04.02.2021

Nowy Napis Co Tydzień #086 / „Chcę na prezydentkę czarną kobietę”

Cytat pochodzi z wiersza Z. Leonard „I Want a President” (1992), zamieszczonego w całości w książce „Odmieńcza rewolucja” w przekładzie jej autorki (s. 12–13).

I. Gniew odmieńców

Joanna Krakowska w książce Odmieńcza rewolucja. Performans na cudzej ziemi opisuje świat anarchistyczny, antytotalitarny i radykalnie odmienny od tego, w którym mieszkamy, albo raczej – pulsujący pod jego powierzchnią. Kontr-realność estetyczno-politycznego przewrotu spod znaku brokatu jako pyłku oporu, drażniącego kompulsywnie (hetero)normatywne oko patriarchalnej władzy. Rzeczywistość feministyczno-queerowej rewolty dokonanej przez bohaterki oraz bohaterów tej publikacji – a przez hegemona niejako zawieszonej, wypartej czy obsesyjnie odwoływanej, bo zaburzającej działanie mechanizmów, które warunkują trwanie konserwatywnych systemów wiedzy i władzy – reprodukuje zafiksowane na punkcie obrony mieszczańskiej moralności podziały na widzialne i niewidzialne, normę i dewiację. 

Zamieszki pod gejowskim klubem Stonewall; bałwochwalcze ołtarze w nowojorskich klubach i offowych teatrach, z których wyrosła kultura queer; działalność koalicji ACT UP; żenujące performanse ultraprawicowych polityków oraz absurdalnie idiotyczne, a przez to porażające, występy odmieńczych solistek i solistek w dragu; Biały Dom jako arena błazeńska; poezja, która staje się narzędziem walki; wiersz będący przestrzenią emancypacji oraz ciało manifestujące swoje niedopasowanie do tego, w co pragnie je wtłoczyć homogeniczny system kontroli i wypinające pośladki w stronę politycznej poprawności; nienormatywne pragnienia, fantazje i polityki przekraczające granice tego, co możliwe do pomyślenia, wyobrażania czy zatańczenia oraz kpiące z kulturowo usankcjonowanych modeli bycia w świecie i tego świata stwarzania; siła słabych; ryzyko jako strategia przetrwania; chore sztuki, które odzwierciedlają chorą rzeczywistość. 

Joanna Krakowska w książce Odmieńcza rewolucjaJ. Krakowska, „Odmieńcza rewolucja. Performans na cudzej ziemi”, Kraków – Warszawa 2020.[1] sprawnie przeplata ze sobą te wszystkie wątki, wędrując z Nowego Jorku do Polski; z lat 70., 80. i 90. XX wieku, przemieszczając się do współczesności. W ten sposób opowieść o losach rewolucyjnych scen, choć w oficjalnej historii teatru wciąż marginalizowanych, sprzymierza się z narracją o wielkich ruchach społecznych na rzecz równouprawnienia, raz jeszcze poświadczając o politycznej sile niewygodnej odmieńczości, która wirusując pole sztuki, boleśnie infekuje organy patriarchalnej władzy. Tytułowy „performans na cudzej ziemi” to „metafora odmieńczej inwazji w przestrzeń publiczną”Tamże, s. 5.[2], dlatego też publikację wicenaczelnej „Dialogu” proponuję czytać przede wszystkim jako wywrotowy podręcznik obywatelskiego nieposłuszeństwa.  

II. Strike a pose 

Subwersywne obrazy, jakie maluje autorka, wprowadzając na scenę swoje kolejne postaci obscenicznych gejów i lesbijek, radykalnych feministek, barwnych drag królów i królowych oraz ich sojuszniczek i sojuszników – czytelniczce, która rzeczywistość nowojorskiego undergroundu ostatnich dekad XX wieku wyobraża sobie przede wszystkim poprzez znany serial Pose (2018), mogą wydać się tyleż znajome, co odmieńcze. O ile bowiem w swoją drogą przepięknej opowieści o transgenderowym podziemiu – jego matkach, córkach oraz ich strategiach przetrwania i afirmacji różnicy – dominuje oswojona, trwale wpisana w popkulturową wrażliwość, narracja melodramatyczna, o tyle Krakowska zagląda tam, gdzie pop-język się poniekąd załamuje, przygnieciony hiperrealnością odmieńczego gniewu. Do podejrzanych i obskurnych (kontr)przestrzeni, pielęgnowanych z jednej strony przez radykalną wzajemną troskę, z drugiej – przez poczucie polityczno-tożsamościowej krzywdy (będące też źródłem queerowych performansów, realizowanych często w brutalistyczno-pornograficznej estetyce obsceniczności) stającej się idiomem odrzuconych przez hetero-scenę po(d)miotów.

Wspominam tutaj o produkcji Pose, idąc za tropem samej Krakowskiej, która przywołuje ją w swojej książce, ale także dlatego, że wydaje mi się ona bezpiecznym, bo nieodzierającym swoich bohaterek z nieredukowalnej różnicy, ale też nie stricte konfrontacyjnym pomostem między przyjemnymi – komercjalnymi – narracjami o doświadczeniu queer a radykalnością jego (ob)scenicznych ucieleśnień. Między skolonizowanymi przez mainstream obrazami subwersywnych form alternatywnego bycia w świecie, wydartymi z kontrkultury i podsycającymi pęczniejące samozadowolenie wielkomiejskiego – wspaniałomyślnie tolerancyjnego – ego a nieoswajalnością odmieńczego performansu, jawnie oraz ostentacyjnie zrywającego z konwencjonalnymi modelami tworzenia opowieści czy konstruowania zbiorowej wyobraźni. Napięcie między tymi dwoma porządkami jest w wielu miejscach książki Krakowskiej szeroko komentowane. 

Kultura popularna przyswaja odmieńczość na różne sposoby – to część procesu określanego mianem „middle-class mainstreaming”, czyli dostosowywania kontrowersyjnych treści do układu pokarmowego klasy średniej”Tamże, s. 88.[3].

[…] wielu z tych, którzy zarówno u progu lat siedemdziesiątych, jak i w kolejnych dekadach przebili się z undergroundu na sceny dużych teatrów, zyskując popularność, rozgłos i pieniądze, miało świadomość, że sukces i finansowa gratyfikacja pociągają za sobą artystyczny kompromis i rodzą samozadowolenieTamże, s. 89.[4]

Analiza niebezpiecznych związków odmieńczości z mainstreamem prowadzi autorkę do złożonej refleksji na temat jednego z największych – i chyba nierozstrzygalnych – dylematów wpisanych w kulturę queer oraz jej emancypacyjne ambicje: 

Instalowanie odmieńców w mainstreamie niesie za sobą jakieś wymierne pożytki i służy pewnie na dłuższą metę zmianie społecznych nastawień, ale też dokonuje się za sprawą konstruowania fałszywych odmieńczych tożsamościTamże, s. 348.[5]

III. AIDS jako choroba, nie metafora

Obecność tego, co queerowe w narracjach i obrazach głównego nurtu, często okazuje się w istocie świadectwem pozornej, iluzorycznej emancypacji oraz – raczej niekoniecznie – świadomej zgody na wytrącenie z odmieńczych, zarówno społecznych, jak i teatralnych, choreografii ich wywrotowego potencjału, należy do szerokiego wachlarza problemów bez łatwych rozstrzygnięć, który w swojej książce rozpościera Krakowska, czego przykładem może być przechwycenie strategii voguingu przez Madonnę. W Odmieńczej rewolucji pojawiają się więc wątki – by wymienić tylko niektóre – bezpośredniej i retorycznej przemocy wpisanej w postulaty poetek-wojowniczek, wewnętrznych napięć w środowisku LGBTQ (uprzywilejowanie perspektywy, najczęściej białego, geja jako paradoksalna forma podtrzymywania patriarchalnego status quo) czy klasowych, a przede wszystkim rasowych wykluczeń, piszących ciemną wersję herstorii feminizmu. Pęknięcia w strukturach nieheteronormatywnego podziemia widać też w tych fragmentach opowieści polskiej badaczki, w których mowa o antagonizmach w podejściach jego reprezentantek i reprezentantów do poetyki abiektu czy estetyki pornoszyku, a także w recepcji kultowych dla tamtego czasu tekstów dramaturgicznych. 

książce pobrzmiewają między innymi echa dzieł Tony’ego Kushnera (Anioły w Ameryce) oraz Larry’ego Kramera (Normalne serce), które autorka obszernie omawia, opowiadając przy ich pomocy historię ultrakonserwatywnej, reaganowskiej Ameryki, uparcie i cynicznie wymazującej ze swojej turbokapitalistycznej świadomości szalejącą epidemię AIDS. 

Tak jak w kolorowy świat ball culture – czyli kultury balowej, pielęgnowanej w latach 80. XX wieku przez nieheteronormatywne, afroamerykańskie oraz latynoskie społeczności nowojorskiego undergroundu, o którym opowiada Pose – wdarł się wirus HIV i zebrał swoje krwawe żniwo, tak mieniąca się brokatem, żywa i wielobarwna narracja Krakowskiej również wydaje się dogłębnie zainfekowana śmiercią. Nie przypadkiem, jak sądzę, autorka umieszcza jednocześnie poruszający i ze wszech miar oburzający rozdział AIDS. Koalicja nieumarłych w samym środku publikacji, sprawiając, że niejako wirusuje on zarówno biografie osób, które już się na jej kartach pojawiły, jak i tych, które dopiero się zjawią. 

O epidemii autorka pisze jakby „kompilacyjnie”, to znaczy zestawiając świadectwa chorych oraz ich bliskich z demaskatorską analizą strategii i narracji władzy, pobudzających społeczną wyobraźnię do fantazjowania o homoseksualnych gettach dla zarażonych czy obowiązkowych tatuażach-piętnach. Łącząc narracje biograficzne z dyskursami medialnymi, Krakowska tka polifoniczną opowieść o fizycznym i społecznym – zarazem marginalizowanym oraz napiętnowanym – doświadczeniu seropozytywności, malując konserwatywną Amerykę jako wrzący tygiel rasizmu, homofobii, a także strachu przed HIV. Amerykę, w której rośnie imperium Donalda Trumpa, i w której ekonomiczne wykluczenie gejów przekłada się na ich wykluczenie z prawa do życia.

IV. Obalić rząd, zniszczyć płeć męską

Krakowska – tak jak twórczynie i twórcy Pose, którzy rozładowują przemoc kampowym humorem – przeplata śmieszne ze strasznym, zdecydowanie silniej akcentując jednak potęgę horroru. Wyraża się to również w jej ostrym języku, współgrającym zresztą z obszernie cytowanymi manifestami, wierszami i postulatami bohaterek oraz bohaterów książki: 

zawsze umieszczam
pizdę kochanki
na grzbiecie
fali
jak flagę
której mogę
ślubować
wierność.
To jest mój
kraj. Tutaj
kiedy jesteśmy same
publicznieE. Myles, „I Always Put My Pussy” [w:] tejże, „I Must Be Living Twice”, Ecco 2015, cyt. za: tamże, s. 29. [6].

Obsceniczny język – tak jak nagie ciało, które w niekiedy rozerotyzowanych, a czasem (auto)agresywnych gestach, manifestuje swoją polityczność – staje się narzędziem oporu wobec normatywnych narracji, ujarzmiających odmieńców oraz zawłaszczających pole ich opowieści. Brzydkie słowa są tak samo niewygodne jak ciała odmieńcze, rozebrane – bądź przeciwnie – kampowo przystrojone, przaśne, papuzie, przegięte w swoim blichtrowym blasku. „I look too good not to be seen” – mówi królowa-matka Elektra Abundance (Dominique Jackson) z Pose, co powtórzyć mogłyby drag queensz czule i uważnie opisywanych przez Krakowską scen off-off-Broadwayu. „We are too mad not to be heard” – rzekłyby zaś lesbijskie poetki-aktywistki praktykujące w swoich wierszach oraz działaniach radykalny feminizm. Autorka Odmieńczej rewolucji pisze o nich mięsiście, we wszystkich odcieniach kolorów buntu oraz goryczy, pokazując, jak performatywne i literackie ujawnienia nieheteronormatywnych, queerowych doświadczeń czy pragnień rozsadzają społeczne ramy. 

Chociaż w książce najwięcej mówi o się nowojorskiej kontrkulturze ostatnich trzech dekad XX wieku, to nie brakuje w niej także odniesień do bieżących wydarzeń, które w narrację wplatane są mniej lub bardziej bezpośrednio. Mamy tu więc z jednej strony opowieści o współczesnych aktywistkach, z drugiej – o działaniach ich poprzedniczek, których gniew wciąż nie został zagospodarowany, i których postulaty wracają dzisiaj nie tyle do teatrów czy galerii, ile na ulice – także polskich – miast, praktykujących siostrzeństwo oraz tańczących swoje choreografie oporu. 

Przywoływane przez Krakowską teksty Valerie Solanas, Eileen Myles, June Jordan (której wiersz  Poem About My Rights badaczka określa „miejscem wkurwu”Tamże, s. 146–147.[7]) czy założycielek organizacji Lesbian Avengers, wybrzmiewają w tym kontekście ze zdwojoną siłą. W wizjach skierowania męskiego podmiotu na przymusowe wakacje, utopijnych dla kobiet, a dystopijnych dla strażników patriarchatu, wyraża się wszak to, co w Polsce zostało rozpisane na setki tysięcy kartonowych transparentów. Wszystkim chodzi bowiem o:

[…] przekształcenie polityki i kultury – zburzenie fallocentrycznego porządku opartego na przemocy, niesprawiedliwości i wstydzie oraz ustanowienie waginalnej wspólnoty odwołującej się do troski, współodczuwania i przyjemnościTamże, s. 29.[8]

Znajomo brzmią też sceny z heroicznych bojów amerykańskiej prawicy o zaprzestanie finansowania z publicznych pieniędzy niemoralnej i obrazoburczej sztuki, w której odmieńcy przypominają o swojej perspektywie, zagrażającej homogenicznemu dobru narodu. Rozdziały dedykowane historycznym formom obywatelskiego nieposłuszeństwa czyta się niekiedy jak reportaże z kobiecego czy queerowego „tu i teraz”. Należy jednak podkreślić, że Krakowska jest dość powściągliwa w dokonywaniu aktualizacji swoich opowieści. W ich dramaturgicznym centrum pozostawia zawsze artystki oraz artystów, których dzieje relacjonuje.  

V. Oskarżam Grotowskiego

Zgodnie z zapowiedzią poczynioną we wstępie, autorka Odmieńczej rewolucji niekiedy opuszcza Amerykę i wraca na kartach swojej książki do Polski, przy czym czyni to niejako na marginesie, nienamolnie manifestując pokrewieństwa oddzielonych oceanem konserwatyzmów. Niemniej w rozdziale Queer, kamp i miejska sztuka ludowa wątek polski okazuje się szczególnie istotny, bowiem występuje w nim – złowieszcza skądinąd – postać Jerzego Grotowskiego. Założyciel Teatru Laboratorium, uznany za mistrza scenicznej alternatywy przez mainstreamową krytykę teatralną, której reprezentantem jest – dobrze znany polskiej teatrologii – Richard Schechner, w queerowym kontrdyskursie jawi się apologetą elitarnego ezoteryzmu. W tym drugim ujęciu dzieło polskiego reżysera staje się tworem snobistycznym oraz hermetycznym, służącym przede wszystkim autocelebracji i niemającym nic wspólnego z awangardowymi praktykami oporu wobec kultury burżuazyjnej oraz jej światoodczucia. Wymazanie z oficjalnej historii teatru scen spod znaku Caffe Cino nie wynika jednak wyłącznie – jak tłumaczy Krakowska, powołując się na Bottomsa: 

[…] z uprzywilejowania metod i tradycji Grotowskiego w amerykańskim dyskursie teatralnym i akademickim, lecz także […] z uznania czystej i ascetycznej koncepcji „teatru ubogiego” za idealne antidotum na „ciotowską dekadencję” w amerykańskim teatrzeTamże, s. 29.[9]

W tym kontekście Odmieńcza rewolucja staje się ważnym głosem w procesie przepisywania oficjalnych dyskursów pod kątem fundujących je przemilczeń. Krakowska, patrząc i czytając z ukosa, queeruje normatywną opowieść o dziejach scenicznej oraz literackiej alternatywy, rozbudzając marzenie, by historię polskiej teatralnej awangardy także napisać (lub wymyślić!) na nowo, odkrywając to, co schowane za obszernymi tomami o Kantorze, Grotowskim czy Stanisławskim. 

 

J. Krakowska, Odmieńcza rewolucja. Performans na cudzej ziemi, Wydawnictwo Karakter i Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kraków – Warszawa 2020. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Alicja Müller, „Chcę na prezydentkę czarną kobietę”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 86

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...