „Ślubie” Gombrowicza. Celną uwagę formułuje także Andrzej Franaszek: „[ …] nie bezpośrednio poznawany Bóg, nie mistyczna podróż, ale drugi człowiek, jego obolałe ciało domagające się pomocy – taka jest, zdaniem Różewicza, jedyna prawdziwa, dostępna nam metafizyka” (A. Franaszek, „Starszy brat” [w:] C. Miłosz, T. Różewicz, „Braterstwo poezji”…, s. 48).
- P. Szaj, „Wierność trudności”…, s. 269.
- Zob. Tamże, s. 33–54, 307–327. Bardzo hermeneutyczno-egzystencjalistycznie brzmią także słowa Różewicza „W życiu najważniejsze jest życie. Nie trzeba od życia uciekać" (M. Grochowska, „Różewicz”…, s. 9).
- M. Januszkiewicz, „Horyzonty nihilizmu”…, s. 264.
- W sprawie interpretacji twórczości Różewicza w kontekście tradycji judaistycznej i chrześcijańskiej zob. na przykład J. M. Ruszar, „Mane Tekel Fares. Obrazy Boga w twórczości Tadeusza Różewicza”, Bielsko-Biała – Kraków 2019.
- T. Różewicz, „W drodze” [w:] tegoż, Wybór prozy”, s. 663, 665 .
- W. Gombrowicz, „Przedmowa do Trans-Atlantyku” [w:] tegoż, „Trans-Atlantyk”, Kraków 1986, s. 7.
- Tenże, „List do ferdydurkistów. Varia 3”, Kraków 2004, s. 22.
- T. Różewicz, „Kartki wydarte z "dziennika gliwickiego"” [w:] tegoż, „Proza”, t. 3, Wrocław 2004, s. 319.
- „Dialogi poetów” [w:] C. Miłosz, T. Różewicz, „Braterstwo poezji”…, s. 241.