15.04.2021

W cieniu dekalogu

Nikt już nie przychodzi z rytmem gwiazd

Do wodopoju nie mkną już karawany

 

Pustynie martwieją w zasypanych szlakach

Coraz częściej podchodzą już pod sam nieboskłon

odciśniętą stopą wygłodniałej hieny

 

Jestem dziwnym kształtem drzewa

które zrzuciło liście i gałązki by poznać nagość

a ptaki pogubiły pióra odlatując w niepamięć

 

Jestem wyboistą drogą w tej krainie

gdzie cień z cieniem się wciąż ściga

 

Wychodząc z ciemności

przechodzę przez bramę świateł i dostojeństw

 

Światło z drugiej tablicy krzyczy nie zabijaj

A zabijam w sobie tkanki I psa i sarnę i hienę

i ptaki Naszą wspólną samotność

 

Ponownie wchodzę w ciemność

ze swoim zapomnieniem Z globalną przeszłością

Z czarną opaską na oczach Z gordyjską pętlą

 

Jak zrozumieć ofiarowany nam czas

na obłaskawienie psa i światła

gdy już nie ma lotnych piasków

ani drzew wrastających w niebo

i śpiewu ptaków rozsypanych

w starej mowie traw

 

Rośnie tylko kamień

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Aldona Borowicz, W cieniu dekalogu, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...