Nowy Napis Co Tydzień #149 / Ucieczka? Nie przed sztampą
W czasach, gdy ruchu wyzwolenia kobiet z premedytacją używa się do sprzedaży kolorowych kosmetyków, biżuterii i słabej jakości ubrań szytych przez tanią siłę roboczą, wagina na różowej okładce (autorstwa Katarzyny Włodarczyk) napisanej przez kobietę książki nie jest przekroczeniem żadnych granic, lecz oklepanym i banalnym sposobem na nadanie dziełu feministycznej łatki. Właśnie tę ścieżkę wybrało ligocko-edynburskie wydawnictwo papierwdole, publikując zbiór wierszy Jany Orlovej zatytułowany Nie uciekniesz.
Jana Orlová to czeska poetka i performerka urodzona w 1986 roku. Debiutowała w 2012 roku, wydając tom wierszy pod tytułem Čichat oheň. Od tamtego czasu jej wiersze przetłumaczono na ponad dziesięć języków, w tym arabski i hindi – kulturowo dość dalekie słowiańszczyźnie. Działalność performerska artystki przenika się z literacką odsłoną jej twórczości, co dostrzeżono między innymi w 2017 roku podczas festiwalu Next Wave, gdzie Jana Orlová otrzymała nagrodę w kategorii „odkrycie roku” za to, że „naturalnie i lekko przekracza granice między literaturą, sztuką i teatrem”. Zresztą sama postrzega performance jako poezję na żywo.
Przy okazji rozmowy o Nie uciekniesz,grzechem byłoby nie wspomnieć o Zofii Bałdydze. To jej zawdzięczamy przedstawienie Orlovej polskiej publiczności. Mieszkająca w Pradze polska poetka, autorka między innymi interwencyjnego tomu wierszy dotyczących uchodźczyń (Kto kupi takie małe kraje, 2017), zdaje się podchodzić do swojego drugiego fachu – przekładu – w sposób misyjny, a konkretnie: feministyczny i lokalny. To nie pierwszy raz, gdy przybliża Polkom twórczość czeskich poetek. W 2020 roku właśnie dzięki Bałdydze wydano antologię czeskiej poezji pisanej przez kobiety pod tytułem Sąsiadki.
Nie uciekniesz to zbiór wierszy pochodzących ze wszystkich dotychczasowych książek Jany Orlovej: Wąchać ogień (2012), Wabik (2017) oraz przygotowywanego Kocham Ciebie i Hornbach. Pomimo różnicy lat, utwory łączą wspólne elementy: cielesność i seksualność to motywy przewodnie tekstów.
Uczucia
to dla żon
ja mogę pełną parą pieprzyć i nienawidzić
mogę odejść
bez płaceniaCytowane wiersze pochodzą z książki: J. Orlová, Nie uciekniesz, tłum. Z. Bałdyga, Ligota Mała–Dùn Èideann 2021. [1]
Powyżej przytoczony utwór dobrze ilustruje zawartość zbioru, który składa się z czterdziestu czterech niezatytułowanych wierszy białych, zwykle króciutkich – na stronie mieszczą się dwa lub trzy. Możemy interpretować je jako szereg wypowiedzi podmiotki lirycznej bezpośrednio ujawniającej się w tekstach, w których opowiada o swoim życiu i preferencjach seksualnych:
strajkowałabym wyłącznie
na rzecz zaspokojenia analnego
dla wszystkich
Czytelniczka może zadać pytanie: co mnie to właściwie obchodzi? Odważne wyznania uderzają bezpruderyjnością – ale w kogo te ciosy są wymierzone? W ogarnięte konsumpcją społeczeństwo, w którym uprawia się coraz mniej seksu (bo brak czasu, pieniędzy, siły), ale jednocześnie to właśnie za jego pomocą sprzedaje się nawet najmniej seksowne, przyziemne treści i produkty? Media na okrągło epatują seksem i przemocą, z czym niewielu odbiorców ma problem (zwłaszcza w kontekście brutalnej pornografii), jednocześnie odmawiając kobietom prawa do czerpania satysfakcji z cielesnego zaspokojenia – to prawda. Jednym z filarów patriarchalnego społeczeństwa jest podział na kobiety, które mogą mieć bogate życie seksualne i te, którym nie wypada. Święte i dziwki. Idąc tropem Orlovej – żony i ich uczucia przeciwstawione podmiotce lirycznej, która pieprzy i nienawidzi. Bo może? Chce? Musi? Rafał Różewicz w recenzji Nie uciekniesz opublikowanej w Magazynie „Wizje” pisze następująco:
Twórczość Orlovej można interpretować jako próbę dopuszczenia do głosu tego, co stłumione i niewidoczne, zamknięte w ciele. Nasuwa się jednak pytanie: na ile te mocne, bezceremonialne wiersze są „dziećmi” samej autorki, a na ile świata, w którym ludzka natura została ukierunkowana na realizowanie pragnień innych niż własne?
R. Różewicz, Pozostała dosłowność, „Magazyn «Wizje»” 2021. Online: https://magazynwizje.pl/aktualnik/rozewicz-Orlová/ [dostęp: 02.11.2021]. [2]
No właśnie. Rozmowa o poezji Orlovej w oderwaniu od kontekstów społecznych, zaangażowanych politycznie, wydawałaby mi się niepełna. Publikując niemały zbiór dosadnych wierszy o bezwstydnym (słusznie!) pożądaniu, autorka (jak setki kobiet przed nią) przekroczyła konwenans nakazujący damie zachowanie czystości i oblewanie się dziewiczym rumieńcem. Ale wyzwolenie nie nadeszło, a niewieści rozum i ciało nie zostały zintegrowane. Nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę? Poetka, owszem, zdaje sobie z tego sprawę:
Jestem cudzoziemką we własnym życiu
obserwatorką własnego ciała
niewolnicą własnego głodu
Czekam na decyzję:
mogę sama wybrać szminkę
ale nie jestem wolna
Liryczna eksploracja własnej seksualności bardziej niż manifestem samostanowienia byłaby świadomym przyjęciem reguł patriarchalnej gry. Performatywnym? Być może, sugeruje to sam polski tytuł zbioru, ale czy przyjmowanie opresji w cudzysłowie, na niby, wpływa na samą opresję? Nie sądzę.
Największe lekturowe wrażenie zrobiły na mnie dwa wiersze z tomu pod tytułem Wabik (2017), w którym podmiotka odwołuje się do przeżyć swoich przodkiń. Zdejmuje ciężar z „ja”, sygnalizując istnienie wspólnoty międzypokoleniowej osób socjalizowanych jako kobiety. Pierwszy z nich, mój ulubiony spośród całego Nie uciekniesz, brzmi następująco:
Prababcia stoi przy oknie
i czeka na kochanka
Prababcia czeka na kochanka
i niesie wodę do ognia
Prababcia czeka na kochanka
a jej mąż śpi
W gospodarstwie wszystko gra
Oczywistym z perspektywy polskiej czytelniczki skojarzeniem, które pojawia się w zetknięciu z herstorią prababci, jest późna twórczość Anny Świrszczyńskiej, szczególnie tom z 1972 roku pod tytułem Jestem baba. Podobnie w kontekście tego utworu:
Nie musisz przychodzić
monotonnie nabieram uczucia na łopatkę
a przecież babcia
zbierała kurze łajna gołą ręką
Jeśli uznamy, że w wierszach Orlovej podmiotką jest jedna bohaterka, możemy rozpoznać jej pochodzenie jako chłopskie. Nie wiem, jak jest w Czechach, ale w Polsce przyznawanie się do chłopskich korzeni nie jest czymś powszechnym. Badania herstoryczne skupiają się zwykle na odkrywaniu zapomnianych naukowczyń, artystek, „kobiet sukcesu” (niekoniecznie urzeczywistnionego). Tymczasem większość z nas żyje całkiem zwyczajnym życiem, nienadającym się na inspirującą (girl power!) pastelową infografikę. Pochodzimy nie z pałaców, lecz gospodarstw, których mieszkańcy poznali smak biedy – to fakty wyparte ze zbiorowej świadomości. Podoba mi się, że Orlová przechodzi nad tym do porządku dziennego, nie korzystając z narzędzi emancypacyjnych służącym klasowym coming-outom. Mówi o babkach jako kobietach, które podobnie jak ona sama kochały, pożądały, zdradzały. Możemy zadać sobie pytanie: czy ich seksualność była zniewolona równie silnie, co seksualność ich potomkini? Czy były tego świadome? Świadome, że nie uciekną?
Tytuł recenzowanej przeze mnie książki jest trafny. Ślepa uliczka, nie uciekniesz. W latach dwudziestych XXI wieku ten, kto ma oczy, widzi, że choice feminism (popfeminizm, którego fundamentem jest wiara w wolność wyboru) nie posiada najmniejszego potencjału emancypacyjnego. Jana Orlová też o tym wie, a przynajmniej jej tłumaczka. Co proponuje więc w zamian? Trochę wierszy dobrych, więcej średnich. Uważam, że Nie uciekniesz to pozycja wtórna, powtarzająca diagnozę postawioną przez feministki co najmniej sto lat temu. Z drugiej strony niewiele więcej spodziewałam się po książce, na której okładce widnieje różowa wagina.
Jana Orlová, Nie uciekniesz, Edynburg: papierwdole, 2021.