W sprawie filozofów
Wiersz ze zbioru Z Księgi Przejścia.
Cogito ergo sum. Cóż za pycha filozofa!
Myślę, więc boję się być tym, kim
jestem – czyż nie to raczej winniśmy recytować?
Wiem, że nic nie wiem. Tak lepiej.
Zostaliśmy stworzeni, żeby nie wiedzieć.
Ale czy owo „nic” nie znaczy nazbyt
wiele dla obolałego umysłu, który
wciąż kuśtyka przez ugór wszechświata?
Errare humanum est. Do końca
naszych dni? I nikt nam nie podpowie,
jak rozwiązać zagadkę wiecznego „nigdy”,
gdy idąc w przyszłość potykamy się
o schody życia zostawione za sobą?
Dotknąć choćby rąbka niewiadomego
– tego wszyscy oni pragną. A dostają im się czasem
złote pyłki myśli z barwnego kobierca
spod stóp Przedwiecznego. Które i tak
wracają w końcu tam, skąd zbiegły.
Dziś na kwietnym gazonie podziwiałam
koniczynę. Posiała się sama
w miejsce zwiędłych petunii.
I nawet nie zamierza dopytywać się,
kim jest lub będzie. Wystarczy jej zieleń liści
i liliowy blask kwiatów, żeby znieść
niespodziankę istnienia.