Nowy Napis Co Tydzień #018 / Granica, która oddziela od światła. Obraz(y) czasu w twórczości Olgi Tokarczuk
Magdalena Rabizo-Birek rozpoczyna swój artykuł Twórca i niszczyciel – czas w powieści Olgi Tokarczuk Dom dzienny, dom nocny następującymi słowami: „czas i przestrzeń są najważniejszymi bohaterami powieści Olgi Tokarczuk Prawiek i inne czasy oraz Dom dzienny, dom nocny
Czas jako więzienie
O tym, że świat przedstawiony w powieści Prawiek i inne czasy jest światem przypominającym ten znany z gnostycyzmu, najobszerniej pisał Marcin Czerwiński w Smutku labiryntu. Wiele z cech przypisywanych gnostycyzmowi odnaleźć można w powieściach Tokarczuk, zwłaszcza w Prawieku. Podobny jest sposób, w jaki bohaterowie czują się zamknięci w świecie fizycznym. Nie jest przypadkiem, że motywy gnostyckie są w powieści poprzedzone pytaniem unde malum?, stojącym w centrum kulturowego wyobrażenia o gnostycyzmie – nim Dziedzic Popielski sięgnie po grę, dzięki której pozna gnostycką strukturę świata, zapyta: „skąd się bierze na świecie zło? Dlaczego Bóg pozwala na zło, przecież jest dobry? A może Bóg nie jest dobry?”
Sama geneza tego Boga, jest podobna do tego, jak mit gnostycki opisuje powstanie Demiurga:
Światło poruszyło się w sobie i rozbłysło. Słup światła wdarł się w ciemność i znalazł tam nieruchomą od zawsze materię. Uderzył w nią z całą siłą, aż obudził w niej Boga
Tamże, s. 293. [4].
Warto również zauważyć, że podobne, gnostyckie wyobrażenie pojawia się też w Domu dziennym, domu nocnym:
Uznawali bardzo osobliwy początek świata – że materia jest afektem ducha. Że duch zapomniał, zdekoncentrował się w swoim bezkresnym spokoju i doświadczył czegoś, czego doświadczać duch nie powinien – afektu, przemożnej emocji (teologowie głowili się potem, jakież to mogło być uczucie. Przerażenie? Rozpacz, że się istnieje i nie ma z tego istnienia ucieczki?)
Taż, Dom dzienny, dom nocny, Kraków 2015, s. 275. [5].
Powróćmy jednak do Prawieku. Porównajmy dalszy fragment powieści z fragmentem jednego z kodeksów z Nag Hammadi:
Bóg jeszcze nieprzytomny, jeszcze niepewny, czym jest, rozejrzał się wokół, a ponieważ nikogo poza sobą nie ujrzał, uznał, że jest Bogiem. I sam dla siebie nie nazwany, sam dla siebie niepojęty, zapragnął się poznać
Taż, Prawiek…, s. 100. [6].
Gdy archont widział swą wielkość i tylko siebie samego, i nikogo innego prócz wody i ciemności, pomyślał, że istnieje sam
Pisma bez tytułu z Nag Hammadi. [7].
Bóg w Prawieku, którego poznajemy głównie dzięki grze Dziedzica Popielskiego, jest Stwórcą takim samym jak Demiurg gnostyków – niedoskonałym („Jego myśl jest coraz słabsza i pełno w niej dziur. Słowo stało się bełkotliwe”
Patrzy teraz na swe dzieło i musi zmrużyć boskie oczy. Hiob jaśnieje tym samym światłem, którym jarzy się Bóg. A może nawet blask Hioba jest większy, bo Bóg musi zmrużyć swoje boskie oczy. Przestraszony, w pośpiechu zwraca więc Hiobowi wszystko po kolei, a nawet przydaje mu jeszcze nowych dóbr
Tamże, s. 222. [9].
Ostatnia część przytoczonego fragmentu odsyła do Hymnu o Perle, któremu Tokarczuk poświęciła esej Lalka i Perła. Bóg w Prawieku jest – podobnie jak gnostycki Demiurg – wpisany w rzeczywistość materialną i niezdolny do pojęcia rzeczywistości transcendentnej. Warto zwrócić uwagę na następujący fragment powieści: „czasem Bóg chciałby umrzeć, jak umierają ludzie, których uwięził w światach i wplątał w czas. Czasem dusze ludzi wymykają się mu i znikają z jego wszystkowidzących oczu”
Teraz ja ci coś pokażę! - krzyknął Izydor. Cofnął się kilka kroków i zaczął biec w stronę miejsca, gdzie według Ruty była granica. Potem nagle zatrzymał się. Sam nie wiedział, dlaczego. Coś tu było nie tak. Wyciągnął przed siebie ręce i opuszki palców zniknęły
Tamże. [11].
Granice Prawieku okazują się – podobnie jak granice w Wyspie, czy Annie In w grobowcach świata – niemożliwe do przekroczenia. Niemożliwe dosłownie i fizycznie. Bohaterowie bowiem zdają sobie sprawę ze swego zamknięcia i zamknięcie to interpretują negatywnie. Za przykład niech posłużą następujące fragmenty: „spojrzała w górę: niebo było jak denko konserwy, w której zamknął ludzi Bóg”
Ten sen mnie martwi, bo wolałbym śnić sny kabalistów o schowanych jeden w drugim pałacach ich niekończących się korytarzach, które prowadzą do boskiego tronu. A w moim śnie są tylko zagrzybione labirynty bez wyjścia
Taż, Księgi Jakubowe, Kraków 2014, s. 555. [16].
Uczucie zamknięcia w rzeczywistości materialnej, przypominającej labirynt, jest spowodowane uwikłaniem w czas. Spoglądając w górę bohaterowie Prawieku widzą „zarys cielska wielkiego węża pożerającego czas”
I poczułam coś jak wiatr, ni ciepły, ni gorący, który owiał mnie całą jakbym się dostała w pobliże wielkiego powietrznego wiru: odpychała mnie ta siła od światła i była między mną a światłem niewidzialną, lecz wyczuwalną granicą. I mimo że chciałam ją przejść i ciągnęło mnie do światła jak nic nigdy przedtem, byłam słaba i nie miałam dość siły. Aż w mojej głowie pojawił się głos, który mógłby być zarówno moim głosem, jak głosem kogokolwiek innego, i rzekł mi ów głos: „To jest czas”. Wtedy pojęłam o świecie całą prawdę - że to czas uniemożliwia światłu dotarcie do nas. Czas nas oddziela od Boga i dopóki jesteśmy w czasie, jesteśmy uwięzieni i wydani na pastwę ciemności
O. Tokarczuk, Dom dzienny, dom nocny, s. 183. [19].
Bohaterka, święta o twarzy Chrystusa, na swojej drodze do rzeczywistości transcendentnej została zatrzymana przez niewidzialną granicę – podobną do tej, którą opisywała Ruta w Prawieku. Niemożność jej przekroczenia sprawia, że Kummernis nie trafia do upragnionych zaświatów. Tym, czego się dowiadujemy z powyższego opisu, jest charakter Taż granicy. „To czas” – stwierdza Kummernis, potwierdzając nasze przypuszczenia. W gnostycyzmie i – jak pokazaliśmy – w Prawieku, czas jest narzędziem Demiurga.
Istnieje jednak – na co znów wskazuje przywołany wcześniej fragment Prawieku – możliwość „wymknięcia się” ze świata-więzienia. W powieści udaje się to między innymi Rucie („Ruta podeszła do granicy Prawieku, odwróciła się, stanęła twarzą do północy i odnalazła w sobie to uczucie, które pozwala przejść przez wszelkie granice, zamknięcia i bramy”
Czas po katastrofie
Inną tradycją religijną, do której odsyłają teksty Tokarczuk, jest kabała Izaaka Lurii. O tym, że trop ten jest obecny w tej twórczości już od samego początku może świadczyć jeden, dość niepozorny, fragment z debiutu autorki – Podróży ludzi Księgi:
Kiedy śniła jej się zmarła przed laty matka, wiedziała, że czekają ją jakieś kłopoty. Śniony co miesiąc sen o rozbijających się naczyniach był przypomnieniem, że nadchodzi okres niedyspozycji. Koty śniły jej się, kiedy szczególnie dotkliwie odczuwała samotność. Miała taki prywatny, intymny sennik
Taż, Podróż ludzi Księgi, Warszawa 1998, s. 28. [23].
Sen o rozbijających się naczyniach, w żaden sposób nieskomentowany przez narratora, odsyła do koncepcji szewirat ha-kelim, znanej również jako rozbicie naczyń.Zostaje ona również bezpośrednio przywołana w Księgach Jakubowych
Według tej koncepcji świat powstał w wyniku kosmicznej katastrofy – naczynia, których przeznaczeniem było utrzymać światłość ejn-sof, bezosobowego Boga kabały, nie utrzymały boskiej energii i pękły, wypaczając tym samym akt stworzenia. Jak pisze Gerschom Scholem:
W każdym razie «rozbicie naczyń», które pisma luriańskie opisują bardzo szczegółowo, jest w dziejach kosmosu czymś rozstrzygającym. Spowodowało ono, że wszystkie rzeczy poniekąd noszą w sobie takie pęknięcie, i że póki nie zostanie ono naprawione, póty wszystko, co istnieje, będzie nosić w sobie jakiś wewnętrzny niedostatek, skoro przy rozbiciu naczyń światło rozproszyło się na wszystkie strony – częściowo wpływając z powrotem do swego źródła, częściowo jednak wpadając również w przepaść
G. Scholem, Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, przekład I. Kania, Warszawa 1997, s. 330. [26].
Owe wewnętrzne pęknięcie i poczucie niekompletności, które jest efektem rozbicia naczyń, pojawia się kilkukrotnie w samym Prawieku. Odczuwają je bohaterowie („Misia, jak każdy człowiek, urodziła się rozbita na części, niepełna, w kawałkach”
i widzi go, jak to się mówi, oczyma wyobraźni, co znaczy, że widzi go wyraźnie, choć wie, iż to, co widzi, nie dzieje się w ich wspólnym czasie, że to tylko jej czas i jej ulica
Taż, Ostatnie historie, Kraków 2017, s. 223. [29].
Takie „rozkawałkowanie” czasu świadczy o fragmentaryzacji rzeczywistości, której każdy aspekt – nawet tak fundamentalny jak czas – jest niekompletny. Spowodowane jest to kosmiczną katastrofą, która uruchamia w dalszej kolejności Historię. W świadomości bohaterów pojawia się również idea świata sprzed pęknięcia naczyń – pewnego porządku, który kiedyś organizował rzeczywistość, a który – w wyniku katastrofy – został stracony. To dlatego Izydor, wyczuwa istnienie jakiegoś wzoru, według którego powinien zostać urządzony świat. Jak pisze Patrycja Mencfel:
Olga Tokarczuk wierzy, że istnieje gdzieś zapisany wzór świata, tyle że przez katastrofę kosmiczną został utrudniony do niego dostęp. Dlatego każe swoim bohaterom go szukać
P. Mencfel, Trzy kroki kabały. Kabalistyczne tropy w polskiej prozie najnowszej, http://podteksty.amu.edu.pl/podteksty/drukuj.php?id=107 [dostęp: 10.01.2018]. [30].
Konsekwencją rozbicia naczyń jest również oddalenie transcendentnej rzeczywistości od rzeczywistości materialnej. Jak czytamy w Księgach Jakubowych o Bogu: czymkolwiek on jest, nie ma nic wspólnego z człowiekiem i pozostaje tak daleki, że niedostępny ludzkim zmysłom
Co interesujące, według tradycji kabalistycznej Tora, księga, istniała jeszcze przed powstaniem świata i zawiera w sobie wiedzę o jego dalszych losach
Kiedy ostatnia iskierka boskiego światła wróci do swojego źródła, objawi się nam Mesjasz. Wszelkie prawa zostaną unieważnione. Zniknie podział na koszerne i niekoszerne, na święte i przeklęte, przestanie być odróżnialna noc od nią, a różnice między kobietą a mężczyzna zanikną. Litery w Torze poprzestawiają się tak, że pojawi się nowa Tora
Tamże, s. 753. [39].
Samej Jencie dane jest dostrzec rzeczywistość sprzed upadku, w której „czas nie istnieje”
Czas, którego nie ma
W twórczości Tokarczuk zwracać może uwagę fakt, że czas zwierząt i roślin, jest inny, niż czas ludzi. Z Prawieku dowiadujemy się, że „drzewa są uwięzione w przestrzeni, lecz nie w czasie”
Burza jest dla drzewa ciepło-zimnym, leniwie-gwałtownym strumieniem. Kiedy nadchodzi, cały świat staje się burzą. Dla drzewa nie ma świata przed burzą i po burzy. W czterokrotnych przemianach pór roku drzewo nie wie, że istnieje czas, i że te pory następują po sobie. Dla drzewa wszystkie cztery jakości istnieją razem. […] Drzewom ludzie wydają się wieczni – od zawsze przechodzą przez cień lip na Gościńcu, ani zastygli, ani ruchomi. Dla drzew ludzie istnieją wiecznie, ale znaczy to tyle samo, jakby nigdy nie istnieli
Tamże. [43].
Podobne do drzew są zwierzęta: „czasem zwierząt jest zawsze teraźniejszość”
Do myślenia bowiem potrzebne jest połykanie czasu, uwewnętrznianie przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i ich ciągłych przemian. Czas pracuje wewnątrz ludzkiego umysłu. Nie ma go nigdzie na zewnątrz. W małym psim mózgu Lalki nie ma takiej bruzdy, takiego narządu, który filtrowałby przepływ czasu
Tamże, s. 253–254. [46].
Istnienie w czasie innym niż teraźniejszy, jest więc ściśle związane z procesami myślowymi typowymi dla człowieka. Co więcej, czas nie jest – jak zaznacza narrator – czymś obiektywnym, istniejącym poza pojęciami wypracowanymi przez ludzi. Sposób, w jaki odbierają oni czas, nie tylko – na podstawie powyższego fragmentu – nie znajduje umocnienia w rzeczywistości, ale również przysparza człowiekowi cierpienia: „Człowiek zaprzęga w swoje cierpienie czas. Cierpi z powodu przeszłości i rozciąga cierpienie w przyszłość. W ten sposób tworzy rozpacz”
Jak pisze Daisetsu Suzuki, zen jest przeciwny konceptualizacji, polegającej na tym, że słowa „odrywają się od rzeczywistości i zamieniają się w pojęcia”
Zaćmienie słońca dwa lata temu też było podobne do kwitnienia bzu – ciemna tarcza księżyca mogła być tylko „tuż-tuż” albo „już po”. Moment spełnienia był tylko przejściem z jednego stanu w drugi, abstrakcyjnym, wyliczonym matematycznym fałszem. Był umową społeczną etykietą, przybliżeniem, pop-faktem stworzonym dla spokoju umysłu i ogólnego porządku
O. Tokarczuk, Gra na wielu bębenkach, Kraków 2017, s. 396. [54].
Czas jest umową społeczną – różnica między takimi pojęciami jak „teraz”, „po” i „przed” nie istnieje w rzeczywistości, której nie da się tak łatwo podzielić. To fragmentaryzowanie wynika dopiero z działalności człowieka – jak dowiadujemy się z Ostatnich Historii to „zegary posiekały czas na małe nieludzkie kawałki”
Istotna w odbiorze powieści Tokarczuk jest również teza Nagardżuna, postawiona w II w. n. e.: nic, co można określić jako przedmiot, nie jest wyposażone w niezależne istnienie
Kłosce zakręciło się w głowie i oparła się plecami o zwalony murek. Samo patrzenie upijało ją niczym wódka, mąciło w głowie i budziło gdzieś w brzuchu śmiech. Niby wszystko było takie jak zawsze: za niedużą zieloną łączką, przez którą biegła piaszczysta droga, rósł sosnowy las, porośnięty po brzegach leszczyną. Lekki wietrzyk poruszał trawą i liśćmi, grał gdzieś konik polny i bzyczały muchy. Nic więcej. A jednak Kłoska widziała teraz, w jaki sposób konik polny łączy się z niebem i co trzyma leszczyny przy leśnej drodze. Widziała też więcej. Widziała siłę, która przenika wszystko, rozumiała jej działanie. Widziała zarysy innych światów i innych czasów, rozpostarte nad i pod naszymi. Widziała też rzeczy, których nie można nazwać stówami
O. Tokarczuk, Prawiek…, s. 24–25. [64].
Ilość elementów wykazujących pewne analogie z myślą zen w powyższym fragmencie jest uderzająca. Pierwszym z nich jest „czynność” patrzenia, która „upijała niczym wódka” i „mąciła w głowie”. Widzenie i opisywanie otaczającej rzeczywistości jest w poezji zen środkiem wykorzystywanym do zacierania różnic między „ja” i „nie-ja”, podmiotem i przedmiotem poznania. Patrzenie wycisza jaźń jednostkową i zaburza procesy myślowe. Taka rezygnacja z jaźni jednostkowej jest typowa dla umysłu oświeconego, zdolnego rozpoznać prawdziwy, paradoksowy wymiar rzeczywistości. Kłoska zwraca uwagę, że „niby wszystko było takie, jak zawsze”, zielone łąki nadal były zielonymi łąkami, a wietrzyk nadal był wietrzykiem. Z drugiej strony widziała również, że wszystkie elementy rzeczywistości są ze sobą połączone, stanowią jedność. Opis ten przypomina opowieść Qingyuana Weixina, o tym, że na początku człowiek myśli, że góry są górami, a rzeki rzekami. Później, gdy osiąga wejrzenie w rzeczywistość, pojmuje, że góry nie są górami, a rzeki nie są rzekami. Ale gdy osiągnie sferę ostatecznego wyzwolenia, wie, że góry są górami, a rzeki rzekami
Co o samym czasie mówi zen? Ciekawe, w kontekście twórczości polskiej pisarki, są filozoficzne dociekania mistrza Dōgena. Pisał on, że każda istniejąca rzecz jest czasem
Jest to koncepcja nieobca twórczości Tokarczuk, a najmocniej sformułowana w powieści Bieguni, w której psychologia podróży, wierzenia biegunów, dociekania biologów i doświadczenia pielgrzymów raz po raz, na różne sposoby, pogłębiają wyjściową myśl, że „życie odbywa się w ruchu
Nowsza interpretacja filozoficzna oddaje uji jako rozumienie, iż każde istnienie jest chwilowe, cała egzystencja ma naturę tymczasową, zachodzi w chwili, jest chwilą, wyłania się w chwili, dzieje się w czasie, stanowi „moment egzystencjalny”. W sensie ontologicznym (zróżnicowany) świat byłby zatem rodzajem „mignięć”, iluzji, niczym wyświetlany klatka po klatce film, dostępny jedynie w danej chwili czy momencie i poza tym nieistniejący. Taka interpretacja nie jest jednak czymś nowym w świetle nauk Zen, chociażby Roshiego Hakuuna Yasutaniego (1885–1973). Zatem epistemologia oparta byłaby tutaj na maksymalnym wglądzie w dany moment przejawiania się rzeczywistości i na maksymalnym zjednoczeniu się z tą chwilą
P. Zieliński, Wartości pedagogiczne w nauczaniu…, s. 57. [69].
Patrzenie na świat, jak na szereg mignięć, przypomina to, jak Lalka, suczka z Prawieku traktuje rzeczywistość. Z owej jednostkowości każdej chwili i jej niepowtarzalności zdają sobie sprawę bohaterowie dzieł Tokarczuk. Warto przytoczyć kilka przykładów:
Od dzieciństwa miałam kłopoty z czasem – wymykał się i niepokoił. Czas stał się bolesny któregoś dnia, gdy w jednym krótkim momencie uświadomiłam sobie nagle, co znaczy „teraz”. „Teraz” znaczy bowiem – „już nigdy”
O. Tokarczuk, Gra na wielu bębenkach, Kraków 2017, s. 396. [70].
Nic nie da się przywrócić. To, co się raz stało, nigdy nie może już stać się ponownie. Nigdy
Tamże, s. 250. [71].
Nie pocieszała jej myśl, że w przyszłym roku znowu będzie tak samo, bo wiedziała, że to nieprawda. W przyszłym roku drzewa będą inne – większe, ich gałęzie masywniejsze, inna będzie trawa, inne owoce. Nigdy nie powtórzy się ta kwitnąca gałąź. „Nigdy nie powtórzy się to wieszanie prania – myślała. – Nigdy nie powtórzę się ja”
Taż, Prawiek…, s. 210. [72].
„To musi być magiczna wiara, że choć na chwilę uda się ludziom zawrócić czas i dotknąć tego, co było", myśli Ida
Taż, Ostatnie Historie…, s. 35. [73].
W tym, co pisał Zieliński, nie można jednak przeoczyć niezwykle istotnego ustalenia, że taka koncepcja czasu może się wiązać z podkreśleniem roli pewnych kluczowych momentów. Obserwacja ta prowadzi w kierunku jeszcze jednego zagadnienia dotyczącego czasu w twórczości Tokarczuk – relacji między czasem linearnym i kolistym oraz bogiem znanym jako Kairos.
Czas decydującego momentu
Na istnienie dwóch, nakładających się na siebie, porządków czasowych w twórczości Olgi Tokarczuk wskazuje relacja między fantastycznymi i realistycznymi elementami rzeczywistości przedstawionej. W Prawieku nad bohaterami uwikłanymi w czas historyczny unoszą się mity greckie, sumeryjskie, gnostyckie i kabalistyczne. Cień tych ostatnich pada ciągle na podróże Jakuba Franka i podróże bractwa ludzi Księgi. Niektóre z postaci, jak Paschalis z Domu dziennego, domu nocnego i Paraskewia z Ostatnich Historii pozostają w ścisłej relacji ze swoimi świętymi patronami. W Domu dziennym, domu nocnym galeria tych relacji jest znacznie większa, zaliczają się do nich: objawienia świętej Kummernis, ptaszysko mieszkające w ciele Marka Marka, Amos nawiedzający sny Krysi Popłoch, Agni odwiedzający noworudzkich aptekarzy, rozpoznanie w sobie podwójnej, ludzko-zwierzęcej natury przez Bronisława Suma, czy dar jasnowidzenia i apokaliptyczne przeczucia Lwa. Inni, jak Kunicki i Karen z Biegunów konfrontują się w swoim życiu z greckim bogiem Kairosem i doświadczają jego wpływu. Imię tego ostatniego jest niezwykle istotne, ponieważ odsyła nie tylko do postaci mitologicznej – do czego jeszcze wrócimy – ale również do pewnej koncepcji czasu, o której szerzej, w kontekście twórczości Tokarczuk, pisała Magdalena Rabizo-Birek:
Zawarta w Prawieku koncepcja czasu najbardziej przypomina kluczową dla hermeneutyki Nowego Testamentu kategorię temporalną – kairos. Słowo to oznacza czas ustalony w tej mierze, w jakiej stanowi on sposobność zachodzenia znaczącego wydarzenia
M. Rabizo-Birek, Twórca i niszczyciel…,, s. 143. [74].
W koncepcji tej, podobnie jak w twórczości Tokarczuk, współistnieją dwie kategorie czasowe – kairos i chronos. Takie spojrzenie na czas wywodzi się z greckiego postrzegania świata, w którym istniało rozróżnienie na czas, rozumiany jako wspólna dla wszystkich struktura linearna i czas, mający strukturę jednostkową i indywidualną
Czas św. Kummernis, kosmogonii i Sądu Ostatecznego ma charakter sakralny. Pojawia się w powieści także czas historyczny, określony przez znaczone datami, przełomowe wydarzenia, zarówno dawne […], jak i wpływające na kształt współczesności […]
M. Rabizo-Birek, Twórca i niszczyciel…, s. 150. [85].
Poczucie tego swoistego rozdwojenia najlepiej uwidacznia się w Ostatnich Historiach:
Z boku wisiała ikona świętej Paraskewii, i to mnie zawsze wzruszało do łez: że istnieje ktoś o tym samym imieniu, a na dodatek nie jest człowiekiem, lecz samą świętością w karminowych szatach, więc wydawało mi się, że i ja mogę być dobra i łagodna, że może we mnie zamieszkać radosna tajemnica; i wskaże mnie z nieba wielki palec […]. Mam w zaświatach niebieskich cudowną, karminową, starszą odwieczną siostrę. Jesteśmy związane ze sobą na zawsze, siedzimy na jednej huśtawce, z której oglądamy świat. Balansujemy na niej, dwie dziewczynki — jedna święta druga zwyczajna [...]. To ja miałam głos świętej Paraskewii Piątnicy. Śpiewałam jej bladymi, wąskimi ustami […]. Jestem Paraskewia Piątnica, męczennica
O. Tokarczuk, Ostatnie historie…, s. 145. [86].
Dwie imienniczki nie tylko dzieli to, że żyły w innym czasie historycznym. Jedna z nich, jak zauważa bohaterka, żyje w tej samej chwili, tyle, że w „niebie”. Czas mityczny, boski, nakłada się na czas historyczny, a dwie kobiety – bohaterka i święta – zaczynają się jednoczyć. To, co spotyka Paraskewię – ale też innych bohaterów Tokarczuk – choć wydarza się w danym czasie historycznym, to jednak poza ten czas wykracza: jest wiecznie trwającym i powtarzającym się zdarzeniem. Taka interpretacja odsyła jednak bardziej w stronę pogańskiego, greckiego wyobrażenia o kairosie i chronosie, i sprawia, że dwa modele czasu: kolisty i linearny, spotykają się w jednym miejscu. Patronem takich wyjątkowych chwil, był właśnie – dla Tokarczuk – Kairos:
Jak choćby ów Kairo, który działa zawsze w punkcie przecięcia się ludzkiego czasu linearnego i boskiego – kolistego. A także w punkcie przecięcia się miejsca i czasu, w momencie, który otwiera się na krótko, żeby pomieścić tę jedną, właściwą, niepowtarzalną możliwość. To punkt, w którym prosta biegnąca znikąd donikąd styka się na jeden moment z okręgiem
Taż, Bieguni…, s. 433. [87].
Bóg ten, będący patronem Biegunów, mógłby być również patronem innych powieści Tokarczuk. Bohaterowie odczuwający ból i rozpacz przez zamknięcie w czasie historycznym (interpretowanym gnostycko, lub kabalistycznie) mogą – choć na moment – zajrzeć do rzeczywistości boskiej, w której czas linearny nie obowiązuje – świata mitów greckich, czasu sakralnego, czy rzeczywistości sprzed upadku. Chwile te, które symbolizuje Kairos, choć krótkie i najczęściej kończące się dramatycznie, skupiają w sobie wszystko to, co przeżywają ludzie: rozpacz, ból, cierpienie, ale też przebłyski wiary i nadziei. O człowieczeństwie świadczyłoby więc u Tokarczuk uwikłanie w czas, wszak Ci, dla których on nie istnieje – zwierzęta, drzewa i aniołowie
Starcie dwóch porządków czasowych – kolistego i linearnego – ma miejsce w opowiadaniu Kalendarz ludzkich świąt z Opowiadań bizarnych. Zbawiciel, Monodikos, jest poświęcany co roku, a jego śmiertelna ofiara i późniejsze odrodzenie ustanawiają porządek świata przedstawionego. Ten model czasu kolistego jest jednak pozorny. Stan zbawiciela jest z roku na rok coraz gorszy, a on sam zostaje sztucznie podtrzymywany przy życiu. „Co roku boję się, że tym razem to się nie uda, że nastąpi koniec”
*
Powyższa analiza obrazów czasu/czasów w twórczości Olgi Tokarczuk i próba określenia tradycji religijnych i filozoficznych, które mogą być ich źródłem, z pewnością nie wyczerpują tematu i – z uwagi na ograniczoną objętość artykułu – mają raczej pobieżny charakter. Jednak już na tym etapie można zauważyć główne źródła inspiracji powieściopisarki i sposoby, w jaki wykorzystuje ona czas w swoich tekstach. Czas u Tokarczuk wskazuje na charakter rzeczywistości przedstawionej oraz na – znajdujące się gdzieś w tle każdej powieści – przyjęte założenia kosmogoniczne i, co niezwykle istotne, antropologiczne. Jak pokazuje powyższa analiza, czas jest nierozerwalnie związany z człowiekiem i jest jeszcze jednym dowodem na to, że choć światy Olgi Tokarczuk zamieszkują różne istoty – aniołowie, bogowie, rośliny, zwierzęta, czy duchy – to jednak zawsze w ich centrum stoją ludzie. Czas z kolei wyznacza ich granice. Przywołane we wstępnie niniejszego tekstu stwierdzenie Magdaleny Rabizo-Birek o tym, że czas i przestrzeń są najważniejszymi bohaterami Prawieku i Domu dziennego, domu nocnego, nie jest dla autora niniejszego tekstu przekonujące, ponieważ w jego odczuciu najważniejszymi bohaterami tych i innych tekstów Tokarczuk jesteśmy my, ludzie, a czas, podobnie jak przestrzeń, jest tylko granicą, oddzielającą nas od światła.
Bibliografia podmiotowa
O. Tokarczuk, Bieguni, Kraków, 2017.
O. Tokarczuk, Dom dzienny, dom nocny, Kraków 2015
O. Tokarczuk, Gra na wielu bębenkach, Kraków 2017.
O. Tokarczuk, Księgi Jakubowe, Kraków 2014.
O. Tokarczuk, Opowiadania bizarne, Kraków 2018.
O. Tokarczuk, Ostatnie historie, Kraków 2017.
O. Tokarczuk, Prawiek i inne czasy, Kraków 2015.
O. Tokarczuk, Podróż ludzi księgi, Warszawa 1998.
Bibliografia przedmiotowa
G. Adamson, Gnosticism Disputed: Major Debates in the Field, [w:] Religion: Secret religion, red. A. DeConick, Farmington Hills 2016.
Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka. Tom. 1, Lublin 2000.
K. Bielawski, Χρóνος (chrόnos) — καιρóς (kairόs) — αίών (aion): czas dla filologa [w:] Boska radość powtórzenia. Idea wiecznego powrotu, red. M. Proszak, A. Szklarska, A. Żymełka, Kraków 2014.
A. Bielik-Robson, Posłowie [w:] Drzewo poznania. Postsekularyzm w przekładach i komentarzach, red. P. Bogalecki, A. Mitek-Dziemba, Katowice 2012.
M. Czerwiński, Smutek labiryntu. Gnoza i literatura. Motywy, wątki, interpretacje, Kraków 2013
H. Jonas, Religia gnozy, tłum. M. Klimowicz, Kraków 1994.
F. Kapleau, Trzy filary zen, Warszawa 1990.
A. Kozyra, Filozofia zen, Warszawa 2012.
P. Liszka, Podmiot creatio continua − aspekt eklezjalny, „Roczniki Teologiczne” 2016, nr 2.
P. Mencfel, Trzy kroki kabały. Kabalistyczne tropy w polskiej prozie najnowszej, http://podteksty.amu.edu.pl/podteksty/drukuj.php?id=107 [dostęp: 10.01.2018].
M. Nalepa, Gra w światy Olgi Tokarczuk, [w:] Światy Olgi Tokarczuk, red. M. Rabizo-Birek, M. Pocałuń-Dydycz, A. Bienias, Rzeszów 2013.
M. A. Ouaknin Tajemnice Kabały, przeł. K. i K. Pruscy, Warszawa 2006.
M. Rabizo-Birek, Twórca i niszczyciel – czas w powieści Olgi Tokarczuk Dom dzienny, dom nocny [w:] Światy Olgi Tokarczuk, red. M. Rabizo-Birek, M. Pocałuń-Dydycz, A. Bienias, Rzeszów 2013.
G. Scholem, Kabała i jej symbolika, przeł. R. Wojnakowski, Warszawa 2014.
G. Scholem, Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, przeł. I. Kania, Warszawa 2007.
D. T. Suzuki, Zen i kultura japońska, Kraków 2010.
Ł. Trzciński, Kategoria "pustki" w tradycji madhjamika buddyzmu mahajana [w:] Buddologia w Polsce. Aspekty filozoficzne i socjologiczne, red. Jacek Sieradzan, Kraków 1993.
S. Zatwardnicki, „Niewysłowione zjednoczenie” czasu i wieczności, „Teologia w Polsce” 2017, nr 11.
P. Zieliński, Wartości pedagogiczne w nauczaniu Dōgena, „Studia z Teorii Wychowania” 2016, nr 3.