10.02.2022

Nowy Napis Co Tydzień #138 / Pochwała lokalności

W najnowszym tomie, Po nitce, wydanym cztery lata po Światełku, Piotr Szewc proponuje katalog tematów, które wiążą się w sposób nierozerwalny z jego biografiąŚwiadczy o tym nie tylko powracająca w wielu wierszach nazwa miejscowości Czołki, usytuowana w powieście zamojskim (między innymi w: Czas szczęścia, Lipiec, Morwa, Syreny bazyliszki, Słowo przeznaczenie, Echo kukułki), lecz również sposób, w jaki przeszłość jest uobecniana wraz z przynależnymi do niej przedmiotami i ludźmi, którzy tworzą zamkniętą enklawę.[1]. Jednak ze względu na pojawiający się w wielu wierszach motyw tempus devorans, można uznać je również za uniwersalne i dotyczące każdego, kto konfrontuje się z fenomenem nietrwałości. Natężenie szczegółów związanych z adolescencją, rodzicami, domem rodzinnym, a także zapamiętanym krajobrazem jest charakterystyczne nie tylko dla poezji senilnejZob. A. Legeżyńska, Gest pożegnania. Szkice o poetyckiej świadomości elegijno-ironicznej, Poznań 1999.[2], w której pojawiają się odpryski dzieciństwa, będące pretekstem do poetyckich podsumowań, lecz również dla projektów oscylujących wokół specyficznego nastroju i atmosfery. Upływ czasu i przemijalność można uznać za koronne tematy sztuki poetyckiej. To właśnie dzięki niej to, co skazane na zapomnienie i osunięcie w niepamięć może zostać ocalone. Taki tryb lektury proponuje Szewc w kolejnych wierszach tematyzujących stratę:

[…] w sadzie pana Kawy podnosiły się korony drzew
nad ścierniskiem nieruchomiał blaszany dach stodoły
Bilów a trochę bardziej na prawo pani Zającowa spędzała
z pastwiska krowy słońce opadało wolniutko horyzont
przesuwał się łąki ocienił zielony Łapiguz powoli gasły
kopuły Zamościa kto z nas mógł wiedzieć że jesteśmy tu
ostatni raz i aby niczego nie uronić trzeba mocniej zacisnąć
powiekiP. Szewc, Po nitce, Kraków 2021, s. 5. Wszystkie cytaty, jeśli nie podano inaczej, pochodzą z tej książki.[3] 

O tym, że rozpamiętywana jest przeszłość świadczy nie tylko użycie czasu przeszłego, lecz również sekwencje wyliczeń (wiadomo, że kolekcja jest wyznacznikiem elegijności). Natomiast w wierszu Sekretne przejścia pojawia się wzmianka o zapachu „rozgniecionego w palcach orzechowego liścia” (s. 37). O ile w niektórych wierszach można dostrzec reminiscencje dzieciństwa, o tyle w tekście zatytułowanym odwiedzinach poeta lokuje się w samym centrum utraconego świata (jako przybysz z zewnątrz):

[…] posłuchaj babciu wśród swoich jestem
obcy cóż że jabłko z przydrożnego sadu smakuje
tamtym jabłkiem a ramiona krzyża wskazują
ten sam kierunek jesienią pola wypłowiały Czołki
zszarzały piję chmury oczami skubię pejzaż jestem
gawronem który dziobem rozgarnia liście czegoś
tu szukam (s. 21).

Upływający czas to rzekaMetafora akwatyczna pojawia się również w zakończeniu wiersza Wszędzie mnie pełno: „[…] czas mija świat bliski daleki / nieprawdopodobny widoki obok falują za horyzontem wielbłąd / wyciąga głowę kiedy tak przez czas płyniemy” (s. 11).[4]

[…] Jaśka, koleżanka mamy, podaje mi z półki chleb, uśmiecha się i kładzie palec na ustach. To znaczy, że mam milczeć, jesteśmy bowiem na terenie pełnym tajemnic. Wreszcie wszystkich nas zabiera rzeka bez nazwy, płynie wolno szerokim korytem, ale nie widzę jej ujścia, bo zasłania je kurtyna z białych chmur (s. 45). 

Wskazówek pozwalających sądzić, że w poezji Szewca najważniejszym doświadczeniem jest przypomnienie, wydobycie z pamięci dobrze osadzonych w oswojonej przestrzeni mieszkańców wsi Czołki, jest znacznie więcej. Powracają oni nie tyle jako widma, lecz jako esencja przeszłości, bez nich bowiem wszystko to, co należy do krainy dzieciństwa utraciłoby zasadność wspominania (tęskni się przecież za ludźmi, a przedmioty powiązane są z konkretnymi osobami jedynie na prawach metonimii): „Zjawiają się, jakby chcieli zaświadczyć, że nie całkiem odeszli. Są tam, gdzie ich kiedyś zostawiłem” (s. 45).

*

Jednym z najważniejszych tekstów tomu, ilustrujących tezę o specjalnym charakterze przedmiotów, jest proza poetycka Sagan pana Kawy:

Wysoki i pękaty, stał na rozgrzanych fajerkach węglowego pieca. Mocny, jak przystało na naczynie z żeliwa. Pan Kawa parował w nim ziemniaki dla kur i świń. Zaglądałem do niego, wąchałem pachnące ugotowanymi łupinami wnętrze. Ja rosłem, a on wciąż był taki sam. I jest nadal, choć nie ma pana Kawy, ani tamtego pieca. Trzymam się ucha sagana, a może to ucho mnie trzyma, bym zachował jego kształt i chropawą pod palcami dziecka skórę (s. 24).

Biorąc pod uwagę poetykę wierszy Szewca, a także tematy poszczególnych utworów, w mocy pozostaje rozpoznanie Tomasza Mizerkiewicza, który pisząc o dotychczasowym dorobku poety, podkreślał: „Uwagę bohatera lirycznego przykuwały z reguły sprawy drobne, znajdujące się poza przestrzenią poważnych i doniosłych społecznie czy kulturowo obserwacji”T. Mizerkiewicz, Twórczość niepozorna i nowa fenomenologia. O wierszach Piotra Szewca [w:] Twórczość niepozorna. Szkice o literaturze, pod red. J. Grądziel-Wójcik, A. Kwiatkowskiej i L. Marzec, Kraków 2015, s. 75–76.[5]. Skłonność do obserwacji zjawisk pozostających na obrzeżach krytyk wiązał z twórczością niepozorną. Lokując poezję Szewca w polu nowej fenomenologii, Mizerkiewicz stwierdzał:

[…] można postawić tezę, iż specjalny, trochę peryferyjny status twórczości niepozornej bierze się z tego, że należy ona – mówiąc słowami Gumbrechta – do kultury obecności danego czasu. Tworzona jest nie dla zawiązywania relacji logicznych, hierarchizacji, fabularyzacji i interpretacji, które to przykładowo wymienione aktywności zakładają dystans oraz odnoszenie się do świata widzianego jako gra znaczeń. Swoje zadanie widziałaby raczej w rozpoznaniu tego, jak współistnieją ze sobą pewne zjawiska, tworząc wspólnie coś w zasadzie afabularnego – zbiorowość równorzędnych obiektów postrzeganych jako obecne. Prezentowane przedmioty, fakty, wypadki zdają się drobne, pozbawione ciężaru znaczeniowego czy symbolicznego, o osłabionych powiązaniach wzajemnych, gdyż nie stanowią uporządkowanego i celowego układu, lecz zbiór obiektów pojawiających się razem i naraz jako konstelacjaTamże, s. 78.[6]

Teza literaturoznawcy pozostaje w mocy również w odniesieniu do wierszy z tomu Po nitce. Ich istotnym elementem okazuje się Gumbrechtowski Stimmung (nastrój). W najnowszych tekstach dostrzegalny jest również składnik, który pochodzi z innego porządku. By się o tym przekonać, wystarczy porównać kilka utworów. W Po nitce można wyszczególnić dwa rodzaje wierszy, w których obraz poetycki zastyga, (prawie) zamiera w kontrolowany przez poetę sposób lub przeciwnie – ulega dynamizacji. Pierwszy wariant reprezentuje wiersz Lipiec

Jak balony na długich sznurkach gołębie zawisły nad Czołkami
wzrok pnie się po niewidzialnych stopniach a tam niebo wysokie
po nim trzy obłoki suną zatrzymują się i rozpływają lipiec dyszy
poruszenie w gałęziach lip pszczoły pielgrzymują do kwiatowych sanktuariów
w pszenicy kołysze się czerwony kleks maku jaskółki czarodziejki
skrzydłami dotykają kłosów cisza rozsypała się po łące można ją zbierać chwytać ważki
na pastwisku krecia budowla rośnie nacieszmy się kopcem bo wszystko tu nietrwałe

(s. 6) 

Drugi natomiast – wiersz Mewy:

Szary poranek zawisł na krawędzi nocy
one tymczasem jak zjawy z innego świata
przelatują nad kraterem pośrodku blokowiska
podobne do psów które węszą lub głodnych
rekinów pytanie co się zdarzy wydaje się
w tej chwili zbyt wczesne poczekajmy
aż niebo się rozjaśni zgasną latarnie
i miasto truchtem podąży za swoimi
sprawami

(s. 34)

Mimo że w Lipcu „wzrok pnie się”, „trzy obłoki suną”, a „pszczoły pielgrzymują”, to jednak przewaga czasowników wskazujących na nieznaczny ruch nie wpływa na to, że czytelnik odczuwa gwałtowne zmiany, przejścia i przetasowania w obrębie obrazu poetyckiego. Rodzajowa scena trwa niczym uchwycona na wakacyjnej fotografii. Szewcowi udało się uchwycić atmosferę, nastrój upalnego dnia, który zniewala nie tylko za sprawą poszczególnych elementów krajobrazu, lecz również celowości działań pszczół. Dopiero w ostatnim wersie pojawia się wzmianka o tym, że „krecia budowla rośnie”, co stanowi przeciwwagę dla ustatycznionej wizji.

Podobną strategię zastosował poeta w Mewach, jednak w miejscu dynamicznej puenty (w Lipcu nacisk położony został na finalną pracę kreta) o konieczności zaspokojenia wzroku na wypadek zniknięcia kontemplowanego obrazu pojawia się fraza o konieczności czekania. O ile pierwszy obraz ufundowany został na apologii zastoju i niespiesznych działań natury, które okazują się nietrwałe (można domyślić się, że podglądane środowisko nie ulegnie zniszczeniu, lecz nietrwałość dotyczy zawodności pamięci oglądającego), o tyle w drugim wszystko podporządkowane jest ruchowi. Mimo że liczba czasowników została zredukowana („poranek zawisł na krawędzi nocy”, [mewy] jak zjawy z innego świata / przelatują”), to jednak obraz zawarty w Mewach niepokoi bardziej niż ten z Lipca ze względu na zmianę scenerii (blokowisko) i porównania mew do zjaw i psów.

Biorąc pod uwagę frenetyczną atmosferę wiersza Mewy, nietrudno wskazać, że wiele zawdzięcza on surrealistom francuskim, którzy rozluźnili związki zachodzące pomiędzy poszczególnymi elementami obrazu poetyckiego. W Mewachfabuła podlega stopniowym metamorfozom, które okazują się tyleż prawdopodobne, co umowne (stąd rola porównań, zdziwienie budzi pojawienie się w jednym szeregu psów i rekinów). Zabieg rozłamania wiersza na dwie części można tłumaczyć chęcią zaakcentowania struktury oksymoronicznej. Noc zmieniająca się w poranek nie jest w stanie unieważnić pytania o to, co się zdarzy. Dopiero za dnia mają pojawić się zdarzenia godne uwagi, jednak muszą zaistnieć odpowiednie warunki. Można by zadać pytanie: o co toczy się gra w przywołanych wierszach Szewca? Biorąc pod uwagę misterne przygotowywanie czytelnika do konfrontacji z obrazem poetyckim (Lipiec) i wywoływanie w nim uczucia immersji (Mewy), można postawić tezę, że równie ważna jak nastrój okazuje się cudowność, wywiedziona z pism André Bretona. Twierdził on, że „cudowność jest zawsze piękna, wszystko jedno jaka cudowność, nie ma cudowności, która by nie była piękna”A. Breton, Manifest surrealizmu [w:] Surrealizm. Teoria i praktyka literacka. Antologia, teksty wybrał i przełożył A. Ważyk, Warszawa 1976, s. 67.[7]. By udowodnić, że cudowność odgrywa kluczową rolę w poetyckim projekcie Szewca, wystarczy przywołać prozę poetycką Pelikan w zamojskim zoo, w której główną rolę odgrywa obserwujący (i obserwowany) pelikan: 

Stał na skraju betonowego basenu, przekrzywiał głowę, przymykał oczy, obserwował. Miał podcięte pióra w skrzydłach, żeby nie odleciał. Niepłochliwy, stateczny, uosobienie cierpliwości. Obok niego, wzdłuż ogrodzenia z siatki, przechodzili tacy jak ja. I oni obserwowali. Czas przemijał, pelikan wielkim dziobem połykał świat po kawałku. Aż połknął (s. 40).

Mimo że sama scena należy do gatunku rodzajowych, to jednak zwierzę uzyskuje w tekście Szewca autonomię. Jego przedstawienie nie zostało podporządkowane żadnej ideologii (na przykład nie został skonfrontowany z człowiekiem w celu dowartościowania tego ostatniego, nie funkcjonuje w członie porównania, nie ilustruje tezy o antropocentrycznym porządku). Dopiero w ostatnich dwóch zdaniach realizm ustępuje miejsca surrealistycznej cudowności. Ostatnie wersy wprowadzają niepokój, ale również świadczą o możliwości innego oglądu rzeczywistości, który wymyka się racjonalnej wykładni. Uwięzione zwierzę uzyskuje sprawczość (jednak trudno powiązać gest połykania świata z wymierzaniem sprawiedliwości za los będący jego udziałem), a także podlega chwilowej metamorfozie, stając się sprawcą końca świata.

Perspektywę, którą zarysowuje w Pelikanie… Szewc, można nazwać dziecięcą. Poeta niczym dziecko widzi więcej i w sposób zaskakujący dla przeciętnego obserwatora. Udaje mu się skojarzyć dwa zjawiska (majestatyczny dziób ptaka i słoneczną kulę) i wyprowadzić z nich frenetyczną interpretację. Surrealistyczna cudowność pozwala na chwilowe zakwestionowanie realistycznego porządku i dowartościowanie spojrzenia pozbawionego skazy racjonalności. Poeta w sposób konsekwentny i precyzyjny komponuje poszczególne frazy, dbając o efekt zaskoczenia.

Ostatnim ważnym elementem składającym się na poetycki projekt Szewca jest dyskretna intertekstualnośćBy przekonać się, jak poezja Szewca dialoguje z innymi tekstami wystarczy zacytować jedną z miniatur poetyckich: „Wierszu jak kropla deszczu pełna i przejrzysta / świat w tobie widzę w nim moje chwilowe odbicie” (s. 46), która zdradza wiele cech wspólnych z Pestkami deszczu Urszuli Kozioł i z późnymi tekstami Ryszarda Krynickiego.[8]. Ukryte cytaty, aluzje i odwołania do twórczości innych poetów pojawiają się w Drzewie

Jeszcze nie wiedziałem co to poezja żyłem
pod konarami drzewa Tadeusz Różewicz
pani Segieda uczyła jak napocząć łupinę
aby dostać się do gorzkiego wnętrza drzewo
rosło rzucało cień wydawało owoce świat
szarzał oddalałem się a ono rozciągało nade mną
ramiona towarzyszyło mi gdy cerowałem dziurawe
zbierałem rozproszone 

Choć w tekście pojawia się nazwisko autora Niepokoju, to jednak można uznać, że Szewc wykracza poza dendrologiczną metaforę (poezja Różewicza jako drzewo, z którego pnia wyrastają inne odnogi, lub drzewo, które ocienia, dając schronienie) i osadza swój wiersz w quasi-cyklu, do którego należy zarówno wiersz Leopolda Staffa Ogród przedziwny, jak również wiersz Różewicza zatytułowany właśnie Drzewo:

Byli szczęśliwi
dawniejsi poeci
Świat był jak drzewo
a oni jak dzieci

Cóż ci powieszę
na gałęzi drzewa
na które spadła
żelazna ulewa

Byli szczęśliwi
dawniejsi poeci
dokoła drzewa
tańczyli jak dzieci

Cóż ci powieszę
na gałęzi drzewa
które spłonęło
które nie zaśpiewa

Byli szczęśliwi
dawniejsi poeci
pod liściem dębu
śpiewali jak dzieci

A nasze drzewo
w nocy zaskrzypiało
I zwisło na nim
pogardzone ciałoT. Różewicz, Drzewo [w:] tenże: Niepokój. Wybór wierszy, Warszawa 2000, s. 165. Pierwotnie wiersz ukazał się w tomie Srebrny kłos.[9]

Tekst Szewca zawiera nie tylko reminiscencje dzieciństwa, lecz również refleksję metapoetycką. Konstelacyjne zestawienia są nie tylko charakterystyczne dla poetyki autora Mojego zdania, ale także nie dopuszczają do hierarchizacji tematów. Dlatego Różewicz sąsiaduje z panią Segiedą, ale i ze światem czy drzewem rodzącym owoce. Można zapytać, po jakim wydarzeniu konieczne są zabiegi wymieniane przez poetę (cerowanie, zbieranie). Mimo że Szewc restytuuje topos ogrodu, to jednak biorąc pod uwagę Drzewo Różewicza, można postawić tezę, że wydarzeniem formującym świadomość podmiotu była druga wojna światowa (w tym Zagłada ŻydówW Po nitce znajduje się wiersz Aronek, który można uznać za powiązany z tematem Holokaustu. Doświadczenie Zagłady nie zostało w nim jednak wyartykułowane expressis verbis, jednak zarówno nastrój, jak i opozycja milczenia i mowy pozwalają sądzić, że ukryta w nim została aluzja do ludobójstwa Żydów.[10]). Pojawia się ona poza porządkiem doświadczenia, jest czymś, co zaistniało przed narodzinami poety, jednak konsekwencje są wciąż odczuwalne. 

Zawężenie odczytania frazy „cerowałem dziurawe / zbierałem rozproszone” do czasu drugiej wojny światowej pozbawiłoby jednak poezję autora Cienkiej szyby uniwersalności. Przywołane słowa odnoszą się nie tylko do unieśmiertelniania zamordowanych Żydów, lecz również przenoszenia do uniwersum sztuki świata dzieciństwa. Biorąc pod uwagę wiersz Różewicza (szczególnie jego strofy zaczynające się od fraz „Byli szczęśliwi…”), a także strategie uobecniania przeszłości, można postawić tezę, że w poezji Szewca, który nawiązuje do czasu pozbawionego piętna historii, najważniejsza jest apologia lokalności i dawności. Porządek w świecie zapamiętanym przez Szewca wyznaczały drzewa (swoiste axis mundi), jak w prozie poetyckiej Dzika grusza:

Gdy się urodziłem, ona już była na miedzy stryja Adama. Wysoka, rozłożysta, lekko pochylona. Zieleniła się, rodziła gruszki, gubiła liście, ale się nie zmieniała. Latem jej korona jak balon poruszała się na wietrze. Dawała odpoczynek ptakom i osom pożywienie w czas owocowania. Z godnością panowała nad okolicą i jej służyła. Za sprawą gruszy strony świata miały swoje miejsce, nie plątały się polne drogi, nie gubiły zagony. Aż pewnego roku, pewnego dnia uderzył w nią piorun. Od tej pory wiosna nie wiedziała, skąd wziąć początek, a jesień zbyt spiesznie przechodziła w zimę. Ludzie, chmury, trawa, krowy na pastwiskach zostały niczyje (s. 17).

Choć w Po nitce Szewc nie proponuje radyklanej zmiany poetyki, a także nie wprowadza nowych tematów, to jednak jego projekt poetycki posiada kilka cech, które wyróżniają go wśród innych poruszających podobne kwestie. Są to intertekstualność, cudowność i niepozorność. Świadczą one o tym, że poeta uznaje niektóre poetyki dwudziestowieczne za cenne z perspektywy własnej drogi twórczej i wchodzi z nimi w dialog. Szewc wydaje się podkreślać, że wszystko, co zostało doświadczone, domaga się wiersza. Kształt tej poezji okazuje się wypadkową konsekwentnie rozwijanego pomysłu i tendencji estetycznych, które pojawiły się w obszarze nowej fenomenologii. Jak podkreśla Mizerkiewicz:

Szewc proponuje czytelnikom ciekawie pomyślany eksperyment z twórczością niepozorną, wchodzi na jej obszary, aby ujawnić i poddać czytającym do przemyślenia pewne wymiary estetyczne owego piśmiennictwa. Uparte obstawianie [sic!] przy tej konwencji wynika z chęci skorzystania z tego, co oferuje jej dyskretnie przejawiający się potencjał estetycznyT. Mizerkiewicz, Twórczość niepozorna i nowa fenomenologia…, s. 77.[11]

W wierszach Szewca wszystko rozgrywa się nie tyle w planie fabularnym, ile na stykach wersów, na granicy obrazów poetyckich, które zaskakują swoją wypracowaną (nie)zwykłością i wydobytą cudownością.

 

Piotr Szewc, Po nitce, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Juchniewicz, Pochwała lokalności, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 138

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...