24.04.2020

„Do kraju tego…”

Tekst pochodzi ze zbioru Notatki do całości.

Emigracja po 13 grudnia 1981 roku nie zawsze była zamierzona. Polacy pozostawali na obczyźnie, zaskoczeni stanem wojennym. Decydowali się na życie poza krajem, aby działać, tworzyć kulturę opozycyjną. Mieli status emigrantów politycznych. Byli i tacy, dla których stan wojenny był ostatecznym pretekstem do osiedlania się na Zachodzie. Większość społeczeństwa polskiego za moralny obowiązek uważała jednak konieczność pozostania w kraju wbrew wszystkiemu.

Emigracja jest sytuacją wymuszoną, nienaturalną – jest piekłem. To Polska była ważniejszym miejscem, jeśli chodzi o pracę u podstaw. Zwłaszcza że lata osiemdziesiąte to czas, kiedy można było walczyć. Mam na myśli możliwości wydawnicze, możność rozpowszechniania wolnego słowa. Właśnie po 1980 roku więcej ludzi chciało go słuchać. Polacy poczuli silną potrzebę wolności.

Nie znaczy to, że decyzję o emigracji trzeba zawsze potępiać. Mitem jest emigracja z przypadku. Człowiek, zanim podejmie decyzję, musi dowiedzieć się, czy jest na tyle silny, aby przyjąć na siebie brzemię bycia emigrantem. Ci, którzy mają organiczne i emocjonalne związki z krajem, nie nadają się na emigrantów.

Można wreszcie zapytać: czy w ogóle istnieje coś takiego jak emigracja?

Jeśli uznać, że jest nią zmiana miejsca życia, to na pewno nie. To tylko przeprowadzka do Paryża, Londynu… taka sama jak do Tczewa czy innej miejscowości. Za właściwą emigrację należy uważać wybór obszaru, na którym człowiek może działać zgodnie ze swoimi poglądami i przekonaniami politycznymi. Wtedy nie ma przedziału między racją prywatną a racją ogółu (narodu, społeczeństwa).

Wielki mit emigracji ustaliła tradycja romantyzmu. Przed XIX wiekiem jednostki, owszem, opuszczały kraj i chowały się pod skrzydła obcych dworów (na przykład Radziejowski, bracia Opalińscy, Zebrzydowski). To byli wygnańcy, którzy wyjeżdżali z przyczyn zupełnie prywatnych, nie liczyli się z interesami ogółu. A emigracja zarobkowa w XIX stuleciu? Była wyborem między życiem a śmiercią. A emigracja zarobkowa ostatniego dziesięciolecia?

Świat realnego socjalizmu był monotonny i nudny. Większość osób wybrała życie na obczyźnie z powodów quasi-estetycznych. Pragnęli mieszkać pośród cywilizacji wielopostaciowej, otwierającej różne formy życiowej aktywności. Mieli dosyć kultury (?), nudy i fałszu. Społeczność, która z nią walczyła, sprowadziła z kolei kulturę do modelu opozycyjno-martyrologicznego. Jak długo można dłubać w szczerbie zębów, wybitych za wolność? Tak dzieje się w dramatach Sławomira Mrożka.

Obecnie trwa dyskusja, czy polska kultura ma być tyrtejska, martyrologiczna, czy całkiem inna – otwarta i różnorodna. Kładzie się na nas wciąż cień największej kultury polskiej, romantyzmu – kultury klęski! Trzeba zrzucić płaszcz Konrada.

Każde pokolenie z czegoś się wyzwala. Teraz powinniśmy wyzwolić się z etosu kombatanctwa. Młodych nie obchodzi skok przez płot Lecha Wałęsy. Co dziś znaczą decyzje o wyjeździe na stałe z Polski?

Pozostanie w Niemczech, Francji, USA staje się czymś normalnym. Po prostu: są możliwości swobodnego poruszania się po świecie. Emigracja jako zjawisko w sensie tradycyjnym przechodzi do lamusa historii, podlega samolikwidacji.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, „Do kraju tego…”, Czytelnia, nowynapis.eu, 2020

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...