Nowy Napis Co Tydzień #110 / Czysta ziemia
W takie noce marzę, że wypiłem cię do dna,
a dno wyje we mnie, choć czysto wokół i wywieźli ciało.
Sen ma smak twojego oddechu, który zaciąga się mną i kaszle.
Wykasłuje ziarna krwi, z której upleciony jest mój głód.
W takie noce, nie można o nic prosić, niczego darować.
To się nazywa: zabijanie rzeczy pierwszej. To się nazywa: nie ma.
W takie noce marzę, że oprawcy rozkradną tę pierwszą śmierć, że
miasto naszej młodości zajmą po brzeg, ponad horyzont gardła i ust.
To się kończy policzek przy policzku, przelewając z ust do ust
ślinę ciemną i gęstą jak ziemia rozgrzana pośród nocy, nowiu.
To się kończy w niciach ciekłego wolframu, wędrujących ściegami
śniętego ciała.
To się kończy w czystym wierszu, pod którym powoli wyrastasz;
jak ta ziemia, czystym i ciepłym.