24.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #144 / O nazistowskiej szkole

Zacznę od wyznania wiary – być może naiwnej – w siłę edukacji. Wierzę, że dobra edukacja mogłaby zmienić świat na lepsze, nauczyć nas empatii i poszanowania dla Innego, którego spotykamy na każdym kroku. Niestety, ten medal ma także drugą stronę. Edukacja – w rękach fanatyków – staje się narzędziem propagandy i pogardy, miejscem wpajania młodym ludziom chorych zasad, na których buduje się totalitarne społeczeństwo. Książka Gregora Ziemera Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji to pozycja wstrząsająca. Autor tego dzieła w latach 1928–1939 pełnił funkcję dyrektora Szkoły Amerykańskiej w Berlinie. To opowieść Amerykanina, który obserwował na własne oczy, jak kraj Goethego popełnia zbiorowe samobójstwo, grzebiąc przy tym własną kulturę, zmieniając ludzi w członków aparatu zagłady. Ziemer postanowił wykorzystać swoją obecność w hitlerowskim Berlinie, aby lepiej zrozumieć, co dzieje się w szkole, którą opanowała zbrodnicza ideologia. Po raz pierwszy książka ukazała się w Nowym Jorku w 1941 roku. Zupełnie nie dziwi więc fakt, że Jak wychować nazistę? było jednym z dowodów w procesie norymberskim.

W tym „idealnym” systemie, aby dostać się do ministra Bernharda Rusta, trzeba zacząć od łapówki. Jak w każdym totalitarnym społeczeństwie, gdzie ludziom oficjalnie żyje się wspaniale, Niemcom brakuje podstawowych towarów. Dlatego kilka paczek kawy może nie tylko otworzyć drogę do nazistowskiego dygnitarza, lecz także wyjednać wystawienie przez niego przychylnej opinii. Świat – który prezentuje nam reportażysta – jest światem silnie zbiurokratyzowanym, swego rodzaju maszyną, w której przełożonemu należy się bezwzględny szacunek. Zanim Ziemer uzyskał pozwolenie na przyjrzenie się systemowi edukacji w III Rzeszy – mógł zapoznać się z oficjalną doktryną, zapisaną w ministerialnych dokumentach:

Sprawy ducha są otwarcie i stanowczo deprecjonowane. Wychowanie fizyczne, wychowanie do działania – tylko to jest godne uwagi nazistowskiego nauczyciela. Wszystko inne można lekceważyć jako nieistotne.

Nazistowska edukacja wychodzi poza staromodną pedagogikę. Kształcenie w szkołach Hitlera nie jest rezultatem stopniowej ewolucji, ale rewolucjiG. Ziemer, Jak wychować nazistę? Reportaż o fanatycznej edukacji, tłum. A.D. Kamińska, wstęp B. de Barbaro, Kraków 2021, s. 34.[1].

Już wtedy widoczne było, że Niemcy szykują się do wojny, po lekturze tego dokumentu uderza krótkowzroczność polityki zachodnich mocarstw, które w imię zachowania pokoju były gotowe poświęcić własnych sojuszników. Hitler szkolił karne, zdyscyplinowane, opanowane fanatycznym nazizmem społeczeństwo. Z tego powodu zdecydowano się na radykalne odejście do standardowej pedagogiki, nazistom zależało na szybkich efektach oraz na bezwarunkowym podporządkowaniu społeczeństwa brutalnym, nazistowskim zasadom.

Zainteresowanie reportażysty nie kończy się na szkole, próbuje on objąć cały aparat edukacji, który w nazistowskich Niemczech zaczynał się na długo przed narodzinami dziecka. Aby łatwiej opanować jego umysł, należało najpierw zawładnąć matką. Wszak Hitlerowi nie wystarczyło podporządkowanie sobie umysłów młodych Niemców, on pragnął również ich ciał, żeby móc je wykorzystać i wdrożyć do bycia częścią wojennej machiny. Kiedy dziecko staje się własnością Rzeszy? Już w momencie jego poczęcia, szczególnie ważne w tym systemie są dzieci pochodzące ze związków niesformalizowanych, ówcześnie nazywane bękartami. To one staną się dziećmi państwowymi, z którymi można zrobić, co tylko się zechce. Jednocześnie wódz dba o te dzieci i ich matki, otacza je opieką, edukuje je, by jeszcze bardziej tonęły w fanatyzmie. Jedna z przyszłych matek, z którymi rozmawia Ziemer, mówi z dumą: „Moje dziecko będzie należało do Państwa. Sprowadzam je na świat, bo on mnie o to poprosił. – Mówiła oczywiście o Hitlerze”Tamże, s. 54.[2]. Dziecko w hitlerowskim państwie może być co najwyżej przedmiotem, który należy do dyktatora. Niemki rodzą żołnierzy, aby ci mścili się za domniemaną wersalską krzywdę. Fanatyczna (w rozumienia nazistów: dobra) Niemka po śmierci pierwszego dziecka powinna natychmiast zajść w ciążę, aby wynagrodzić Führerowi stratę. Czy zatem w nazistowskich Niemczech wszyscy mogą rodzić? Oto wstrząsająca relacja z klinki sterylizacyjnej:

Szpitalne łóżka wjeżdżały i wyjeżdżały z metodyczną precyzją. Lekarze robili szybkie, zręczne nacięcia na białych powłokach brzusznych, rozszerzali je i zakładali kleszcze chirurgiczne. Grzebali chwilę, delikatnie wyjmowali rurkę, którą zawijali i przecinali. Rana zostawała zszyta, a ciało odjeżdżało, by zastąpiło je kolejne.

– Co oni robią? – spytałem.

Poinformował mnie, że robią to, co III Rzesza musi robić, jeżeli Niemcy chcą mieć rasę superżołnierzy.

– Ci ludzie sterylizują kobiety – wyjaśniłTamże, s. 49–50.[3].

Ludzkie ciało staje się zdehumanizowane, podlega kontroli, zaczyna być własnością aparatu państwowego, co świadczy o wyjątkowym barbarzyństwie. W nazistowskich Niemczech kobieta staje się państwowym inkubatorem. Posiadanie potomstwa wymagało zgody państwa – kobiety, które mogłyby urodzić chore dzieci albo wrogów Rzeszy, zostają wysterylizowane.

Co mnie najbardziej przeraża? Jeden z esesmanów mówi: „Wszystko odbywa się bardzo legalnie, zapewniam pana. Mamy prawo i porządek”Tamże, s. 51.[4]. Hitlerowska obsesja objęła cały kraj, podporządkowane jest jej również sądownictwo, dzięki czemu nieludzkim decyzjom nadaje się pozory legalności. A przecież trudno mówić tutaj o jakiejkolwiek sprawiedliwości, liczy się tylko to, co mówi Führer.

To przeświadczenie buduje się również dzięki wykorzystaniu potencjału rytuałów; młodzi chłopcy poddawani są praniu mózgów poprzez atakującą ich zewsząd propagandę. Ziemer relacjonuje jedną z ceremonii inicjacyjnych. Spójrzmy tylko na scenerię: średniowieczny zamek rozświetlony setkami pochodni, a w nim ustawieni w oddziały młodzieńcy śpiewają z oddaniem pieśni. W ten sposób buduje się poczucie ciągłości wśród młodych ludzi – całość ma podkreślać majestat poprzednich Rzesz, ukazać namiastkę celu, do którego będą wspólnie dążyć.

Chłopcy śpiewali z uczuciem, po czym przeszli do Horst Wessel Lied. Z pochodni trzymanych w ich lewych dłoniach żarzące się węgierki padały na gołą skórę, ale – o ile widziałem – nikt się nie skrzywił.

Zagrzmiała kolejna fanfara. Czterech umundurowanych mężczyzn weszło na platformę po lewej stronie.

[…]

– Być może wszyscy będziemy musieli zginąć dla Hitlera, zanim skończycie 20 lat – krzyknął. – Ale czyż nie jest to wspaniały przywilej? Jaką większą i wspanialszą misję może otrzymać niemiecki chłopiec, niż zginąć za zbawcę Niemiec?Tamże, s. 215–216.[5]

Ziemer stworzył wstrząsające dzieło, choć pewnie należałoby powiedzieć, że jego autorami byli w rzeczywistości Hitler i Rust. Reportaż – mimo że jest przerażający, deprymujący i odsłania najgorszą część człowieczeństwa – czyta się szybko. Napisany został klarownie, z prostotą uwypuklającą przerażającą siłę tego systemu. Należy czytać go ku przestrodze, zarówno indywidualnie, jak i globalnie.

Na koniec mogę jedynie podpisać się pod słowami Ziemera, który apeluje do Amerykanów, aby ci zadbali o edukację będącą przeciwieństwem tej, która objęła III Rzeszę. Przestrzegajmy młodych ludzi przed nienawiścią i przed pogardą – ponieważ niszczą człowieczeństwo. Nie pozwólmy, żeby szkołę opanowali fanatycy.

G. Ziemer, Jak wychować nazistę? Reportaż o fanatycznej edukacji, tłum. A.D. Kamińska, wstęp: B. de Barbaro, Znak, Kraków 2021.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Dariusz Żółtowski, O nazistowskiej szkole, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 144

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...