24.04.2020

Komercyjność i niekomercyjność

Tekst pochodzi ze zbioru Notatki do całości.

Niebezpieczny jest typ wartościowania literatury oparty na powszechności odbioru. Niepotrzebna byłaby wtedy krytyka literacka, wystarczyłby tylko system informacji o książkach. Gdyby postępować wyłącznie podług prawideł komercji – do której pobudzają względy handlowe – zniszczyłoby się autentyczne źródła sztuki, dzięki którym dokonuje się jej rozwój.

Komercyjność i niekomercyjność w zakresie literatury, jako znoszące się właściwości i zjawiska, trafnie przedstawił laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii z 1973 roku, Konrad Lorenz, pisząc o regresie społeczeństwa:

Człowiek twórczy daje wyraz własnym uczuciom i nie myśli o odbiorcach, skomercjalizowany producent zaś czerpie wiedzę z reakcji publiczności. Poeta sam przeżywa swoiste ludzkie uczucia, producent sztuki każe je przeżywać swojej publiczności.

 

Produkty wytworzone według zasad komercyjnych… wykazują… jak bardzo uproszczony i zwulgaryzowany może być wyzwalający przedmiot, bez żadnej straty dla swego wyzwalającego działania.

Komercja w kulturze polega na podawaniu tego, co w sztuce zdobyte jest z trudem, co jest wycierpiane, w postaci stężonej, łatwej, uproszczonej, wręcz – prostackiej. Komercyjna „mikstura” działa uderzeniowo, silnie, krótko; jest namiastką, substytutem sztuki żywej.

Przeciwwagą dla sukcesów komercyjnych jest los współczesnej poezji lub nowej prozy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nie święcą one czytelniczych triumfów. Taka twórczość dociera do odbiorcy wąską drogą i przez długi okres czasu, ale kreuje obszar prawdziwej sztuki, która zamiera w momencie zerwania związków z dorobkiem przeszłości i indywidualnym doznaniem. Wtedy zanika wymiana na płaszczyźnie: mistrz – uczeń, a nawet: człowiek – człowiek. Kultura funkcjonuje, jeśli zachowuje ciągłość i ma możliwość przekazywania wartości, układających się w strukturę tożsamości konkretnej osoby, rodziny, grupy i tak dalej. Kultura jest kultywowaniem tego, dzięki czemu żyjemy w sensie duchowym, ale także biologicznym.

Obraz uprawiania roli jest znakomitą alegorią kulturalnego posłannictwa człowieka w stosunku do siebie samego i swoich bliźnich. Owo posłannictwo bywa zaś niestety utożsamiane w kulturze, a więc i literaturze, z nadmiernym uwielbieniem, polityzacją i wulgarnym dydaktyzmem.

Skala występowania komercyjności określa stopień autentyczności kultury, a w konsekwencji zdolność człowieka do bycia człowiekiem, istotą twórczą (nie tylko w sensie artystycznym), która w sposób właściwy przystosowuje się do warunków egzystencji, podlegającej zmianom. Człowiek taki ma na uwadze nie tylko dobro własne, ale również dobro środowiska, w którym żyje. Dlatego tak ważna w postawie jednostki jest otwartość, umiejętność przyjmowania obcych elementów. Toteż wartość literatury nie jest skutkiem jej przystępności, jej roli jako narzędzia do realizacji narzuconych celów lub jej możliwości nobilitacji ludzi, zdarzeń, czasów – nie chodzi też o to, że jest ona zawsze jakimś świadectwem. Literatura przedstawia się jako moc pobudzania: językowego, moralnego, estetycznego, intelektualnego. Sprawia, że człowiek wchodzi w dialog ze świadomością swoją i cudzą, bierze udział w głębokiej rozmowie, która utrwala i poszerza duchowe i myślowe bogactwo.

Literatura więc daje wolność i jest jej obszarem. Pokazuje całą sobą, że wolność jest tylko tam, gdzie człowiek sam przyjmuje odpowiedzialność za własne myśli, słowa i czyny. Produkt komercyjny natomiast usidla wyobraźnię, żłobi w niej – w matrycach uczuć, w rozumie i sumieniu – szerokie koleiny, w których nie można uchwycić żadnych subtelności i odcieni – na nich nadbudowują się żywe wartości. A „każdy okruch duszy ludzkiej jest momentem dziejów tego narodu, w którym dusza ta stworzona została” – pisał Stanisław Brzozowski.

Komercyjność na dłuższą metę ubezwłasnowolnia społeczeństwo, które aby przetrwać, musi być zdolne do przyjmowania i przetwarzania nowych informacji. Tę zdolność człowieka podtrzymuje i kształtuje najpełniej literatura niekomercyjna, szczególnie zaś poezja. Mówiąc inaczej: artystyczny tekst literacki wytrąca nas z hardego przekonania, że tak jak jest, musi być zawsze; także w sposób niekonwencjonalny uświadamia, że koniecznym warunkiem jakiejkolwiek twórczości jest postawa otwarta.

Nie sądzę, aby jakiekolwiek mądre władze i dojrzałe społeczeństwa pozwoliły sobie na luksus pozbawienia się literatury niekomercyjnej, której cudowność wynika również stąd, że jednocześnie podtrzymuje kulturową ciągłość i dąży ku rzeczywistości, która nie jest rozpoznana, ujęta w pragmatyczny schemat czy pojęcia, ale jest przecież przeżywana i doświadczana. Ironicznie napisał o tym Brzozowski:

Literatura w ogóle jest to luksus, jeśli się wierzy w politykę, ale literatura subtelnie, dokładnie, z miłością znana, literatura to jedna z najniezawodniejszych dróg, prowadzących do wyzwolenia od brutalnie głupich i deprawujących zabobonów politycznych.

Nie jestem zwolennikiem „laboratoryjnego” awangardyzmu czy awangardy za wszelką cenę. Do bycia nowoczesnym zmusza nas każdy nowy dzień. Dlatego jedną z najstraszniejszych rzeczy, krzywd, jakie można wyrządzić człowiekowi, jest wmówienie mu, że rze­czywistość zbudowana przez ludzi ma raz na zawsze ustalony porządek. Takie przekonanie, które utwierdza „sztuka” komercyjna, wynika z jednostronnego i niezwykle ograni­czonego zapatrzenia się w historię, w zasady (?!) nią rządzące. Przydałaby się tu rada Heraklita.

Literatura niekomercyjna nie jest antidotum na wszystkie problemy w kraju i na świecie. Wyznacza drogę trudną do przebycia. Chodzą po niej nieliczni.

grudzień 1987 – grudzień 1988

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, Komercyjność i niekomercyjność, Czytelnia, nowynapis.eu, 2020

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...