13.10.2022

Nowy Napis Co Tydzień #173 / Cóż po dramaturgu?

W tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, proszę pana.
Mogłabym powiedzieć, kim byłam dziś rano,
ale od tego czasu musiałam się już zmienić wiele razy.
Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów

Nasza mała destabilizacja

„Nie tylko zbiegli bogowie i zbiegł Bóg, lecz w dziejach świata wygasł blask boskości. Czas Nocy Świata jest czasem marnym, gdyż marnieje coraz bardziej. Zmarniał aż tak, że nie potrafi już rozpoznać, iż brak Boga jest właśnie brakiem”M. Heidegger, Cóż po poecie?, tłum. K. Wolicki, [w:] tegoż, Budować, mieszkać, myśleć. Eseje wybrane, oprac. K. Michalski, Warszawa 1977, s. 168.[1] – pisał Martin Heidegger, komentując elegię Chleb i wino Fryderyka Hölderlina. Niemiecki filozof w swoich późnych dziełachprzeprowadził wciąż aktualną krytykę współczesnej cywilizacji technicznej. Szczególną uwagę zwrócił na porzucenie transcendencji (której, co należy od razu podkreślić, w wypadku Heideggera nie można utożsamiać z chrześcijańskim Bogiem). Zdaniem autora Bycia i czasu dzisiejszy człowiek nie potrafi kontemplować tajemnicy, zamiast tego zatapia się w błahych, czysto pragmatycznych problemach. Jego myślenie przypomina chłodną kalkulację – obliczanie najefektywniejszych metod osiągnięcia obranego celu bez namysłu nad sensem podejmowanych działań. Największe niebezpieczeństwo według Heideggera polega jednak na sprowadzaniu otaczających nas rzeczy do roli zasobu, który można wykorzystać do odgórnie określonych celów. Zdaniem filozofa człowiek owładnięty myśleniem technicznym zaczyna samego siebie traktować jak zasób, a tym samym zatraca własne człowieczeństwo.

Przedstawiam to (może nieco przydługie) „wprowadzenie do myśli Martina Heideggera”, gdyż właśnie jego refleksje wracają w intuicjach wyrażonych przez Jarosława Jakubowskiego w Urodzinach. Autor zbioru Witaj Barabaszu w swoim najnowszym dramacie podjął próbę zmierzenia się zewspółczesnością: tekst przedstawia pesymistyczną diagnozę rzeczywistości po śmierci Boga oraz po doświadczeniu II wojny światowej. Autor pokazuje świat zatomizowany i stechnicyzowany, przepełniony poczuciem  pustki oraz niemożności odnalezienia sensu. Świat, w którym ludzie są tak bardzo skupieni na realizacji „własnych” (czyli narzuconych przez mechanizmy konsumpcjonistyczne i rynkowe) potrzeb, że nie potrafią odczuwać związku z transcendencją oraz odsuwają się od sfery sacrum.

Zasadniczym tematem dramatu wydaje się zagadnienie antropologiczne – czy w spłaszczonym, niestabilnym świecie algorytmów jest jeszcze możliwe poczucie tożsamości osobowej? Autor próbuje odpowiedzieć na to pytanie poprzez liczne nawiązania do polskiego teatru awangardowego (można tu dostrzec inspiracje dramaturgią Tadeusza Różewicza czy odniesienia do sztuki Dziś są moje urodziny Tadeusza Kantora). W swoim szkicu chciałabym zaproponować antropologiczne odczytanie utworu Jakubowskiego. Z wielowątkowego tekstu wyodrębniłam te fragmenty, które wydają się szczególnie istotne z perspektywy zagadnienia tożsamości.

W kręgu inspiracji różewiczowskich

Już choćby pobieżna lektura Urodzin pozwala dostrzec silne związki z Karto-teką, jednym z najważniejszych utworów Różewicza. W najpopularniejszejinterpretacji dramat ten odczytuje się jako opowieść o straconym pokoleniu, sparaliżowanym przez doświadczenia wojny oraz reżim PRL-u. Problematyka dwudziestowiecznych kataklizmów będzie podskórnie obecna także w utworze Jakubowskiego. Podobieństwo dotyka jednak przede wszystkim formy, a konkretniej rozbicia tradycyjnej struktury dramatycznej. Zarówno w przypadku Różewicza, jak i Jakubowskiego mamy do czynienia z kompozycją fragmentaryczną: ze zbiorem krótkich, epizodycznych scen, które nie tworzą linearnej całości.

Wszystkie wydarzenia Urodzin rozgrywają się (tak jak w Kartotece) w mieszkaniu jednocześnie bezimiennego i wieloimiennego bohatera (centralne postaci obu dramatów w kolejnych scenach przybierają różne imiona, przez co nie da się określić ich rzeczywistych personaliów). Oba teksty wypełniają pozornie banalne rozmowy protagonistów z realnymi lub fikcyjnymi osobami pochodzącymi z teraźniejszości lub przeszłości, które w jakiś sposób zaznaczyły się w ich biografiach. Poszczególne dialogi, wypełnione aluzjami politycznymi oraz wspomnieniami z okresu wojny, wydają się jednak mało znaczące. Główny bohater Jakubowskiego, tak jak postać Różewicza, pozostaje wobec nich zupełnie obojętny. Egzystencjalne poczucie pustki, utraty sensu oraz rozpadu wartości prowadzi go do apatii.

Kartoteka, opublikowana po raz pierwszy w 1960 roku, była dziełem przełomowym, zaprzeczeniem dotychczasowych konwencji dramaturgicznych oraz tekstem prekursorskim dla polskiego teatru awangardowego. Zbigniew Majchrowski podkreślił znaczenie i nowatorskość tego dramatu w bardzo znamiennych słowach: „Kartoteka została wystawiona jeszcze przed pierwszym lotem człowieka w kosmos i przed II Soborem Watykańskim. „[…]Ludność świata osiągnęła dopiero trzy miliardy, rekord w biegu na sto metrów mężczyzn przekraczał wciąż dziesięć sekund…”Z. Majchrowski, Otwieranie Kartoteki, [w:] T. Różewicz, Kartoteka. Kartoteka Rozrzucona, oprac. Z. Majchrowski, Kraków 1997, s. 7.[2]. Dziś, ponad pół wieku później, nielinearna narracja oraz rozbita kompozycja spektaklu już nikogo nie szokują. Mając w pamięci wagę tekstu Różewicza, warto się zastanowić, dlaczego Jakubowski do niego nawiązuje. Być może dałoby się odczytać Urodziny jako pytanie o aktualność Kartoteki w nowej rzeczywistości społeczno-politycznej.

Podobne zagadnienie rozważał już zresztą sam Różewicz, publikując po latach Kartotekę rozrzuconą – zapis prób otwartych, prowadzonych w 1992 roku (po przeszło trzydziestu latach) w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Autor zestawił wówczas wybrane fragmenty pierwowzoru z nowo dopisanymi scenami oraz cytatami pochodzącymi z ówczesnych mediów. Owocem tego eksperymentu stał się pamflet ośmieszający polską rzeczywistość w okresie bezpośrednio po transformacji ustrojowej.

Po kolejnych trzydziestu latach, w dobie późnego kapitalizmu Jakubowski ponawia diagnozy Różewicza, dowodząc tym samym ich żywotności. Autor pomija jednak zagadnienia metateatralne oraz skupia się na fragmentaryzacji świata i rozbiciu podmiotowości, które okazują się doświadczeniami wspólnymi dla obu pokoleń. Różewicz pokazywał tożsamość swojego bohatera, uosabiającego pokolenie wchodzące w dorosłość w czasie II wojny światowej, za pomocą metafory tytułowej kartoteki. W niestabilnej, chaotycznej i absurdalnej rzeczywistości prowadzenie spójnej opowieści o samym sobie wydaje się niemożliwe. Jakubowski powtarza tę refleksję, wzbogacając ją o kontekst religijny oraz o zagadnienie budowania nowych tożsamości w relacji do nowych technologii.

Losing My Religion

„Tu nic się nie klei / nic się ze sobą nie łączy / przepływa przeze mnie strumień brudów i odpadków […] / i sam już się od tego strumienia nie odróżewiczam” – stwierdza w jednej ze scen bohater Urodzin. Postać nie potrafi dostrzec żadnych pozytywnych wartości, które mogłyby stać się przedmiotem afirmacji. Spogląda na rzeczywistość chaotyczną, przenikniętą bezsensownym cierpieniem i okrucieństwem (widocznym zwłaszcza w scenie stand-upu wypełnionej niesmacznymi żartami o charakterze antysemickim).

Jakubowski kreuje świat przepełniony do cna nihilizmem. Ludzie nowego millenium odrzucili pojęcie grzechu oraz moralność zbudowaną na fundamentach religijnych, ale nie potrafią jeszcze wykształcić zastępczych podstaw dla etyki. Zamiast tego bezmyślnie powtarzają nieautentyczne gesty w zakłamanych próbach odtworzenia dotychczasowych wzorców życia społecznego. Wszystkie postaci towarzyszące głównemu bohaterowi (jedynej osoby w dramacie dostrzegającej fałsz otaczającej go rzeczywistości) zostały przedstawione w sposób karykaturalny. Ksiądz-moralista klepiący wyuczone formułki oraz podśpiewujący głupawe piosenki, surowi rodzice użalający się nad dzieckiem oglądającym pornografię, kobiety desperacko dążące do zaspokojenia męskich pragnień czy żona, która do ołtarza poszła nie z miłości, ale dla wypełnienia obowiązującej normy – wymienione osoby tak skrajnie wpisują się w dane stereotypy, że zatracają swoją indywidualność. Jakubowski buduje kreacje, które nie prezentują własnych, oryginalnych charakterów – stają się raczej prześmiewczą prezentacją określonych typów. W ten sposób autor wpisuje w swój utwór aspekty satyryczne. Tekst można odczytać jako pamflet na współczesne polskie społeczeństwo.

Główny bohater zdecydowanie się wyróżnia na tym tle. Wprawdzie również on nie potrafi wypracować własnego, autonomicznego „ja”, lecz przynajmniej dostrzega powszechną obłudę. Postać nie przyjmuje na siebie (być może nawet nie potrafi przyjąć) odgórnie narzuconej roli społecznej i konsekwentnie odrzuca proponowane mu wzorce. „Niczego nie zrobiłem / nie zbudowałem domu / nie miałem czasu na syna / a moje drzewo już dawno wycięte” – wyznaje w jednej ze scen, nawiązując do konwencjonalnych wymogów stawianych męskości. Nie przeciwstawia się zdiagnozowanemu fałszowi i nihilizmowi, gdyż nie dostrzega żadnych szans powodzenia podobnej walki. Wpisuje się w model Everymana: postaci przeciętnej, zagubionej, pozbawionej cech heroicznych, a jednocześnie świadomej rozpadu dawnych ideałów.

Tragizm bohatera polega właśnie na zdaniu sobie sprawy z wszechobecnego absurdu oraz niemożności życia w sposób autentyczny. Dobitnie wyraża to jeden z monologów:

Muszę dojść do siebie

Kiedyś człowiek dochodził do siebie

po długiej chorobie

cierpliwie znoszonych cierpieniach

dochodził do siebie odchodził do Domu Ojca […]

Dziś nie wiadomo jak dojść do siebie którędy […]

 

ślady rozpełzły się

zostały zdeptane

Szczególnie uderzające jest tu zestawienie wewnętrznej wędrówki z zagadnieniami wiary oraz śmierci (wyrażonymi w metaforze odchodzenia do Domu Ojca). Tradycyjna teologia chrześcijańska przypisywała Absolutowi takie atrybuty jak jedność, niezmienność, konieczność oraz wieczność. Sferze sacrum przeciwstawiono zróżnicowany, zmienny, przygodny oraz przemijalny świat stworzeń. Bóg był zatem tożsamością doskonałąTeologia chrześcijańska jest nurtem niezwykle zróżnicowanym, wypełnionym odmiennymi poglądami, licznymi sporami i herezjami. W tekście użyłam pojęcia tradycyjnej teologii, mając na myśli stanowisko dominujące w historii teologii europejskiej, oraz odwołałam się do koncepcji Boga jako doskonałej tożsamości, idąc tropem wyznaczonym przez Barbarę Skargę. Zob. tejże, Filozofia różnicy, „Przegląd Filozoficzny” 1992, nr 1, s. 47–64.[3] oraz gwarantem spójności wszechświata. Chaos, ruch i niestabilność rzeczywistości zmysłowej zostały de facto usprawiedliwione (być może nawet zawieszone) przez wiarę w istnienie wyższego porządku, który nadawałby sens pojedynczym fragmentom świata (nawet jeśli ów sens byłby czymś pierwotnie niezrozumiałym, wykraczającym poza ograniczone możliwości poznawcze człowieka).

Śmierć Boga, dogłębnie odczuwana przez bohatera Urodzin, to zatem coś znacznie bardziej przejmującego niż postępująca laicyzacja Europy. Dla Nietzschego to hasło oznaczało nie tyle burzenie instytucji Kościoła, ile raczej niezdolność współczesnego człowieka do przeżywania autentycznej wiary („czymże są jeszcze te kościoły, jeśli nie są grobami i pomnikami Boga?”F. Nietzsche, Wiedza radosna (La gaya scienza). Księga trzecia, tłum. L. Staff, red. J. Wroński, T. Słowiński, Łódź–Wrocław 2010, s. 169.[4] – pytał autor Wiedzy radosnej). Kryzys religijności oznacza zarazem rozmycie dotychczasowego systemu metafizycznego i aksjologicznego. W świecie naznaczonym śmiercią Boga nic nie jest stałe, niezmienne, wieczne. Także wyznaczanie stabilnych norm i wartości opartych na idei Absolutu wydaje się niemożliwe.

Jakubowski w swoim dramacie przedstawia bardzo podobną diagnozę. Kościół katolicki pozostaje obecny w tekście, chociażby w przemówieniu kardynała Wyszyńskiego czy w znamiennej scenie rozmowy z księdzem. W obu wypadkach hierarchowie odwołują się do tradycyjnych ideałów, które nie są adekwatne dla nowej rzeczywistości. Czynności religijne zostały sprowadzone do pustego rytuału, pozbawionego swojego uświęconego znaczenia. Pokazuje to scena odtworzenia archiwalnej homilii Wyszyńskiego za pośrednictwem radia – wydaje się, że nikt już nie słucha nader patetycznego kazania, przepełnionego patriotycznymi treściami. Podobnie w scenie z księdzem Januszem – duchowny będzie wymagał od bohatera bezmyślnego recytowania wyuczonych formuł, ale nie udzieli mu realnych wskazówek dotyczących poszukiwania Absolutu. Kościół pozostaje bezbronny wobec śmierci Boga i szerzącego się nihilizmu. Nawet jeśli ludzie wciąż uczestniczą w strukturach religijnych, etyczne nauki chrześcijaństwa zostały zapomniane. Zwraca na to uwagę główny bohater Urodzin: „wstydzę się wyjawiać grzechy ludziom, którzy odrzucili pojęciegrzechu, dla których grzech jest tylko zakurzonym rekwizytem”.

W przeciwieństwie do Nietzschego oraz wielu późniejszych filozofów bohater nie traktuje odwrotu od sacrum jako czegoś pozytywnego. Nie afirmuje możliwości swobodnego kreowania samego siebie poza zewnętrznymi nakazami narzuconymi przez wiarę oraz nie próbuje ugruntować etyki poza systemem religijnym. Po części dlatego, że dostrzega inne zagrożenia ograniczające ludzką wolność i twórczość (do tego wątku przejdę w ko-lejnym podrozdziale). Przede wszystkim postać wydaje się dogłębnie przeniknięta egzystencjalną niepewnością, która nie pozwala jej podjąć żadnych działań. Silne poczucie niestabilności i pogłębiająca się atomizacja świata doprowadziły do rozpadu integralności człowieka. Życie bohatera przypomina zbiór pojedynczych, oderwanych od siebie sytuacji: jałowych spotkań, rozmów złożonych z przypadkowych wypowiedzi, fragmentarycznych wspomnień. Wśród tak wielu rozrzuconych elementów nie da się odnaleźć żadnego klucza, który pozwoliłby ułożyć losy bohatera w spójną i chronologiczną biografię.

Pytanie o technikę

Kolejnym istotnym aspektem rzeczywistości wykreowanej przez Jakubowskiego jest rozwój technologii. Technika towarzyszy bohaterowi na każdym kroku oraz wyznacza rytm jego życia – w dramacie między kolejnymi scenami pojawiają się (niczym pieśni chóru z tragedii antycznej) komunikaty wydawane przez Głos, które wyraźnie nawiązują z jednej strony do systemu Apple Watch, a z drugiej do aplikacji opracowanych na potrzeby pandemii COVID-19. Urządzenie organizuje codzienne życie postaci: narzuca wykonywanie określonych ćwiczeń fizycznych czy oddechowych oraz śledzi miejsce pobytu.

Nowoczesne technologie, choć pozornie zostały opracowane dla dobra i zdrowia człowieka, w rzeczywistości stanowią potężne narzędzie kontroli obejmującej całość populacji. Człowiek zostaje potraktowany nie jako niezależna i autonomiczna jednostka, ale jako zasób poddany mechanizmom Foucaultowskiej biowładzy. Autor Nadzorować i karać uznał, że w społeczeństwach europejskich od połowy XVIII wieku rozwijała się nowa forma władzy, którą charakteryzuje skierowanie uwagi na procesy biologiczne związane z utrzymaniem życia. Ten sposób rządów skupia się na kontroli podstawowych aspektów życia takich jak płodność, stosunek liczby narodzin do zgonów, stan zdrowia. W centrum zainteresowania nie stoi już sama jednostka – jego właściwym przedmiotem staje się populacja:

Biowładza była, próżno w to wątpić, niezbędnym elementem rozwoju kapitalizmu – mógł przetrwać jedynie za cenę kontrolowanego wtłoczenia ciała w aparat wytwórczy i dostosowania zjawisk populacyjnych do procesów ekonomicznych. Wymagał jednak czegoś więcej: potrzebne było mu wzmaganie jednych i drugich, ich umacnianie przy jednoczesnej pożyteczności i posłuszeństwie; potrzebne były metody władania zdolne intensyfikować moc, sprawność, w ogóle życie, bez umniejszania zniewoleniaM. Foucault, Historia seksualności, t. 1: Wola wiedzy, tłum. B. Banasiak, K. Matuszewski, Warszawa 2000, s. 123.[5].

Społeczeństwo przedstawione w dramacie Jakubowskiego wydaje się skrajnym przykładem działania mechanizmów opisywanych przez autora Porządku dyskursu. Bohaterów poddano działaniu najróżniejszych praktykmających na celu ustandaryzowanie ich potrzeb, pragnień i poglądów w taki sposób, by byli oni jak najbardziej przydatni z perspektywy systemu ekonomicznego. Zostaje to wprost wyrażone w rozmowie z Drugim, czyli ironicznym Doppelgängerem (mitycznym złym bratem bliźniakiem, sprowadzającym daną osobę na niewłaściwą drogę). Sobowtór wprost wyraża dążenia systemu:

Na szczęście mamy całe zestawy poglądów, pełne magazyny poglądów, w pakietach i w promocji. Oferujemy też poglądy w abonamencie z dostawą 24 godziny na dobę.

I dalej:

DRUGI

W ustawieniach wszystko można zmienić. Ciebie można zmienić. Zaktualizować. […]

 

BOHATER

Ale ja nie mam czasu, jestem zajęty umieraniem.

 

DRUGI

Z tym też sobie poradziliśmy. Osobnika w stanie agonalnym utrzymujemy przy życiu, pobieramy z niego organy, wspomnienia i sny. Każde życie jest bezcenne, dlatego należy je wyzyskać do cna.

Zasadniczym problemem wydaje się tutaj nie tyle niemożność odnalezienia stabilnego „ja”, ile raczej wielość niestabilnych i nieautentycznych tożsamości nadawanych jednostce przez zewnętrzne mechanizmy systemu. Władza narzuca bohaterowi określone poglądy, a także ustandaryzowane potrzeby, pragnienia i wyobrażenia („dziś nie trzeba już niczego sobie wyobrażać, bo ktoś już za ciebie wszystko wyobraził”). Przypomina to poniekąd działanie algorytmu, który proponuje kolejnym osobom gotowe modele rozumienia samego siebie oraz świata. Te mogą być zróżnicowane dopóty, dopóki nie odbiegają od powszechnie przyjętych norm, wyznaczonych przede wszystkim przez aktualną sytuację ekonomiczną. Postawa bohatera zostaje uznana za skandaliczną i godną potępienia właśnie przez wzgląd na jej nieużyteczność. Odmowa działania sprawia, że mężczyzna funkcjonuje poniekąd poza systemem – wymyka się mechanizmom wyzysku. Kolejne postaci (a także złowieszczy głos aplikacji) próbują przywołać go do porządku, uformować w odgórnie określony sposób.

Jakubowski kreuje rzeczywistość podobną dystopii – technologiczny świat stworzony, jak podkreśla Drugi, dla dobra i zdrowia człowieka, okazuje się przestrzenią okrutną, przepełnioną samotnością oraz naznaczoną tak wysokim stopniem kontroli, że wszelka wolność wydaje się niemal niemożliwa. W przeciwieństwie do fabuły wielu dzieł o charakterze dystopijnym, w których bohater lub bohaterka podejmują próbę walki z opresją (na przykład w Testamentach Margaret Atwood, trylogii Igrzyska śmierci Suzanne Collins czy klasycznej już powieści Orwella Rok 1984), protagonista Jakubowskiego pozostaje zupełnie bierny, a jego sprzeciw ogranicza się do kilku ironicznych uwag rzuconych między kolejnymi rozmowami.

Postać nie dostrzega żadnej szansy na scalenie zatomizowanego świata i dlatego rezygnuje z wszelkiego aktywizmu. Ważna wydaje się tu nawiązująca do Kartoteki scena rozmowy z Dziewczynką. W dramacie Różewicza protagonista również spotyka Dziewczynkę – dziecko uosabiające na-dzieję na nadejście nowego pokolenia, które nie pamięta okrucieństw wojny. Bohater dostrzega w swojej rozmówczyni szansę na zbudowanie nowej, lepszej rzeczywistości:

to dobrze, że pani jest. Że Pani jest na tym naszym świecie, taka właśnie […]. Młoda, z czystą, jasną twarzą, z oczyma, które nie widziały… nie widziały. […] Życzę, aby pani tak się uśmiechała i była szczęśliwa. […] W tobie jest cała nadzieja i radość świataT. Różewicz, dz. cyt., s. 51–52.[6].

W Urodzinach wszelka możliwość przemiany wydaje się jedynie złudzeniem: nastały inne czasy, nowe pokolenie osiągnęło pełnoletność, jednak właściwie nic się nie zmieniło. Dlatego Dziewczynka Jakubowskiego jest co najwyżej wyrazem braku nadziei (postać dręczą myśli samobójcze), a sam bohater przejdzie obok niej dość obojętnie: „chciałbym, żebyś mogła żyć i żebyś była w tym życiu szczęśliwa […], ale widzisz, to nie jest moja sprawa”.

Refleksje Jakubowskiego dotyczące wpływu technologii na samorozumienie człowieka stanowią niezwykle ciekawy i potrzebny wątek. Autor pokazuje, w jaki sposób rozwój techniki pogłębia atomizację świata, społeczeństwa oraz rozbija poczucie tożsamości osobowej. Pewne wątpliwości wzbudza we mnie jednak sposób, w jaki podejmuje on problematykę religijną. Zagadnienie śmierci Boga stanowi jeden z największych tematów dwudziestowiecznej literatury i w związku z tym trudno przedstawić je w sposób, który nie byłby wtórny. Także związanie tego tematu z problematyką II wojny światowej jest często powracającym motywem. Podobne rozwiązania widzimy chociażby u Różewicza, w filozofii pytanie o możliwość wiary po Auschwitz rozważał zaś między innymi Hans Jonas. Wymienieni autorzy tworzyli swoje dzieła jako bezpośrednią reakcję na dwudziestowieczne tragedie, które odcisnęły się w ich biografiach. Nie jestem przekonana, czy ich refleksje mogą zostać bezkrytycznie przeniesione do rozważań o współczesności. Dotyczy to zwłaszcza problemu wiary – czy wobec wzrostu fundamentalizmu religijnego oraz wzmożonego poszukiwania przez ludzi (w tym polskie społeczeństwo) najróżniejszych form duchowości można jeszcze mówić o śmierci Boga? W jaki sposób diagnoza o odrzuceniu pojęcia grzechu może funkcjonować w rzeczywistości, w której właśnie to słowo staje się jednym z najczęściej powracających terminów debaty publicznej?

Dramat Jakubowskiego można odczytać jako niezmiernie pesymistyczne studium kondycji współczesnego człowieka oraz nieco moralizatorską przestrogę przed bezmyślnym podążaniem za techniką i oddalaniem się od tego, co duchowe. Wieńczące utwór słowa Głosu: „Aktualizacja przebiegła pomyślnie / Izolacja skończona / Udało ci się zamknąć/ wszystkie pierścienie” brzmią w tym kontekście wyjątkowo złowieszczo. Czy oznacza to, że także główny bohater ostatecznie dał się podporządkować systemowi i przeszedł tę opaczną, represyjną socjalizację?

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adriana Joanna Mickiewicz, Cóż po dramaturgu?, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 173

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...