17.09.2020

Nowy Napis Co Tydzień #067 / Nauczyciel i uczeń. Jan Paweł II i dziedzictwo „Solidarności”

Papież nas zorganizował. Dla modlitwy, nie dla walki. Ale [to] wystarczyło, żebyśmy zobaczyli, ilu nas jest […]. Bez niego […] nie wygralibyśmy. […] [Wprawdzie] Pewnego dnia komunizm i tak by upadł, ale mogłoby to się skończyć rozlewem krwi. Dzięki Ojcu Świętemu […] pozostaliśmy wierni idei pokojowej walki. Inaczej nie dalibyśmy rady https://www.newsweek.pl/polska/walesa-o-janie-pawle-ii-wiele-zawdzieczamy-ale-nie-przesadzajmy/kz9khfl [dostęp: 20.02.2020].[1] .

Pod wypowiedzianymi przez Lecha Wałęsę słowami podpisałaby się zapewne nie tylko większość działaczy pierwszej „Solidarności”, ale i historyków, badaczy najnowszych dziejów Polski. W wypowiedzi tej widać nie tylko docenienie wpływu papieża Wojtyły zarówno na powstanie „Solidarności”, jak i na – głęboko zakorzeniony w aksjologii chrześcijańskiej – jej kształt i charakter. Zwłaszcza wyrzeczenie się przez nią przemocy, co okazało się niezwykle istotne w stanie wojennym. Wspominając Sierpień 1980 roku, filozof Zbigniew Stawrowski – uczeń ks. Józefa Tischnera, autora Etyki solidarności – pisał:

Trudno było nie dostrzegać w owych wydarzeniach próby konkretnej odpowiedzi na duchowe orędzie Ojca Świętego, którego rok wcześniej [w 1979], w czasie jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, miały okazję wysłuchać miliony Polaków. Wypowiedziane wówczas słowa głęboko zapadły w ludzkie umysły i serca. […]

i – dopowiadając tę myśl – domagały się jakiejś (nie tylko indywidualnej, ale i społecznej) reakcji. „Strajki na Wybrzeżu i Porozumienia Sierpniowe stały się dla ogromnej rzeszy ludzi sygnałem, że nadszedł czas działania”Z. Stawrowski, Solidarność znaczy więź, Instytut Myśli Józefa Tischnera, Kraków 2010, s. 120.[2]. Że słowo (w tym wypadku słowo papieża i jego modlitwa o „odnowienie oblicza ziemi. Tej ziemi”) powinno tu i teraz stać się ciałem (czyli rzeczywistością).

Jana Pawła II można chyba nazywać ojcem i nauczycielem „Solidarności” (lub, za Stawrowskim, jej „patronem i promotorem”). W tym kontekście zrozumiała staje się decyzja I Zjazdu NSZZ „Solidarność”, by pierwszą encyklikę społeczną tego papieża (wydaną w 1981 roku Laborem exercens) uznać za dokument programowy związku zawodowego, tekst kształtujący jego tożsamość. Nie dziwi również recepcja wypowiedzianego przez papieża w 1987 roku w Gdańsku komentarza do słów św. Pawła: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2). Cytat ten – określony jako „wezwanie do braterskiej solidarności” – został przez Ojca Świętego przywołany już kilka lat wcześniej, jesienią 1980 roku, w encyklice Dives in misericordiaZob. Jan Paweł II, Dives in misericordia, nr 14. Wszystkie encykliki Jana Pawła II są dostępne w internecie, np. na portalu: https://opoka.org.pl/ nauczanie/nauczanie-papieza-jana-pawla-ii-encykliki. W tekście zastosowano następujące skróty tytułów encyklik Jana Pawła II: CA – Centesimus annus, LE – Laborem exercens, SRS – Sollicitudo rei socialis.[3]. Warto jednak pamiętać, że w drugiej połowie lat 80. XX stulecia polscy związkowcy potraktowali ów Pawłowy werset jako – adresowaną bezpośrednio do nich – wskazówkę na teraźniejszość i przyszłość oraz „inspirację dla międzyludzkiej i społecznej solidarności” Jan Paweł II, Homilia w czasie mszy św. odprawionej dla świata pracy, Gdańsk, 12.06.1987, [w:] tegoż, Pielgrzymki do Ojczyzny, Kraków 2005, s. 494; https://papiez.wiara.pl/doc/ 379830.Homilia-wygloszona-w-czasie-mszy-sw-odprawionej-dla-swiata-pracy [dostęp: 23.03.2020]. [4]. Bo taki właśnie – międzyludzki, a nie ograniczony jedynie do realiów społeczno-politycznych – horyzont odsłonił wówczas przed Polakami papież.

Pisząc o głębokim wpływie Jana Pawła II na „Solidarność”, mam na myśli wielki ruch społeczny (nazwany przez Józefa Tischnera ruchem „solidarności sumień”), który – odrzucając przemoc – przyczynił się do upadku komunizmu i odzyskania przez Polskę niepodległości. Odróżniam go od związku zawodowego o tej samej nazwie, organizacji mającej rozmaite partykularne interesy, a obecnie niemal bezkrytycznie popierającej partię rządzącą.

Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że relacja łącząca papieża z „Solidarnością” miała charakter wyłącznie jednostronny. Ci, którzy uważnie śledzili pontyfikat Jana Pawła II, wiedzą, że było inaczej. Nie tylko papież kształtował „Solidarność”, ale i ona odcisnęła na swoim „ojcu i nauczycielu” szczególne piętno. Sprawiła, że pojęcie „solidarności” – właśnie za sprawą Karola Wojtyły – na trwałe weszło do słownika społecznego nauczania Kościoła.

Co więcej, w słowniku tym znalazła się nie tylko „solidarność” jako idea czy cnota, ale i nazwa konkretnego ruchu społecznego, który narodził się w Polsce latem 1980 roku. Prawdziwym hołdem złożonym tej (pisanej wielką literą) „Solidarności” był następujący passus, wydanej w 1991 roku, encykliki Centesimus annus, gdzie papież pisał o polskim zrywie ku wolności:

Rzesze robotników […], czerpiąc z własnego trudnego doświadczenia pracy i ucisku, odnalazły czy niejako odkryły na nowo pojęcia i zasady nauki społecznej Kościoła. Zasługuje […] na podkreślenie fakt, że do upadku [bloku komunistycznego] […] doprowadza prawie wszędzie walka pokojowa, która posługuje się jedynie bronią prawdy i sprawiedliwości. […] [Owa] walka, która doprowadziła do upadku marksizmu, poszukuje wytrwale wszelkich dróg pertraktacji i dialogu, daje świadectwo prawdzie, odwołuje się do sumienia przeciwnika i usiłuje rozbudzić w nim poczucie wspólnej ludzkiej godności. […] Wydawało się, że porządkiem europejskim, który wyłonił się z drugiej wojny światowej i został usankcjonowany przez układy jałtańskie, mogła wstrząsnąć jedynie kolejna wojna. Tymczasem został on przezwyciężony wysiłkiem ludzi, którzy nie uciekali się do przemocy, zaś odmawiając konsekwentnie ustąpienia przed potęgą siły, zawsze umieli znaleźć skuteczne formy świadczenia o prawdzie (CA nr 23).

Godne zauważenia jest tu połączenie historii i socjologii (opisu radykalnej zmiany, jaka dotknęła dużą część Europy) z etyką. Strategią non violence, świadectwem złożonym prawdzie, pragnieniem sprawiedliwości, poczuciem godności. W tle zaś wyraźnie obecny jest duch Ewangelii. Jak mówi o. Maciej Zięba:

Jan Paweł II wysoko ceni[ł] polską „Solidarność” nie tylko dlatego, że przyniosła Polsce wolność, ale też dlatego, że ów ruch pokazuje prawdę nauczania społecznego Kościoła, dowodzi antropologicznej prawdy Ewangelii. Swoim istnieniem ukazuje, że nie jest ona [Ewangelia] tylko intelektualną doktryną, a tym bardziej jedynie zespołem pobożnych życzeń czy pięknych apeli, ale podąża za nią skuteczna praktyka społeczna M. Zięba OP, Ale nam się wydarzyło. O papieżu i Polsce, Kościele i świecie, Poznań 2013, s. 101. [5].

Encyklika Centesimus annus została opublikowana po pamiętnej europejskiej Jesieni Ludów 1989 roku. Jednak papież o „Solidarności” pisał i mówił dużo wcześniej – i właściwie od samego początku jej istnienia towarzyszył jej duchowo oraz intelektualnie. Pierwszym – ważnym dla całego Kościoła powszechnego – dokumentem, w którym widać ów ślad twórczego myślenia nad dziedzictwem „Solidarności”, była wspomniana wcześniej encyklika Laborem exercens. Jan Paweł II pisał ją już po wydarzeniach Sierpnia 1980 roku i rzeczywiście można w niej dostrzec namysł nad postulatami zgłaszanymi wówczas przez polski świat pracy. Oczywiście, są pośród nich postulaty ekonomiczne, społeczne i polityczne (między innymi godziwa płaca, wolność stowarzyszania się, prawo do strajku czy przeciwstawianie się wszelkim formom wyzysku), kluczowa jest jednak filozoficzna i teologiczna (!) refleksja nad sensem pracy. Papież mówi tam bowiem o człowieku jako podmiocie pracy i współpracowniku Stwórcy. „Podstawą określania wartości pracy – pisze – nie jest przede wszystkim rodzaj wykonywanej czynności, ale fakt, że ten, kto ją wykonuje, jest osobą” (LE nr 6). I dalej: „Praca jest »dla człowieka«, a nie człowiek »dla pracy«”. „Celem pracy, jakiejkolwiek pracy spełnianej przez człowieka […], pozostaje zawsze sam człowiek” (LE nr 6). To właśnie przez nią „mają krzewić się na ziemi nie tylko owoce naszej zapobiegliwości, ale także godność ludzka, wspólnota braterska i wolność” (LE nr 27). Wprost o potrzebie solidarności traktuje jeden z rozdziałów encykliki zatytułowany Solidarność ludzi pracy.

Zdumiewająca była ideowa bliskość polskich robotników, upominających się przede wszystkim o swoją godność, oraz zasiadającego na tronie Piotrowym, podejmującego intelektualną „pracę nad pracą” filozofa. Jak powie Bohdan Cywiński, ówczesny redaktor „Tygodnika Solidarność”, encyklika Laborem exercens „wywołała nasz [czyli działaczy i sympatyków NSZZ „S”] zachwyt, bo […] była mądrym i tłumaczącym [nie tylko tak zwanemu światu, ale i samym związkowcom] wyrażeniem tego, co nam się po sercach tułało” B. Cywiński, Papieska „Solidarność” – polska „Laborem exercens”?, https://www.centrumjp2.pl /bohdan-cywinski-kwiecien-2008/ [dostęp: 20.02.2020].[6]. Rzeczywiście, papież precyzyjnie opisywał tam najgłębsze pragnienia ludzi „Solidarności”, które żywili oni podczas jej karnawału:

Człowiek pracujący pragnie nie tylko należytej za swą pracę zapłaty, ale także uwzględnienia w samym procesie produkcji takich możliwości, ażeby mógł mieć poczucie, że pracując nawet na wspólnym, pracuje zarazem „na swoim”. To poczucie zostaje w nim wygaszone w systemie nadmiernej biurokratycznej centralizacji […]. Należy uczynić wszystko, ażeby człowiek również i w takim systemie mógł zachować poczucie, że pracuje „na swoim”. W przeciwnym razie muszą powstawać w całym procesie ekonomicznym nieobliczalne straty – i to nie tylko straty ekonomiczne, ale przede wszystkim straty w człowieku (LE nr 15).

Dla porównania warto przytoczyć fragment „Programu NSZZ »Solidarność«” uchwalonego w Gdańsku jesienią 1981 roku:

Chodzi nam […] o sprawiedliwość, o demokrację, o prawdę, o praworządność, o ludzką godność, o swobodę przekonań, o naprawę Rzeczypospolitej, nie zaś tylko o chleb, masło i kiełbasę. Wszystkie wartości elementarne nazbyt były sponiewierane, by można było uwierzyć, że bez ich odrodzenia cokolwiek zmieni się na lepsze Program NSZZ „Solidarność” uchwalony przez I Krajowy Zjazd Delegatów, I: Kim jesteśmy i dokąd dążymy, s. 83, http://ofop.eu/sites/ofop.eu/files/biblioteka-pliki/f1_83-124.pdf [dostęp: 20.02.2020]. [7].

Dla polskich związkowców, od początku uwikłanych w konflikt z totalitarną władzą, niezwykle ważne i zobowiązujące musiały być słowa papieża dotyczące „walki o sprawiedliwość społeczną”:

„Walka” ta winna być traktowana jako normalne staranie o właściwe dobro […] – nie jest to natomiast walka „przeciwko” innym. Jeśli w sprawach spornych przybiera [ona] również i taki charakter, to dzieje się to z uwagi na dobro społecznej sprawiedliwości, a nie „dla walki” albo też dla wyeliminowania przeciwnika. […] Praca ma to do siebie, że przede wszystkim łączy ludzi – i na tym polega jej siła społeczna: siła budowania wspólnoty (LE nr 20).

Kilka lat później – w trakcie trzeciej pielgrzymki do Polski (1987) – papież, zwracając się już bezpośrednio do polskiego świata pracy, rozwinie ten wątek: „Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, […] a więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. […] Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności” Jan Paweł II, Homilia w czasie mszy św. odprawionej dla świata pracy, Gdańsk, 12.06.1987, [w:] tegoż, Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 494.[8]. A w innym miejscu:

Powiedziałem: solidarność musi iść przed walką. Dopowiem: solidarność również wyzwala walkę. Ale nie jest to nigdy walka przeciw drugiemu. Walka, która traktuje człowieka jako wroga i nieprzyjaciela – i dąży do jego zniszczenia. Jest to walka o człowieka, o jego prawa, o jego prawdziwy postęp: walka o dojrzalszy kształt życia ludzkiego Jan Paweł II, Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do ludzi morza, Gdynia, 11.06. 1987, [w:] tegoż, Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 470.[9].

Do zapoczątkowanego w encyklice Laborem exercens myślenia nad sensem i godnością ludzkiej pracy (mam tu na myśli refleksję podejmowaną przez człowieka sprawującego urząd biskupa Rzymu, bo jako filozof, duszpasterz nowohuckich robotników i poeta Karol Wojtyła rozważał ów temat dużo wcześniej) Jan Paweł II powrócił w 1982 roku, w trakcie wizyty w siedzibie Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie. W Polsce panował wówczas stan wojenny, „Solidarność” była de facto zdelegalizowana, a jej działacze zamknięci w ośrodkach internowania i więzieniach. Pamiętając o nich, papież upomniał się o prawo ludzi pracy do swobodnego zrzeszania się, zaś główny wątek jego przemówienia poświęcony został konieczności społecznego porozumienia w sytuacji konfliktu.

Aby zbudować świat sprawiedliwości i pokoju – powiedział – solidarność musi obalić podstawy nienawiści, egoizmu i niesprawiedliwości […]. Solidarność, która swój początek i swoją siłę bierze z natury pracy ludzkiej, a więc z prymatu ludzkiej osoby nad rzeczami, będzie umiała tworzyć narzędzie dialogu i współpracy, pozwalające rozwiązywać sprzeczności bez dążenia do zniszczenia przeciwnikaJan Paweł II, Przemówienie w siedzibie Międzynarodowej Organizacji Pracy, Genewa, 15.06.1982, [w:] Przemówienia i homilie Ojca Świętego Jana Pawła II, wybór i oprac. J. Poniewierski, Kraków 2008, s. 248–249.[10].

W papieskim wystąpieniu w genewskiej siedzibie MOP wyraźnie widać, że solidarność – tak jak postrzegał ją Jan Paweł II – ma (a przynajmniej powinna mieć) charakter uniwersalny. Rzecz jasna, Wojtyła pisał o tym już w encyklice Laborem exercens (choć nie zawsze zauważał to ówczesny polski czytelnik), teraz jednak jego słowa zdawały się brzmieć jeszcze mocniej i wyraźniej. Papież apelował bowiem o „solidarność całej ludzkości i wszystkich narodów”, bo – jak zauważył: „Dobro wspólne w skali światowej domaga się nowej solidarności bez granic”Tamże, s. 250.[11].

Ten globalny wymiar solidarności stanie się głównym tematem kolejnej encykliki społecznej Jana Pawła II, opublikowanej w 1987 roku Sollicitudo rei socialis. Solidarność – napisze papież – powinna być odpowiedzią na powszechnie odczuwaną „współzależność między ludźmi i narodami” (SRS nr 38). Czym jest owa postawa moralna i społeczna zajmowana w obliczu niesprawiedliwości?

Nie jest ona tylko nieokreślonym współczuciem czy powierzchownym rozrzewnieniem wobec zła dotykającego wiele osób […]. Przeciwnie, jest to mocna i trwała wola angażowania się na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego, wszyscy bowiem jesteśmy naprawdę odpowiedzialni za wszystkich (SRS nr 38).

To oczywiście wymaga ducha braterstwa i służby, a także „gotowości [do] ewangelicznego »zatracenia siebie« na rzecz drugiego”, zwłaszcza osoby słabszej (SRS nr 38). Dotyczy to również – przez analogię – stosunków międzynarodowych, bo „dobra stworzone są przeznaczone dla wszystkich” (SRS nr 39). „Solidarność – kontynuował papież – pomaga nam dostrzec »drugiego« – osobę, lud czy naród – nie jako narzędzie, które […] można tanim kosztem wykorzystać, a potem, gdy przestaje być użyteczny, odrzucić, ale jako »podobnego nam«, jako »pomoc«, czyniąc go na równi z sobą uczestnikiem »uczty życia«, na którą Bóg zaprasza jednako wszystkich ludzi” (SRS nr 39).

Utopia? Na taką wątpliwość Jan Paweł II odpowiedziałby zapewne słowami wygłoszonymi niegdyś w siedzibie MOP: „Nie, twierdzenie, że można świat […] uczynić światem sprawiedliwości, nie jest utopią!” Jan Paweł II, Przemówienie w siedzibie Międzynarodowej Organizacji Pracy, Genewa, 15.06.1982, [w:] Przemówienia i homilie Ojca Świętego Jana Pawła II, dz. cyt., s. 249.[12]. Podobnie – można by dodać – nie było dlań utopią marzenie o upadku komunizmu. Treści zawarte w tej encyklice Ojciec Święty przypomni raz jeszcze w jubileuszowym roku 2000: „Globalizacja jest dziś zjawiskiem obecnym we wszystkich dziedzinach ludzkiego życia, ale jest też zjawiskiem, którym należy mądrze kierować. Potrzebna jest globalizacja solidarności”Jan Paweł II, Przemówienie do ludzi pracy, Rzym, 1.05.2000, „L’Osservatore Romano” 2000, nr 6 (wyd. pol.).[13].

Jak widać, pojęcie „solidarności” pojawiało się w czasie pontyfikatu polskiego papieża wielokrotnie. Jan Paweł II widział w nim nieodzowny warunek sprawiedliwości społecznej, rozwoju i wyzwolenia ludów, a nawet pokoju (kiedyś napisał wręcz, że „pokój [jest] owocem solidarności” Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, nr 39.[14]). Była to według niego również ogromna szansa dla Polski:

Konieczna jest dziś w Polsce wielka, zbiorowa solidarność umysłów, serc i rąk, solidarność zdolna przezwyciężać podziały i rozbieżności, by konsekwentnie i z poświęceniem można było budować społeczeństwo bardziej sprawiedliwe, wolne i dostatnieJan Paweł II, Przemówienie do uczestników pielgrzymki zorganizowanej przez NSZZ „Solidarność”, Rzym, 11.11.1996, cyt. za: M. Zięba OP, Ale nam się wydarzyło, dz. cyt., s. 148–149. [15].

Kwintesencją papieskiego myślenia na ten temat wydają mi się słowa wypowiedziane w 1999 roku w Sopocie:

Nie ma solidarności bez miłości. Więcej, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, bez tej miłości, która przebacza, choć nie zapomina, która jest wrażliwa na niedolę innych, która nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich; tej miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania Jan Paweł II, Homilia w czasie mszy św., Sopot, 5.06,1999, [w:] tegoż, Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 1019. [16].

Bo solidarność jest przecież, w gruncie rzeczy, obliczem miłości („Miłość bliźniego to znaczy podstawowa międzyludzka solidarność”Jan Paweł II, Apel Jasnogórski. Rozważanie wygłoszone do młodzieży, Częstochowa, 18.06.1983, [w:] tegoż, Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 264. [17]). Takiej, rzeczywiście solidarnej Polski życzył (i pewnie wciąż życzyłby!) sobie Jan Paweł II. Takie zostawił nam przesłanie na czasy, w których go zabraknie: „Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i miłują, błogosławią, a nie złorzeczą. […] Życzę, abyście stali wiernie na straży wielkiej idei, która łączy, a nie dzieli: idei solidarności”Jan Paweł II, Homilia w czasie mszy św., Sopot, 5.06,1999, [w:] tegoż, Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 1019 i 1021.[18].

Nam, obchodzącym dziś stulecie jego urodzin, nie wolno – jeśli nie chcemy narazić się na zarzut faryzeizmu i hipokryzji – o tym zapominać. Pamiętać o tym powinni zwłaszcza katolicy. Bo „solidarność”, tak jak pojmował ją papież Wojtyła, ma również głęboki wymiar religijny; jej pragnienie „zostało wyryte w sercu człowieka przez samego Boga” Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Komunikacji Społecznej, 1988: Komunikacja społeczna w służbie braterstwa i solidarności wśród ludzi i narodów, nr 4, [w:] Orędzia papieskie na Światowe Dni Komunikacji Społecznej, oprac. ks. M. Lis, Częstochowa 2002, s. 161. [19]. Co więcej, postawy tej uczy i wymaga od nas sam Chrystus: „Początkiem wszelkiej solidarności […] [jest] solidarność Boga z człowiekiem […], sięgająca tego, że [Bóg] daje siebie. To jest szczyt tego, co można dać człowiekowi, szczyt obdarowania. Równocześnie szczyt zobowiązania” Jan Paweł II, Słowo do młodzieży zgromadzonej pod siedzibą arcybiskupa, Kraków, 10.06.1987, [w:] tegoż, Pielgrzymki…, dz. cyt., s. 447.[20]. I dalej: ten „akt solidarności, najwyższy, jaki zna ludzkość – śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu za wszystkich – otwiera dla nas, chrześcijan, drogę, którą mamy postępować” Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Pokoju, 1987: Rozwój i solidarność: dwie drogi wiodące do pokoju, nr 10, [w:] tegoż, Świat nie jest zamęt…, Warszawa 2003, s. 146.[21]. „W świetle wiary solidarność zmierza do przekroczenia samej siebie, do nabrania wymiarów specyficznie chrześcijańskich: całkowitej bezinteresowności, przebaczenia i pojednania”Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, nr 40[22].

Pytanie, czy tą właśnie drogą kroczy dziś Polska (w tym również polski Kościół, przy każdej okazji odwołujący się do papieża Wojtyły) ma, w moim przekonaniu, charakter retoryczny. Co tu kryć, potrzebny jest nam głęboki rachunek sumienia. Bez niego – jak słusznie napisał niegdyś o. Maciej Zięba: „solidarność w znacznej mierze pozostanie frazesem używanym głównie do promowania siebie i swojego środowiska oraz do gnębienia ludzi inaczej myślących” M. Zięba OP, Ale nam się wydarzyło, dz. cyt., s. 150. [23].

W trakcie pisania powyższego tekstu szczególnie ważnym punktem odniesienia i źródłem inspiracji były dla mnie książki: ks. Józefa Tischnera (Idąc przez puste Błonia), Zbigniewa Stawrowskiego (Solidarność znaczy więź) i o. Macieja Zięby OP (Ale nam się wydarzyło).

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Janusz Poniewierski, Nauczyciel i uczeń. Jan Paweł II i dziedzictwo „Solidarności”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 67

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...