15.04.2021

Patrząc na plac zabaw nie pragnę bezkresu

Przede mną plac zabaw. Dzieci

na huśtawkach chcą lecieć do nieba.

A w cieniu gestykulujące matki plotkują.

O szarości życia i miłości z minionej nocy.

 

Nie bawi je żaden wszechświat.

Czy się rozszerza, czy kurczy? To,

co niewyobrażalne ich nie dotyczy.

 

Wolą rozmawiać o fatałaszkach, butach,

że Angelina Jolie usunęła piersi, jajowody,

takie wspaniałe atrybuty kobiecości.

 

Same chciałyby być wieczne, nieśmiertelne,

piękne i nosić wciąż rozmiar trzydzieści osiem.

Mieć obcą nerką, wątrobę i nieznaną osobowość.

 

Lecz komu potrzebne nieskończenie długie życie?

Nudne i monotonne. Z pracą, krzątaniną w kuchni,

dziećmi i mężczyzną, tym samym,

podwójnie zatopionym w fotelu i gazecie.

 

Panie, ześlij mi spokój i chwile radości.

Dawno pokochałam różne odbicia w lustrze.

Jak pory dnia i roku. Słoneczne i ponure.

Nie pragnę przecież trwania w tym bezkresie.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Aldona Borowicz, Patrząc na plac zabaw nie pragnę bezkresu, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...