Nowy Napis Co Tydzień #206 / Powieść manichejska kontra realizm magiczny. Miłosz i Konwicki, czyli refleksje na temat ekranizacji „Doliny Issy”
Zacznijmy od opinii – i to opinii pochodzącej od osoby nieprzypadkowej:
Byłem wczoraj na pokazie Doliny Issy w Instytucie Polskim (gmach konsulatu) z Agnieszką Holland i jej 8-letnią córeczką. Gdybym był sam, wyszedłbym po pół godziny. Rzadko byłem równie wściekły na pokazie filmowym (w kinie): kicz, głupota, pretensjonalność – potworna zdrada Twej książki! Jakiekolwiek uznanie moje czy sympatia dla Konwickiego skończyły się raz na zawsze. Zrobić coś podobnego z Doliną Issy może tylko człowiek nie tylko głupi, ale „zły” (w złym gatunku). Właściwie jeden Bergman mógł zrozumieć Twą książkę i coś z niej w filmie przekazać!
C. Miłosz, K. Jeleński, Korespondencja, red. B. Toruńczyk, Warszawa 2011, s. 272. [1]
Tak oto pisał do Miłosza o filmie Konwickiego nie kto inny, jak sam Konstanty Jeleński. Przytoczona reakcja pokazuje, że adaptacja Konwickiego, wybitnego przecież zarówno pisarza, jak i reżysera, od pierwszych chwil wywoływała kontrowersje. Czemu jednak aż tak wielką wściekłość? Skąd tak ostra krytyka i odrzucenie filmu przez Jeleńskiego? Jak zauważali badacze recepcji omawianego dzieła filmowego, skromna epistolarna recenzja obierała za cel przede wszystkim dwa aspekty filmu – po pierwsze, estetykę, zarzucając Konwickiemu kicz i pretensjonalność, a po drugie, negowała inteligencję twórcy i jego ekranizacji
W Dolinie Issy, czyli gdzie?
Nie sposób mówić o powieści Miłosza bez choćby pobieżnego nakreślenia okoliczności jej powstania. Bo jako jeden z zaledwie dwóch utworów powieściowych w dorobku pisarza zajmuje w nim szczególne miejsce. Pierwotnie Dolina Issy została wydana w Paryżu w 1955 roku przez Instytut Literacki w jednym z tomów Biblioteki „Kultury”. Był to początkowy okres emigracyjnego życia Miłosza, ten, który można by określić mianem paryskiego. W latach czterdziestych Miłosz pracował jako dyplomata w kilku miejscach, między innymi w polskim konsulacie w Nowym Jorku oraz w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych na krótko wyjechał do Francji. Gdy z niej powrócił, władze PRL nie chciały go ponownie wypuścić z kraju. Otrzymał jednak ostatecznie paszport (w czym pomogło wsparcie ówczesnego ministra spraw zagranicznych Zygmunta Modzelewskiego) i w 1951 roku udał się do Paryża, skąd już nie wrócił do PRL. Uznany w kraju za „zdrajcę komunizmu”, Miłosz początkowo mieszkał w Maisons-Laffitte pod Paryżem w siedzibie „Kultury”
To wszystko sprawiło, że Miłosz niejako wbrew niewątpliwym sukcesom ostatnich książek znalazł się w twórczym kryzysie. Dolina Issy, którą pisał od jesieni 1953 roku do czerwca 1954, miała być dla niego próbą wyzwolenia się z owego kryzysu. Jak przyznawał sam pisarz:
Pisząc Dolinę Issy, byłem w bardzo dużym wewnętrznym kryzysie, w wielkim impasie. Wierszy nie mogłem pisać. To był mój zabieg kuracyjny. […] Po jej napisaniu zacząłem stopniowo wracać do poezji
R. Gorczyńska, Podróżny świata, Kraków 1992, s. 107. [5].
Efekty owego „zabiegu kuracyjnego” okazały się jednak znakomite. Co ciekawe, jednym z pierwszych czytelników powieści był sam Albert Camus. W tamtym czasie Francuz związany był z wydawnictwem Gallimard. Autor Dżumy miał powiedzieć Miłoszowi, że sposób narracji zaprezentowany w Dolinie Issy przypominał mu rosyjską prozę dziewiętnastowieczną, zestawiał też Miłosza z prozą Tołstoja traktującą o dzieciństwie
Czym w istocie jest Dolina Issy? Skąd taki właśnie tytuł? Pewnym pierwowzorem krainy odmalowanej w powieści były tereny wokół rzeki Niewiaży, gdzie dorastał pisarz. Ten fakt po części koresponduje z rozpoznaniami dokonanymi przez Camusa. Jednak tylko po części, bo Miłosz rozmyślnie uczynił miejscem akcji dolinę fikcyjną. Według notatek Miłosza z archiwum w Beinecke Library w New Heaven, wyobraźnia pisarza krążyła wokół obrazu rzeki, a twórca, szukając tytułu, zwracał się między innymi w stronę przepływającej koło Lascaux rzeki Vézère, by ostatecznie natknąć się na japońskiego poetę Issę, w którego nazwisku dostrzegł wdzięk i tajemniczość
Niezależnie od tego, która z powyższych wersji jest prawdziwa, faktem jest, że celem Miłosza nie było stworzenie opowieści autobiograficznej. I nawet jeżeli w określonych elementach przestrzeni czy przeżyciach bohaterów tej historii rozgrywającej się w początkach XX wieku na Litwie można odnaleźć reminiscencje dziecięcych przeżyć pisarza, głównym celem książki nie jest powrót do przeszłości własnej. Jest nim odmalowanie utraconego świata, a przede wszystkim refleksja nad podróżą młodego umysłu rozwijającego się w tym świecie.
Powieść poetycka i film poetycki
Miłosz zawsze powtarzał, że czuł się wyłącznie poetą i tylko pisanie wierszy sprawiało mu artystyczną satysfakcję. Powieść uważał zaś za formę zbyt osobistą, akcentując przy tym, że poezja wymaga od twórcy pewnego dystansu do własnych przeżyć, zaprzężenia ich w ścisły rygor języka
Interpretatorzy Doliny Issy niejednokrotnie zauważali, że jest to powieść poetycka. Podkreślano, że opowieść o dziecięcych przeżyciach małego Tomasza żyjącego w pewnej litewskiej miejscowości, o życiu lokalnej społeczności i historycznym tle rodzącej się narodowej tożsamości w swej istocie skłaniała się w stronę filozoficznej refleksji nad zagadką bytu i grozą wszechobecnej śmierci. Sam autor zaś stwierdzał, że Dolina Issy to książka „silnie manichejska” stanowiąca w gruncie rzeczy zamaskowany traktat teologiczny
Naturalnie, nie da się zupełnie oddzielić świata powieści od osoby autora. Jak zauważali interpretatorzy, Miłosz w Dolinie Issy jest uwikłany w mit o sobie samym, a akt twórczy, jakim jest napisanie książki, wynika z pragnienia uporządkowania świata
W pewnym sensie podobną strategię obrał Tadeusz Konwicki. On również w swoim dziele filmowym zrezygnował z tradycyjnie prowadzonej fabuły. Zamiast tego jego ekranizacja stanowi feerię wątków i obrazów, która niejednokrotnie przypomina oniryczną wizję. Może zresztą nią właśnie jest? Wskazywać by na to mogły początkowe fragmenty filmu, w których pojawia się nieokreślony do końca starszy mężczyzna mówiący o swym „rodzinnym kraju, do którego już nie wróci” i wprost z nowojorskiego krajobrazu wygłaszający słowa o życiu i śmierci, a słowa te powiązane są ze wspomnieniem dawnego kraju jezior… Nietrudno się domyślić, że protoplastą tej filmowej persony był Miłosz, tak jak nietrudno się domyślić, że był on w mniejszym lub większym stopniu protoplastą filmowego i powieściowego Tomasza. Jednak niezależnie od tego, zarówno Miłosz, jak i Konwicki, czynią w swych dziełach rzecz podobną – ustanawiają mozaikę wspomnień dotyczących dawnego kraju i lat minionych, i od tej mozaikowej (powieściowej czy filmowej) narracji przechodzą do problemów wyższego rzędu – dotyczących narodzin życia, jego kształtowania, śmierci i tajemnicy Boga. Rzecz w tym, że Miłosz prowadzi swą refleksję za pomocą języka, Konwicki zaś za pomocą obrazu. Oba jednak są subtelnymi, poetyckimi opowieściami. Choć przyznać trzeba, że biegnącymi nieco odmiennymi drogami.
Powieść nieprzekładalna?
Jak pokazują relacje samego Konwickiego, do sfilmowania Doliny Issy namówiła go Grażyna Strumiłło-Miłosz, a jednym z powodów miał być fakt litewskiego pochodzenia Konwickiego, choć o wiele młodszego od Miłosza. Jednak podobne pochodzenie nie wykluczało odmiennych wrażliwości i podejść artystów do tego samego świata. Zauważył to, nader ostro, Jeleński, zauważył i sam Miłosz, który po pokazie Doliny Issy na Festiwalu Filmowym w Toronto w 1982 roku stwierdził, że nie dostrzega siebie w adaptacji
Książka Miłosza w o wiele większym stopniu porusza też wątek rodziny Tomasza. Opisane są bardziej szczegółowo jego relacje z dziadkiem i babciami. Miłosz proponuje o wiele szerszy wgląd w historię rodów Dilbinów i Surkontów, z których wywodzi się bohater. Rzecz jasna, nie tworzy pisarz sagi rodzinnej, jednak poświęca więcej uwagi rodzinie jako środowisku, w którym wzrasta Tomasz. Istota rodziny wykracza przy tym u Miłosza daleko poza sferę uwarunkowań biologicznych i socjologicznych, pozostaje do końca nieuchwytna jako część niewidzialnego porządku – Tajemnica, a naturalna hierarchia i stabilny podział ról w rodzinie symbolizują transcendentne stosunki bytu
W jednej z wypowiedzi Konwicki żartobliwie zauważał, że w swym filmie „poprawił mistrza”, a wręcz go „podpędził”
Nie musi to oznaczać, że podejście Konwickiego jest z gruntu błędne. Jest jednak na pewno inne, wyciąga on z powieści Miłosza zupełnie odmienne sensy. Tam, gdzie noblista jest oddany wiernemu opisowi bohaterów, uwypukleniu ich relacji czy tożsamości, Konwicki proponuje jedynie ogólne nakreślenie postaci. Podczas gdy Miłosz oddaje się refleksjom na temat rytuałów, lokalnych przyzwyczajeń, ale także meandrów dojrzewania czy tajemnicy bytu, Konwicki unika słów, analogiczne tematy zamykając w nierzadko wypełnionych ciszą kadrach. Tym samym interpretacja wielu z nich może być otwarta. Podczas gdy Miłosz w swej książce poszukuje konkretności świata, zasad nim rządzących, świat Konwickiego jest bardziej niejednoznaczny, rozmyty, niejasny. Czy oznacza to, jak chciał Jeleński, zdradę Miłosza i jego ideałów? Niekoniecznie. Można bowiem przyjąć, że są to poniekąd dwie strony tej samej monety – dwa spojrzenia na jeden ukonstytuowany świat roztoczony wśród Doliny Issy.
Potwierdzenie tych słów można odnaleźć w niektórych opiniach krytyków. Bo pamiętajmy, że adaptacja Konwickiego, choć kontrowersyjna, wcale nie była oceniana jednoznacznie negatywnie. Tak oto jeden z recenzentów pisał swego czasu:
Aliści mimo wspierania się cudzym tekstem (po raz pierwszy w swoim dorobku!) Tadeusz Konwicki stworzył dzieło w pełni własne, autorskie, którego język (filmowy), jeżeli tak można porównywać, jest zdecydowanie bardziej nowoczesny niż język Miłosza (literacki). Oznacza to, że Konwicki stworzył dzieło mimo wszystko oryginalne, bliższe świadomości estetycznej dzisiejszego odbiorcy, zwłaszcza młodego, doskonale rozumiejącego kod sztuki filmowej
Autor nieznany, Dolina Issy, „Nurt” 1982, nr 7. [20].
Konwicki uznał więc – jak widać – że samo przeniesienie na ekran to za mało, że samo przełożenie języka literatury na język filmu to za mało. Uznał, że aby dotrzeć ze światem Doliny Issy do odbiorcy, należy go pokazać w zupełnie innym duchu i formie. Dlatego też skróty, jedynie wybrane wątki, dlatego też dominacja obrazu nad dialogiem. Z decyzjami Konwickiego nie zawsze trzeba się zgadzać, ale nie sposób dyskredytować podjętego przezeń wysiłku. Ostatecznie, choć w sposób odmienny i rzeczywiście autorski, pokazał on Dolinę Issy i wypływające z niej sensy. Na czele z jednym z fundamentalnych wątków powieści – powrotem do świata minionego, już nieistniejącego. U Miłosza powrót ten dokonuje się za sprawą quasi-dziennikarskiej opowieści ułożonej w siedemdziesiąt krótkich rozdziałów. To powrót człowieka, który w danym momencie swego życia, przebywając w Europie Zachodniej, określa sam siebie jako tubylca i cudzoziemca jednocześnie
Opowieść manichejska
Jak zauważał Włodzimierz Bolecki, Dolina Issy jest powieścią symboliczną i mityczną – wszystko jest w niej uniwersalne i wieloznaczne, wszystko jest parabolą, przypowieścią i metaforą
Jednak u Miłosza ostatecznie refleksja ta nie wydaje się mieć wymowy fatalistycznej. Tak jak samo pisanie Doliny Issy wedle deklaracji autora miało mieć znaczenie terapeutyczne, tak też powrót w przeszłość może być odczytywany w książce jako podróż, owszem, do świata innego, prostszego i minionego, ale niekoniecznie przez to gorszego czy fałszywego. Tymczasem, jak zauważali krytycy, w przypadku filmowego dzieła Konwickiego ucieczka przed traumatycznym doświadczeniem historii jest niemożliwa nawet za oceanem
Jak zauważył Marek Zaleski, Czesław Miłosz już w pierwszych słowach swej powieści ustanawia ton harmonijnej powtarzalności, przyjmuje perspektywę „nieledwie boskiego oka”
Należy zacząć od opisu Kraju Jezior, w którym mieszkał Tomasz. Te okolice Europy długo były pokryte lodowcem i jest w ich krajobrazie surowość północy. Ziemia jest tu na ogół piaszczysta i kamienista, zdatna pod uprawę tylko kartofli, żyta, owsa i lnu”
C. Miłosz, Dolina Issy, Warszawa 1998, s. 5. [27].
Ład i porządek. Harmonia natury. To jest obecne w Dolinie Issy. Włodzimierz Bolecki zauważa z kolei, że tytułowa dolina to symboliczny Ogród Pana Boga – świat, który jest realny jako dzieło Stworzenia. Wszystko znajduje się w nim na swoim miejscu i wszystko jest w nim sobą – od roślin po zwierzęta. Oko pisarza zatrzymuje się tu na szczegółach, na wyznacznikach bytu – kolorach, kształtach, formach czy wierzeniach. Doznając tego wszystkiego, powieściowy Tomasz doświadcza inicjacji w najbardziej elementarny wymiar istnienia, którego sam czuje się częścią
Czy to znaczy, że dzieło Konwickiego jest gorsze, fałszywe, niekompletne? Nie. Jest inne. Można rzec, że literacka Dolina Issy oraz jej filmowy odpowiednik to dwa odmienne spojrzenia na tę samą dolinę. Miłosz patrząc na nią, widzi Ogród Pana Boga. Konwicki, widzi pustkę. Obaj wielcy twórcy pytają tym samym w mimowolnym duecie odbiorcę literatury i filmu – co Ty zobaczysz? I przede wszystkim to pytanie warto mieć na uwadze, udając się do Doliny Issy w jej obu wymiarach, literackim i filmowym.