19.09.2019

Nowy Napis Co Tydzień #015 / Siła jest kobietą

XXI wiek często nazywany jest erą kobiet. Na przestrzeni lat wiele zmieniło się w postrzeganiu „słabszej płci”. Dziś kobiety mają prawo do kształcenia się, pracy zawodowej, rozwodów, samodzielności finansowej, a nawet kandydowania w wyborach na najwyższe szczeble państwowe. Patrząc przez pryzmat wszystkich ich przywilejów, wydawać by się mogło, że mają swój głos, że należy się liczyć z ich potrzebami i poglądami, że już niejednokrotnie udowodniły, że potrafią być równie dobre jak mężczyźni (choć błędem w założeniu jest fakt, że musiały swoją wartość w ogóle udowadniać). Fascynacja kobiecą siłą nie objęła jednak jeszcze wszystkich – i bynajmniej nie mam tu na myśli krajów trzeciego świata, gdzie żonę nadal można kupić za stado owiec. W najbardziej cywilizowanych państwach kobieta, która jest kierowcą TIRa, u jednych wzbudza podziw, dla innych będąc tylko „głupią babą za kierownicą”; niektórzy spojrzą na kobietę dzierżącą stery samolotu z niekłamanym zachwytem, inni będą stroić żarty, że prędzej przepłyną Atlantyk wpław, niż wsiądą do maszyny, którą pilotuje niewiasta. Czas mija, lata lecą, a kobiety nieustanie muszą walczyć o szacunek dla siebie, o to, by nie były dyskryminowane, by traktowano je na równi z mężczyznami, o to, by ich głos był nie tylko słyszalny, ale także respektowany.

Do tej niekończącej się walki motywatorem jest Charlotte Gordon, której Buntowniczki ukazały się w 2019 roku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Gordon za Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley otrzymała w 2016 roku nagrodę National Book Critics Circle Award, ale, co ważniejsze, wydała książkę o niezwykłych kobietach, silnych, inteligentnych, które nie bały się, nawet gdy cały ówczesny świat zwracał się przeciwko nim.

Okładka ksiązki

Ta podwójna biografia matki i córki liczy sobie ponad 500 stron, kolejne sto – to wykaz przypisów, bibliografia i objaśnienia. W środku książki została również zamieszczona kolorowa wkładka, czytelnik może obejrzeć wizerunki głównych bohaterek historii, portrety ich bliskich, ryciny, rękopisy. Historia kobiet natomiast została ujęta w rozdziały, w których losy Wollstonecraft i Shelley przeplatają się. Początkowo może wydawać się, że układ tego typu wprowadzi chaos, że czytelnik pogubi się w wydarzeniach historycznych i życiowych. Obawy są zbędne, ta naprzemienność pozwala dostrzec w biografiach kobiet paralelność, która w układzie chronologicznym, liniowym, mogłaby równie mocno nie wybrzmieć.

Mary Wollstonecraft, dziś znana przede wszystkim jako prekursorka feminizmu, wychowywała się w wielodzietnej rodzinie, w której Edward Wollstonecraft, ojciec, nastręczał wiele kłopotów: był kapryśny, porywczy, nie stronił od alkoholu i zupełnie nie potrafił zarządzać pieniędzmi, przez co roztrwonił rodzinny majątek. Frustracje wyładowywał na rodzinie, bijąc żonę i dzieci. Mary nie miała też pozytywnego wzorca w matce, która, zastraszona przez męża, dbała jedynie o dobro swojego pierworodnego Neda. Skąd zatem w tak młodej dziewczynie tyle mądrości? Doświadczenia z dzieciństwa, pogłębione podczas pracy w roli nauczycielki i guwernantki, a także studiowanie filozofii i nieustanny rozwój umysłowy Wollstonecraft przekuła w książki Wołanie o prawa człowiekaWołanie o prawa kobiet. Obie te pozycje przez wiele lat były prawdziwą biblią dla kobiet walczących o szacunek i wolność, a i dziś są źródłem wielu cennych uwag, spostrzeżeń i tez.

Wollstonecraft od najmłodszych lat nie przypominała typowej kobiety wieku XVIII: swoją biedę nosiła jak godło, nie marzyła o luksusach, martwiła się o bezdomnych, wolała rozwijać swój umysł. Namiętnie czytała Johna Miltona, Jamesa Thompsona, Johna Locke’a i Jeana-Jacques’a Rousseau. To właśnie autor Emila zainspirował ją do myśli, że także kobiety powinny szczycić się wrodzonym prawem do niezależności. Angielskie prawo i zwyczaje na każdym kroku przygnębiały Mary, a równocześnie rodziły w niej bunt przeciw tej wszechobecnej niesprawiedliwości:

…angielskie prawo dawało mężowi absolutną władzę nad małżonką. Kobieta nie mogła niczego posiadać, nie miała żadnych praw. Mary napisze później, że „żona, należy do mężczyzny tak samo jak koń czy osioł, i nie ma niczego, co mogłaby nazwać swoją własnością”. Pozbawione prawnej ochrony kobiety były narażone na wszelkiego rodzaju nadużycia, maltretowanie i znęcanie się. Mężowi wolno było bić żonę i uznać ją za szaloną. Jeśli próbowała uciekać, mąż miał prawo sprowadzić ją z powrotem z użyciem siły. […] Dla większości kobiet jedyną drogą ucieczki z nieszczęśliwego małżeństwa były śmierć i porzucenie.

Mało powiedzieć, że przekonania szerzone przez autorkę Wołania o prawa kobiet były niepopularne – w XVIII wiecznej Anglii okazały się one obrazoburcze. Wollstonecraft za swój cel objęła uświadomienie społeczeństwu, że kobieta posiada umysł, z którego może korzystać nie gorzej od mężczyzny i  że jest kimś więcej niż kokietującą niewolnicą. Gordon zwraca szczególną uwagę, że nauki Mary nie były skierowane jedynie do mężów, ale także do kobiet, które za ideał kobiecości poczytywały postawę słabej, mdlejącej i zalęknionej światem panny, wpadającej w histerię na myśl o zsumowaniu kolumny cyfr. Wollstonecraft występowała także przeciwko poglądom innych myślicielek epoki, nie zgadzała się z poetką Anną Barbauld, która twierdziła, że dziewczynki są zbyt delikatne by mogły się uniezależnić od mężczyzn; oburzała się na poglądy emancypantki Hannah More, twierdzącej, że obowiązkiem rodzica jest tępienie u  młodej damy cech takich jak śmiałość, niezależność i przedsiębiorczość. Autorka Wołania o prawa kobiet twierdziła niezmiennie, że uczenie dziewcząt, jak być kokietkami, skutkuje kolejnymi generacjami głupich kobiet, które nie potrafią ani wesprzeć męża, ani wychować dobrze swoich dzieci, i które nic nie wnoszą do społeczeństwa. Wielce interesujący jest również fakt, że kiedy Mary publikowała swoje kontrowersyjne poglądy pod pseudonimem, krytycy wspierali ogłoszone tezy, zgadzali się z nią lub ewentualnie polemizowali, natomiast kiedy wyszło na jaw, że autorką pism jest kobieta, wszelkie tezy zostały okrzyknięte nonsensem. Nie chcę wskazywać palcem, czyj umysł był wówczas zbyt ciasny dla banalnej prawdy: kobieta prawiła mądrzej niż zastępy siwych filozofów epoki.

Charlotte Gordon kreuje przed czytelnikiem niezwykły portret najważniejszej myślicielki tamtych czasów. Składa się na niego nie tylko szczegółowość biograficzna, ale także podkreślenie usposobienia Mary, która z największą przyjemnością porzuciła większość krępujących ją konwenansów. Nie tylko nie przejmowała się strojem oraz modą, ale w życiu codziennym nie dbała o opinie innych, kiedy brała udział w dyskusji mówiła z zapałem i  żarem w oczach, kiedy przyjmowała mężczyzn w domu, nie potrzebowała przyzwoitki, a podanie francuskiemu politykowi wina w filiżance było dla niej błahostką w obliczu wyzwań społecznych, filozoficznych i politycznych.

Córka Wollstonecraft niestety nie zdążyła poznać swojej matki, która zmarła kilka dni po porodzie. Życie młodszej z kobiet jednak bardzo szybko wskoczyło na drogę przez lata torowaną przez autorkę Wołania o prawa człowieka. Mary Godwin, szerokiej publiczności znana jest pod nazwiskiem Shelley, jako autorka Frankensteina. Od dziecka ojciec dbał o jej rozwój intelektualny, a dzieła swojej matki znała niemalże na pamięć. Kiedy uciekła od rodziny z Percym Shelleyem, wywołała skandal. Stała się odbiciem matki, inteligentną, rządną przygód i  poznania świata kobietą, a przy tym z sercem pełnym miłości dla ukochanego i swoich dzieci. Upór obydwu pań w zdobywaniu wykształcenia i poszerzaniu swoich horyzontów jest godny podziwu: uczyły się języków obcych, tłumaczyły i tworzyły własne dzieła. Zadziwiać może, że Wollstonecraft wywarła na córkę tak duży wpływ, jednak jej radykalizm ukształtował autorkę Frankensteina, wzniecił w niej determinację do życia według własnych zasad, nie absurdów społecznych.

Buntowniczki to jednak nie tylko portret niezwykłych kobiet. Gordon zwraca uwagę na obraz epoki, obyczaje panujące na końcu XVIII i początku XIX wieku, przybliża osobowości, które nie tylko miały wpływ na kształtowanie się literatury, sztuki i polityki, lecz także zapisały się w historii. Przed czytelnikiem odmalowany został na przykład obraz Paryża po Wielkiej Rewolucji Francuskiej: miasto było brudne, zabłocone, śmierdzące i jakby poznaczone bliznami, pomniki władców zostały zdewastowane lub zniszczone, o czym świadczyły pozostałe po nich sterty gruzu. Częściej od szlachty umierali tylko przechodnie… pod kołami wozów na ulicach. Wersal niszczał, dotknięty chłodem i wilgocią, a tamtejsze portrety królów „zdawały się niknąć w objęciach śmierci”. Paryż okazał się rozczarowujący nie tylko przez zniszczenia, jakich dokonali rewolucjoniści. Ta kolebka wolności dla ludu (i chwilowo kobiet) przekształciła się w siedlisko tyranii i przemocy. Jakobini cofnęli przywileje, które kobiety wywalczyły sobie w pierwszy dniach walki – ich miejsce znów było w domu, przy dzieciach, przy kuchni, nie mogły brać udziału w demonstracjach, wolność przestała być dla wszystkich. Słowem, władza odebrała rewolucjonistom rozum, pokonała rozsądek.

Losy Mary W. i Mary S. krzyżują się z wieloma znakomitościami epoki, ale jedną z największych osobistości, jakie poznamy na stronach książki Gordon, jest Lord George Byron, który dość niechętnie, ale jednak stał się kochankiem siostry autorki Frankensteina, Jane (warto dodać, że ta ostatnia porzuciła swoje imię, by stać się Claire). Byron w 1816 roku był jednym z najpopularniejszych ludzi nie tylko w Londynie, lecz także w całej Europie. Szokujące romanse, jego awanturnicza natura i dzieła spowodowały, że stał się prawdziwym celebrytą swoich czasów. Mary i Shelley spędzili wspólnie z Byronem kilka miesięcy w Szwajcarii. Gordon z humorem opisuje wrażenia, jakie wywoływał wśród gości hotelu autor Wędrówek Childe Harolda:

Przeciętni angielscy turyści traktowali mieszkanie w tym samym hotelu, co jego lordowska mość, podobnie jak dzisiaj traktowalibyśmy przebywanie w pobliżu źle wychowanego gwiazdora rocka. W listach do domu z rozkoszą opisywali skandaliczne zachowanie Byrona. Pewien Anglik, który nie wiedział, kim jest Shelley i jego towarzyszki, nazwał Claire aktorką, co w XIX wieku było eufemizmem oznaczającym damę lekkich obyczajów […] Ile ich ma do swojej dyspozycji (Byron - przyp. NCh), doprawdy nie wiem […].

Cóż zatem z tego, że zachowanie poety było oburzające i gorszące, skoro jego poczynania wzbudzały ekscytację, „upikantniało” listowne relacje podróżnych, które dodatkowo napędzały koło zamachowe jego popularności? Niezwykłą popularnością cieszyło się również podglądanie Byrona i jego towarzyszy przez lunetę i opowiadanie podkoloryzowanych historii osobom, które przegapiły widowisko.

Warto także podkreślić, że z historii opowiedzianych przez Gordon, a odnalezionych w zapiskach i pamiętnikach, można by skomponować powieść pełną sensacji, zwrotów akcji i interesujących relacji międzyludzkich. Dla przykładu, ojciec Mary, William Godwin, kiedy postanowił ponownie się ożenić, zorganizował dwie uroczystości. Na pierwszej obecni byli rodzina i przyjaciele, a poślubił Mary-Jane wdowę Clairmont. Przysięga była jednak nieważna, wybranka Godwina bowiem nigdy nie była zamężna i przybrała fałszywe nazwisko, aby nie wykluczono jej z towarzystwa. Po teatralnej uroczystości ojciec Mary udał się z narzeczoną do innego kościoła i już bez świadków wziął sobie za żonę starą pannę, Mary-Jane Vial.

Historii zabawnych, mrocznych, awanturniczych, wzruszających na ponad pięciuset stronach biografii można znaleźć wiele. Autorka odmalowała swoje bohaterki na tle epoki ze wszystkimi ich zaletami i wadami. Buntowniczki są doskonałą lekturą, którą czyta się z przyjemnością, niemalże jak powieść obyczajowo-sensacyjną. Warto jednak podkreślić, że książka może pełnić funkcję edukacyjną, wobec której ani młoda kobieta, ani jej matka czy babcia nie powinny przejść obojętnie. Młode dziewczyny powinny uczyć się zaradności, samodzielności, samodyscypliny, wyrabiać sobie własne zdanie o świecie, uczyć się, rozwijać swoje pasje. Kobiety nie zostały bowiem stworzone dla przyjemności i zachwytu mężczyzn (choć przecież piękna im nie brakuje) – a przynajmniej nie przede wszystkim w tym celu.

Charlotte Gordon, Buntowniczki. Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley, tłum. Paulina Surniak, Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, 2019.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Natalia Charysz, Siła jest kobietą, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2019, nr 15

Przypisy

    Loading...