Nowy Napis Co Tydzień #018 / Pierwszym słowem był pocałunek ojczystej ziemi. O kazaniach Karola Wojtyły
Mija czterdzieści lat od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. W niniejszym artykule kaznodziejstwo Karola Wojtyły – ze szczególnym uwzględnieniem kazań z tej historycznej wizyty, ale nie tylko – będzie analizowane w świetle literaturoznawstwa, homiletyki i retoryki, czyli sztuki wymowy. Tradycyjnie wyróżnia się trzy zasadnicze odmiany wypowiedzi (wystąpień) retorycznych: mowy doradcze (nakłaniające lub zniechęcające do czegoś), mowy sądowe (oskarżenie lub obrona) i mowy oceniające (pochwalne lub ganiące). Kazanie zaliczamy do mów doradczych
Ze względu na to, czy przedmiotem opisu staje się napisane kazanie (tekst), czy wygłoszone (mowa), kazanie jest opisywane z perspektywy genologii literackiej bądź retorycznej.
Kazanie (i homilia) od samego początku miało – jeśli tak można powiedzieć – podwójny żywot: było mową i tekstem, przy czym w zależności od okoliczności formą pierwotną była forma pisana lub wygłoszona, a między nimi istnieć mogły różnice wynikające bądź to z redakcji zapisu wcześniej wygłoszonej mowy, bądź to z improwizacji dodawanych w trakcie samego głoszenia kazania na ambonie
A. Draguła, W poszukiwaniu cech gatunkowych homilii i kazania. Uwagi teologa [w:] Kazanie a literatura – dawniej i dzisiaj, red. J. Sikora, J. Jurkowski, Warszawa 2017, s. 24. [2].
Czym jest kazanie i homilia?
Kazanie i homilia to dwie podstawowe jednostki głoszenia słowa Bożego. Przypatrując się ich genezie – pierwsza była homilia. Od XIII wieku, wskutek przerostów retorycznych, w dużym stopniu wyparło ją kazanie. Od IV wieku coraz bardziej ujawniała się różnica między homiliami rozumianymi jako swobodna analiza tekstu biblijnego niekierująca się ściśle zasadami kompozycyjno-stylistycznymi a kazaniami rozumianymi jako mowy o charakterze religijnym, opracowane i wygłoszone według zasad klasycznej retoryki. Tendencje scholastyczne przyczyniają się do zdominowania homilii przez kazanie. W miarę postępującej dominacji kazania pojawiają się próby podporządkowania homilii wymogom retoryki. Do rozwoju kazania przyczynia się w XI i XII wieku kaznodziejstwo wędrowne, związane z ogłaszaniem wypraw krzyżowych, przybierające w XII wieku charakter kaznodziejstwa ludowego, uprawianego przez zakony żebrzące. Charakteryzuje się ono odstępstwem od komentowania wersetów biblijnych, zmierzając bezpośrednio do pouczania wiernych o sposobach życia pobożnego. W XV wieku przyjmuje postać wędrownego kaznodziejstwa pokutnego, natomiast w wieku XVI postać metodycznych misji ludowych. Reformacja przyczynia się do rozwoju formy kazania polemicznego i apologetycznego. Bujny rozwój kaznodziejstwa w następnych wiekach wzbogaci się o nowe jego formy, takie jak kazania sejmowe (Piotr Skarga), obozowe (Fabian Birkowski), polityczne (Michał Karpowicz). Na przełomie XIX i XX wieku dominuje kazanie katechizmowe, popierane przez neoscholastykę.
Sobór Watykański II (1962–1965) reaktywował i dowartościował homilię. Dokumenty soborowe terminów „kazanie” i „homilia” używają zamiennie, przyznając jednak naczelne miejsce homilii. Co ciekawe, w Katechizmie Kościoła katolickiego ani razu nie występuje termin „kazanie”, natomiast cztery razy „homilia”. Dlaczego? Może autorzy w ten sposób wyeksponowali postulatywność homilijną. Ale jednocześnie wyeliminowali kazanie. W polskiej tradycji, także językowej, bardziej zakorzenione jest kazanie niż homilia. W Małym słowniku języka polskiego nie ma terminu „homilia”, tylko „kazanie”
W porównaniu z kazaniem homilia ma bardziej bezpośredni związek z tekstami biblijnymi (perykopami) oraz z liturgią. W kazaniu występuje natomiast większa perswazyjność i zwykle stanowi ono dłuższą wypowiedź niż homilia. Termin „kazanie” wywodzi się z ogólnosłowiańskiego czasownika „kazać”, oznaczającego rozkazywać, polecać, nakazywać; a także głosić, mówić, nauczać, opowiadać (po rusku skazka, skazywat), głosić Ewangelię; stąd w dawnej polszczyźnie mówiło się: „kazać słowo Boże”. Od czasownika „kazać” pochodzi rzeczownik „kaźń” oznaczający rozkaz, nakaz, przykazanie, stąd też „kaznodzieja” – według Aleksandra Brücknera – to ten, który dzieje, głosi kaźni, czyli przykazania Boże. Kaznodzieja bywał też kiedyś nazywany „opowiadaczem słowa Bożego”
Sztuką wygłaszania kazań zajmuje się homiletyka (gr. homiletike – sztuka rozmawiania), która jest działem teologii pastoralnej (praktycznej). Ukształtowała się – podobnie jak homilia – w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, dostosowując do jego potrzeb tradycję greckiej i rzymskiej retoryki. W homiletyce często używa się terminu „przepowiadanie”, znaczeniowo bliskiego „kaznodziejstwu”. „Przepowiadanie można rozumieć bardzo szeroko. W takim rozumieniu obejmować ono będzie także wykład teologiczny, katechezę, dialog religijny, utwory pisane, pantomimę, film”
Kazanie to wypowiedź perswazyjna, w przemożny sposób uwzględniająca obecność odbiorcy. Dawniejsze mowy zakładały większy dystans między nadawcą a odbiorcą. Świadczy o tym między innymi to, że mówiło się z wysoka – z ambony. Częstszy był model kazania dydaktycznego, pouczającego. Obecnie zauważamy bardziej formę postulującą niż dyrektywną. Język ambony jest językiem religijnym, hieratycznym (podniosłym), współcześnie ewoluuje on w kierunku języka potocznego. Stanisław Balbus kilkanaście lat temu pisał o współczesnej „zagładzie gatunków” literackich
Jeszcze raz podkreślam, że w niniejszym opracowaniu dotyczącym kaznodziejstwa Karola Wojtyły interesuje nas kazanie w typowym, kościelnym rozumieniu w sensie zasadniczym (zamiennie z homilią).
Mówił jak prorok
Powszechnie mówi się o wyjątkowości Jana Pawła II, w rozmaitych aspektach, między innymi jako kaznodziei
Na styl i jakość kazań Jana Pawła II, a także na cały pontyfikat, rzutowała jego wyobraźnia artysty
Przybywam do Ojczyzny. Pierwszym słowem, wypowiedzianym w milczeniu i na klęczkach, był pocałunek tej ziemi: ojczystej ziemi. […] Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki – albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską
Na lotnisku Okęcie, Warszawa, 16 VI 1983 roku, [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny. Przemówienia, homilie, Kraków 1997, s. 213. [19].
Jakie najlepsze kazanie o Polsce usłyszeliśmy na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat? W takim aksjologicznym rankingu na pierwszym miejscu postawiłbym kazanie nie usłyszane, ale ujrzane, zobaczone. Ponawiane co kilka lat i ciągle aktualne. Właśnie ucałowanie ojczystej ziemi podczas pielgrzymek do Polski Jana Pawła II – najwymowniejsze i najkrótsze, pozawerbalne kazanie patriotyczne. Tak to kazanie, będące wymownym gestem, przemawiało, że trzeba było podjąć próbę jego dyskredytacji, ośmieszenia. Uczynił to Marek Siwiec – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego
A wracając do rankingu. Jakie kazanie umieściłbym na drugim miejscu? Również polskiego papieża. Kazanie będące jedną z najważniejszych wypowiedzi w historii polskiego kaznodziejstwa – na placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 roku, ze słynnymi słowami: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”
Z patriotycznej ambony
Po pierwszej pielgrzymce papieskiej do Polski w czerwcu 1979 roku ks. Józef Tischner niezwykle nobilitująco wypowiadał się o Janie Pawle II, o jego ewangelicznym przesłaniu wpisanym w kontekst chrześcijaństwa oraz w dzieje naszego narodu – zwłaszcza w zmagania o ład moralny:
Jan Paweł II jest pierwszą postacią we współczesnym katolicyzmie, a może nawet w chrześcijaństwie w ogóle. Jest następcą Piotra – człowiekiem, który samą swą obecnością każe nam myśleć o Ewangelii, który przywołuje przed nasze oczy niezwykłe sceny i krajobrazy sprzed dwóch tysięcy lat, który z niezwykłą mocą wewnętrznego przekonania wypowiada słowa, jakich nie mógłby wymyślić człowiek. Kraj nasz na te kilka dni stał się jakby częścią dawnej Galilei, Samarii, Judei. Dlatego trzeba mocno podkreślić: obecność Jana Pawła II wśród nas zaowocowała przede wszystkim modlitwą. Takiej modlitwy polskie niebo jeszcze nie widziało. Wszystko inne już było, może na mniejszą skalę, ale było. Ale na tym nie koniec. Jan Paweł II stał się dla nas również symbolem, który kazał myśleć o dziejach naszego narodu. Jego osoba wyrosła z historii – szczególnej historii. Jej rdzeniem okazują się dzieje polskiego etosu. Za plecami Jana Pawła II uobecniała się nam tysiącletnia walka o ład moralny na tej ziemi
J. Tischner, Idąc przez puste błonia, Kraków 2005. [22].
Kazania podejmujące kwestie ojczyzny i narodu są kazaniami patriotycznymi. Mają one w kaznodziejstwie polskim długą i rozbudowaną tradycję. Wpisują się w nią tacy kaznodzieje jak: Piotr Skarga, Fabian Birkowski, Tomasz Młodzianowski, Jan Paweł Woronicz, Hieronim Kajsiewicz, Antoni Szlagowski, Stefan Wyszyński, Karol Wojtyła (Jan Paweł II), Józef Tischner, Jerzy Popiełuszko. Szczytowym osiągnięciem w gatunku kazań patriotycznych są Kazania sejmowe ks. Piotra Skargi, które łączą w sobie dwie tradycje: kazania pokutnego i politycznego
Kazania patriotyczne dawne i obecne stanowią jeden z najważniejszych obszarów polskiego kaznodziejstwa. Zdaniem księdza Pasierba polska ambona jest najbardziej patriotyczną amboną chrześcijańskiego świata
Zresztą bez odniesień do tradycji trudno wygłosić kazanie o Polsce. Tradycja jako wartość, jako pole wspólnoty komunikacyjnej i aksjologicznej, kształtuje się i trwa bez względu na polityczną argumentację, niekiedy wbrew decyzjom polityków, choć polityczne poparcie bez wątpienia może wpływać na reakcję społeczności (zarówno pozytywnie, jak i negatywnie)
Jan Paweł II „w szczególny sposób rozwija chrześcijańską teologię narodu. Jego teologia narodu opiera się przede wszystkim na teologii historii. W rezultacie otrzymujemy bardziej teologię historii narodu niż struktury narodu”
Nie sposób zrozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, jaką jest naród. Jest to jednakże wspólnota szczególna, najbliżej chyba związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka. Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas – bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego Narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na placu Zwycięstwa 2 czerwca 1979 [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny, dz. cyt., s. 23. [27].
Chrystus staje się kluczem do zrozumienia człowieka i narodu. W rozumieniu narodu, oprócz historii i ojczyzny, wielką rolę odgrywa kultura. Według Jana Pawła IIkultura polska jest dobrem, na którym opiera się życie duchowe Polaków. Ona wyodrębnia nas jako naród. Naród to wspólnota duchowej, zbiorowej pracy, której owocem jest kultura: „Dzieje narodu zasługują na właściwą ocenę według tego, co wniósł on w rozwój człowieka i człowieczeństwa, w jego świadomość, serce, sumienie. To jest najgłębszy nurt kultury. To jej najmocniejszy zrąb. To jej rdzeń i siła”
Czyż nie można powiedzieć, że po upadku jednego muru [berlińskiego – J.S.], tego widzialnego, jeszcze bardziej odsłonił się inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent – mur, który przebiega przez ludzkie serca? […] Do prawdziwego zjednoczenia kontynentu europejskiego droga jeszcze jest daleka. Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha
Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w Gnieźnie 3 czerwca 1997 roku [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny, dz. cyt., s. 907. [29].
Głęboki namysł nad słowem
Wojtyła z tekstów modlitewnych wybiera słowa i je tłumaczy wiernym, nieraz sięga do etymologii. Uaktualnia ich znaczenie, wchodząc w przestrzeń egzystencjalną moralnego wartościowania:
Maryjo, Królowo Polski,
jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!
Co to znaczy: „czuwam”?
To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszyć, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy łatwo się z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni
Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam! Do młodzieży w czasie Apelu Jasnogórskiego, Jasna Góra, 18 VI 1983 [w:] Jan Paweł II, Pielgrzymki do Ojczyzny, dz. cyt., s. 263. [30].
Ten kaznodzieja dla uwyraźnienia problemu stosuje emocyjne udobitnienia, dodatkowo z gradacją siły nacisku: „Nie. Nie!”. W duchu personalizmu, stawiając na pierwszym miejscu człowieka, podchodzi do zagadnień ogólnych. Zgrabnie operuje zawartością semantyczną przywoływanych słów. Dlaczego w jego kazaniach znajdujemy dużo refleksji i medytacji nad słowem? Między innymi należy w tym widzieć zwrot ku Bogu, który jest Słowem, wprawdzie odwiecznym, ale właśnie słowem. Wojtyła już w młodzieńczym Renesansowym psałterzu ogromną rolę przypisuje słowu. Mówi o jego boskim pochodzeniu, mocy płynącej wprost od Boga: „w słowach są moce, jest hyr idący, / jest błogosławieństw i przekleństw władza – / i wiem, że słowem ogarnę, strącę, / albo sam legnę trupem na głazach / i w pierś mi motłoch wszczepi swój kancerz. / Przeto się uczę wieczornej mowy, / psalmów pokutnych, izraelowych(Słowo – Logos)
W kazaniach Karola Wojtyły możemy zauważyć pewną ewolucję. Otóż przed okresem papieskim były one bardziej zakorzenione w kaznodziejskiej tradycji. O ich specyfice tak mówi Mieczysław Maliński – przyjaciel papieża:
Jak byłem katechetą w liceum rabczańskim, przyjeżdżał [Wojtyła – J.S.] do Rabki na wielkanocne rekolekcje przez sześć lat. Rok za rokiem. Bo jak pytałem dziewcząt i chłopców, kogo chcą mieć za rekolekcjonistę, odpowiadali – Wojtyłę. On był wykładowcą, a więc miał taki styl, że kazanie było bardziej wykładem. Ale przez ten wykład przebijał się jego osobisty duch, zaangażowanie w to, co mówił. I chociaż kazanie było podobne do wykładu, przeżywał je osobiście i prawdziwie dzielił się tym, co odkrył, co przeżył, czym się zachwycił, czego się przestraszył
K. Modzelewski, Warsztat kaznodziejski a warsztat aktorski [maszynopis], Olsztyn 2006, s. 76. [33].
Wojtyła z czasem od tej formy zobiektywizowanej przechodzi do bardziej refleksyjnej, medytacyjnej. W rozmaitych formach wypowiedzi, nie tylko kaznodziejskiej, i w języku mówionym, i pisanym słowem posługiwał się w piękny sposób, znał jego wagę
Wojtyła wchodzi w dialog nie tylko horyzontalny – ze słuchaczami, ale i horyzontalno-wertykalny (również ze sferą sacrum). Wtedy szczególnie mamy do czynienia z obecnością sytuacji medytacyjnych, zwłaszcza w zakończeniach kazań, przyjmujących formę modlitwy. W jednym z nich jest takie zakończenie: „Teraz więc od Niej [Maryi – przyp. J.S.] pożyczmy słów i aby zakończyć dzisiejszą pielgrzymkę kapłańską, wyśpiewajmy Magnificat”
U Wojtyły medytacja to nie jest coś przynależne tylko jego kaznodziejstwu. To również cecha rozbudowanych utworów poetyckich – poematów-traktatów, na przykład Pieśni o Bogu ukrytym i Pieśni o blasku wody, Tryptyku rzymskiego, którego druga część ma „medytacyjny” tytuł: Medytacje nad Księgą Rodzaju na progu Kaplicy Sykstyńskiej oraz utworów dramaturgicznych – zwłaszcza takowy charakter ma Promieniowanie ojcostwa i Przed sklepem jubilera, którego podtytuł przecież brzmi: Medytacja o sakramencie małżeństwa przechodząca chwilami w dramat. W historii literatury pięknej znajdziemy taki gatunek wypowiedzi, jakim są „medytacje” (w liczbie mnogiej). Występuje on w trojakiej formie. Po pierwsze, to gatunek prozatorski w literaturze późnego średniowiecza funkcjonujący pod nazwą „rozmyślań” o nacechowaniu pasyjnym (na przykład Rozmyślania przemyskie). Po drugie, w romantyzmie „medytacjami” nazywano liryki o charakterze refleksyjnym. Po trzecie, w obrębie dyskursu filozoficznego takie określenie stosowano w tytułach rozpraw filozoficznych (na przykład Medytacje o pierwszej filozofii Kartezjusza)
Jak żyjecie, drodzy Bracia i Siostry? Jak żyjemy wszyscy? Czy horyzont naszego życia nie zamyka się w tym tylko, ażeby „urządzić się w świecie”? Czy nie oddajemy temu światu naszej ludzkiej istoty bez reszty?
Jan Paweł II, Homilie na niedziele i święta, Kraków 2007, s. 232. [40]
Dialog miłości i siła autorytetu
Ulubionym środkiem oratorskiej ekspresji papieża jest pytanie retoryczne. Szczególnie często stosuje powtórzenia, przeważnie w zakończeniach kazań. Szybko wchodzi w interakcje z otoczeniem. W kazaniach, zwłaszcza wygłaszanych podczas pielgrzymek do Polski, buduje kategorie bliskości i ważności, wykorzystując napisy na transparentach pielgrzymów, przez co dowartościowuje słuchaczy i zbliża do siebie, a wypowiedź kaznodziejską wzbogaca o spontaniczność
Widzę, a jeszcze bardziej słyszę, że jest was tutaj dzisiaj znaczna część. Kto wie nawet, czy nie większość. Sądząc po sile głosu, byłoby tak pół na pół. Przeważnie widzę młode twarze. Albo mi się tak wydaje, albo rzeczywiście to są młodzi, albo się wszyscy w Polsce tak gwałtownie odmłodzili. Poza tym na chorągiewkach pokazują napis Elbląg, więc przypuszczam, że też są z Elbląga. Bo chyba nie wymyślili tego, żeby zwodzić Papieża. Zresztą prima aprilis już minął
Anioł Pański z papieżem Janem Pawłem II, Watykan 1982, s. 364. Książka zawiera przemówienia Jana Pawła II wygłoszone w pierwszych trzech latach pontyfikatu podczas niedzielnych i świątecznych spotkań z wiernymi na wspólnej południowej modlitwie Anioł Pański. [42].
Papież mówi do wszystkich, a jednocześnie do każdego z osobna – personalistycznie i ewangelicznie
Mocą swego urzędu mógłby nakazywać, ale on często unika trybu rozkazującego i zamiast nakazywania prosi, nakłania słuchacza do przyjęcia określonych postaw moralnych
Idziemy […] w kierunku Święta Zmartwychwstania. Trzeba, ażeby nasze serca dojrzały do tego momentu. Trzeba, ażebyśmy „skosztowali, jak dobry jest Bóg”. […] Trzeba, ażebyśmy coraz lepiej rozpoznawali, jak bardzo miłuje nas Chrystus
Jan Paweł II, Homilie na niedziele i święta, dz. cyt., s. 164. [49].
Papież ma ogromny autorytet. I właśnie z racji na autorytet mówcy, nieraz instrumentalnie wykorzystywano jego kazania: „Był tak wielką postacią, że każda opcja ideologiczna czy polityczna usiłowała wykorzystać jakieś strzępki jego wypowiedzi, kazań”
[…] współautorem głównego procesu cywilizacyjnego przełomu wieków – przynajmniej na Zachodzie, bo nie należy zapominać, iż koniec komunizmu to sprawa przyszłości dla ponad miliarda Chińczyków i milionów poddanych w paru innych marksistowskich dyktaturach – a mianowicie przejścia od społeczeństw rządzonych przez ideologie (a dokładniej: grupy twórców i dystrybutorów ideologii) do społeczeństw rządzonych przez systemy masowej komunikacji głównie wizualnej („obrazkowej”), przenoszonej przez media elektroniczne. Można ten proces historyczny przełomu tysiącleci nazwać skrótowo „zastąpieniem ideokracji przez ikonokrację”
Tenże, Papież epoki cywilizacyjnego przełomu [w:] Przestrzeń słowa. Twórczość literacka Karola Wojtyły – Jana Pawła II, red. Z. Zarębianka, J. Machniak, Kraków 2006, s. 431. [51].
Swoim autorytetem mówca może utrwalić uznane dotąd za niepoprawne sposoby użycia języka, na przykład określenie „na przestrzeni” w znaczeniu „w ciągu”. Jan Miodek zauważył: „Należałoby mówić: «w ciągu pięciu lat», a u papieża jest wszystko «na przestrzeni» (tych klęsk na przestrzeni stuleci było wiele). Można powiedzieć, że papież nie jest w zgodzie z normą. Ale on to lubi. Ten błąd zresztą nie irytuje, a wyszukiwanie nieznacznych potknięć byłoby czepialstwem”
Językowe odsłanianie sensu
Ten sam mówca, ale już jako poeta, w Tryptyku rzymskim pyta i odpowiada, kim jest Bóg:
Kimże jest On? Niewypowiedziany. Samoistne Istnienie.
Jedyny. Stwórca wszystkiego.
Zarazem Komunia Osób.
W tej Komunii wzajemne obdarowywanie pełnią prawdy,
dobra i piękna.
Nade wszystko jednak – niewypowiedziany
Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Kraków 2003, s. 21. [53].
Jan Paweł II z Bogiem się nie wadzi, chociaż – jak wszyscy – nie potrafi pojąć i wyrazić Go w pełni. Bóg u Wojtyły jest jako sine qua non istnienia świata, jako coś, bez czego nie może funkcjonować i człowiek, i cały świat
Ulubionym zabiegiem składniowym i najczęstszym chwytem retorycznym Wojtyły jest powtarzanie pojedynczych słów albo całych sekwencji, co przydaje słowom ekspresji, ale i zmusza odbiorcę do skupienia i wytężonego namysłu nad sensem wypowiedzi. Są metajęzykowe passusy, ze szczególnym namysłem nad jednym lub kilku słowami i relacjach semantycznych między nimi.
W stylu dominują składniowe środki stylistyczne: powtórzenia wyrażeń przyimkowych, spójników, partykuł. Wojtyła bardzo często zaczyna zdanie lub równoważnik zdania od „i”: „i oto…”, „i dlatego…”, „i kiedy…”, „i chociaż…”, „i skoro…”, „i trzeba…”, „i niech…”, „i możemy…”, „i otóż…”, „i tu…”, „i co…”. To znamiona stylu addytywnego (dodającego). Jest on charakterystyczny dla żywej, ekspresyjnej mowy.
Co ciekawe, w kazaniach Wojtyły – paradoksalnie – występuje chyba mniejsza abstrakcyjność i intelektualizacja języka niż w jego poezji.Dochodzi do głosu uczuciowość i duża modalność, czyli nasycenie piętnem subiektywizmu, co jest ewenementem w tradycji przemówień papieskich. Czasowniki modalne wyrażają chęć, pragnienie, wolę, powinność. Częstym słowem papieża jest już wspomniany czasownik „pragnę”
W kaznodziejstwie Wojtyła jest czasem bardziej poetą niż w swej twórczości sensu stricto poetyckiej czy dramatycznej. Jego język nie tylko opisuje, ale także – według rapsodycznej idei
Zdaniem Anny Karoń-Ostrowskiej „moc słowa Jana Pawła II nie leży w adekwatności i bogactwie języka czy w pięknie retoryki, ale w jego autentyczności”
Podsumowanie
Chrystus nie pisał, tylko mówił. W Biblii tylko raz spotykamy Jezusa, kiedy coś pisze na piasku. Kaznodzieja również mówi (głosi) kazanie. W mówieniu jest większa otwartość niż w różny sposób ograniczonej – chociażby kartką – strukturze tekstu. Kazanie wychodzi poza tekst. Jako utwór oralny ma większą otwartość na audytorium. Z kolei audytorium ma wpływ na mówcę
Jan Paweł II – tym razem jako autor encykliki – twierdzi, że jednak „swoim ograniczonym i historycznie ukształtowanym językiem człowiek potrafi wyrazić prawdy, które przekraczają ramy zjawiska językowego. Prawda bowiem nigdy nie może być zamknięta w granicach czasu i kultury”
Jacek Łukasiewicz już w 1987 roku pisząc o kaznodziejstwie Jana Pawła II, stwierdzał, że „homilie papieskie ogromnie wpłynęły na zmianę publiczności literackiej, a przez to i na literaturę. […] wpłynęły na język, a przez to i na dzieła literackie”
Polski papież postawił wysoko poprzeczkę polskim kaznodziejom. „Ta poprzeczka jest prawie niemożliwa do sforsowania”