Emigracja jako zapis losu
Zapis losu: literackie uporządkowanie i szczerość wyznań, wejście w krainę mitu i kronika prywatnych dziejów, namysł nad ostatecznymi przeznaczeniami człowieka i obnażenie lichej materii życia. Spotkanie z prawdą obecności w świecie, potrzeba świadectwa, osmoza jednostkowych doświadczeń w uniwersalne prawa istnienia. Zapis losu – konstrukcja i konfesja.
Kategoria losu łączy się z hermeneutyką egzystencji, z filozoficzną refleksją wyjaśniającą przebiegi i zapętlenia zdarzeń, które wyznaczają biografie jednostkowe oraz historie zbiorowości, z dotknięciem tajemnicy domagającej się przeniknięcia i rozszyfrowania. Jednakże hipoteza wielkiej całości przerasta nasz umysł, a także naszą wyobraźnię. A zatem zapis losu staje się wejściem w sferę niewiadomego, ekspresją niepokoju, utrwalaniem niepewności. Przyjaźń z mocami może być niebezpieczna. Kiedy bowiem staramy się zyskać ich przychylność, objawiają nam z całym okrucieństwem wszelkie możliwe katastrofy oraz klęski. Losu, jak wiadomo, się nie wybiera. To, co nieuniknione, otwiera się na głębokie przeżycie egzystencji. Studiowanie losu nie jest przyjemne. Pokora napotyka tu na niezgodę. Sens objawia się na tle bezsensu, ład odsyła do chaosu, spokojna mądrość doświadczenia nie obywa się bez niepokojących wątpliwości.
Los jest osobisty i równocześnie ponadosobisty. W zdarzeniach biograficznych musi objawić się uniwersalny wymiar prawdy o ludzkim istnieniu. Pisarz, który zastanawia się nad wyrokami historii, analizuje wielkość i nędzę życia, dotyka „wiecznej nieprzejrzystości”
Ważna jest tutaj odwaga uogólnienia. Również współbrzmienie z niepojętym i nieznanym. Los winien zostać dostrzeżony, zinterpretowany, przyjęty jako własny. Takie kłopotliwe i zarazem dumne wyróżnienie Zenon Szpotański nazywa „współzależnością między losem, idącym z zewnątrz i uderzającym na ślepo, a psychiką tego, który jest przezeń uderzony”
Nie można przeoczyć imperatywnej siły losu rozumianego jako powołanie i przeznaczenie. Uwagi Ludwiga Wittgensteina przybliżają ten problem: „To jest wola boża”; „Nie jesteśmy panami swego losu”. Skutki, jakie powodują te zdania wywołać by mógł także rozkaz! Również taki, który człowiek wydaje samemu sobie. I przeciwnie, rozkaz, na przykład “«Nie szemraj», można wypowiedzieć jako stwierdzenie prawdy”
Rodzi się w tym miejscu pytanie, czy specyfika literatury emigracyjnej nie przekreśla wielkiego tematu, jakim jest ludzki los. Można wskazać szereg elementów sprzecznych z podejściem, które dotąd omawiałem. Do nich należą na pewno polityczne programy, socjologiczne diagnozy, wspomnienia dobrego świata pozostawionego w ojczyźnie. Deklaracje ideowe związane z historyczną chwilą, nakaz zachowania tradycji, obowiązkowe uczucia nostalgiczne nie służyły przecież odczytywaniu szyfru tajemnicy. W literaturze emigracyjnej żywioł politycznego sporu pochłania głębsze sensy, pytania o sprawy doraźne nie mogą liczyć na nieprzemijające odpowiedzi, prymat polskości przesłania refleksję nad uniwersalną kondycją ludzką, a tradycyjne formy wyrazu nie sprzyjają myśli niezależnej.
A jednak wbrew zarysowanym w największym skrócie tendencjom podjęte w tym szkicu zagadnienia nie należą do marginalnych. Interesują mnie kwestie, w jaki sposób doświadczenie wygnania, wyobcowania, samotności przechodzi w obszar losu, jak pisarze-emigranci oswajają napór absurdu zdarzeń, opanowują nieprzyjazne okoliczności. Jakie obrazy, metafory i kulturowe odwołania służą tej potrzebie przemiany katastrofy w istotny pokarm dla refleksyjnej myśli. W dojrzałym rozrachunku odrzucić należy perswazyjne aktywności słowa, jak również poetykę nostalgicznej skargi. Natomiast najważniejszym zadaniem staje się przemyślenie konsekwencji wygnania – zrazu nieuchwytnych, ledwie przeczuwanych, z czasem krystalizujących się w spójne zespoły sensów. Skłonny więc byłbym mówić o procesie oczyszczania zdarzeń z naleciałości przypadków, o przechodzeniu od akcydensów życia do zagadnień egzystencjalno-metafizycznych.
Aspekt zmieniającej się w czasie postawy wobec wygnania chciałbym szczególnie podkreślić. Otóż polityka i historia kształtują los wygnańców jako przyczyny sprawcze opuszczenia ojczyzny. Są źródłami nieszczęścia, czyli degradacji życiowej, samotności, wyobcowania. Emigrant zrazu naznaczony zostaje wstydliwym piętnem upokorzeń. Kazimierz Brandys poświęcając tej kwestii krótką refleksję, eksponuje rolę milczenia. Pierwsze zetknięcie z obczyzną nie posłuży interesującej fabule, nie nadaje się też do mitotwórczego przetworzenia: „W losie emigranta czułem udrękę i górę przemilczanych cierpień. Przemilczanych – co stykając się z emigrantami zauważyłem, że nie lubią mówić o swoich dawnych przejściach na obczyźnie, zwłaszcza o początkowych, tych najcięższych”
W tej pracy pozostawiam na uboczu tylekroć opisywany społeczny i historyczny los emigrantów: dumny wybór cierpienia i braku perspektywy. Początki emigracji sprowadzają się do trosk codziennych przemieszanych z polityczną misją. Niepewność, niejasność sytuacji, jak również protest pozbawione są całościowej wizji, obejmującej uniwersalne wymiary ludzkiego bycia w świecie. Literatura diagnoz doraźnych i rozproszonych znaczeń nie może wykroczyć poza wąsko zakreśloną aktualność. Wyjęta z tego kontekstu, traci na znaczeniu. Dopiero względne „zadomowienie” na obczyźnie pozwala zauważyć wielowymiarową istotę wygnania, w której kraj, miasto i okolica niekoniecznie muszą odgrywać najistotniejszą rolę. Ale też ogląd samego siebie jako obcego, podtrzymywanie rozszczepionej tożsamości stają się ważnymi warunkami samopoznania. Od opisów własnego przypadku i historii zbiorowości wygnańczych droga refleksji wiedzie ku uniwersalnym uogólnieniom. Dociekanie ostatecznej prawdy życia ujawnia się w dyskursie mędrców. Taki niespieszny namysł, jeśli przykłady ograniczymy do polskiej literatury emigracyjnej, znaleźć można w prozie eseistycznej Czesława Miłosza, Józefa Wittlina, Aleksandra Wata, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Jerzego Stempowskiego, Józefa Czapskiego oraz Stanisława Vincenza.
W rozpoznaniu losu pomocne jest pośrednictwo mitów, symboli, obrazów archetypicznych. Wygnanie, które przydarza się jednostce ludzkiej w określonym czasie i w określonej przestrzeni, istniało zawsze. Mówią o tym święte księgi, klasyczne dzieła literatury, powszechnie znane przedstawienia malarskie. W liryce emigrantów znajdziemy odwołania do przeszłości, które oswajają obcość, samotność i lęk przed nieznanym. Los nie jest do końca przejrzysty, ale przynajmniej zaczyna przypominać jakieś wątki z zapamiętanych obszarów kultury. Jak pisze Mircea Eliade:
Każdy emigrant jest Ulissesem w drodze do Itaki. Każda realna egzystencja odtwarza Odyseję. […] Ale żeby to sobie uświadomić, emigrant musi być zdolny do przeniknięcia ukrytego sensu swego błądzenia […]. Oznacza to, że ma on widzieć znaki, ukryte znaczenia, symbole w cierpieniach, depresjach, w niszczącym działaniu codzienności
M. Eliade, „Religia, literatura i komunizm. Dziennik emigranta“, tłum. A. Zagajewski, Londyn 1990, s. 222. [5].
W takim ujęciu zyskuje się na pewno kulturowo zobiektywizowany ogląd zdarzeń i czynów, dystans, ponadczasową miarę zdarzeń biograficznych – wzniosłą, tragiczną, choć często kwestionowaną przez sarkazm, ironię, groteskę. Kazimierz Wierzyński, myśląc o „Orfeuszowym Świecie” poezji, o sztuce ocalającej przed śmiercią, rozpadem, bezsensem i złem, nazywał siebie „lutnistą / Ciemnego czasu i losu”
Aleksander Wat trudną zgodę na los w postaci choroby i bólu intensyfikujących ludzkie bycie w świecie zestawia z męką Chrystusa (dzieje się tak w jego utworach: Długo broniłem się przed Tobą; Skoro wiesz, że tobie przeznaczone; Trzy sonety), a także z cierpieniami mitologicznych bohaterów (Trochę mitologii). Po nierównej walce z upływającym czasem – tak jak biblijny prorok – pochłonięci zostaniemy przez nicość. Stąd wyrażenie Wata: „Los mój Jonaszowy” (Do Księgi Jonasza)
Zgromadziłem zaledwie garść przykładów. Rozpoznanie i rozwinięcie problematyki losu w poezji emigracyjnej wymagałoby oddzielnej pracy. Obecnie pragnę opisać przewartościowanie postaw myślowych wobec wygnania dokonujące się w serii eseistycznych wypowiedzi, które można by nazwać intelektualnym kanonem polskiej literatury na obczyźnie.
Na początku lat pięćdziesiątych rozpoczyna się ważna dyskusja: nie o roli politycznej emigracji, powinnościach sztuki słowa, usytuowaniu wolnej kultury wobec zniewolonego kraju, lecz dość nieoczekiwanie wymiana zdań odnosi się do istoty doświadczeń pisarza wygnanego. Dyskusję sprowokował Jerzy Giedroyc, wysyłając Gombrowiczowi krótki szkic Emila Ciorana z prośbą o przetłumaczenie i opatrzenie tej próby komentarzem
Esej Ciorana Dogodności i niedogodnościwygnania wraz ze słynnymi polemicznymi uwagami Gombrowicza przedrukowanymi w Dzienniku 1953–1956 ukazał się w szóstym numerze „Kultury” z 1952 roku. Ten dwugłos wyznacza przestrzeń dyskusji o losie emigrantów, domaga się uważnego przemyślenia, tworzy dogodny punkt wyjścia dla dalszych dopełnień. Eseiści i autorzy wyznań podejmujący kwestię wygnańczych egzystencji zwykle odwołują się do dwugłosu Cioran – Gombrowicz. Temat żyje w czasie, ewoluuje, zmienia się wraz ze świadomością wygnańców. Dołączają się ważne wypowiedzi polskich pisarzy: esej Józefa Wittlina Blaski i nędze wygnania z tomu Orfeusz w piekle XX wieku z 1963 roku, utrzymane na granicy wyznań, przypowieści i medytacji, a także Noty o wygnaniu Czesława Miłosza z 1978 roku oraz późniejszy o dziesięć lat szkic noblisty O wygnaniu z 1988 roku. Wreszcie dwa fragmenty w Dzienniku pisanym nocą 1989–1992 Gustawa Herlinga-Grudzińskiego: zapis z 1 października 1991 roku, odnoszący się do triady wypowiedzi Cioran – Gombrowicz – Wittlin oraz osobny fragment O wygnaniu, którego tytuł został przejęty od Czesława Miłosza. Nie tylko tytuł, ale i obszar zagadnień. Wskazana kontynuacja w kilku szczegółowych kwestiach przechodzi w polemikę. Wymiana zdań między Czesławem Miłoszem i Gustawem Herlingiem-Grudzińskim (po czterdziestu latach od tekstu Emila Ciorana) ma wszelkie znamiona podsumowania, rozliczenia z doświadczeniem emigracyjnym.
Zauważmy, iż dyskusja toczy się kręgu „Kultury”. Polskie dylematy wygnania nie są traktowane ze szczególnym pietyzmem – wchodzą w zakres europejskiego dziedzictwa. Dodajmy, iż dość kłopotliwego. Traktaty Józefa Wittlina, Czesława Miłosza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego adresowane były do obcokrajowców i pierwotnie przedstawiane w językach kraju osiedlenia. Blaski i nędze wygnania Wittlin odczytywał na posiedzeniu PEN-Club on Exile w Nowym Jorku, Herling-Grudziński prezentował swoje przemyślenia na sympozjum poświęconym literaturom Europy Wschodniej w maju 1992 roku w Turynie, Noty o wygnaniu opublikowane zostały w „Books Abroad” w 1979 roku, zaś pierwodruk eseju Miłosza O wygnaniu ukazał się jako wstęp do amerykańskiego albumu czeskiego fotografika – Josefa Kudelki Exiles w 1988 roku. W rozpatrywanych przykładach znamienny jest tryb rozważań – dywagacyjny i dygresyjny – charakterystyczny dla poetyki tekstów mówionych. Oznacza to, że pisarz i słuchacz mają stopniowo uzgadniać swe poglądy, rozważać rzecz w dialogu, wspólnie dochodzić do prawdy. Prezentuje się proces myślenia, próby i hipotezy, nie zaś pedantycznie ułożony system twierdzeń.
Zdumiewa i daje do myślenia trwałość problematyki: od przemyśleń Ciorana do podsumowań Herlinga-Grudzińskiego upłynęło półwiecze. Warto wskazać na marginesie, że w trudnym czasie politycznej opresji początku lat osiemdziesiątych medytacja o ponadczasowym wymiarze losu exulów,przymierzona do emigracji wewnętrznej czytelnikom w kraju, dostarczała narzędzi rozumienia psychologicznych reakcji na historyczną sytuację, jaka wtedy nastała. Medytacja ta przynosiła wspólnocie również względne filozoficzne pocieszenie. Z taką zapewne intencją w trudnym czasie po odwołaniu stanu wojennego w Polsce redakcja „Pulsu” w wiosennym numerze kwartalnika z 1984 roku przedrukowała rozszerzony w maszynopisie o nowe szczegóły, różniący się więc od pierwodruku, esej Józefa Wittlina pod tytułem Blaski i nędze wygnania.
Doraźne motywacje tracą klarowność, chwilowe wybory po latach mogą być niezrozumiałe. Interesujące są tylko uniwersalne wyznaczniki ludzkiej wędrówki. Przejmujące przesłania poruszają nas nadal – nawet po Mickiewiczowskim „huku, szumie i trudzie”. Takie walory nietrudno odkryć w przywołanej sekwencji tekstów. Dowiadujemy się sporo o psychologii przeżywania wygnańczej doli przez ludzi pióra – pisarzy oraz intelektualistów, ale przede wszystkim przyciąga odbiorców zaciekawienie kondycją ludzką. Intrygujące są w równym stopniu pytania: jakie kształty mogą współcześnie przybrać stare wyobrażenia bohaterów wygnanych? Jak człowiek pozbawiony normalnych warunków rozwoju potrafi odkryć w sobie siłę kreacyjną i nadzieję przetrwania? Mamy tu do czynienia ze znaczącymi ujęciami antropologii wygnania, które tworzą serie wariacji, uściśleń i sprawdzeń. Pojęcia i kategorie przybliżające fenomen bycia oraz tworzenia – w innym miejscu, w innym kraju – weryfikowane są przy współudziale osobistych dziejów. W każdym przypadku esej posiłkuje się utajoną autobiografią. Albo wyrażając rzecz inaczej: podmiot doświadczenia, odczuwający i cierpiący, przekształcony zostaje w „ja” dywagujące, bezosobiste, uogólnione.
Wspomniałem o porządku dociekań. Od rumuńskiego pisarza i myśliciela, emigranta we Francji, Emila Ciorana pochodzi układ dychotomiczny rozważań – postać rachunku, bilansu zysków i strat, buchalterii psychologicznej, społecznej oraz metafizycznej. Tak przedstawiałby się słownik tej osobliwej rachunkowości. Emil Cioran mówi o „dogodnościach i niedogodnościach”
Zdaję sobie z tego sprawę, że fragment Dzienników Gombrowicza, Blaski i nędze wygnania Wittlina, Noty o wygnaniu Miłosza to wypowiedzi powszechnie znane, teksty poniekąd klasyczne, wielokrotnie komentowane przez literaturoznawców. A nawet niektóre zamieszczone tam sformułowania stały się obiegowymi porzekadłami krytycznymi. Teksty te tworzą układ zamknięty: pisarze bowiem cytują siebie nawzajem. Należy jednak rozpatrzyć jeden tylko aspekt, zapowiedziany w tytule – na ile emigracja jest losem i w jaki sposób te dymensje ludzkiego życia są odczytywane?
Analityk rozpaczy Emil Cioran przedstawia pisarza skazanego na wygnanie jako jednostkę rozdwojoną w sobie: „wyzutą ze wszystkiego” – ojczyzny, imienia, języka, ale też poszukującą afirmacji, nieszczęśliwą i dumną, zrezygnowaną i żądną podboju (sławy czy choćby skandalu). Dostrzegamy więc tutaj zarys sytuacji tragicznej: uwięzienia w kręgu sprzecznych odczuć, wyborów ograniczanych przez nadrzędny wobec człowieka układ rzeczy. Znamię tragiczności jeszcze wyraźniej zaznacza się w takim aforystycznym fragmencie: „Kto porzuca swój język dla innego, zmienia swoją osobowość. Dokonuje heroicznej zdrady, zrywając ze swoją przeszłością i do pewnego stopnia, z samym sobą”
Heroiczna zdrada to rozwiązanie o szlachetnym rodowodzie. Porzucający ojczysty język artysta jest jak Edyp podczas wygnania: oślepia samego siebie, by zyskać nowe spojrzenie, by wykreować swoją osobę od nowa. Tak rozumiana negacja przeszłości oraz negacja tożsamości to bez wątpienia wybory z wysokich regionów człowieczeństwa. Zgodę na zderzenie losu, które degraduje i jednocześnie wzbogaca życie duchowe pisarza, można porównywać ze smutkiem tragicznym Maxa Schellera
W dalszych partiach Cioran rozważa „tragiczny casus” poety. Inaczej niż w prozie zmiana języka jest raczej trudna. Wiersze kierowane są w pustkę: poeta może być czytany co najwyżej przez niewielu rodaków. Pogrążony w monomanii artystycznej poeta usycha i więdnie – bez poczucia wielkości wyboru. W imię chimery sztuki wszystkiego sobie odmawia. „Onanizm i suchoty, oto los jego”
Cioran odkrywa wymiar heroicznych decyzji w życiu pisarza-wygnańca, a zarazem odmawia tym wyborom metafizycznej głębi. Tym samym, deprecjonując kategorię losu, umieszcza swojego bohatera w piekle pospolitości, ale również w otchłani rozpaczy. Tragiczne wywyższenie ulega niwelacji. Niedogodności wygnania należy odsłonić do końca. Jak się wydaje, w polskiej literaturze emigracyjnej supozycja Ciorana, że cierpienie exulów przechodzi w rutynę, a nostalgiczne „żale tracą żywotność, starzeją się”
Od Ciorana prowadzą ważne linie odczytywania losu wygnańczego. Najpierw wskażmy kilka zmian rozłożenia akcentów. Szczególną uwagę przypisuje się metaforom choroby i szaleństwa. Gombrowicz, kiedy rozważa kwestię „przetworzenia choroby na zdrowie”
Józef Wittlin zastanawia się nad trzeźwym namysłem, będącym rewersem emigracyjnego szaleństwa. Wyłączenie ze świata, dystans wobec spraw domu i ojczyzny pozwalają na rzetelny, chłodny osąd. A zatem, uchylając wymiar aberracji, wygnanie jest szkołą „jasnego i przenikliwego patrzenia na świat”
Cioran wywołuje liczne sprzeciwy, ale tego punktu wyjścia nie można zlekceważyć, skwitować milczeniem. Według Gombrowicza trudny do zaakceptowania jest „piwniczny chłód i stęchlizna grobu”
Witold Gombrowicz w najznaczniejszym stopniu dystansuje się od wskazanych propozycji czytania losu pisarza-emigranta. Emigracja jest dlań podnietą, gdyż pisarz może bez przeszkód i skrępowań „zanurzyć się” w kulturze uniwersalnej, skupić uwagę na wiecznotrwałym życiu, zyskać duchowy dystans i działając poza elitą, konfrontować siebie z intelektualną niższością partnerów społecznych. Gombrowicz przekuwa to, co osobliwe, peryferyjne i dziwaczne – należące do rynsztunku duszy wygnańców – na jakości uniwersalne, takie jak: prawidła sztuki, proces powstawania dzieła, rozwój i samoświadomość pisarza. Emigracja obdarowuje artystę „nadmiarem wolności”, który musi obrócić się przeciwko ojczyźnianym ograniczeniom. Na pozór Gombrowicz unika kategorii losu. Jednakże, gdy wczytamy się dokładnie, powstać może wrażenie zupełnie przeciwne:
Musimy wytworzyć tę porcję swobody, śmiałości i bezwzględności […], bez której twórczość jest niemożliwa. Trzeba nam po prostu oswoić się z nową skalą naszego istnienia. Będziemy musieli potraktować z zimną krwią i bezceremonialnie najdroższe nam uczucia, aby dojść do nowych wartości. Z chwilą, gdy zabierzemy się do kształtowania świata […] ogrom się zmniejszy, bezmiar nabierze formy i poczną opadać wzburzone wody chaosu
W. Gombrowicz, „Komentarz…“, s. 9, [27].
Odczytujemy manifest zaskakująco płomienny. Na ten gatunek wypowiedzi wskazują – poetyka rozpoczynania na nowo, pełna młodzieńczego wigoru zuchwałość sformułowań, a także hiperbole przywodzące na myśl opanowanie chaosu w akcie stworzenia świata. Już nie zagubione „ja” spowiada się z własnej bezsilności, lecz rzesza, jakaś hipotetyczna zbiorowość pisarzy ma dokonać dzieła literackiej przemiany. Można podejrzewać, że ta liczba mnoga to tylko retoryczne wcielenie indywidualności Gombrowicza. Pisarz zaleca literackie świętokradztwo, kusi czytelników niezwykła swobodą, ale i przekonuje, że konieczny jest odwrót od odczuć powszechnych: niezgoda na przyjęty sposób przeżywania polskości, negacja żałośliwej ojczyzny, wybór ojczyzny radosnej, którą jest cały świat.
Znanemu zawężeniu skali doświadczeń oraz artystycznych poszukiwań, jakie bywa udziałem pisarzy na obczyźnie, Witold Gombrowicz przeciwstawia wielorakie życie. Kultywowanie nostalgii oraz absolutyzowanie tematu utraty ojczyzny pozostają w sprzeczności z artystycznym rozwojem, samodzielnym myśleniem oraz ideą bycia pisarzem na serio. Oto znamienne dla tego stylu myślenia zdanie: „Utrata ojczyzny nie wtrąci w anarchię tylko tego, kto umie sięgnąć głębiej, poza ojczyznę, dla kogo ojczyzna jest tylko jednym z objawień wiecznego i uniwersalnego życia”
W twórczości Gombrowicza stwarzanie odrębnego kosmosu literackiego należy do decyzji heroicznych. Antywartości przechodzą więc w wartości. Walka o odrębność i wybitność pisarza to też postać losu. Pisarz, jak szlachetny, zbuntowany, wyrzekający się domu i ojczyzny zbójca z dawnej literatury, dokonuje jeszcze innego wtajemniczenia w istotę samotności. Racje przeciwnika – zbiorowości usytuowanej na peryferiach życia i kultury, wspólnoty uwiedzionej przez polskość, nie są wysokie, przeto i spór ma wymiar sokratejski, dydaktyczny, terapeutyczny.
Józef Wittlin poszerza dotychczasowe pole obserwacji. Nie zajmuje się wyłącznie pisarzami i literaturą, lecz łączy wygnanie z szansą wniknięcia w tajemnicę ludzkich przeznaczeń. Emigrację polityczną pisarz określa krótko: jest ona „przede wszystkim nieszczęściem”
Duchowego bogactwa należy poszukiwać w innych wymiarach ludzkiego życia, a zatem Wittlin wygnanie ziemskie zakorzenia w wygnaniu wiecznym
Jeśli, jak pisze Józef Wittlin, rację ma „pobożny autor antyfony Salve Regina, a racji nie mają ludzie zauroczeni życiem tak, jakby trwać miało ono bez końca, ludzie, którzy wcale nie chcą ubiegać się o «pierwsze papiery obywatela wieczności»”
Życie nasze na ziemi jest wygnaniem, musieliśmy na to wygnanie przynieść ze sobą jakieś mgliste pojęcia o raju utraconym dzięki naszym grzesznym rodzicom. Wśród grozy życia i piekła na ziemi raz po raz odzywa się w nas nagle tęsknota do czegoś, co nie jest piekłem, ani grozą, ani wygnaniem. Kto wie, czy misją pisarzy i artystów nie jest wychwytywanie i postaciowanie tych właśnie tęsknot i przeczuć
Tamże, s. 331–332. [33].
Medytacja inspirowana przez antyfonę Salve Regina tworzy rodzaj kompozycyjnej ramy eseju Wittlina Blaski i nędze wygnania. Wygnanie jako los objawia się wówczas, gdy ludzkie nieszczęście uwikłania w wypadki należące do przemijającego czasu, stowarzysza się z chrześcijańską nadzieją Zbawienia.
Czesław Miłosz również nawiązuje do antyfony Salve Regina w swoim utworze O wygnaniu. Myślenie eschatologiczne – wszechobecne w jego poezji
W szkicu O wygnaniu Czesław Miłosz zgromadził szereg dowodów wspierających przeświadczenie, iż ukształtowane w przeszłości kategorie opisujące fenomen wygnania nie mogą wystarczać. Odziedziczony styl przeżyć, jak i tradycyjny język nie pozwalają wyjść poza zaklęty krąg nostalgii oraz cierpienia. Refleksja Miłosza zaprzecza oczywistym odpowiedziom, celowo zestawia jednostkowe konkrety, które tworzą biografię emigranta, z wieloma dziedzinami ludzkich doświadczeń: z rzeczywistością faktów historycznych, ze światem psychicznych przeżyć. W zdarzeniach tylekroć opisanych w literaturze, że ktoś bez własnej woli przenosi się do innego kraju, zawiera się zaczyn przemiany wewnętrznej, wzór ludzkich przeznaczeń, dotknięcie transcendencji.
„Archetypalne wygnanie”, jak dowodzi Miłosz, powtarza się w każdym ludzkim życiu:
Stulecia tradycji podtrzymują obraz całej ziemi jako krainy wygnania, zwykle przedstawianej jako pustynny jałowy krajobraz, w którym Adam i Ewa kroczą samotnie ze spuszczonymi głowami. […] Ich nostalgiczne myśli o powrocie do szczęśliwego niegdyś istnienia zaprawiała goryczą świadomość zakazu. Jednak nigdy nie wyrzekli się ostatecznie nadziei, że któregoś dnia skończy się ich wygnanie
Tamże, s. 182. [36].
Ikonografia wspiera wyobraźnię, stwarza odpowiednik obrazowy pojęciowej abstrakcji. W zdaniu o pierwszych rodzicach można rozpoznać odwołanie do fresku Masaccia na pilastrze w kaplicy Brancaccich we florenckiej Santa Maria del Carmine (postaci biednych nagich ludzi wyrażają przede wszystkim rozpacz) lub fragmentu podobnej kompozycji Michała Anioła na suficie Kaplicy Sykstyńskiej. Dla porównania wskażmy, iż Józef Wittlin, opisując swoją obsesję wypędzenia z raju, powołuje się na „jakiś rokokowy miedzioryt czy staloryt”
Wędrowanie, „bycie w drodze” to bez wątpienia kategorie losu. I choć brak zadomowienia rodzi niepewność, niejasność przyszłości, to jednak, jak przeczytamy u Czesława Miłosza, przemiana świadomości może wyjść wygnańcom na dobre. Wygnanie pojmowane jako proces psychiczny ma zupełnie inny rytm niż nagła życiowa katastrofa, paroksyzm nieszczęścia, szybkie zwycięstwo przemocy. Te czynniki z upływem lat tracą diaboliczną moc, coraz mniej dotyczą człowieka zajętego studiowaniem własnej, zmieniającej się psyche: „stopniowo zaczynamy sobie uświadamiać, że wygnanie nie polega na przekraczaniu granic, bo dojrzewa w nas, przekształca nas od środka i staje się naszym losem”
Miłosz ujawnia perspektywę czasową – stawania się, dojrzewania, wznoszenia ku rzeczywistości wyższej, wolnej od stałych udręczeń emigranta. Tyleż mitycznej (kompensacyjnej, przekształconej w sztukę), co realnej. Wygnanie odsłonić może jakiś skrawek wtajemniczenia w los. Taka próba uniwersalizacji doświadczenia emigracyjnego może być podjęta po wielu latach pobytu poza krajem. Postrzeganie oraz przyjęcie losu nie jest dane od razu. W tekstach Czesława Miłosza (Nie, Pozycje)
Tę właśnie różnicę między czarnymi przeczuciami na temat pisarskiej przyszłości wypowiedzianymi w Nie a perspektywą sukcesu, która przyświecała poczynaniom literackim Czesława Miłosza w okresie emigracji, wskazuje Gustaw Herling-Grudziński w szkicu O wygnaniu. Autor Dziennika pisanego nocą dostrzega przede wszystkim historyczny wymiar doświadczenia losu emigranta. Uczestnik i komentator wielkiego spektaklu upadku sowieckiego imperium może odczuwać szczególne satysfakcje, gdyż własnym piórem przyczynił się do zmian w świadomości, które poprzedzały przełom w historii. Herling-Grudziński, jakby wbrew logice wygnania mógł być świadkiem stającej się „historii rzeczywistej i plastycznej”
Herling-Grudziński nie zgadza się z Miłoszem w dwóch punktach. Różnica zdań dotyczy wyrzucenia z historii pisarza emigracyjnego oraz wolności wewnętrznej, która przeraża. Miłosz ma na myśli rygor moralny i kłopoty duszy osamotnionej, natomiast Herling-Grudziński eksponuje sens pragmatyczny – konkretne pożytki z odczuć, intelektu oraz działań. Dlatego wolność „jest odwrotnością przerażenia, jest źródłem odwagi i nadziei”
Pisarze emigracyjni, którzy zajmowali się „metafizyką wygnania”, niepewność i niejasność położenia w świecie starali się przezwyciężyć, sięgając po język religii i mitów. Wyzucie z domu i ojczyzny oswajali magią metafor. Wzory kulturowe przeciwstawiali chaosowi biograficznych zdarzeń. W życiu ludzkim rozbitym przez katastrofy historii pragnęli odczytać szyfr transcendencji. Oczywiście los jako układ wypadków jawnych i zakrytych, spełnionych i spełniających się, przeżytych i zaledwie przeczuwanych, nie ma jednej postaci, ani tym bardziej jednorodnych wykładni.
Rachunki „nędz i blasków wygnania” prowadzone przez półwiecze w następujących po sobie esejach Emila Ciorana, Witolda Gombrowicza, Józefa Wittlina, Czesława Miłosza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego były wyrazem samowiedzy w literaturze polskiej na obczyźnie, ale również wykraczały poza stricte emigracyjne klęski i nadzieje. Emigracja pojmowana była jako nauka pogodzenia się z losem, a los zapisany w jednostkowych doświadczeniach uświadamiał uniwersalne zasady bycia ludzkiego w świecie. Dlatego opisane w tym szkicu rozważania o losie zapowiadają powrót z emigracji, kształtują jego filozoficzne podstawy. W odróżnieniu od lirycznych wyznań i od dziennikowych zapisków, w których utrwalone zostają chwile, fragmenty zdarzeń, konkretne, ograniczane przez czas, stany świadomości, eseistyka podejmująca temat losu ogarnia całość spraw ludzkich. Porządek podsumowania jest tutaj niezwykle istotny. Ten rodzaj dojrzałego namysłu należy do dziedziny doświadczenia i mądrości.
Odrzucając prymat idei powrotu do kraju ojczystego, dostrzegając szansę rozwoju w rozumieniu ducha innych miejsc, a nade wszystko starając się zrozumieć tajemniczą mowę tego, co nieuniknione i wieczne, pisarz-emigrant znajduje zakorzenienie we wspólnym ludzkim losie. Nie w miejscu i czasie, lecz w kulturze, filozofii oraz religii.
Powroty w zapomnienie. Dekada literatury emigracyjnej 1989–1999, red. B. Klimaszewski i W. Ligęza, Kraków 2001.