Nowy Napis Co Tydzień #191 / Trzynaście mgnień wiosny
„Kiedy przestaniesz czytać poezję,
oślepniesz, ogłuchniesz, zaniemówisz”
Zbigniew ChojnowskiZ. Chojnowski, Tarcze z pajęczyny. Sentencje o czytaniu, poecie, poezji, tworzeniu, wierszu, Szczecin 2022, s. 14. [1]
Już na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku – gdy jeszcze nie wypadało publicznie kompromitować się ignorancją i przyznawać do zupełnego braku kulturowego habitusu – Wisława Szymborska sformułowała smutną diagnozę: „Niektórzy lubią poezję. / Niektórzy - czyli nie wszyscy. / Nawet nie większość wszystkich, ale mniejszość […] / Będzie tych osób może dwie na tysiąc”
Właśnie takim zaproszeniem do salonu współczesnej poezji – adresowanym do potencjalnego czytelnika – jest najnowszy zbiór szkiców krytycznoliterackich profesora Jerzego Sikory zatytułowany Życie bez karnawału, w którym autor – historyk literatury i poeta – dzieli się swoimi fascynacjami i lekturowymi objawieniami. Ksiądz Sikora prezentuje w książce wybraną przez siebie „poetycką trzynastkę”, w której skład wchodzą twórcy reprezentujący różne generacje (od Ewy Lipskiej – rocznik 1945 czy Adama Ziemianina – 1948, po Macieja Bieszczada – rocznik 1978), środowiska (mniejsze i większe miasta, Kraków, Śląsk, Warmia i Mazury), style i strategie poetyckie. Na pozór więcej ich dzieli niż łączy – sam autor podkreśla, że każdy z nich „jest osobny w swojej lirycznej artykulacji”. A jednak nieprzypadkowo przecież stali się bohaterami tej książki – każdy z nich przeszedł staranną selekcję, której pierwszym i najważniejszym kryterium jest czytelnicza fascynacja autora. Jerzy Sikora nie napisał bowiem tej książki z zawodowego obowiązku, nie opublikował kolejnej pracy badawczej, by zdobyć punkty akademickie – co wyraźnie podkreśla w posłowiu znający go bardzo dobrze kolega z Katedry Polskiej Literatury Współczesnej i Krytyki Literackiej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie profesor Wojciech Kudyba – ale przede wszystkim podzielił się w niej swoim zachwytem, zadziwieniem, zamyśleniem; swoimi najnowszymi czytelniczymi odkryciami z lat 2020–2021, pochodzącymi z trzynastu tomików „poetyckiej trzynastki”, którą tworzą w kolejności alfabetycznej: Wojciech Banach, Maciej Bieszczad, Bożena Boba-Dyga, Marek Czuku, Barbara Gruszka-Zych, Wojciech Kass, Krystyna Lenkowska, Ewa Lipska, Janina Osewska, Jan Polkowski, Marek Rapnicki, Krzysztof Szatrawski i Adam Ziemianin.
Dla kogoś, kto jak Jerzy Sikora od ponad trzydziestu lat zawodowo zajmuje się literaturą, zejście z krytycznoliterackiego koturnu może być niewygodne. A jednak autor świadomie rezygnuje z uczonego żargonu, zniża głos, woli przemawiać raczej szeptem niż krzykiem. W rozdziałach wstępnych swojej książki wprost deklaruje: „Cóż, ja chciałbym tłumaczyć literaturę w sposób powabny, zachęcający”; „Jakim językiem chcę mówić o literaturze? Takim, jakim chciałbym, aby mówiła ona sama: komunikatywnym i ciekawym. Uważam, że to podstawowy wymóg stawiany i pisarzowi, i krytykowi, który w jakimś sensie też jest pisarzem”
Mottem Życia bez karnawału są słowa mistrza Jana Błońskiego o tym, że badacz nie powinien wstydzić się łez – przeciwnie, powinien „obcierać je ukradkiem”, ponieważ „człowiek we łzach widzi źle, ale człowiek bez serca nie widzi nic”
W tytule trzeciego rozdziału swojej książki ksiądz Sikora wprost deklaruje, że w literaturze zawsze „szuka człowieka”, a potem dopowiada, że chce na nią spojrzeć „po ludzku”, „zauważyć w niej nie tylko organizm językowy, ale i żywego człowieka”. To personalistyczne nastawienie determinuje empatyczną postawę badacza, który – chociaż podkreśla konieczność wartościowania w krytyce literackiej, za jedno z jej największych zagrożeń uznając relatywizm – stroni od „autokratycznego ferowania wyroków”
Omawiane tomiki poetyckie nie są w książce Jerzego Sikory poddawane metodycznej krytycznoliterackiej wiwisekcji; mamy tu raczej do czynienia z ujęciem impresjonistycznym, w naturalny sposób podążającym za czytelniczym impulsem – intrygującym motywem czy obrazem poetyckim, celną frazą lub metaforą. Autor zaproponował tematyczne uporządkowanie materiału literackiego w dwunastu rozdziałach
Dla omawianych wierszy „poetyckiej trzynastki” autor wynajduje ciekawe – niekiedy dość zaskakujące – konteksty i literackie koneksje. I tak wiersz Janiny Osewskiej *** to drobiazg jak oderwany guzik przywołuje na myśl słynne Obłoki Miłosza; bohater liryczny wiersza Dalekie ognie Jana Polkowskiego zdaje się kierować słowami Herbertowskiej Podróży; Bożena Boba-Dyga w wierszu Poezja jakby przytakiwała Tadeuszowi Różewiczowi; Chwila Wojciecha Kassa rymuje się z Gołymi drzewami Iwaszkiewicza; Pan Amo Marka Rapnickiego spogląda na Herbertowskiego Pana Cogito jak na starszego brata; wiersz Ogród Osewskiej zestawiony zostaje z Babcią Herberta, Tryptyk piecowy Adama Ziemianina – z Szarymi eminencjami zachwytu Mirona Białoszewskiego, a inne jego wiersze (Twoje ślady, Modlitwa mojego wieku, Nic) – z twórczością Bułata Okudżawy, Natana Tenenbauma czy Edwarda Stachury. To tylko niektóre przykłady.
„Nawiązaniom, korespondencji i dialogom” Jerzy Sikora poświęcił zresztą osobny rozdział, podkreślając, jak istotnym elementem literackiego krwioobiegu jest intertekstualność i szerzej – korespondencja sztuk. Co ciekawe autor nie poddaje gradacji zestawianych ze sobą tekstów kultury – często pochodzących z różnych szczebli kulturowej hierarchii. Potrafi na przykład skojarzyć Zbieranie jagód Osewskiej z piosenką Beatlesów Strawberry fields forever, wiersz klucze Barbary Gruszki-Zych z wykonywaną przez Łucję Prus piosenką Agnieszki Osieckiej W żółtych jesieniach liści albo poetycką przestrzeń utworów Boby-Dygi z filmami amerykańskiego reżysera Jima Jarmuscha. Kultura nie dzieli się dla niego na piętra i magazyny oddzielone grubym stropem i ciężkimi drzwiami – jest raczej bezkresnym akwenem, po którym wszyscy możemy swobodnie żeglować, albo – jeszcze lepiej – świeżym powietrzem, którym wszyscy oddychamy. Nie ma zatem nic szokującego, gdy Marek Rapnicki w wierszu Objawy przyznaje, że „kościoły podobają mu się jak kobiety” – wszak zarówno sakralna architektura, jak i doskonała konstrukcja kobiecego ciała to tylko różne wcielenia idei Piękna.
W poświęconym między innymi problemowi kryzysu języka rozdziale Jaką sprawę mają słowa? ksiądz Sikora cytuje wypowiedź Jana Błońskiego o tym, że nasza „epoka zgubiła się w słowach jak w za szerokim ubraniu”. Potem przywołuje jeszcze między innymi Tryptyk do poety i czytelnika Wojciecha Kassa: „tyle słów bez sprawy / […] nie będących błyskiem ani / motylem, ciosem ani bólem” i wiersz *** Język który z miłości… Polkowskiego: „Oślepione słowa / już nie potrafią nazywać zapisywać”
W każdym nadmiarze kryje się jakieś niebezpieczeństwo: nadmiar słów prowadzić może do pomieszania sensów, nadmiar śmiechu – do czkawki, a nadmiar słońca – do wypalenia i ogólnego wyczerpania organizmu. Dlatego tak ważne jest odpowiednie i odpowiedzialne dawkowanie. Ksiądz Sikora na tytuł swojej oszczędnej w słowa książki wybrał wyrażenie z wiersza Przed czystym poniedziałkiem olsztyńskiego poety Krzysztofa Szatrawskiego – wyraźnie przeciwstawiając w końcowej refleksji kulturę przymusowego karnawału zwykłemu, powszedniemu szczęściu („W stanie radości karnawał jest zbędny”)
Jerzy Sikora, Życie bez karnawału. Szkice krytycznoliterackie,Augustów: Fundacja Słowo i Obraz, Instytut Literatury, 2022.