12.08.2021

Nowy Napis Co Tydzień #113 / winny ocet winny

Od wczoraj nic fajnego nie piłem ani nie paliłem i nie jadłem muchomorów czerwonych. Niebieskie tramwaje grały zwykłe piosenki podróżne, ale mnie już tam nie było. Nie czekałem już na nic, żywy, martwy, siny, pomarańczowy. Żułem crunchy owocowe jak dekadencki dandys, cały w atłasach.

Moją była zbrodnicza misja dobrego starca. Należało wreszcie na sicher ustalić, ile rzetelnych istniało filarów świata-wszechświata, i na tym moją misję i pracę, zakończyć.

Kim byłem? Chciałem być ojcem pustyni, dobrym starcem. Tak, dobrym starcem, człowiekiem doświadczonym przez życie, który wiele już w swym długim życiu widział i doświadczył, dobry starzec czasu ojców pustyni, pierwszych mnichów chrześcijańskich, wiodących żywot samotny na pustyniach egipskich, syryjskich i palestyńskich, który jak ja walczył z własnymi namiętnościami, który jak ja oczyszczał serce z brudnych występków, nie myśląc dzień cały o roznegliżowanej sąsiadce z miseczką w rozmiarze D, zbliżając się stylem życia do boga i brata naszego boga.

Jak ojciec Makary, zacny abba, wytrwale spełniałem wszystko, co mi powiedziałaś.

I przez trzy ostatnie miesiące nie komunikowałem się z tobą, choć ciągle męczyła myśl, jaki jest twój sposób życia. Nie chodziłem nikogo się radzić w sprawie mych pokus i nie przystępowałem już więcej do komunii świętej, nie wierząc przy tym w żadną, ale to żadną świętość, poza twoją białą sukienką komunijną, czerwoną podwiązką maturalną, pierwszą zużytą podpaską, lecz nie przyszłaś zobaczyć, jak mi się wiedzie.

Samoloty i pociągi.

Wino jabłkowe nie wydawało się już tak kwaśne, jak wczoraj, księżulku. Ostry ocet, ostry. Czerwone buciki. Na zdrowie Piękna, prosit, skol, zdarowia!

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Mariusz Sambor, winny ocet winny, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 113

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...