09.03.2023

Nowy Napis Co Tydzień #193 / Czy faktycznie możemy mówić o wspólnym Polakom kanonie literackim?

Poniżej prezentujemy kolejną odpowiedź na ankietę krytycznoliteracką dotyczącą Kanonu Polskiego – tutaj znajdziesz pytania, na które odpowiada autor.

Wprowadzenie

Niniejsza odpowiedź na ankietę zaproponowaną przez Instytut Literatury będzie dokonana z subiektywnej perspektywy. To założenie jest tu istotne i warte odnotowania. Zostałem poproszony o zabranie głosu. Jest to zatem głos trzydziestolatka, po studiach z zakresu nauk politycznych i filozofii, aktualnie pracującego w wydawnictwie Teologii Politycznej, gdzie zajmuje się pracami redakcyjnymi, wydawaniem książek oraz szeroko pojętą animacją kultury. Zatem z racji zawodowych, ale i osobistych zainteresowań, moja perspektywa koncentruje się na filozofii, religii i zagadnieniach społeczno-politycznych.

Odnośne założeń samej ankiety oraz pojęcia „kanonu”, to co do zasady powinien być on czytelny dla ogółu społeczeństwa, lub przynajmniej jego bardziej wyedukowanej części, która książki w ogóle czyta. Czy faktycznie możemy mówić o wspólnym Polakom kanonie literackim utworów powstałych po 1945 roku, jeśli weźmiemy pod uwagę różne grupy wiekowe, w tym osoby wychowane w siermiężnym socjalizmie, jak i te urodzone w pierwszych latach transformacji czy wręcz nowego wieku?

Zatem kanon traktuję jako wyznacznik tego, czy coś jest aktualnie powszechnie znane lub przynajmniej społecznie rozpoznawalne.

Trzech pisarzy niedocenianych (po 1945 roku)

Marian Hemar

Jeśli historia Polski po 1945 roku potoczyłaby się inaczej, Marian Hemar mógłby być powszechnie znanym poetą, komediopisarzem, satyrykiem i tłumaczem. Jednak jego losy – tak silnie splatające się z historią Polski XX wieku – spowodowały, że pomimo nadal znanych i lubianych przez pokolenia starszych Polaków szlagierów, stał się postacią na dobre zmarginalizowaną w zbiorowej świadomości.

Marian Hemar, Żyd ze lwowskiej rodziny, wszechstronnie wykształcony, przyjął polską kulturę jako tę, która dawała mu najgłębszą satysfakcję twórczą i duchową. W okresie międzywojnia przeniósł się do Warszawy i tam tworzył kulturę wysoką i rozrywkową najwyższych lotów, obracając się w towarzystwie znanych i cenionych dziś postaci – Lechonia, Tuwima, Słonimskiego – współtworząc kabaret „Qui Pro Quo”, komponując tysiące piosenek, wierszy i satyr politycznych. Po okresie drugiej wojny światowej, w której walczył na kilku frontach, osiadł w Londynie na emigracji, pozostając nieprzejednanym krytykiem komunistycznego ładu w Polsce. To spowodowało jego całkowitą marginalizację w okresie PRL. Tworzył i wydawał na emigracji, jednak zasięg recepcji jego twórczości został bardzo ograniczony.

Aktualnie jego dzieła są wznawiane i wydawane środkami wydawnictwa LTW, jednak pozostają w skali Polski na marginesie.

Jacek Salij OP

Czy o religii, filozofii i etyce można mówić i pisać w prosty i przystępny sposób, z szacunkiem do „innego”, a co więcej, z odwołaniem do najważniejszych dzieł europejskiej literatury? Właśnie takie jest pisarstwo dominikanina – ojca Jacka Salija – teologa i filozofa, którego najpłodniejsza twórczość przypada na okres III RP, a która, świadomie bądź nie, została zaszufladkowana w kategorii „dewocjonalia”. W dziełach ojca Jacka Salija w centrum znajduje się Bóg i człowiek oraz to wszystko, co jest z nimi związane – dziesiątki pytań o dobre życie, wybory etyczne i postawy moralne. Stawiane przez niego pytania, rozważania i odpowiedzi osadzone są w literaturze klasycznej – między innymi w dziełach św. Tomasza z Akwinu czy św. Augustyna z Hippony. Jego rubryka „Szukającym drogi” w miesięczniku „W Drodze” przez lata stanowiła ważny element edukacji etycznej pokoleń.

Książki ojca Jacka ukazują się głównie nakładem Wydawnictwa W drodze, jednak ich recepcja jest dość niewielka. Istnieją jego wciąż niewydane, choć bardzo dobre teksty.

Marian Brandys

Choć starsze pokolenie Polaków zapewne zna twórczość lub przynajmniej kojarzy postać Mariana Brandysa, to młode pokolenie, urodzone po 1989 roku, najczęściej nigdy o nim nie słyszało. Jest to osobistość ważna, nie tylko z uwagi na znakomite reportaże, które popełnił, ale zwłaszcza na sposób, w jaki opowiadał historie. Genialność i prostota pomysłu przysporzyła mu swego czasu sporą publiczność. W swoich powieściach historycznych potrafił przez pryzmat wydarzeń i życia jednostki opowiedzieć historię społeczeństw, narodów czy epoki. Biorąc na warsztat mniej lub bardziej znane postacie historyczne (choćby takie jak szwoleżer Kozietulski czy Maria Walewska), w sposób niezwykle ciekawy pokazywał procesy dotykające jednostki, jak i całego społeczeństwa. Od lat osiemdziesiątych jego książki nie były wydawane; dostępne są jedynie ich stare wydania.

Trzech pisarzy przecenionych (po 1945 roku)

Ryszard Kapuściński

Co do tego, że Kapuściński wielkim pisarzem był, nie mam wątpliwości. Sam wychowałem się na jego książkach, zarówno znanych i komentowanych klasykach, jak i tych mniej popularnych. Mistrzostwo pióra, prostota ujęcia myśli czy niezwykle trafne pokazanie mechanizmów władzy – to wszystko zachwyca. Jednak zastanawiająca jest dość bezkrytyczna recepcja jego dzieł w Polsce. Dopiero niedawno zaczęły pojawiać się głosy poddające w wątpliwość, czy Cesarz to nadal reportaż. Gdzie jest granica między reportażem a literaturą piękną? Jakim reportażystą był Kapuściński? Jak bardzo jego postać i sława stały się pokłosiem autokreacji, a o ile autentycznym wyborem tysięcy czytelników.

Szczepan Twardoch

W pisarstwie Twardocha, pod bardzo sprawnym operowaniem językiem, stylem i narracją, kryje się ogrom uproszczeń i jednowymiarowości. Pisarstwo Twardocha nie jest proporcjonalne do skali rozpoznawalności i obecności jego literatury w powszechnym obiegu literackim.

Popularność i wejście do powszechnego obiegu zapewniają autorowi lekkość pióra, jednoznaczność poglądów oraz łatwość działania w przestrzeni publicznej. 

Dorota Masłowska

Choć pisarstwo Masłowskiej ma swoje wzloty, zwłaszcza jeśli chodzi o niektóre celne spostrzeżenia dotyczące polskiego społeczeństwa i kultury masowej, to jednak w całokształcie – sposobie przekazu, stylistyce, języku – nie jest to pisarstwo górnych lotów. Można docenić ciekawy sposób narracji i nowatorskie podejście do formy językowej zaczerpniętej z „ulicy”. Pytanie tylko, czy warto wystawiać to na deskach teatru lub kręcić na podstawie tego film?

Trzy tytuły dzieł zbyt wysoko ocenianych (po 1945 roku)

1) Król Szczepana Twardoch
2) Bieguni Olgi Tokarczuk
3) Wojna polsko-ruska Doroty Masłowskiej

Trzy tytuły dzieł zbyt nisko ocenianych (po 1945 roku)

1) Zapiski oficera Armii Czerwonej Sergiusza Piaseckiego
2) Mój wiek Aleksandra Wata
3) Szukającym drogi Jacka Salija 

 

Warszawa, 29.04.2021

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Mikołaj Marczak, Czy faktycznie możemy mówić o wspólnym Polakom kanonie literackim?, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 193

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...