Nowy Napis Co Tydzień #197 / Tu leży ten pan
– – – słyszę głos jasny, wysoki, dochodzący
z daleka, a może z bliska, ten pan to ktoś inny,
myślę, nie wiem dlaczego tak właśnie myślę,
nie ja, lecz ktoś inny, ale też dziwi mnie, że
może on mieć coś wspólnego ze mną, ale
jeszcze bardziej dziwi mnie, że ten pan leży,
dlaczego, gdzie? czuję chłód na prawym policzku,
dlaczego moja twarz znalazła się tak blisko
posadzki? myślę, i co moja prawa ręka robi
pod bokiem tego pana, który leży? dlaczego
mnie boli? i dlaczego nie mogę jej spod niego
wyciągnąć, choć staram się ze wszystkich sił,
które, wiem to dobrze, opuściły mnie bez
uprzedzenia; ni stąd ni zowąd oświeca mnie
domysł, że to ja jestem z pokoju 208, z tak
zwanej jedynki, i dociera do mnie ślepy
i głuchy, prawie niemy posłaniec z wieścią,
że ten pan z 208, który leży to jestem ja! nagle
otoczył mnie ruch: półsłowa, szybkie,
jednosylabowe komunikaty, ktoś płynnie
wydobył spode mnie moją prawa rękę,
czuję, że jest to moja ręka, dziwna
radość z tego spotkania; pytanie, które
rozumiem: „Czy może pan się podnieść?”,
ale nie znam odpowiedzi; jakieś siły
podnoszą mnie, i gdy próbuję utrzymać
równowagę, gdy zmuszam oczy, aby
patrzyły, widzę kobietę, która spogląda
na mnie przez ramię, i odchodzi jak
na zwolnionym filmie, a jej oczy,
które z trudem odrywają się ode mnie,
mówią: nie obiecuj sobie za wiele.
Wiersz z tomu „Krzyk Sowy” (2014).