Nowy Napis Co Tydzień #028 / ,,Czterdzieści i cztery’’ – o nieprzemijającym i pozaliterackim życiu Mickiewiczowskiego imienia
Scenę Widzenia Księdza Piotra, w której ukazane zostaje przeznaczenie bohatera poematu drezdeńskiego oraz prześladowanego narodu, nie bez przyczyny zwykło się uważać za jedno z największych wyzwań, przed którym stają interpretatorzy Dziadów. Szczególną trudność odbiorcom utworu zwykło sprawiać zwłaszcza tajemnicze „40 i 4”, w konfrontacji z którym niejeden z dociekliwych czytelników zmuszony był wywiesić białą flagę i pocieszać się w duchu, że prawdopodobnie poeta umieścił ową liczbę w poemacie przez przypadek, na skutek wymykającego się hermeneutycznym zabiegom natchnienia, bądź też dla zachowania rymowanego toku wypowiedzi. Na pytanie o to, co oznacza owo połączenie czwórki i czterdziestki udzielono setki odpowiedzi, drugie tyle, biorąc pod uwagę wciąż żywą obecność Mickiewiczowskiego imienia w przestrzeni kulturalnej i społecznej, zapewne jeszcze padnie. Nie sposób w tym krótkim tekście chociażby zarysować wszystkich kierunków, w których podążały egzegetyczne tropy badaczy i czytelników. Zamiast tego chciałabym skupić się na wybranych przykładach jednego z nich, chyba wciąż – obok rozmaitych wykładni akcentujących rolę „40 i 4” jako pewnego odcinka czasu bądź części składowej daty historycznej – najpopularniejszego, koncentrującego się na poszukiwaniach konkretnej osoby kryjącej się za wersem A imię jego czterdzieści i cztery
Czartoryski, Towiański, Mickiewicz czy może Napoleon?
W wieku XIX i początkach kolejnego stulecia
Nie może dziwić, iż w pierwszych latach po pojawieniu się Dziadów w ,,personalnych” eksplikacjach miana „40 i 4” pojawiają się najczęściej trzy nazwiska. O ich popularności świadczyć może chociażby pochodzący z 1845 roku urywek z poznańskiego czasopisma „Rok pod względem oświaty, przemysłu i wypadków czasowych”, redagowanego przez Jędrzeja Moraczewskiego:
Zagadka pod tytułem: Czterdzieści cztery, była w różnych czasach różnie odgadywaną. Dopóki Mickiewicz był vice-prezesem Towarzystwa Literackiego, członkowie jego rozwiązywali ją na korzyść swojego prezesa [Adama Jerzego Czartoryskiego
Dodatkowym argumentem wysuwanym za kandydaturą Czartoryskiego do zaszczytnego miana osoby ujętej w sposób szczególny w boskim planie zbawczym była zgodność głosek między jego nazwiskiem a rosyjską liczby 40 i 4 (sorok chatery), przy czym nie wahano się tutaj dokonywać pewnych modyfikacji w zapisie słowa cztery (chetyre) – wspomina o tym między innymi W. Cybulski, Odczyty o poezji polskiej w pierwszej połowie XIX wieku, tłum. F. Dobrowolski, t. 1, Poznań 1870, s. 184. [3] – przyp. KM], a vice-prezes kiwał głową mistycznie. Wtem, zjawił się prorok i najął sobie mieszkanie pod no. 44chNie jedyny to zresztą ,,trop adresowy’’ w dziejach eksplikacji tajemniczej liczby: w 1842 roku Mickiewicz zamieszkiwał obok Towiańskiego w Nanterre przy rue de la Prairie 44, w latach 1851–52, natomiast w paryskiej kamienicy przy rue de l’Ouest 44… [4], że także było ślepe kiedyś: ,,Któż ten mąż? – To namiestnik na ziemskim padole. Znałem go, - był dzieckiem; - znałem, jak urósł duszą i ciałem. On ślepy…” więc można było wątpić, że te 44, to nic innego, jeno ślepy prorok Towiański? Tymczasem pokazuje się, że w Towiańszczyźnie ślepota nie samemu Towiańskiemu własnością, bo oto niektórzy podobną gadkę o Mickiewiczu obnoszą […].
Powyższy cytat, mimo swojej niewątpliwie drwiącej wymowy
Warto przypomnieć, że do popularności koncepcji wiążących sfinksowe imię z Towiańskim w największym stopniu przyczynił się sam Mickiewicz. Tuż po napisaniu Dziadów o rozwiązanie zagadki kryjącej się pod liczbą „40 i 4” bezskutecznie listownie prosiła poetę Ewa Ankwiczówna; inni przyjaciele także nie uzyskali w tej kwestii niczego poza wymijającymi i enigmatycznymi odpowiedziami. Sytuacja uległa zmianie dopiero wtedy, gdy Mickiewicz objął katedrę w Collège de France i podczas XIV wykładu czwartego kursu zasugerował, iż to rzeczywiście Andrzej Towiański jest wyczekiwanym boskim namiestnikiem. Analizując perswazyjny sposób użycia Widzenia Księdza Piotra podczas wykładów paryskich, odpowiednio przekształconego do potrzeb chwili i audytorium, Bogusław Dopart stwierdza, iż w sparafrazowanym przez poetę fragmencie:
poetycka profecja przekształca się w użyteczną wieszczbę; to, co ezoteryczne, staje się egzoteryczne. Gdy tendencja ideologiczna dochodzi do głosu, wówczas autentyczne i żywe, a więc pełne sprzeczności, myślenie mesjanistyczne udaje się na musztrę
B. Dopart, Poemat profetyczny. O ,,Dziadach’’ drezdeńskich Adama Mickiewicza, Kraków 2002, s. 253. [6].
W uchylonych przez autora Dziadów w Collège de France drzwiach zaczęły pojawiać się coraz to nowe postaci. Pomimo słów poety wydaje się, że na przestrzeni kolejnych lat najbardziej powszechnie panującym było (nadal jest?) przekonanie, że imię „40 i 4” oznacza samego Adama Mickiewicza. Wojciech Cybulski, wykładowca języków i literatur słowiańskich w Berlinie, a następnie Wrocławiu, wielki miłośnik twórczości wieszcza, stał na stanowisku, że w przypadku Mickiewiczowskiego miana nie można być niczego pewnym i do wszelkich spekulacji w tej materii należy podchodzić z krytycznym dystansem. Jedna z przytoczonych przez językoznawcę hipotez głosiła, że poecie w istocie chodziło o niego samego. Za Mickiewiczem w tym przypadku miał przemawiać fakt, iż opisują go niektóre określenia padające w wizji Księdza Piotra (między innymi można w jakiejś mierze utożsamić go z postacią dorosłego obecnie dziecka, które niegdyś uniknęło zesłania na Sybir), a także, co ciekawe, arytmetyka: imię Adam bowiem składa się z 4 liter, nazwisko Mickiewicz natomiast z 10. Jeżeli pomnożymy 4 razy 10 i dodamy do tego jeszcze 4 (ponownie imię) otrzymamy liczbę 44
O doniosłym znaczeniu liczby 40 i 4 w życiu Mickiewicza, a tym samym o autobiograficznej intencji poety, przekonywał Teodor Wierzbowski. Wykładowca literatury polskiej na Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim powoływał się na posiadane odpisy dokumentów: wywód szlachectwa przedstawiony przez Mickiewicza przy okazji wstępowania do seminarium nauczycielskiego w Wilnie z numerem 445 oraz dyplom akademicki Uniwersytetu Wileńskiego z numerem 4244
Po podobne argumenty, poparte dodatkowo nowym, matematycznym uzasadnieniem twierdzenia, iż proroctwo Księdza Piotra odnosi się do Mickiewicza, sięgnął również Stanisław Ptaszyński
W swoim szkicu, skrupulatnie odnotowującym dotychczasowy stan badań nad omawianym zagadnieniem, Stanisław Ptaszyński zauważa dwie tendencje. Po pierwsze dwoistą, literacką i pozaliteracką egzystencję miana „40 i 4”:
przepowiednia […] straciła po większej części żywotne swe znaczenie polityczne i zeszła do rzędu kwestii przeważnie literacko-życiorysowych
Tamże, s. 5. [11]
Po drugie dwie drogi egzegetycznego poszukiwania zapowiadanego Męża Opatrznościowego:
jedna część wskazuje wyraźnie na tę lub ową osobistość historyczną, z poetą współcześnie żyjącym, druga szuka odpowiedzi w przyszłości i stosownie do tego upatruje w przepowiedni nie tyle obraz pewnej jednostkowej osobistości, jak raczej ogólnikowy tylko jej zarys co do głównych sił duchowych i wybitniejszych znamion
Tamże, s. 22. [12].
Jak wiadomo, w wieku XX żywotność polityczna miana „40 i 4”, o której wspomina badacz, zostanie historycznie zaktualizowana, a owe ogólne rysy podlegać będą kolejnym, powiązanym ze społecznym horyzontem oczekiwań dookreśleniom.
Zanim jednak do tego przejdziemy warto wspomnieć o jeszcze jednej osobie, którą w wieku XIX sytuowano w kręgu kandydatów do zaszczytnego Mickiewiczowskiego miana: Napoleonie. A właściwie o dwóch Napoleonach. Oczywistym jest, iż fakt, że „Mąż 40 i 4” zyskiwał coraz to nową twarz, w niektórych kręgach traktowano z humorystycznym przymrużeniem oka. Już na przełomie lat 30. i 40. między innymi na łamach ,,Pszonki’’ – satyrycznego pisma redagowanego przez Leona Zienkowicza na emigracji, najpierw w Strasburgu a potem w Paryżu, gdzie z dystansem podchodzono do ludzi skupionych wokół Hotelu Lambert i Towiańczyków – żartobliwe i prześmiewcze odniesienia do Mickiewiczowskiej liczby pojawiały się niezwykle często. Oto jeden z przykładów:
Powiadają, że Towiańczycy tak teraz tłumaczą ono sławetne Mickiewicza 44;
Mąż straszny, ma trzy oblicza,
On ma trzy czoła.
Nad ludy i nad króle podniesiony,
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony.
Z matki obcej – ród jego wielkie bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery!
Jezus Chrystus – głosek 13 – z ludu Żydów – korona poświęcenia, cierniowa
Napoleon Bonaparte – głosek 17 – z ludu Francuskiego – korona panowania cesarska
Adam Mickiewicz – głosek 14 – z ludu Słowiańskiego – korona sławy, laurowa
Razem: trzy oblicza – głosek 44 – trzy ludy – trzy koronyZob. Album Pszonki, oprac. L. Zienkowicz, Paryż 1845, s. 540. [13].
Jak już wspomniano, pojawiający się wyżej Napoleon nie jest bynajmniej jedynym, którego przywoływano w tym kontekście. Erazm Krzyszkowski w książce Czterdzieści i cztery. Przyczynek do studiów nad „Dziadami” Mickiewicza, opublikowanej w 1888 roku, dla rozwikłania zagadki postanawia zapisać nieodgadnioną liczbę cyframi rzymskimi XLIV. Jeżeli zapis spróbujemy odczytać jako ciąg liter otrzymamy XLN, czyli, po rozwinięciu inicjałów: Xsiążę Ludwik Napoleon, Cesarz Francuzów (panujący jako Napoleon III), bratanek Napoleona Bonapartego. Zdaniem Krzyszkowskiego to właśnie Napoleon III
Krzyszkowski w swojej publikacji nie tylko podpiera swoją hipotezę przytoczonymi wyżej argumentami, ale stara się także uprawomocnić zastosowaną przez siebie metodę deszyfrującą. Powołuje się tutaj na popularne eksplikacje innej intrygującej liczby – Pięćset Pięć i Dziesięć (oddana za pomocą rzymskimi liczbami daje DVX, co w zapisie literowym odczytujemy jako: Dux – Wódz) z XXXIII pieśni Czyśćca Boskiej Komedii Dantego, gdzie pojawia się zapowiedź posłanej przez Boga postaci, która dokona krwawej zemsty na osobach niszczących Kościół.
W przywołanych wyżej naukowych szkicach Cybulskiego, Wierzbowskiego, Ptaszyńskiego i Krzyszkowskiego znaczenie „40 i 4” próbowano odgadnąć za pomocą różnych, dopasowywanych mniej lub bardziej ściśle do tekstu Mickiewiczowskiej wizji, kluczy biograficznych. Bywało jednak i tak, że naukowe dociekania doprowadzały badaczy do konkluzji zdecydowanie bardziej niespodziewanych i zaskakujących. W artykule O interpretacji kuriozalnej Jarosław Ławski szczegółowo przygląda się powstałemu już w trakcie okresu międzywojennego dziełu Juliana Zachariewicza Adam Mickiewicz. Polska i Stany Zjednoczone Ameryki, którego autor, erudyta w dziedzinie Mickiewiczowskiego miana „40 i 4”, nie szczędząc naukowych wysiłków, powodowany bez wątpienia bezinteresownym pragnieniem odkrycia prawdy, udowadnia, iż zapowiadany przez Mickiewicza ,,wskrzesiciel Polski” to Prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson
Również czytelnicze intuicje, w dobrej wierze przecież upowszechniane, bywały tymi z gatunku mniej oczywistych. Na przykład Antoni Lange w 1897 roku wysunął popartą obliczeniami hipotezę, iż liczbie „40 i 4” odpowiada pierwszy wers modlitwy: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, zapowiadający w tym kontekście nadejście Chrystusa przyszłości
By zakończyć ten krótki fragment dotyczący hipotez interpretacyjnych odnośnie do liczby „40 i 4” formułowanych w wieku XIX i na początku wieku XX warto, dla większego wyważenia i szerszego oglądu, przytoczyć cytat z Wizerunków politycznych literatury polskiej, autorstwa przywoływanego wcześniej w kontekście „Pszonki” Leona Zienkowicza:
Powszechnie zarzucano Słowackiemu przesadę indywidualizmu, co na polski język tłumaczy się osobistość. Jest w naszym narodzie, pisze z tego powodu jeden z najznakomitszych krytyków, i co większa, poetów naszych cokolwiek naturalnej żyłki do tej osobistości. Kto wie, czy to nie jest grzech panów braci szlachty […]. Może to być, że w tej zupełnej dezorganizacji, w jakiej był naród, kiedy wyglądano zbawcy, Mesjasza, owego Czterdzieści cztery, każdy się pytał siebie, czyli nim nie jest. Może nawet były chwile, iż nie jeden w to wierzył, a pierwsze prawo do tego przyznawali poecie
Por. L. Zienkowicz, Wizerunki polityczne literatury polskiej, t. 1, Lipsk 1867, s. 176. [18].
Papież i Piłsudski. „40 i 4” współcześnie
Spójrzmy na stan teraźniejszy. Wydaje się, że na gruncie badań historycznoliterackich liczba „40 i 4” przestała wzbudzać niepokój. Przyjęło się ustalenie Kleinera, że w rachunku kabalistycznym liczba 44 jest zgodna z imieniem Adam, oznaczającym tutaj człowieka jako typ i całą ludzkość
Od archetypowego obrazu starca-pielgrzyma, pełnego nadprzyrodzonej mądrości i mocy (w. 69–71), poprzez prorocką, kapłańską i królewską stylizację postaci, do szyfrowej formuły imienia ,,czterdzieści i cztery’’ prowadzi ciąg symbolicznych atrybucji bohatera jako Adama. Adam to w porządku mitu autochton, człowiek jako taki; w sferze teologii – m.in. symbol upadłej natury ludzkiej i dramatu bytu ludzkiego w ciele i czasie, także Chrystus, Nowy Adam, który przezwyciężył skutki grzechu Adama-patriarchy i uzdrowił naturę człowieka; w prądach mistycznych – człowiek wewnętrzny; w synkretycznej spekulacji – człowiek kosmiczny czy Saint-Martinowski agent universel (czynnik lub sprawca powszechny)
B. Dopart, Tropy rzymskie… [w:] Dobra pamięć…, s. 232. [21].
Niezależnie jednak od tego, czego życzyliby sobie historycy literatury, nowsze tezy na temat Mickiewiczowskiego imienia „40 i 4” (i nie tylko zresztą jego, podobny los zdaje się spotykać wiele motywów i utworów romantycznych funkcjonujących chociażby w programach szkolnych w ramach archaicznych odczytań i pomysłów interpretacyjnych) mają, użyjmy eufemizmu, niewielki wpływ na jego odbiór i funkcjonowanie w powszechnej świadomości. W tym konkretnym przypadku nie jest to zresztą tylko i kwestia rozdźwięku pomiędzy salami wykładowymi a szkolną czy publiczną praktyką rozmawiania o literaturze. Aura tajemnicy otaczająca liczbę „40 i 4”, siła oddziaływania na wyobraźnię czytelników, imponująca liczba idących w rozmaitych kierunkach i opartych na różnych metodach prób jej egzegezy, wreszcie lata żywotnej obecności w dyskusjach nie tylko o literaturze, ale przed wszystkim o wolności, państwie i społeczeństwie – wszystkie te czynniki sprawiają, że Mickiewiczowskie miano wybiło się na pewnego rodzaju niepodległość. Wbudowana w nie niejednoznaczność nie pozwala zredukować go do stereotypu – pojawiające się w przestrzeni publicznej i kulturalnej „40 i 4”, by znaczyć, musi zostać zaktualizowane i zreinterpretowane.
Chociaż rodowód literacki wyrażenia jest łatwo dekodowalny dla zdecydowanej większości osób, bywa ono czymś więcej niż ,,skrzydlate słowo’’. Włączone w kulturę współczesną pozostaje z macierzystym kontekstem w dość luźnych związkach, bardzo często zawężonych do samego występowania owej liczby oraz jej niejasnej, w powszechnym odczuciu, semantyki. Co więcej, w tym przypadku sam fakt żywotnego istnienia i popularności wyrażenia „40 i 4” w pamięci zbiorowej zdaje się ustępować przed szczególną rolą, którą w świadomości owej wspólnoty pełni. Mickiewiczowskie miano stało się mitem kulturowym.
Spójrzmy na przykłady, nadal koncentrując się jedynie na przypadkach, w których odwołanie do Mickiewiczowskiego imienia jest próbą wskazania konkretnej, kryjącej się za nim postaci i z powodu braku miejsca pomijając tak urokliwe pomysły jak na przykład ten, iż „40 i 4” było zapowiedzią manifestu PKWN
W historii najnowszej z dużą powagą i chętnie, w uznaniu dla wielkości postaci i jej wkładu w przemiany ustrojowe Europy Wschodniej, emanację „Męża 40 i 4”, „namiestnika wolności”, dostrzegano w osobie papieża – Jana Pawła II. Uznawano tym samym, że wybór Polaka na tron Piotrowy zapowiadały dwa proroctwa romantycznych wieszczów – to wygłoszone przez Słowackiego w słynnym utworze Pośród niesnasków Pan Bóg uderza… oraz umieszczone w III części Dziadów:
To namiestnik wolności na ziemi widomy!
On to na sławie zbuduje ogromy
swojego Kościoła!
Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony;
A życie jego – trud trudów
A tytuł jego – lud ludów
Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery.
Sława! sława! sława!(Sc. V, w. 77-86)
Tekst Dziadów przytoczony za: Dzieła. Wydanie Rocznicowe, t.3, oprac. Z. Stefanowska, Warszawa 1955. [23]
Trzeba przyznać, że dopasowywanie biograficznych faktów i kontekstów z życia Wojtyły do Mickiewiczowskiego opisu nie wymagało w tym przypadku wielkiej interpretatorskiej ekwilibrystyki; obraz dopełniało nawet papieskie godło, którego jednym z elementów jest papieska korona – tiara złożona z trzech diademów
We współczesnym myśleniu o postaci „40 i 4” wciąż pojawiają się naturalnie wątki polityczne. W 2005 roku Marian Retelski, autor książki Nieskończoność. Rozwiązanie zagadki Adama Mickiewicza, doszedł do wniosku, że imię prawdopodobnie oznacza Józefa Piłsudskiego. Swoje przekonanie oparł na fakcie, iż w znanych mu oraz autorowi Dziadów opracowaniach historycznych, niezależnie od jakiej osoby dany historyk zaczyna spis, liczba Polskich władców wynosi zawsze 43. Władcą 44 i zarazem nadzieją dla Ojczyzny miałby być, wedle tej koncepcji, właśnie Piłsudski.
Nie pierwszy to zresztą, ani nawet nie drugi raz, kiedy to właśnie Marszałek traktowany był jako możliwy Mąż Opatrznościowy. Polski kompozytor Henryk Cylkow w 1939 roku opublikował broszurę Próba odcyfrowania Mickiewiczowskiego proroctwa ,,A imię jego Czterdzieści i cztery’’, w której w następujący graficzny sposób wykłada powiązania Piłsudskiego z liczbą 40 i 4
A może Obama?
Związki pomiędzy życiem politycznym a „40 i 4” nie ograniczają się bynajmniej do sfery zdarzeń minionych bądź przyszłych. Także działającym aktywnie parlamentarzystom zdarza się, zapewne po to, by podkreślić w ten sposób prestiż zajmowanych stanowisk, odpowiedzialność, która spoczywa w ich rękach, a także zbudować w potencjalnych wyborcach przekonanie o tym, że oto państwo wchodzi w lepszy od minionego czas, odwołać do Mickiewiczowskiej liczby. W roli pewnego rodzaju wysłanników (Mickiewicza? Boskich?) zdawał się widzieć siebie oraz posłów swojego Klubu, 26 października 2015 roku, tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów, Paweł Kukiz. Zapytany o powyborcze odczucia i szacunki żartobliwie odparł: „Jestem przeszczęśliwy. Zobaczymy, ile będziemy mieć posłów. Uważam, że będzie 40 i 4, jego numer”
Krew jego dawne bohatery a imię jego czterdzieści i cztery. Prezydentura wraca w godne ręce dokładnie 1944 dni po śmierci Lecha Kaczyńskiego
Źródło: https://twitter.com/kurskipl/status/629199500243017728?lang=pl [dostęp: 04.12.2019]. [27].
Co ciekawe, przywołany wyżej Lech Kaczyński również stał się w historii najnowszej jedną z osób typowanych jako wcielenie zapowiadanego przez Mickiewicza wyraziciela nowego porządku. Hipotezę tę ponownie podpierano działaniami matematycznymi: wskazywano na datę tragicznej katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem (10.04.2010 – 10 + 4 + 20 + 10 = 44) oraz pierwszą turę wyborów prezydenckich [która co prawda nie dała Lechowi Kaczyńskiemu wyniku wystarczającego do objęcia urzędu, ale otworzyła drzwi do zwycięstwa w drugiej turze z Donaldem Tuskiem – przyp. KM] z 9 października 2005 roku (09.10.2005 – 9 + 10 + 20 + 5 = 44)
Także w kulturze popularnej imię „40 i 4” może odnosić się nie tylko do Polaka. Dobitnie udowodnił to między innymi indiański szaman. Na stronach fundacji Nautilus, zajmującej się badaniem zjawisk niewyjaśnionych, znajduje się zapis historii opowiedzianej telefonicznie przez mieszkającą na stałe w Kanadzie panią Elżbietę. Podczas jednej z wycieczek odbywanych z przyjaciółmi po górach natknęła się ona na obóz kanadyjskich Indian, wyposażonych co prawda we wszystkie zdobycze cywilizacyjne, ale kultywujących tradycje przodków. Znajdujący się pośród Indian Szaman, który okazał się obdarzony mocą jasnowidzenia, pozwolił przybyłym zadać jedno pytanie. Oto dalszy ciąg historii, tym razem z pierwszej ręki:
I wtedy jeden z moich kolegów zadał najgłupsze pytanie, jakie można sobie wyobrazić, bo zapytał, o co chodziło Adamowi Mickiewiczowi, kiedy napisał w Dziadach „a imię jego czterdzieści i cztery”. Zrobiło mi się wstyd, że zapytał o coś tak głupiego, ale ku mojemu zdumieniu szaman zadumał się, zamknął oczy i przez dłuższą chwilę był nieruchomy. Wreszcie otworzył oczy i z pełną powagą odpowiedział tak: „W czasie, kiedy pisał te słowa, przez jego głowę przebiegały nie jego myśli. Nikt z Twoich rodaków nie rozumie tych słów, a interpretacje są błędne. Świat czeka wielka próba, wielka zmiana. Będzie niezwykły człowiek, prezydent USA, wielki człowiek. On przeprowadzi świat przez tę burzę, pomoże każdemu, kto będzie tylko tego chciał. Będzie to czterdziesty czwarty prezydent Stanów Zjednoczonych. Tak należy interpretować słowa waszego poety. Ten człowiek będzie miał polski element w swoich korzeniach rodowych. To będzie znak dla Was, że to jest ten człowiek. To będzie w tym sensie wasz prezydent. To miał na myśli poeta”
Źródło: https://nautilus.org.pl/artykuly,1395,czy-barack-obama-jest-prezydentem-z-przepowiedni-indianskiego.html [dostęp: 04.12.2019]. [29].
Kiedy Szaman wypowiadał swoją przepowiednię, prezydentem Stanów Zjednoczonych wciąż był George Bush, po wyborze Baracka Obamy czytelnicy portalu Nautilus prześledzili dokładnie drzewo genealogiczne 44 Prezydenta USA i odnaleźli w nim kobietę o nazwisku Sarah Poland. Nie ustalono niestety, czy owa tajemnicza postać, o której nie wiadomo prawie nic, miała polskie korzenie. Wiadomo natomiast, że połączenie nazwiska Baracka Obamy, kreowanego w kampanii prezydenckiej na odnowiciela USA i zwiastuna nowej ery w dziejach kraju, z Mickiewiczowską profecją okazało się niezwykle atrakcyjne medialnie – tuż po ogłoszeniu wyników wyborów w polskiej prasie i portalach internetowych pojawiły się liczne nagłówki nawiązujące do słów „A imię jego czterdzieści i cztery”.
Michnik i Smuda – czyli inne oblicza „40 i 4”
Żywa obecność tradycji romantycznej w kulturze masowej nieuchronnie łączy się z jej postępującym upowszechnieniem, ale i banalizacją, nie inaczej jest z wyrosłym z Dziadów mitem ,,40 i 4”
Jak uczy historia i pokazuje niniejszy szkic, imię to znacznie łatwiej otrzymać, niż utrzymać. Dobitnie przekonał się o tym Franciszek Smuda, którego nominację na 44 piłkarskiego trenera Polski jedna z gazet przywitała tytułem Franz Smuda – to o nim pisał Mickiewicz?!
Niejedyny to przypadek, w którym gracza z numerem 44 na koszulce witały w nowym klubie sportowym nagłówki zawierające słynną frazę „A imię jego czterdzieści i cztery”, wyrażające zrozumiałą w takich okolicznościach nadzieję, iż nowo pozyskany zawodnik okaże się dla zespołu istotnym wzmocnieniem. Było tak również w przypadku zasilającego szeregi Anwilu Wrocław koszykarza (nomen omen litewskiego pochodzenia) Deividasa Dulkysa
Doświadczenie uczy, że mity kulturowe mogą okazać się niebezpieczne – być może nawet te głęboko osłabione przez fakt bytowania w przestrzeni kultury popularnej. Z takiego założenia zdaje się wychodzić anonimowy autor artykułu A imię jego 44, czyli demon prawicy Adam Michnik
Na zakończenie można pokusić się o proroctwo, iż przyszłość przyniesie nam jeszcze niejedną postać, która na dłuższą lub krótszą chwilę zyska w przestrzeni społecznej status „Męża 40 i 4”. I chociaż większość z tych wcieleń wywoła uśmiech na twarzach odbiorców – i zapewne także u bezpośrednio zainteresowanych – to z pewnością znajdą się i takie namaszczenia, które będą wyrazem żywych nadziei i oczekiwań w sprawach dla społeczeństwa kluczowych.