Nowy Napis Co Tydzień #119 / Cyprian Norwid z profilu*
Gromem bądźmy pierw, niźli grzmotem,
Oto tętnią i rżą konie stepowe;
Górą czyny!...
– a słowa? a myśli?…
– potem!…
Wróg pokalał już i Ojców mowę –
Energumen tak krzyczał do Lirnika
I uderzał w tarcz, aż się wygięła:
Lirnik na to
„Nie miecz, nie tarcz, bronią Języka,
Lecz – arcydzieła” –
Cyprian Norwid, Język-ojczysty
PWsz II, 88. Wszystkie cytaty z utworów Norwida na podstawie edycji C. Norwid, Pisma wszystkie, t. I–IX, zebrał, tekst ustalił, wstępem i uwagami krytycznymi opatrzył J.W. Gomulicki, Warszawa 1971–1976. Oznaczone jako PWsz – liczba rzymska oznacza tom, arabska stronę. [1]
„Nad-kompletowy aktor”
Zacząć wypada od uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 27 listopada 2020 w sprawie ustanowienia roku 2021 Rokiem Cypriana Kamila Norwida:
W roku 2021 upłynie 200 lat od urodzenia Cypriana Kamila Norwida. Przyszedł on na świat 24 września 1821 roku na Mazowszu, w Laskowie-Głuchach koło Radzymina. Był poetą, dramatopisarzem, prozaikiem, artystą sztuk pięknych i myślicielem. Zmarł 23 maja 1883 roku w Domu św. Kazimierza w Ivry pod Paryżem, opuszczony i zapomniany. Większą część życia spędził na emigracji, podróżując po Niemczech, Włoszech, Belgii, Anglii i Stanach Zjednoczonych, by ostatecznie osiąść w stolicy Francji.
W swojej twórczości Cyprian Kamil Norwid odwoływał się do narodowej i europejskiej tradycji, a zarazem był odważnym nowatorem oraz krytykiem różnych przejawów życia społecznego i politycznego. Patriotyzm podnosił do rangi najwyższej wartości. Podobnie ujmował jako świadomy oraz głęboko wierzący katolik kwestie etyczne, filozoficzne oraz teologiczne. Stale interesował go człowiek, na nim skupiał swą poetycką i artystyczną uwagę. Święty Jan Paweł II pisał: „Cyprian Norwid pozostawił dzieło, z którego emanuje światło pozwalające wejść głębiej w prawdę naszego bycia człowiekiem, chrześcijaninem, Europejczykiem i Polakiem”. Na zawsze weszły do zbiorowej świadomości Norwidowe frazy, takie jak: „Ojczyzna to wielki, zbiorowy obowiązek”.
Jego nowatorska twórczość oraz bezkompromisowe sądy artystyczne, polityczne i moralne stopniowo odsuwały od niego czytelników. Tylko część jego dzieł została opublikowana za jego życia. Część z nich zaginęła, ale wiele zostało odszukanych po śmierci twórcy i wtedy, już w XX w., został odkryty na nowo.
Cyprian Kamil Norwid przeżył swą młodość w kraju, a lata dojrzałe na emigracji. W 1855 r. uznany przez zaborcze władze rosyjskie za politycznego „wygnańca” do Polski już nie mógł powrócić. W roku 2001 na Wawelu, w Krypcie Wieszczów Narodowych umieszczona została urna z ziemią z grobu Norwida. Poeta „tułacz” symbolicznie powrócił do Ojczyzny.
Najwybitniejsi polscy poeci podążali szlakiem Norwida. Jego twórczy wkład w nowoczesną polską literaturę, a szerzej w polską kulturę, jest ogromny, na wielu polach decydujący. W uznaniu zasług Cypriana Kamila Norwida dla polskiej sztuki i polskiej kultury, w 200-lecie jego urodzin, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanawia rok 2021 Rokiem Cypriana Kamila Norwida
Online: http://orka.sejm.gov.pl/proc9.nsf/uchwaly/508_u.htm [dostęp: 13.09.2021]. [2].
Dodatkowo uhonorowani zostali Stanisław Lem, Krzysztof Kamil Baczyński, kardynał Stefan Wyszyński, za godne przypomnienia uznano Konstytucję 3 Maja oraz powstania śląskie. No cóż, powiedzmy wprost: spory to ambaras. Nie tylko dlatego, że warto się zastanowić, jak Norwid miał na imię (Kamil – przyjęte na bierzmowaniu, używane przezeń było nie zawsze konsekwentnie).
Ponadto zastanowić się wypada, czy w okresie jazgotu politycznego, czy w okresie pandemii COVID-19 znajdzie się miejsce dla poważnej dysputy na temat Norwida. Ostatecznie do 24 września 2021 roku (to jest do dwusetnej rocznicy urodzin artysty) pozostało niewiele czasu…
Rozważania Stefana Sawickiego (nestora norwidologii, przed którym kornie skłaniam głowę) pod tytułem Norwid – od prawnuków
Przywykliśmy już do przekonania, że Norwid to jedno z najbardziej niezwykłych zjawisk w naszej literaturze. Jego biografia odsłania tułactwo zwieńczone przytułkiem dla starców. Recepcja jego pism układa się w przeplot zachwytów i degradacji. Twórczość – to teksty kontestujące i przekraczające swój czas, wychylone ku temu, co przyszłe, a równocześnie czerpiące z doświadczeń języka staropolskiego. Zastanawia przecież – ciągle żywa wśród nas – obecność tej twórczości. Norwid jest, sądzę, z dawnych polskich poetów najbardziej nam współczesny. Mówią o tym świadectwa pisarzy, czytelników, badaczy. W czym upatrywać powodów tej aktualności?
Przypomniany artykuł pochodzi z roku 2001, obecnie mamy rok 2021 – proszę darować tę oczywistość. Sądzę, że czas po temu, by zastanowić się poważnie nad znaczeniem tego twórcy dla dziejów kultury polskiej, nad jego miejscem w naszej współczesności. Niegdysiejsza fraszka: „jak bida – to do Norwida”
Różni ludzie cytują Norwida.
Norwidowi to już
nie zaszkodziR. Krynicki, Nie szkodzi [w:] Tegoż, Biegun magnetyczny. Wybrane wiersze i przekłady, Warszawa 1966, s. 255. [5].
Myślę, że zniknięcie Norwida ze współczesnego dyskursu publiczno-politycznego (jeśli można nazwać to jakimkolwiek dyskursem) jest faktem. Jakoś nie mogę wyobrazić sobie wykrzykiwania fragmentów Promethidiona przez uczestniczki i uczestników takiej lub innej manifestacji. Może i dobrze, nie tam przecie miejsce wielkiej literatury. Może na zawsze już zamilkł tak istotny spór o polski romantyzm, o znaczenie poezji Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida wreszcie.
Reakcji na niego było wiele: „nad-kompletowy aktor”, „geniusz niedoceniony przez głupie społeczeństwo polskie”, „poeta trudny”, „autor Promethidionów, Zwolonów i innych andronów”, „jeden z epigonów, jeden z tych, którzy zapisywali dziwacznymi gryzmołami marginesy kart, co już były zapisane przez Wielkie Duchy romantyzmu polskiego”
Przyjrzyjmy się bliżej twórcy, który jeden ze swoich najważniejszych zbiorów poetyckich zatytułował Vade-mecum, to jest: „Idź ze mną”. Albo mniej patetycznie: vademecum (poradnik, przewodnik, informator), które, podobnie jak bedeker ułatwia poruszanie się w świecie. A zatem – wyruszamy. Niezłym przewodnikiem może być w tym przypadku grupa publiczna na Facebooku „Norwid”
„Ja nie jestem urzędowy profesor ani rewolucjonista…”
Oddajmy głos samemu Norwidowi, który w znakomitej próbie interpretacji twórczości Juliusza Słowackiego tak prezentował własną perspektywę:
Ja nie jestem urzędowy profesor ani rewolucjonista, więc mnie ani deklamacja, ani regulaminu fawor nie obowiązuje. Człowiek na to przychodzi na planetę, ażeby dał świadectwo prawdzie. Trzeba przeto wiedzieć i pamiętać, że cywilizacja każda uważana być winna jako środek, nie jako cel – dlatego też zaprzedać cywilizacji duszę swoją i przy tym modlić się w kościele jest to być Tartuffem
C. Norwid, O Juliuszu Słowackim. W sześciu publicznych posiedzeniach. (Z dodatkiem rozbioru „Balladyny”) [w:] PWsz VI, 434. [8].
Jest to jedna z wielu autoprezentacji Norwida, poety, dramaturga, artysty, a przede wszystkim przenikliwego znawcy i krytyka cywilizacji XIX wieku. Niejednokrotnie spostrzec można, iż jego sądy przystają i do naszej rzeczywistości; twórca żyjący w czasach pary i elektryczności wiele ma do powiedzenia o współczesnej kulturze masowej, chociażby w przypadku demaskowania sloganów wykorzystywanych w reklamie:
Czytelnictwo opieszałe bywa naglone napisami wykrzyknikowymi na rogach ulic: „Czytajcie to a to!!”
Wszystkie wyboldowane fragmenty w oryginalnym utworze były rozstrzelone. [9] przy czym rodzaj ręki z palcem wskazującym ów nakaz, w rysunku kolosalnym… rodzaj Pięści ściśniętej… „Czytajcie ten albo ów nowy romans!”PWsz VI, 229. [10]
Sytuacja artysty w świecie kultury masowej, w kręgu histerycznej pogoni za nowością to przecież kwestie doskonale nam znane. Podobnie jak sama umiejętność czytania; nie tylko w tym przypadku warto pamiętać o Norwidzie, który samą umiejętność lektury niejednokrotnie stawiał w centrum uwagi, kreując własną koncepcję hermeneutyki, wykazującej istotne analogie z perspektywą personalizmu chrześcijańskiego.
W jaki sposób dzisiaj można rzeczowo zaprezentować biografię autora Fortepianu Szopena? Próbą odpowiedzi na to pytanie jest książeczka (posługuję się tym określeniem nie ze względu na błahość publikacji, lecz ze względu na jej rozmiary) Józefa Franciszka Ferta Życie Cypriana Norwida
Przypomnieć nie zawadzi, iż pamiątka to drobny przedmiot, podarek przypominający osobę bądź wydarzenie, niekiedy znaczące w wymiarze społecznym, niekiedy istotne w biografii indywidualnej. Może to być medal okolicznościowy, złoty lub z innego trwałego kruszcu, medalion bądź ryngraf, ale także wstążka błękitna, pukiel włosów bądź kwiat zasuszony w książce, wśród kwiatów do tej roli najlepiej chyba – ze względu na swoją nazwę – nadają się niezapominajki, zwane też niezapominkami. Tak rozumiana pamiątka ma to do siebie, że zaciera w świadomości negatywne aspekty wydarzenia, nie zawsze stosowne uczynki człowieka, z wolna odchodzące w niepamięć. A dwieście lat to przecie niemało, przynajmniej w wymiarze zawodnej ludzkiej pamięci. Z tej perspektywy, z pokorą, alić także z krytycyzmem przyjrzeć się nam przyjdzie tej książeczce.
Józef Franciszek Fert, świetny norwidolog, edytor, który poszczycić się może znakomitą edycją krytyczną zbioru Vade-mecum
Nad zagubionym emigrantem […] ulitowała się jakaś biedna rodzina irlandzka i przygarnęła go pod swój dach, a także zaopiekowała się nim, gdy ciężko chory po skaleczeniu ręki podczas rąbania jakiegoś jadowitego drzewa omal nie umarł […]
Tamże, s. 61–63. [14].
Niejednokrotnie Norwid wpisywał własne doświadczenia biograficzne w porządek uniwersum; sprawa rany odniesionej na początku eksploracji Nowego Świata także bywała przezeń interpretowana w tej perspektywie. Znakomicie to napisana książka, zda mi się jednak, że biografia zanadto uładzona. Korzystając z najnowszych ustaleń, Józef Fert proponuje – moim zdaniem – zbyt gładki wizerunek artysty. Rzecz nie w tym, bym poszukiwał skandali w jego biografii, żal mi tylko utraconej perspektywy artysty romantycznego. Bo przecież Norwid, obraziwszy się na Europę, wyrusza na podbój Ameryki bez znajomości języka – myślę, że owa rana, odniesiona na początku eksploracji Nowego Świata tłumaczyć miała rychłą ucieczkę stamtąd. Mogę się mylić, to oczywista.
Przed laty, karcąc zasłużenie młodzieńczy bunt piszącego te słowa przeciwko bezwzględnej apoteozie Norwida, znakomita znawczyni twórczości i biografii artysty tak pisała o pewnym zwyczaju interpretacji:
Od czasu odkrycia Norwida przez Przesmyckiego wśród piszących o poecie przeważała skłonność do stawiania go poza podejrzeniem o jakąkolwiek niedoskonałość, co wiązało się z bezkrytycznym dawaniem wiary wyłącznie Norwidowi i interpretowaniem jego konfliktu z XIX-wiecznymi odbiorcami wyłącznie z jego punktu widzenia. Winni byli współcześni: opieszali, zawistni, niechętni nowemu, reprezentujący ciasne − osobiste bądź koteryjne − interesy. Niektórych szczególnie winnych, jak Zygmunta Krasińskiego, Koźmianów, Władysława Bentkowskiego, wskazywano nawet po nazwisku, formułując wobec nich prokuratorskie wręcz akty oskarżenia
Z. Trojanowiczowa, Norwid „sam sobie winien”. O książce Marka Adamca „Oni i Norwid”, „Studia Norwidiana” 1991–1992, nr 9/10, s. 249. Tekst dostępny także pod adresem: https://ojs.tnkul.pl/index.php/sn/article/view/9538 [dostęp: 13.09.2021]. Nie ze względu na pychę szatańską ten adres podaję, lecz by czytelnikowi uświadomić obecność między innymi znakomitych „Studiów Norwidianów” w internecie. [15].
Otóż pamiątka Ferta właśnie do tego kręgu interpretacji należy. Życie poety zostało tutaj ukazane w formie przystępnej i nazbyt uporządkowanej, czemu zdają się przeczyć chociażby reprodukcje fotografii twórcy. Czy Norwid jednak poetą był? Tylko poetą? Jak rozumieć to pojęcie, zarówno w kontekście wypowiedzi autotematycznych, tychże przecie u pisarza niemało, jak i w kontekście romantycznej perspektywy „sztukmistrza”?
Zaprezentowany w tomiku wybór wierszy, zapewne ze względów stricte edytorskich, jest niewielki. Przeto nie będę nad doborem utworów zanadto grymasił – bowiem nie uchodzi.
W liście do Bronisława Zaleskiego z listopada 1867 roku, gdzie mowa jest o liryce, poezji i znaczeniu rytmu, znaleźć można następującą uwagę:
W doskonałej liryce powinno być jak w odlewie gipsowym: zachowane powinny być i nie zgładzone nożem te kresy, gdzie forma z formą mija się i pozostawia szpary. Barbarzyniec tylko zdejma to nożem z gipsu i psowa całość. Ale zaprzysięgam się Wam, że to, co Polacy zwą liryką, jest siekanką i mazurkiem!
PWsz IX, 328. [16]
Kwestia liryki – to jedna sprawa, lecz w świecie wartości Norwida trudno przecie rozdzielić sferę estetyki od etyki. Niejednokrotnie w biografii artysty odnaleźć można i skazy, szkoda, że w tej książce miejsca dla nich brak.
Na pewno Pamiątka dwusetnej rocznicy urodzin Poety ze względu na swe walory poznawcze i estetyczne godna jest lektury. Dodatkowym walorem publikacji jest materiał ilustracyjny – 29 reprodukcji wizerunków pisarza, jego rękopisów oraz utworów malarskich to niezgorsze przybliżenie świata, w jakim żyć dane było artyście.
„Bo nie zginęło żadne utęsknienie…”
Pora, by otworzyć kolejną książkę. Tym razem postąpimy zgodnie z zaleceniem Norwida, przedstawionym przezeń w rozprawie „Boga-Rodzica”. Pieśń ze stanowiska historyczno-literackiego odczytana:
Żyjemy zaś (jeżeli się nie mylę?) w Epoce łatwego czytania rzeczy płodzonych szybko, ponętnych i głośnych. I to stało się jedną z pięknych pobudek do wywoływania równocześnie odczytów, z powodu iż, przy szybkim umysłowych płodów spożywaniu, od-czytywać na nowo godzi się
PWsz VI, 500. [17].
Jakże trafna to uwaga w odniesieniu do naszej rzeczywistości, zdominowanej przez estetykę krótkiej pamięci – ale to tylko uwaga na marginesie.
Opracowanie Stefana Sawickiego książki „Nie są nasze – pieśni nasze”. Wiersze religijne
Profesor Sawicki z pietyzmem, z właściwą sobie precyzją rozumowania i wywodu rekonstruuje religijność Norwida, autora poematu Assunta. Spojrzenie ku niebu. Nie znajdziemy tutaj kontekstu historycznoliterackiego, sytuującego światopogląd Norwida w perspektywie światopoglądów innych romantyków. Wymagałoby to przecie napisania zupełnie innego tekstu. Natomiast niezmiernie ważne są następujące uwagi:
[…] w przypadku Norwida należałoby mówić nie tyle o wierszach religijnych czy o poezji religijnej, ile o religijności lub lepiej – o chrześcijańskim wymiarze jego utworów. Wypada również uszanować to, że poeta chciał, aby niektóre jego utwory nie były zbyt jawnie chrześcijańskie. Przy ich analizie nie musi się dążyć aż do ostatecznych uzasadnień, warto się raczej zatrzymać na pewnej granicy „demaskowania”. Interpretacja musi być dyskretna i „ekumeniczna”. Chrześcijaństwo bowiem jest w twórczości poety różnie obecne. […] Rzeczywistość poezji Norwida to rzeczywistość chrześcijańskiego kosmosu. Motywy chrześcijańskiego sacrum współtworzą świat jego poezji, występując na różnych poziomach tekstu. Wiara – głęboka, dojrzała, choć nie bez kryzysów i wątpliwości, „niepokorna”, dramatycznie przeżywana, rzadko tylko „uśmiechnięta” – była głównym źródłem inspiracji dla poetyckiej interpretacji wszystkiego, co się zdarza. Wiarę tę wspierała znajomość Biblii, wyjątkowa intuicja teologiczna i szczególna wrażliwość na problematykę Krzyża
C. Norwid, „Nie są nasze – pieśni nasze”…, s. 37–38. [20].
Te uwagi są nie tylko podstawą wyboru wierszy zaprezentowanych w tym tomie, ale także stają się punktem wyjścia do dyskretnie sugerowanej interpretacji. Każdy z utworów opatrzony zostaje precyzyjnymi przypisami, charakteryzującymi kontekst wiersza, umożliwiającymi zrozumienie trudnego języka poety, wykorzystującego aluzje biblijne i kulturowe, gatunek przypowieści i niedomówienia, zachęcające odbiorcę do własnego kreowania znaczenia utworu. Układ chronologiczny wyboru umożliwia zapoznanie się z kształtowaniem światopoglądu Norwida. Lektura tego tomu umożliwia nie tylko zapoznanie się z twórczością XIX-wiecznego poety, ale jest także znakomitą lekcją interpretacji poezji. Przypisy są przygotowaniem do samodzielnej lektury i poszukiwania sensu. W tym przypadku można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że profesor Sawicki świadomie podąża tropem hermeneutyki Norwida.
Osobiście ubolewam, że utworów tak szczegółowo zaprezentowanych jest zaledwie 56. Zapewne o kilka nieobecnych upomniałbym się. Lecz nie w tym rzecz. Otrzymaliśmy niezmiernie ważną propozycję interpretacyjną; teraz naszym zadaniem jest dopełnienie wskazanych tutaj tropów interpretacyjnych, może podjęcie polemiki z sugerowanymi dyskretnie propozycjami. A wreszcie refleksja nad religijnością romantyzmu, nie tylko polskiego. Może nawet zastanowienie się nad znaczeniem światopoglądu chrześcijańskiego w naszym świecie. Mając do dyspozycji zaproponowany tutaj sposób lektury, zapewne warto zmierzyć się z innymi utworami Norwida.
Chwilowo zamykam książkę profesora Sawickiego. Czynię to ze smutkiem; chyba coś złego się stało z naszym językiem, nie tylko z językiem rozpraw naukowych, ale także z językiem codziennym – wstęp i zwięzłe komentarze uświadamiają, jak można mówić i pisać po polsku…
„Gdyby te (głupie) społeczeństwo wiedziało…”
W listopadzie 1876 roku autor Promethidiona pisze do Bronisława Zaleskiego:
Gdyby te (głupie) społeczeństwo wiedziało, co się robi!! – a mianowicie, co mógłbym i byłbym i powinienem bym był zrobić!!? Ale NIE MA Z KIM GADAĆ – Przedwieczny czyni wszystko dla tego biednego narodu, ale ludzie są żadni…
PWsz, X, 85. [21]
Pomińmy chwilowo pytanie, czy chodzi tutaj o kwestie czysto materialne, związane z honorarium należnym pisarzowi, czy o brak zrozumienia ze strony bratniej duszy. Tylko na marginesie pozwolę sobie nadmienić, iż dicta Norwida wiele mają niekiedy wspólnego z oceną narodu polskiego formułowaną przez Józefa Piłsudskiego (chociaż ten ostatni z większą dosadnością wyrażał swoje oceny).
Czas najwyższy, by powrócić do podtytułu wcześniej omawianej książki: „Pamiątka dwusetnej rocznicy urodzin Poety”, do pytania: czy Norwid był tylko poetą? Pomoże w tym kolejna książka, Norwid. Zdania i uwagi o społeczeństwie obywatelskim Józefa F. Ferta, tym razem wprowadzająca w kwestie refleksji obywatelskiej autora Pieśni społecznej czterech stron o społeczeństwie XIX wieku. Jako się rzekło, może i tam znajdziemy uwagi odnoszące się do naszej rzeczywistości. To wybór refleksji Norwida, poświęconych kwestiom społeczeństwa obywatelskiego
Tytuł wyboru nawiązuje bezpośrednio do utworu Adama Mickiewicza Zdania i uwagi. Z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka (Angelus Silesius) i Sę-Martena. Przywołanie w tytule zbioru Norwidowskich aforyzmów wspomnianego zagadkowego arcydzieła autora Pana Tadeusza, prowadzącego do zamilknięcia arcypoety
Wyjaśniając strukturę społeczno-politycznego traktatu poetyckiego Pieśni społecznej cztery stron, będącego konsekwencją dysput prowadzonych między innymi z Zygmuntem Krasińskim oraz polemiką z Adamem Mickiewiczem, a także odpowiadając na negatywną recenzję traktatu, która ukazała się w „Przeglądzie Poznańskim”, Norwid pisał w liście do Jana Koźmiana:
Czytałem – piszecie o tym, czego się po mnie społeczeństwo polskie spodziewało; wolnoż mi będzie też powiedzieć, czego ja się po tym społeczeństwie spodziewałem?
[…] Tym się różni słowo-Boże od słowa-ludzkiego, że tamto dla wszystkich dobrej woli, a to nie dla wszystkich dobrej woli przystępne. Otóż, rewelatorem nie będąc, dla niektórych tylko piszę – i wyraziłem to na wstępie do Pieśni społecznej, aleście wstęp też odrzucili – niech Wam Bóg szczęści
PWsz VIII, 89. [24].
I w dopisku trzecim, zamykającym ten pełen emocji list czytamy:
Sam powiedziałem, że uboga jest szata pieśni, najumyślniej Alwar taki zrobiłem – ale – ale – o! praktyczni pisarze – jak się ona rozsypie na przysłowia, to będzie moja pieśń! Et nunc intelligite?
PWsz VIII, 90. [25]
Niemałej trzeba odwagi, by własną twórczość zestawić z Alwarem, to jest wyjątkowo nudnym podręcznikiem gramatyki łacińskiej, od 1572 roku przez wieki dręczącym uczniów szkół europejskich. Aliści znajdujemy tu istotny trop interpretacyjny, jakim jest możliwość przekształcenia twórczości w przysłowia, w skrzydlate słowa, uwolnione od kontekstu, składające się w nowe znaczenia.
Niesłychanie istotną myśl znaleźć można we wstępie Ferta do jego wyboru Norwidowskich aforyzmów:
Jedną z wyróżniających cech Norwida była jego nieprzeciętna odwaga intelektualna – poeta nie wahał się stanąć w obronie wartości, które uważał za istotne, nawet w pojedynkę przeciw najliczniejszym czy najsławniejszym oponentom, nie wyłączając osób, z którymi związany był przyjaźnią, jak Krasiński, czy pokrewieństwem, jak starszy brat Ludwik
J.F. Fert, Norwid, Zdania i uwagi o społeczeństwie obywatelskim…, s. 34. [26].
Powiedzmy wyraźnie: tak było do samego końca jego życia.
Korzystając z możliwości wpisanych w strukturę twórczości autora Promethidiona, Fert sytuuje Norwidowską refleksję w perspektywie społeczeństwa obywatelskiego, jednego z wielu modeli życia społecznego, zda mi się, że dzisiaj, w czasach jazgotu publicznego i obrzucania się obelgami, szczególnie pożądanego. Czy zdołamy wypracować taki sposób funkcjonowania dzisiaj – to już zależy od nas wyłącznie. Istotne wskazówki znaleźć możemy w tym tomie, gromadzącym Norwidowskie zdania i uwagi o społeczeństwie obywatelskim. Wiele zgromadzonych tutaj opinii i poglądów okazuje się nieprawdopodobnie aktualnych; alić Norwid, w odróżnieniu od Mickiewicza, Słowackiego czy innych romantyków polskich i europejskich, stronił od mistycyzmu.
„Ja we wszystkie legendy wierzę – wierzyć jest: w istocie czytać!”
Listy pisarza zebrane w edycji Pism wszystkich zamykają następujące słowa z listu do Zofii Radwanowej (z domu Sobieskiej, secundo voto Norwidowej, poślubionej Ksaweremu Norwidowi):
Są w Warszawie osoby, u których zalegają należności dla mnie, ale! Czy mają sumienie? Powiedzcie p. Sarneckiemu („Echu), że:
C.N. zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego: to jest, ażeby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne
PWsz X, 202. [27].
Zapewne Juliusz Wiktor Gomulicki, wielki miłośnik twórczości Norwida, a przede wszystkim edytor jego utworów, w tym przypadku dopuścił się niewielkiej mistyfikacji gwoli ocalenia pewnej dramatycznej wizji życia artysty. Cóż, nie są to ostatnie słowa skreślone ręką Norwida do bliskich i znajomych. Stanowią one jednak znakomitą pointę tragicznego losu jednego z najważniejszych pisarzy i myślicieli polskich. Niechaj tak zostanie, zanim nie zostanie doprowadzona do końca pełna edycja krytyczna listów Norwida, przygotowywana przez Towarzystwo Naukowe KUL.
Chwilowo pozwolę sobie pominąć dokonania graficzne Norwida, przypomnę tylko słowa z listu do Joanny Kuczyńskiej:
Trzeba było zmienić publiczność: kompozycje moje, które Pani raz widziała u mnie, ryte na miedzi przeze mnie, zostały opublikowane we Francji, Niemczech, Włoszech i Ameryce.
Krytyka francuska odnosi moje rysunki do Alberta Dürera, Rembrandta i do Leonarda da Vinci. Po raz pierwszy zobaczyłem nazwisko polskie (moje) w jednym wierszu drukowane z powyższymi wielkimi imionami.
Następnie miałem Ekspozycję w pałacu des Champs Elysées tego roku.
Następnie uczestnictwo w posiedzeniach obradujących artystów na Ekspozycję zgromadzonych.
Przy tym wszystkim: trzeba żyć – mieszkać – mieć rzecz, której nigdy nie zaniechałem bezkarnie, to jest rękawiczki
PWsz IX, 373. [28].
Upomniałbym się jeszcze w imieniu artysty o cygara, z czasem dojdzie jeszcze potrzeba dostania się do Paryża z Domu Świętego Kazimierza, uiszczenia stosownych opłat za omnibus i otwarcie bramy.
Rok Norwidowski jeszcze się nie skończył. Nie znalazło się w tym omówieniu miejsce dla albumu, prezentującego wybór prac artystycznych Norwida (Cyprian Norwid, Wierny-portret), zapowiadana jest także barwna reprodukcja autografu Vade-mecum. Czy to znaczy, że uczyniono już wszystko, by społeczeństwo polskie nie było dla Norwida „obce i nieprzyjazne”?
Zaprezentowałem zaledwie trzy książki, nie znalazło się miejsce dla innych publikacji czy wydarzeń, wpisanych w oficjalne kalendarium obchodów roku Norwidowskiego (czy zawsze fortunnie, nie jestem pewien, lecz to już zupełnie inna kwestia). Ważne, że w czasach koronawirusa jednak nie zapomniano o Norwidzie.
Na zakończenie oddajmy głos samemu poecie:
[…] byłem raz użytym w delegacji do jednego istotnie zasłużonego człowieka, któremu koledzy ofiarowali byli dobrze zasłużony medal. Rzecz tę cenną oddawałem w ręce udarowanemu i nie spodziewałem się był bynajmniej żadnych patetycznych utrudnień w tym poselstwie, osoba albowiem i prawdziwie zasłużoną była, i szczerej prostoty pełną. Atoli skoro uznawany i oceniony, przyjąwszy swój medal, począł starannie go obzierać, dostrzegłem nagle na jego licach przebłysk podobny do uśmiechu, pomieszanego z wielce głębokim wrażeniem – to zaś było tak dziwnie wyraziste, iż długo jeszcze potem nasuwała mi sama wyobraźnia ten psychologiczny obraz. Aż we wiele czasu po delegacji, znalazłszy się raz bardzo poufnie z mężem, o którym tu się mówi, podniosłem umyślnie okoliczność i zapytałem o przyczynę szczególnego wrażenia…
– Rzecz jest niezmiernie prosta! – odpowiedział – po pierwszy raz w życiu zobaczyłem czoło, usta i nos własny w profilu. I gdyby nie wasz medal, może, jak bardzo wielka liczba ludzi, położyłbym się w grób, nigdy pierwej własnego nosa mniej jednostronnie nie widziawszy. Ja, który przecież ze wszech stron piramidy oglądałem!… Otóż myśl mi przyszła była, że zaiste muszą być jeszcze rzeczy nowe do okazania ludzkości, jeżeli, mówię, własny jej nos można zwiastować!
– Szkoda wielka – rzekłem – że tego właśnie nie raczyłeś nam był powiedzieć – – Kiedy… jakoś… sam przyznaj, iż takich rzeczy się nie mówi…
PWsz VI, 222. [29]
Proszę darować mi banał: każdy medal ma dwie strony…
Chwilowo: „Skończyłem… Życzę-ć, czytelniku, zdrowia…”.
* Por. online: https://www.przyjacielebpp.org/medaleimedaliony/pl/medale/medalion-z-wizerunkiem-cypriana-kamila-norwida-2 [dostęp: 13.09.2021] – pod tym adresem znaleźć można medalion Cyprian Kamil Norwid; awers: głowa poety w lewo. W otoku napis: CYPRIAN NORWID – 1821–1883. Autor: Kazimierz Węglewski, data powstania: 1952, materiał: brąz, wymiary: śr. 128 mm.