17.09.2020

Nowy Napis Co Tydzień #067 / Świat Jörga Berniga, czyli słów kilka o tomie „Solilokutor. Wiersze wybrane”

Jörg Bernig nie jest specjalnie znany polskim czytelnikom. Bo tym, którzy nie władają językiem niemieckim może być ewentualnie znany z powieści Niemandszeit z 2002 roku, która w Polsce ukazała się w tłumaczeniu Małgorzaty Słabickiej pod tytułem Ziemia niczyja, bezpański czas w roku 2015. Powieść traktuje o powojennym Kraju Sudeckim, o relacjach niemiecko-czeskich, o nowym i starym życiu. Proszę zauważyć, że powieść dotyczy spraw niemiecko-czeskich… Bernig jest na pewno znany w kręgach „wrocławskich”: w 2016 roku w „Odrze” ukazał się fragment jego powieści pod tytułem Anders oraz wywiad, jaki przeprowadził z nim Wojciech Browarny. W 2019 roku „Odra” opublikowała w numerze 4 wiersze Berniga w tłumaczeniu Ewy Szymani: Raz jeszcze z moimi martwymi przyjaciółmi, Uspokojenie, Listy na skrawkach papieru. W Niemczech opublikował w sumie cztery powieści: Dahinter die Stille (A za tym cisza, 1999), Niemandszeit (2002, pol. Ziemia niczyja, bezpański czas. Opowieść sudecka, 2015), Weder Ebbe noch Flut (Ani przypływ, ani odpływ, 2007), Anders (Anders, 2014), tom opowiadań i liczne tomiki poezji, między innymi Winterkinder (Dzieci zimy, 1998), billett zu den göttern (bilet do bogów, 2002), wüten gegen die stunden (wściekły odpór godzinom, 2009), in untergegangenen reichen (w upadłych królestwach, 2017), reise reise (podróż podróż, 2018). W 2020 roku w wydawnictwie „Arcana“ ukazał się tom pod tytułem Solilokutor. Wiersze wybrane w tłumaczeniu Ewy Szymani, Wojciecha Kunickiego, Justyny Helm, Eweliny Grześkowiak i Natalii ŻarskiejKolejność nazwisk zgodna z kolejnością na stronie tytułowej.[1].

Wiersze wybrane są same w sobie przeglądem twórczości Berniga-poety i dają polskiemu czytelnikowi możliwość zapoznania się z jego lirycznym dorobkiem. Zatem już sam pomysł tłumaczy z Wrocławia wzięcia na warsztat translatorski trudnej, dość hermetycznej i intelektualnie wymagającej poezji Berniga należy potraktować z wdzięcznością i pokorą, gdyż dzieło wyszło spore – 57 wierszy o wielkim walorze artystycznym, z esejem na końcu tomu autorstwa Wojciecha Kunickiego o Jörgu Bernigu i jego twórczości, przede wszystkim poetyckiej, ale autor eseju pisze też o twórczości prozatorskiej oraz eseistycznej Berniga. Wiersze pochodzą z trzech tomów wüten gegen die stunden, in untergegangenen reichen oraz reise reise i obejmują lata 2009–2018. A tytuł całego tomu Solilokutor jest równocześnie tytułem wiersza na stronie 14 i trafnie zapowiada tematykę i nastroje w tej poezji. Jak podpowiada wyjaśnienie zamieszczone pod wierszem, solilokutor to solista śpiewający w pasji partie solowe. Poeta jest solistą w pasji, czyli w męce Pańskiej, czyli w świecie, który jest trudnym miejscem do życia. Pobrzmiewa tu tragizm ludzkiej egzystencji, mijającego czasu i samotność człowieka wobec wielkości świata. Kunicki zauważa w eseju, że wiersze Berniga są dziełem głęboko ludzkimW. Kunicki, O Jörgu Bernigu [w:] J. Bernig, Solilokutor. Wiersze wybrane, Kraków 2020, s. 85.[2]. I tak jest rzeczywiście.

Smutek to dominujące uczucie w wierszach Berniga. Czy to w nadziei na śnieg, gdzie „ja” liryczne pokazuje pustkę egzystencji: listopad, dziecko idące ulicami „z niczym poza nadzieją na śnieg”. Wszystko jest smutkiem. Nawet gdy poeta pisze o sobie, o swym pochodzeniu i swojej tradycji – w wierszu co? i kogo? – to nie jest wolny od melancholijnego dramatyzmu przemijającego czasu:

pochodzę z karkonoszy
równin panonii i czeskich lasów
rzecznych światów i adriatyckich miasteczek
gdy śnię
stoję na mostach augusta karola elżbietyJ. Bernig, Solilokutor. Wiersze wybrane, Kraków 2020, s. 52.[3]

i pyta „ale co nawołują? co nawołują? i kogo?”. Te rzeczy stłoczone w poecie, wspomnienia, bagaż emocji, to, co każdy z nas ma w sobie, myśli, swoiste wewnętrzne uniwersum, to się rozpycha, płynie w krwioobiegu. I te dramatyczne pytania kończące wiersz, które świadczą o niewiedzy, niemocy, zagubieniu.

U Berniga wszystko płynie. W poprzednim wierszu płyną rzeczy unoszone prądem, w nadziei na śnieg płynie deszcz i „w każdej następnej fali tkwi umieranie”Tamże, s. 21.[4]. W *** [ponad naszymi wspaniałościami] płynie rzeka, która „o naszych godzinach nic nie wie o naszych miarach bo płynie / płynie i płynie idzie swoimi drogami”Tamże, s. 62–63.[5]. Wobec potęgi Natury człowiek jest bezradny, ale jest, tworzy, buduje… Gdy przyjdzie, a akurat ten wiersz powstał „na okoliczność powodzi Łaby w czerwcu 2013”. W wierszu koniec też jest rzeka, która „wypełzła na wierzch” i „oniemiała popłynęła dalej”Tamże, s. 61.[6]. Dla poety świat ma swój porządek, w którym człowiek rzadko bywa konstruktywny, bo chce zaprowadzać swoje własne prawa. Tak, ludzkie prawa, gdzie jednak świat istniał, zanim człowiek się pojawił, gdzie już istniały prawa naturalne, a pojawienie się człowieka ten porządek nadwyrężyło. Dlatego rzeka „oniemiała”. A w wierszu elegia

zjawia się dzień
słońce patrzy na swoje królestwo
nas nie dostrzega
nas ignoruje zbyt licznych
pojmanych w działaniu bez celu
awanturnikówTamże, s. 74.[7].

Czytając poezję Berniga, widzimy świat i człowieka w tym świecie. Mimo smutku, mimo egzystencjalnych niepokojów, jakimi emanują jego wiersze, widać, że poeta ma świat „poukładany”, zawieszony w przestrzeni tradycji i wyraźnego podziału na porządek boski i ludzki, przy czym porządek boski nie musi być tożsamy z religijnym postrzeganiem i przeżywaniem świata. To porządek, który jest zapisany od zawsze i właściwie nie podlega dyskusji. Tylko człowiek zmienił świat. W [Nasze zagłady] czytamy: „może kiedyś trawa pozarasta to wszystko a potem / wrócą lasy takie jak przed wiekami”Tamże, s. 56.[8]. Rzeka jako metafora upływającego czasu jest równocześnie strażniczką tego czasu, tej zmienności, która zachodzi sama, bądź ludzie ją powodują. Rzeka „zawsze odchodzi nigdy nie zostaje”Tamże, s. 13.[9], ale jest wierna, zmienia swoje koryto, czasem zabiera ludziom domostwa, ale jest. Czasem wypełza „z głębi przeszłości z jej prastarej wody”Tamże, s. 61.[10] i przypomina o sobie.

Poezja Berniga to także odniesienie do rzeczywistości, do tej, która poetę otacza, czyli miejsca, choćby pochodzenie, Łaba, o której w wielu miejscach pisze. Sam urodził się w Wurzen, w Saksonii, mieszka w Radebeul pod Dreznem, studiował w NRD, w Lipsku, uczestniczył też w wydarzeniach roku 1989, kiedy to przez NRD przetaczały się demonstracje, a obywatele wschodnich Niemiec na ulicy żądali zmian. W bardzo lirycznej formie wspomina poeta te wydarzenia w wierszu pod tytułem kwiat anioł statekTamże, s. 7.[11] adresowanym dla Kristin, żony artysty. W melancholijnie piękny, sielankowy wręcz obraz rodziny w kwiatach i z dziećmi w zabawie wpisane jest wspomnienie demonstracji w Lipsku, która wyruszyła w dniu 9 października 1989 roku. To data jeszcze sprzed przełomu, jeszcze Erich Honecker był przy władzy. I stąd mrożąca obawa we wspomnieniu, że mogą strzelać. Ale też nie chodzi o samo wspomnienie. Historia się dzieje, i tak jak w przypadku boskiego porządku świata, tak i Historia wymaga szacunku. Zwłaszcza taka Historia, którą pielęgnować powinni wszyscy, bo do niej przynależą. To też element uporządkowania i porządkowania świata. Równocześnie pokazuje przywiązanie poety do miejsc pochodzenia, do dziejów, które są za nami, i z których można czuć dumę. O wartości niemieckiego przełomu 1989 roku i jego miejscu w świadomości ludzi, o tym, że dwudziestopięcioletni Bernig uczestniczył w tych wydarzeniach, świadczą słowa podmiotu lirycznego:

a my powiemy znamy Goethego
i byliśmy przy tym fotografia
pośrodku placu patrzcie tam to jest złotożółć kwiatu
którym wówczas już była wasza matkaTamże, s. 8.[12].

Nawiązując do poprzedniego akapitu, należy zwrócić jeszcze uwagę na swoiste, bardzo subtelne wyznanie miłości do kobiety przez porównanie jej do kwiatu dalii. Niewiele jest w tym wyborze wierszy tak subtelnych porównań i odniesień do miłości. Jest jeszcze utwór telefon, w którym monolog prowadzi kobieta, mówiąc mężczyźnie o dzieciach i o tym, że czuwa. Intymność sytuacji oddana jest zwykłym stwierdzeniem „nie martw się tam na drugim końcu”Tamże, s. 11.[13]. Może też liryka kojarzona z poezją miłosną jest zwykłym nadużyciem? Ależ owszem… Liryka miłosna jest liryką miłosną. Liryka ma dużo więcej możliwości. Jörg Bernig to wie. Antoni Libera pisał w 2003 roku w przedmowie do tomu wierszy niemieckiego poety Friedricha Hölderlina (1770–1843), który zresztą sam tłumaczył i wydał w Znaku:

Poezję Hölderlina określa się często jako ‘ciemną’, ‘zawiłą’, a nawet ‘mętną’. Rzeczywiście, bywa ona niełatwa do zrozumienia, i to na różnych poziomach. Trudności wywodzą się z kilku źródeł. Przede wszystkim skomplikowana jest sama problematyka poruszana przez Hölderlina – problematyka par excellance – filozoficzna, religijna, mitologiczna. Poetę interesują sprawy zasadnicze, ostateczne o najdonioślejszym znaczeniu, takie na przykład jak: miejsce i rola człowieka w Naturze, pochodzenie i przeznaczenie mowy, sens stworzenia i ludzkich dziejów, obecność w świecie pierwiastka boskiego i sposób jego ujawniania się, możliwość i warunki komunikacji między bytem śmiertelnym a wiecznymF. Hölderlin, Co się ostaje ustanawiają poeci, wybór i tłum. Antonii Libera, Kraków 2003, s. 10.[14].

Te słowa to właściwie także kwintesencja poezji Berniga. Sam Bernig jest też przecież laureatem nagrody im. Friedricha Hölderlina miasta Bad Homburg z 2000 roku, a nagroda przyznawana jest za wyjątkowe osiągnięcie literackie i honoruje nie tylko nagrodzonego artystę, ale przypomina też o wielkości autora Hyperiona. Przywołana wyżej fraza Libery ilustruje pokrewieństwo poezji obydwu twórców. Ruch, płynięcie, przemijanie, rzeka i tak dalej to stałe elementy zarówno w poezji Berniga, jak i Hölderlina, u którego z kolei znajdziemy na przykład wiersze o Renie, Menie, Neckarze i ich wpływie na poetę. Choćby jeden tylko przykład: wiersz pod tytułem Men z 1800 roku i taka strofa:

Szczęśliwy Menie, jak spokojnie płyniesz!
Od rana do wieczora, niczym gwiazdy,
Podążasz w stronę Renu, swego brata,
By z nim radośnie wpaść do oceanuTamże, s. 95.[15]
.

I jeszcze jeden, który dowodzi pokrewieństwa poetyckich dusz. Hölderlin w wierszu U źródeł Dunaju (znowu rzeka!) pisze o ludziach jako sierotach błąkających się i pozbawionych opieki. Czyż u Berniga nie ma tej atmosfery opuszczenia i zagubienia? Bogowie Hölderlina zostawili ludzi samych sobie. To samo zagubienie wyczytać można z omawianego tomu. Bernig pozostaje w tradycji Hölderlina, w tradycji poezji zaangażowanej filozoficznie, w tradycji zaangażowania w sprawy człowieka, jego miejsca na ziemi, jego usytuowania w uniwersum. Cóż, zdaje się Bernig nieodrodnym synem Hölderlina. Poeta nie akcentuje aż tak bardzo tego elementu religijnego, ale Hölderlin też nie definiuje się religijnie, chrześcijańsko. W poezji Berniga mamy do czynienia z Absolutem, który jest tu i teraz. I zawsze był. A cała reszta to płynięcie, przenikanie, ruch…

Nie sposób nie wspomnieć o tłumaczach poezji Berniga. Jako tłumacz napiszę: to trudna poezja. Poezja, która nie zna interpunkcji i dzięki temu rozszerza pole interpretacji. Interpunkcja ogranicza rozumienie, ogranicza przestrzeń wyobraźni. Zastosowanie interpunkcji porządkuje też poetycki dyskurs. W tym przypadku tego nie ma. Poezja Berniga to poezja wieloznaczna i w tłumaczeniu bardzo trudna, właśnie dlatego, żeby zachować te wieloznaczności, żeby nie wskazywać, nie podpowiadać czytelnikowi rozwiązań czy interpretacji. Spotkanie z poezją, spotkanie z literaturą jest spotkaniem nie tylko z „ja” lirycznym, ale ze światem innym, do którego czytelnik musi znaleźć sobie klucz, czasem wytrych, żeby wejść. W przypadku Berniga i jego wierszy wybranych udało się to tłumaczom dokonać w sposób – wręcz nazwę to – perfekcyjny. Czytałem wiersze, przygotowując się do tego tekstu, w języku niemieckim. I chylę czoła, że tłumaczom udało się oddać Berniga w języku polskim ze wszystkimi zawiłościami i wielointerpretacjami. Dla zrozumienia całości mamy tekst-esej – powtarzam się – autorstwa Wojciecha Kunickiego, profesora literaturoznawstwa, germanisty z Uniwersytetu Wrocławskiego. Esej porządkuje, tłumaczy, przybliża twórczość Jörga Berniga i jest ważną składową tomu wierszy wybranych. Jeszcze raz jednak muszę zaakcentować kunszt translatorski. Antoni Libera pisze o wersyfikacji u Hölderlina jako podstawowej kwestii do rozważenia przez tłumacza. W przypadku Berniga nie jest problemem wersyfikacja, gdyż wers poety Berniga jest nowoczesny, nieznający porządku, ale mimo to dość porządkujący myśl. I zrozumienie tej poezji wraz z uchwyceniem jej niuansów i oddaniem jej w obcym – tu: polskim – języku jest sztuką wielką. I czytając Berniga po niemiecku, tom reise reise, myślałem o „wyprawie”. Jednak „podróż” jest lepszym rozwiązaniem, bo pozwala na inne językowe ekskursje. Podróżnik to ktoś, kto wybiera się na wyprawy, w podróż, w świat. I chodzi tu o ten świat realny, ale też całkiem nierealny, zdecydowanie poetycki. Jeszcze raz podkreślam: chylę czoła wobec kunsztu translatorskiego, znajomości liryki i znajomości Berniga, ale też i innych znajomości, ponieważ świat tego poety jest hermetyczny i wymaga doskonałej orientacji w świecie kultury antycznej i współczesnej, wysokiej i niskiej, niemieckiej i światowej. Dlatego zwracam uwagę ponownie na tytuł tomu: Solilokutor. Nie dość, że określenie znane w zasadzie znawcom, to jeszcze takie, które samo w sobie nadaje ton i wskazuje na wątek dominujący w twórczości Jörga Berniga. Świat Berniga jest światem istniejącym od zawsze, uporządkowanym przez Naturę i zawierającym jakiś boski pierwiastek, a miejsce człowieka w nim to zagadka. Przy czym człowiek sam jest temu winien. Wybór i dobór wierszy, ale też ich spolszczenie, są dowodem wielkiego artyzmu. Spolszczenie brzmi ostro, nieładnie, pospolicie, ale właśnie – moim zdaniem – o spolszczenie chodziło, czyli o oddanie poezji Berniga w innym języku, w języku polskim. I czyta się tę poezję w nim dobrze. I rozumie się ją dobrze. To, co jest obecne w niemczyźnie, jest też obecne w polszczyźnie.

Warto czytać, warto…

J. Bernig, Solilokutor. Wiersze wybrane, Arcana, Kraków 2020.

Okładka książki "Solilokutor"

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Grzegorz Jaśkiewicz, Świat Jörga Berniga, czyli słów kilka o tomie „Solilokutor. Wiersze wybrane”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 67

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...