Wielki arymanie oto czas pogardy
Wielki arymanie coś uczynił z naszą ziemią obiecaną
oprócz małych dramatów czyżby nic nam nie zostało
czemu własny naród skazałeś na wieczne wygnanie Niepogodę
więc powiedz gdzie rośnie zielony igdrasil
ogarnia nas wszystkich jednakowe niebo które ciąży jak kamień
a od mroku do mroku gdy niewiele już życia
omijamy cmentarze z daleka Te nieme cmentarze bliskich
gdzie nasze korzenie z których wyrastamy jedynie cierniem
ale zawsze pomiędzy kłamstwem jednych a prawdą drugich
i po co ten księżyc kiedy wystarczy nawet próchno w ciemności...
Przywiej więc wietrze chociażby skrawek liścia
lub jakiś lżejszy oddech w dusznej kaplicy
- my nie ufamy teraz sobie jak dawniej w dniu narodzin
i nie wiem kto nas rozgrzeszy za ucztę tymona Za pogardę
gdy w zaciszu znów szukamy innych dróg na fałszywej mapie
lecz każda z gwiazd za bardzo odległa by zbliżyć się do niej
Idziemy tak jeszcze razem i chyba o wieczność za długo
a stopy zbytnio bolą by wbijać je w coraz chłodniejsze osty
Wielki Arymanie jakiż to łączy nas język
czy nie jesteśmy z jednej matki zrodzeni
nie lubiłeś nigdy spowiedzi boś synem marnotrawnym
lecz teraz się spowiadasz nawet własnym myślom
przemykasz przez ciszę Przez cienie w korytarzach
marzył ci się los kazimierzów i blask ich korony
ale jakaż wielkość twa wielki arymanie
i o czym myślisz teraz ty któryś największy spośród nędzarzy