21.03.2024

Nowy Napis Co Tydzień #246 / Pilne pytania w drodze „po ostatnie Słowo”. O liryce Wisławy Szymborskiej

Wypełniały mnie uczucia i wrażenia.
Teraz to wszystko
jak kropki w nawiasie.

Gdzie się zaszyłam,
gdzie się pochowałam –
to nawet niezła sztuczka
tak samej sobie zejść z oczuW. Szymborska, Dnia 16 maja 1973 roku [w:] tejże, Wiersze wszystkie, oprac. i posł. W. Ligęza, Kraków 2023, s. 488. Dalej wiersze poetki cytuję z tego wydania. Oznaczam je skrótem WW, po nim wskazuję stronę.[1].

Kiedy czytam dziś wiersze Wisławy Szymborskiej, zauważam, że zdobyte doświadczenie podpowiada mi jeszcze inną interpretację niż ta zapamiętana z dawnych lat. Niełatwo spojrzeć na zjawiska i sprawy z perspektywy upływającego czasu, z dystansem, a jednocześnie tak, by dostrzec istotny szczegół w teraźniejszości – niewielu to potrafi, a tym właśnie charakteryzuje się poetyckie widzenie autorki Wołania do Yeti, której wersy są chętnie cytowane. Patrzenie jej bohaterki bywa panoramiczne, a towarzyszy mu mocna puenta zamykająca wiersz opisujący rzeczywistość z lotu ptaka. W świecie przedstawionym pojawiają się zdarzenia kształtujące ludzkie dzieje i znaczące sytuacje dla jednostki w społeczności. Strofy zwykle kończą się myślą pobudzającą wyobraźnię czytelnika do tego, aby odniósł się do konkretów życia, odczuł i odczytał swoje istnienie zmysłami, zdarzył się sobie po raz drugi – otwierają widok na różnorodność przemian.

Poezja Szymborskiej nie ujawnia imion ani adresów pojedynczych życiorysów, szuka natomiast wspólnego mianownika dla człowieczego losu poprzez uruchamianie zmysłowego odczuwania istnienia i dostrzegania szczegółów dostępnych gołym okiem (jak choćby lśniąca o świcie rosa na trawie czy kropka stawiana po słowie na końcu zdania):

Po każdej wojnie
ktoś musi posprzątać.
Jaki taki porządek
sam się przecież nie zrobi.
[…]
W trawie, która porosła
przyczyny i skutki,
musi ktoś sobie leżeć
z kłosem w zębach
i gapić się na chmury.

(Koniec i początek,WW 463, 465)

„Po każdej wojnie…” – tak rozpoczyna się poetycki protest autorki przeciw wszelkiemu zniewoleniu i zaniechaniu, gdziekolwiek i kiedykolwiek się przydarzają, a jest to także sprzeciw wobec okrutnej powtarzalności historii. Tytułowy wiersz tomiku Koniec i początek (1993) stał się tekstem uniwersalnym, ponadczasowym – zauważonym i nagrodzonym – imperatyw wyboru jest tu wyrazisty, dziś można go wprost odnieść do wojny w Syrii, do obecnej napaści Rosjan na Ukrainę, do współodczuwania z więźniami politycznymi w białoruskich więzieniach. Nieuchronność zdarzeń wymaga zatrzymania się na chwilę i wsłuchiwania w bicie serca, w pulsowanie krwi w żyłach, aby pojedyncze istnienie nie zostało pominięte, upokorzone. Życie płynie dalej w zmaganiu się przeciwieństw i niespodziewanych okoliczności, toczą się polityki i wydarzenia, a ludzkość, jak zauważa poetka, nie wyciąga właściwych wniosków dla pokoju, dlatego jedyna nadzieja w wolności słowa i sumienia, w godnym stylu języka, jakim się porozumiewamy, w ciekawości świata innego niż ten, który poznaliśmy, w indywidualnym spojrzeniu, w poczuciu harmonii, ładu i umiaru. Wprawdzie gorzko brzmi refleksja o próbie przeżywania szczęśliwej chwili w wierszu Rzeczywistość wymaga: „Może nie ma miejsc innych jak pobojowiska, / te jeszcze pamiętane, / te już zapomniane” (WW 471), jednak zmysły podpowiadają, że w czułym spojrzeniu i bliskości natury świat jeszcze można ocalić:

Nie bez powabów jest ten straszny świat,
nie bez poranków,
dla których warto się zbudzić.

Na polach Maciejowic
trawa jest zielona
a w trawie, jak to w trawie,
przezroczysta rosa.


(WW 470)

***

Spotkanie z mistrzem zwykle bywa inspirującą przygodą. Na potrzeby tego krótkiego wspomnieniowego westchnienia wybrałam cytaty z tomiku Koniec i początek, który Wisława Szymborska podpisała dla mnie po wieczorze autorskim na Czwartku Literackim w Poznaniu. Było to w połowie 1995 roku w Pałacu Działyńskich – pamiętam delikatny uścisk jej dłoni, uważne spojrzenie, subtelny uśmiech, skromną dedykację (w guście autorki, bo początek jest tajemnicą i trzeba się do niej przedzierać przez niewiadome, by poznawać więcej). Po spotkaniu z publicznością goszcząca pisarzy Barbara Wysocka zapraszała zwykle do sali obok na kawę – wtedy poeta Ryszard Krynicki podszedł, zaprosił mnie także i przedstawił Wisławie Szymborskiej. Na liście poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich byłam dopiero od dwóch lat, ale w tym czasie już na Uniwersytecie Wiedeńskim tłumaczono na język niemiecki mój zbiór wierszy Wieczna rzeka – Der ewige Fluss, więc wkrótce tą książką podziękowałam autorce, która pisała autoironicznie, że jej wyobraźnię „Ciągle […] jeszcze wzrusza poszczególność” (Wielka liczba,WW 361) i chwila „W raju majowym” (Jabłonka, WW 394).

Tamto moje spotkanie z poetką, od kilku dekad uznaną, nie było zatem tylko ogólne, zbiorowe, ale również „poszczególne”, kameralne, gdy usiadłam na chwilę blisko i spojrzałyśmy na siebie uważnie, z zaciekawieniem – tak zachowałam w pamięci tamtą chwilę. Dla młodego autora cenne jest spotkanie z mistrzem pióra, niekoniecznie musi to być rozmowa, oddziałuje bowiem przede wszystkim osobowość, aura spotkania. Po latach, 1 lutego 2012 roku, usłyszałam w radiu wiadomość o śmierci Wisławy Szymborskiej z jej nagraną wcześniej recytacją wiersza Chmury („Nie mają obowiązku razem z nami ginąć. / Nie muszą być widziane, żeby płynąć”, WW 513). Wtedy temat widzialnego i niewidzialnego wydał mi się ważny. Od razu w tym dniu napisałam pożegnalne strofy z motywem przejrzystych obłoków będących w poezji wielu autorów, począwszy od Horacego, symbolem przemijania. Odnosił się do tego znaku nietrwałości bytu Zbigniew Herbert; ptaki i obłoki – jak pisał Krzysztof Kamil Baczyński w elegijnych wersach – uświadamiały człowiekowi jego „niedokończoność” i lęk przed nicościąK.K. Baczyński, Elegia [w:] tegoż, Po stronie nadziei. Wybór wierszy, wyb. i posł. W. Budzyński, wstęp Z. Kubiak, Warszawa 2004, s. 187.[2].

Niekiedy w bibliotekach Wielkopolski widywałam w gablotach lub na gazetkach ściennych wydrukowany popularny wiersz noblistki Niektórzy lubią poezję (WW 462), a obok utwory innych mistrzów poetyckiego słowa wybrane w konkursach czytelniczych oraz liryki autorów młodszego pokolenia, wśród nich moje strofki z Piękne jest to, o czym śnimyT. Tomsia, Piękne jest to, o czym śnimy [w:] tejże, Wątpiąc, idę. Wybór wierszy z lat 1979–2005, Toruń 2005, s. 85.[3] – z pokrewnym zapytaniem o rzeczy niemożliwe. Czułam radość i dumę, że metaforyczny dialog toczy się wtedy, gdy ktoś zechce odczytać przesłanie naszych wierszy, zacytować frazę o przyjaźni i nadziei. Za Słowo dla Wisławy SzymborskiejPierwodruk utworu pod tytułem Ciemne chmury, przejrzyste obłoki (z dedykacją: Słowo dla Wisławy Szymborskiej) znalazł się w Co było, co jest, Poznań 2013, s. 13. Wiersz ten zamieszczam pod niniejszym szkicem.[4] serdecznie podziękowała mi Julia Hartwig – „mistrzyni z Lublina”, autorka frazy celnie definiującej sztukę, która „jest zaklinaniem istnienia / żeby przetrwało / ale jej przestrzeń rozciąga się na niewidzialne”J. Hartwig, Jest tym i tym [w:] tejże, Zawsze od nowa: 100 wierszy, Warszawa 1999, s. 121.[5]. W wierszu dedykowanym autorce Wielkiej liczby umieściłam w jednym z wersów pierwszą literę imienia gdańskiej poetki Ireny Knapik-Machnowskiej, „która mnie po latach odnalazła”. Wychowałyśmy się obie w pomorskim miasteczku przesiedleńców, a miejsce trwania staje się przecież istotne w znakach tego, co przemija, w naszej wspólnej drodze „po ostatnie Słowo”. Ważna jest pamięć o ludziach, którym wiele zawdzięczamy, a także to, co dzięki nim w sobie odnajdujemy – nieznanego, tajemnego, pobudzającego do odważnego spojrzenia.

Dziś wiersz Wisławy Szymborskiej Nienawiść (WW 466–468) przypomina interpretatorom, żeby przesłania skierowanego przez autorkę ku odbiorcom nie odczytywać wyłącznie w aktualnych kontekstach, lecz traktować szerzej, wielopokoleniowo. Tradycja dążenia do prawdy historii i poczucia tożsamości (w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu, a nie w nienawiści niszczącej nadzieję) staje się szansą dla każdego człowieka czy środowiska, w jakim się wychował, pozwala śmiało głosić poglądy i rozwijać twórczy dialog. I choć nienawiść wybrzmiewa nieraz głośno, gdy słyszymy o kolejnych zburzonych domach na ukraińskiej ziemi i dzieciach zabitych przez rosyjskich barbarzyńców, mamy pewność, że przyszłość – także dzięki śmiałej poetyckiej wizji – należy do nadziei. Droga do nadziei nie jest jednak łatwym odkryciem.

Na początku 1986 roku w wydawnictwie Czytelnik ukazał się tomik Szymborskiej Ludzie na moście, w którym poetka porusza kilka spraw aktualnych w czasie niemijającego zagrożenia dla istnienia pojedynczego człowieka. Mimo że był to okres już po stanie wojennym, w jednym z wierszy czytamy: „zło tryumfuje, dobro się utaja”, „Dlatego jeśli radość, to z domieszką trwogi, / jeśli rozpacz, to nigdy bez cichej nadziei” (Krótkie życie naszych przodków, WW 425). Poczucie wspólnoty autorka formułuje jako niepewność bytu, więc pytanie zadawane w przestwór skazuje nas na stan naiwności, a niewinność jako brak wiedzy i doświadczenia nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem:

Jak żyć – spytał mnie w liście ktoś,
kogo ja zamierzałam spytać
o to samo.

Znowu i tak jak zawsze,
co widać powyżej,
nie ma pytań pilniejszych
od pytań naiwnych.


(WW 429)

Schyłek XX wieku pomału i opornie niósł społeczne przemiany. Wiersze z tomiku Białe tango, jakie napisałam dekadę wcześniej, w tym czasie czekały wciąż na publikację i w części tylko zostały wydane w Czytelniku w połowie 1987 roku. Pozostałe wiersze i piosenki wydałam osobno, w drugim obiegu – mówiły o losie „poszczególnym” mojej matki sybiraczki, pytały o grób dziadka legionisty zamęczonego w łagrze, o dziedzictwo ojca zagrabione na Kresach i dlatego cenzor tak długo zapisywał na czarną listę wersy będące świadectwem: „Babcia ma znów oczy dziewczynki / która boi się bolszewików / trzęsie się z zimna / przywiera plecami do gorącego pieca – to ją przywołuje do teraźniejszości”T. Tomsia, Odmiana czasu przeszłego, [w:] tejże, Teraz żyj, Poznań 1991, s. 44–45.[6]. Tymczasem imperia znów przekraczały granice, kościoły zapominały swoich ojców, anioł marihuana śpiewał pieśń wolności prowadzącej w otchłań. Można więc zapytać, kim byliśmy u „schyłku wieku” – oszołomieni wiedzą, krwiożerczo rozumni, chorzy na brak miłości, dokąd to nas prowadziło? Czy XXI wiek przyniósł nowe nadzieje i rozwiązanie starych, bolesnych spraw?

Spotykamy się w metaforze, która niesie myśl refleksyjną, ogólną, ale też łakniemy konkretu, miejsca, adresu, poczucia tożsamości, wizerunku przodków na ścianie w pokoju, pamięci o przyjaciołach, których porwał wicher historii, chcemy wiedzieć, gdzie są groby naszych dziadków. Im więcej w losie uniwersalnym rozpoznajemy rzeczywistych zdarzeń, imion, adresów utraconych domów, tym wyżej niesie wizja zamieszkiwania wspólnego świata, tym głębiej poznajemy się wzajemnie i próbujemy siebie zrozumieć – w przekonaniu, że uczyniliśmy wszystko, co było możliwe, aby się prawdziwie spotkać, szukając znaków nieśmiertelności pośród śladów doczesnego trwania. Za legendę płaci się życiem, przypomina proroczo autorka w wierszu o sędziwym Baczyńskim (W biały dzień,WW 422–423). Po otrzymaniu Nagrody Nobla sama przecież zapłaciła wysoką cenę wskutek utraty prywatności i tak umiłowanej dla samotniczych rozważań harmonii.

W pozornej prostocie języka poetyckiego, jakim Szymborska się posługiwała, odnajdujemy głęboko przemyślane koncepty i zaszyfrowane zagadki losu, jakie odkryć może jedynie nasza wyobraźnia w dążeniu do prawdy i wolności myślenia, przeciw konwenansom. Wersy układane według przejrzystej kompozycji, przeważnie w formie zdań oznajmujących, przeciwstawiają się chaosowi. Ważny jest wybór, powiada poetka, stąd często stosowany w jej utworach tryb przypuszczający, pytania retoryczne, kilka wariantów możliwych odpowiedzi i zdania brane w cudzysłów. Jako baczna obserwatorka zjawisk i ludzkich postaw nie sięga po patos czy uwagi dydaktyczne – bohaterka jej wierszy patrzy z okna na świat z podziwem dla różnorodności przejawów życia i rozważa alternatywne rozwiązania. Interesuje ją powtarzalność zdarzeń oraz zjawisk, typowość postaw ludzkich w określonych sytuacjach i okolicznościach, obserwacje zapisuje zatem, formułując zasady zachowania. Wiele jej poetyckich refleksji weszło do kanonu obiegowych powiedzeń, stały się czymś w rodzaju aforyzmów, mądrości cytowanych w nowym kontekście, na przykład „po każdej wojnie ktoś musi posprzątać”, „nie ma pytań pilniejszych od pytań naiwnych”.

Mądre patrzenie wynikające z wiedzy o świecie oraz osobistego doświadczenia graniczy z bezradnością wobec niespodzianek losu i napierających na człowieka okoliczności, przypomina, jak niewiele w dziejach zmienia słowo poety. Nihil novi sub sole – a jednak poetyckie obrazy rzeczywistości oddziałują na kolejne pokolenia czytelników, stając się źródłem poznawania przeszłości i inspiracją do własnych twórczych działań, życiowych wyborów czy formułowania „pytań (naj)pilniejszych”Nawiązuję tutaj do recenzji mojego tomiku pióra Adriany Szymańskiej. Pisze ona następująco: „Czytając tom Gdyby to było proste, sięgnęłam po wiersze Wisławy Szymborskiej ze zbioru Wszelki wypadek (1972), bo jego tytułowa formuła w sposób istotny obrazuje także postawę Teresy Tomsi wobec kłopotów z istnieniem. Potencjalność, niestałość i niedoskonałość naszych wyborów nie może odwołać naszego udziału w trwaniu tu i teraz. «Zdarzyć się mogło. / Zdarzyć się musiało. / Zdarzyło się wcześniej. Później. / Bliżej. Dalej» – czytamy u Szymborskiej. U Tomsi pojawia się taki fragment: «Dokąd się tak śpieszyć, / stukać w klawisze klawiatury, / szyfrować adresy, po co to / wszystko – z przyzwyczajenia, / na wszelki wypadek, / gdybyśmy się rozeszli / i nie mogli znaleźć?». Związki przyjacielskie, współdziałanie artystów, inspiracje twórczością innych poetów to dla Tomsi ważne formy obcowania ze światem i sztuką. […] W wierszu Słowo dla Wisławy Szymborskiej, napisanym po śmierci noblistki, Tomsia, polemizując z nią, najpełniejszym głosem wypowiada swoje kredo poetyckie. «Nie chodzi o to, że chmury płyną. / Rzecz w tym, że je widzimy. / I ta nić – z nią wyruszamy / po ostatnie Słowo». Na razie poetka nie powiedziała jeszcze ostatniego Słowa: sądząc po wielości tonów i tematycznym rozmachu tego zbioru, wkrótce znów może zaskoczyć czytelników swoją artystyczną przemianą. Tutaj najboleśniej poranił nas kolec pamięci, ujawniony przez autorkę zbioru z mocą i przenikliwością świadka okrucieństw wojny w drugim pokoleniu. Poetka mówi w wierszu Urodziłam się w miasteczku przesiedleńców: «Teraz wiem, że nic nie może być ocalone», jednak jej dramatyczna relacja ma wagę autentycznego świadectwa, które w pewnym sensie ocala – przynajmniej od zapomnienia”. A. Szymańska, Pasja uczestnictwa, „Nowe Książki” 2015, nr 6, s. 68–69.  [7]. Wchodzą w obieg kulturotwórczy, wzbogacając język wypowiedzi i zachęcając do indywidualnych ścieżek poszukiwań.

Teresa Tomsia

Słowo dla Wisławy Szymborskiej

(2 VII 1923, Bnin k. Poznania – 1 II 2012, Kraków)

Nie chodzi o to, że nie kocham – nie wszystko
w życiu należy do miłości – gdy przychodzą: podziw,
wiara, zadziwienie, skłaniam się w nieobjętą stronę.

Niosę szarfę sympatii mistrzyni z Lublina,
nasze listy serdeczne w gołębiej poświacie;
szanuję przyjaciela z paryskiej samotni,
co ukochał książki razem z Panem Bogiem;
księgę żałobną po wielkim nobliście
odczytuję z uwagą, by nie przestać wiedzieć,
a w szarym notatniku zamykam wzruszenie
dla I., która mnie po latach odnalazła.

Serce chowam dla matki – oto elementarz
historii prawdziwej: utraty domu, żalów,
zsyłek i powrotów, tego, co się zdarzyło –
stałe czy przejściowe, piękne myśli
ulotne, sądy trwałe jak kolec pamięci.

Nie chodzi o to, że chmury płyną.
Rzecz w tym, że je widzimy.
I ta nić – z nią wyruszamy
po ostatnie Słowo.

Ciemne chmury, przejrzyste obłoki
nic o nas nie wiedzą, suną
w nienazwane.

Z tomu Co było, co jest (2013), pierwodruk utworu pod tytułem Ciemne chmury, przejrzyste obłoki (z dedykacją: Słowo dla Wisławy Szymborskiej).

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Teresa Tomsia, Pilne pytania w drodze „po ostatnie Słowo”. O liryce Wisławy Szymborskiej, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 246

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...