Nowy Napis Co Tydzień #228 / Wiersze
Lakto
Moim ulubionym zajęciem jest wyławianie
oczu. Siedzę wtedy z wędką na skraju
księżyca, moczę stopy w pofałdowanej
próżni.
Sprawiają, że pingwiny zamiast piór mają
łuski, spłycają fale, wirują po taśmach
mlecznych chrupek.
Może siedzę w misce na kożuchu?
Nie wiem, zobaczę jeszcze.
Msza bambusowa
My – wypalone kadzidła podlewamy
bambusy.
Z nich dawni generałowe
sklecili wielkie mury, które
tydzień temu przeżarła szarańcza.
Wcześniej przeszkadzały mi, że
tłumiły krzyki – darcia – szarpania – tłuczenia.
Teraz słyszę mlaskanie żuwaczek i
pękanie chitynowych czaszek.
Na szczycie mosiężnego dzwonu
powtarzają w skupieniu
bambus jest pusty boże bambus jest
pusty
Kaczki
Czekolada spada z rynny na źrenice.
Mlaszczę wtedy, łopoczę skrzypcami
i czekam kiedy ktoś poda mi zapasowy filtr.
Zazwyczaj klęczę w parku, patrzę na kaczki
z maskami przeciwgazowymi.
Zauważyłem, że nauczyły się jeść przez
pióra. Wsiąkają kolor z końcówek,
bo tam jego najwięcej
po czym promienieją w łuskach
zardzewiałych ryb.
Noce spędzam w fontannie. Obijam głową
o krawędzie z każdą wybitą godziną i tak
w kółko.
Wtedy kaczki nauczyły się odliczać czas
a później go odejmować
a później, a później...
chyba kaczek nie było.
Glina
Wyssałem jad żaby Kobo.
Splastelinował świat, na tyle mocno
że play doh splajtowało.
Po tym wróciłem do wioski.
Rozsiałem po niej klocki
z szarych komórek i
jak głupi uwierzyłem,
że oddadzą terrarium z patykami.
Ha! To dlatego w wielu przypadkach
ludzie umierają.
Specjał Regionu
Szczęka z ramionami podnosi się
do góry.
Palec wskazujący merda paznokciem
na głos wrzeszczących zębów.
Ja do kolesia obok:
Pan słyszy: kolektywizacje szkliwa,
szczoteczki dla każdego, a
ja widzę to inaczej.
Już panu pokazuje.
Wpadam na rolki z włoskich
orzeszków i płynę po nich do
mównicy.
Tamten przestaje merdać i zwija się
w kokonik.
Stoję, merdam jak on i bekam:
Towarzysze, towarzyszki
kupujcie nasze pierniczki!