08.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #206 / Powieść manichejska kontra realizm magiczny. Miłosz i Konwicki, czyli refleksje na temat ekranizacji „Doliny Issy”

Zacznijmy od opinii – i to opinii pochodzącej od osoby nieprzypadkowej:

Byłem wczoraj na pokazie Doliny Issy w Instytucie Polskim (gmach konsulatu) z Agnieszką Holland i jej 8-letnią córeczką. Gdybym był sam, wyszedłbym po pół godziny. Rzadko byłem równie wściekły na pokazie filmowym (w kinie): kicz, głupota, pretensjonalność – potworna zdrada Twej książki! Jakiekolwiek uznanie moje czy sympatia dla Konwickiego skończyły się raz na zawsze. Zrobić coś podobnego z Doliną Issy może tylko człowiek nie tylko głupi, ale „zły” (w złym gatunku). Właściwie jeden Bergman mógł zrozumieć Twą książkę i coś z niej w filmie przekazać!C. Miłosz, K. Jeleński, Korespondencja, red. B. Toruńczyk, Warszawa 2011, s. 272.[1]

Tak oto pisał do Miłosza o filmie Konwickiego nie kto inny, jak sam Konstanty Jeleński. Przytoczona reakcja pokazuje, że adaptacja Konwickiego, wybitnego przecież zarówno pisarza, jak i reżysera, od pierwszych chwil wywoływała kontrowersje. Czemu jednak aż tak wielką wściekłość? Skąd tak ostra krytyka i odrzucenie filmu przez Jeleńskiego? Jak zauważali badacze recepcji omawianego dzieła filmowego, skromna epistolarna recenzja obierała za cel przede wszystkim dwa aspekty filmu – po pierwsze, estetykę, zarzucając Konwickiemu kicz i pretensjonalność, a po drugie, negowała inteligencję twórcy i jego ekranizacjiP. Kaniecki, „Potworna zdrada”. O źródłach kontrowersyjności adaptacji „Doliny Issy”, „Poznańskie Studia Polonistyczne. Seria Literacka”, 20, s. 120.[2]. Czemu? Ujmując rzecz najkrócej, można stwierdzić, że najprawdopodobniej z powodu odmiennego podejścia do esencji powieści, jakie zastosował Konwicki. O ile Miłosz nasycił swój tekst intelektualnymi i egzystencjalnymi rozważaniami, ujmując dzieje dawnej Litwy niejako w tle, o tyle Konwicki w swym filmie z początku lat osiemdziesiątych mocniej grał obrazem. O ile Miłosz budował swój świat za pomocą języka, mniej skupiając się na akcji, a bardziej na głębszych znaczeniach określonych zdarzeń, o tyle Konwicki dał więcej przestrzeni filmowym postaciom. Wedle niektórych (czego przykładem był Jeleński) było to podejście błędne, a wręcz karygodne, wedle innych – w pełni uprawnione, mieszczące się w ramach reżyserskiej autonomii. W kontraście obu podejść do świata Doliny Issy – Miłosza i Konwickiego – rzecz się zawiera.

W Dolinie Issy, czyli gdzie?

Nie sposób mówić o powieści Miłosza bez choćby pobieżnego nakreślenia okoliczności jej powstania. Bo jako jeden z zaledwie dwóch utworów powieściowych w dorobku pisarza zajmuje w nim szczególne miejsce. Pierwotnie Dolina Issy została wydana w Paryżu w 1955 roku przez Instytut Literacki w jednym z tomów Biblioteki „Kultury”. Był to początkowy okres emigracyjnego życia Miłosza, ten, który można by określić mianem paryskiego. W latach czterdziestych Miłosz pracował jako dyplomata w kilku miejscach, między innymi w polskim konsulacie w Nowym Jorku oraz w polskiej ambasadzie w Waszyngtonie. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych na krótko wyjechał do Francji. Gdy z niej powrócił, władze PRL nie chciały go ponownie wypuścić z kraju. Otrzymał jednak ostatecznie paszport (w czym pomogło wsparcie ówczesnego ministra spraw zagranicznych Zygmunta Modzelewskiego) i w 1951 roku udał się do Paryża, skąd już nie wrócił do PRL. Uznany w kraju za „zdrajcę komunizmu”, Miłosz początkowo mieszkał w Maisons-Laffitte pod Paryżem w siedzibie „Kultury”W. Bolecki, Księga buntowników [w:] C. Miłosz, Dolina Issy, Warszawa 1998, s. 262.[3]. W kolejnych trzech latach napisał słynny esej Zniewolony umysł, a także powieść Zdobycie władzy i tom wierszy Światło dzienne. Jak zauważał Włodzimierz Bolecki, dwie pierwsze książki przyniosły pisarzowi wielkie międzynarodowe uznanie i pozwoliły mu na materialną stabilizację, lecz zarazem, w pewnym stopniu, przypisały Miłoszowi schematyczną rolę „eksperta od komunizmu”Tamże.[4].

To wszystko sprawiło, że Miłosz niejako wbrew niewątpliwym sukcesom ostatnich książek znalazł się w twórczym kryzysie. Dolina Issy, którą pisał od jesieni 1953 roku do czerwca 1954, miała być dla niego próbą wyzwolenia się z owego kryzysu. Jak przyznawał sam pisarz:

Pisząc Dolinę Issy, byłem w bardzo dużym wewnętrznym kryzysie, w wielkim impasie. Wierszy nie mogłem pisać. To był mój zabieg kuracyjny. […] Po jej napisaniu zacząłem stopniowo wracać do poezjiR. Gorczyńska, Podróżny świata, Kraków 1992, s. 107.[5].

Efekty owego „zabiegu kuracyjnego” okazały się jednak znakomite. Co ciekawe, jednym z pierwszych czytelników powieści był sam Albert Camus. W tamtym czasie Francuz związany był z wydawnictwem Gallimard. Autor Dżumy miał powiedzieć Miłoszowi, że sposób narracji zaprezentowany w Dolinie Issy przypominał mu rosyjską prozę dziewiętnastowieczną, zestawiał też Miłosza z prozą Tołstoja traktującą o dzieciństwieW. Bolecki, Księga buntowników…, s. 264.[6].

Czym w istocie jest Dolina Issy? Skąd taki właśnie tytuł? Pewnym pierwowzorem krainy odmalowanej w powieści były tereny wokół rzeki Niewiaży, gdzie dorastał pisarz. Ten fakt po części koresponduje z rozpoznaniami dokonanymi przez Camusa. Jednak tylko po części, bo Miłosz rozmyślnie uczynił miejscem akcji dolinę fikcyjną. Według notatek Miłosza z archiwum w Beinecke Library w New Heaven, wyobraźnia pisarza krążyła wokół obrazu rzeki, a twórca, szukając tytułu, zwracał się między innymi w stronę przepływającej koło Lascaux rzeki Vézère, by ostatecznie natknąć się na japońskiego poetę Issę, w którego nazwisku dostrzegł wdzięk i tajemniczośćA. Franaszek, Miłosz. Biografia, Kraków 2012, s. 571.[7]. Z kolei we wstępie do jednego z wydań powieści Miłosz uzasadniał, że zdecydował się na nazwę Issa, bo „podobno jest bardzo stara”, a przy tym nosiło ją kilka rzek w Europie, poza tym kojarzyła się z nią inna rzeka litewska DubassaC. Miłosz, Przypis po latach [w:] tenże, Dolina Issy, Kraków 2000, s. 5.[8].

Niezależnie od tego, która z powyższych wersji jest prawdziwa, faktem jest, że celem Miłosza nie było stworzenie opowieści autobiograficznej. I nawet jeżeli w określonych elementach przestrzeni czy przeżyciach bohaterów tej historii rozgrywającej się w początkach XX wieku na Litwie można odnaleźć reminiscencje dziecięcych przeżyć pisarza, głównym celem książki nie jest powrót do przeszłości własnej. Jest nim odmalowanie utraconego świata, a przede wszystkim refleksja nad podróżą młodego umysłu rozwijającego się w tym świecie.

Powieść poetycka i film poetycki

Miłosz zawsze powtarzał, że czuł się wyłącznie poetą i tylko pisanie wierszy sprawiało mu artystyczną satysfakcję. Powieść uważał zaś za formę zbyt osobistą, akcentując przy tym, że poezja wymaga od twórcy pewnego dystansu do własnych przeżyć, zaprzężenia ich w ścisły rygor językaW. Bolecki, Księga buntowników…, s. 259.[9]. Jak w związku z tym odnieść się do faktu stworzenia powieści przez Miłosza?

Interpretatorzy Doliny Issy niejednokrotnie zauważali, że jest to powieść poetycka. Podkreślano, że opowieść o dziecięcych przeżyciach małego Tomasza żyjącego w pewnej litewskiej miejscowości, o życiu lokalnej społeczności i historycznym tle rodzącej się narodowej tożsamości w swej istocie skłaniała się w stronę filozoficznej refleksji nad zagadką bytu i grozą wszechobecnej śmierci. Sam autor zaś stwierdzał, że Dolina Issy to książka „silnie manichejska” stanowiąca w gruncie rzeczy zamaskowany traktat teologicznyA. Fiut, Rozmowy z Czesławem Miłoszem, Kraków 1981, s. 33.[10]. Jak stwierdzał Miłosz, jego zdaniem powieść nowoczesna zagubiła kontakt z rzeczywistością i roztopiła ją w majaczeniach, złudzeniach pamięci i subiektywizmie doznańW. Bolecki, Księga buntowników…, s. 261.[11]. Tymczasem powołaniem artysty, zdaniem poety jest opisywanie uniwersalnych, doświadczalnych zmysłowo przez ludzi wymiarów rzeczywistości – kształtów, barw, zapachów, przestrzeni i czasuTamże.[12]. Co za tym idzie, jego książka to nie powieść biograficzna, to nie próba powieści realistycznej i oddania historycznych zdarzeń z początku XX wieku. To próba przeniknięcia do esencji rzeczywistości poprzez jej barwny opis, za pomocą nierzadko kunsztownego języka.

Naturalnie, nie da się zupełnie oddzielić świata powieści od osoby autora. Jak zauważali interpretatorzy, Miłosz w Dolinie Issy jest uwikłany w mit o sobie samym, a akt twórczy, jakim jest napisanie książki, wynika z pragnienia uporządkowania świataI. Cierniak-Nielub, Autobiograficzna mityzacja czasu i przestrzeni w „Dolinie Issy” Czesława Miłosza, „Świat Tekstów. Rocznik Słupski" 2019, nr 17, s. 52.[13]. To uporządkowanie nie dokonuje się jednak poprzez proste przywołanie wspomnień lub ich literacką trawestację. Uporządkowanie odbywa się poprzez przeniknięcie do głębi, poprzez refleksję nad życiem i śmiercią, której dokonuje mimowolnie główny bohater powieści – mały Tomasz. To jego percepcja staje się filtrem dla wszystkich wydarzeń. Choć w Dolinie Issy występuje trzecioosobowy narrator-kronikarz, wszystko jest zawsze ukazywane z perspektywy człowieka młodego, poddawanego inicjacji. Poetyckość książki zawiera się w odejściu od zasad realizmu i prostego psychologizmu, w stronę kładzenia ogólnych fundamentów, na których budowany jest egzystencjalny przekaz.

W pewnym sensie podobną strategię obrał Tadeusz Konwicki. On również w swoim dziele filmowym zrezygnował z tradycyjnie prowadzonej fabuły. Zamiast tego jego ekranizacja stanowi feerię wątków i obrazów, która niejednokrotnie przypomina oniryczną wizję. Może zresztą nią właśnie jest? Wskazywać by na to mogły początkowe fragmenty filmu, w których pojawia się nieokreślony do końca starszy mężczyzna mówiący o swym „rodzinnym kraju, do którego już nie wróci” i wprost z nowojorskiego krajobrazu wygłaszający słowa o życiu i śmierci, a słowa te powiązane są ze wspomnieniem dawnego kraju jezior… Nietrudno się domyślić, że protoplastą tej filmowej persony był Miłosz, tak jak nietrudno się domyślić, że był on w mniejszym lub większym stopniu protoplastą filmowego i powieściowego Tomasza. Jednak niezależnie od tego, zarówno Miłosz, jak i Konwicki, czynią w swych dziełach rzecz podobną – ustanawiają mozaikę wspomnień dotyczących dawnego kraju i lat minionych, i od tej mozaikowej (powieściowej czy filmowej) narracji przechodzą do problemów wyższego rzędu – dotyczących narodzin życia, jego kształtowania, śmierci i tajemnicy Boga. Rzecz w tym, że Miłosz prowadzi swą refleksję za pomocą języka, Konwicki zaś za pomocą obrazu. Oba jednak są subtelnymi, poetyckimi opowieściami. Choć przyznać trzeba, że biegnącymi nieco odmiennymi drogami.

Powieść nieprzekładalna?

Jak pokazują relacje samego Konwickiego, do sfilmowania Doliny Issy namówiła go Grażyna Strumiłło-Miłosz, a jednym z powodów miał być fakt litewskiego pochodzenia Konwickiego, choć o wiele młodszego od Miłosza. Jednak podobne pochodzenie nie wykluczało odmiennych wrażliwości i podejść artystów do tego samego świata. Zauważył to, nader ostro, Jeleński, zauważył i sam Miłosz, który po pokazie Doliny Issy na Festiwalu Filmowym w Toronto w 1982 roku stwierdził, że nie dostrzega siebie w adaptacjiS. Nowicki, Pół wieku czyśćca. Rozmowy z Tadeuszem Konwickim, Warszawa 1990, s. 156.[14]. Konwicki rzeczywiście dość odważnie podszedł do materiału źródłowego. Rozwinął i wysunął na plan pierwszy niektóre wątki, przede wszystkim historię Baltazara zmagającego się z wyrzutami sumienia po dokonanym zabójstwie oraz wątek Magdaleny i tragiczną historię jej fatalnego w skutkach romansu z księdzem. Wiele wątków przemilczał, pominął lub skrócił. Widać to przede wszystkim w filmowym przedstawieniu Tomasza, którego rodzinne perypetie i rozwój nie są tak szczegółowo oddane w filmie jak w książce. Co jednak najistotniejsze, Konwicki pokazał w swoim filmie odmienne podejście do kwestii aksjologicznych. O ile Miłosz poprzez podróż do świata przeszłości poszukuje ładu, o tyle Konwicki zdaje się poszukiwać bezładu – jego świat wydaje się bardziej chaotyczny, pozbawiony nadrzędnego sensu nadającego bieg zdarzeniom i rzeczom.

Książka Miłosza w o wiele większym stopniu porusza też wątek rodziny Tomasza. Opisane są bardziej szczegółowo jego relacje z dziadkiem i babciami. Miłosz proponuje o wiele szerszy wgląd w historię rodów Dilbinów i Surkontów, z których wywodzi się bohater. Rzecz jasna, nie tworzy pisarz sagi rodzinnej, jednak poświęca więcej uwagi rodzinie jako środowisku, w którym wzrasta Tomasz. Istota rodziny wykracza przy tym u Miłosza daleko poza sferę uwarunkowań biologicznych i socjologicznych, pozostaje do końca nieuchwytna jako część niewidzialnego porządku – Tajemnica, a naturalna hierarchia i stabilny podział ról w rodzinie symbolizują transcendentne stosunki bytuM. Brzóstowicz, Dom Rodzinny w „Dolinie Issy”. Obecność i wartość, „Pamiętnik Literacki” 1997, nr 2, s. 14.[15]. To przykład aspektu, którego Konwicki w swoim filmie tak jasno nie nakreślił. Rezygnując z wielu powieściowych motywów i wątków oraz skupiając się na oddaniu istoty świata poprzez szereg często niezwykle plastycznych kadrów, ukonstytuował on świat odmienny od Miłoszowego. Świat, w którym jednostka mniej jest zakorzeniona i mniej z niego wyrasta, a bardziej zmuszona jest do koegzystencji z nim.

W jednej z wypowiedzi Konwicki żartobliwie zauważał, że w swym filmie „poprawił mistrza”, a wręcz go „podpędził”S. Bereś, Pół wieku czyśćca…, s. 153.[16]. Jak zauważali interpretatorzy, w tym mogło się zawierać sedno problemu dystansu ekranizacji od jej literackiego pierwowzoru. Niektórzy zauważali, że Konwicki wyposażył swe dzieło w atmosferę swoistej nerwowości, chcąc ożywić literacki świat Miłosza, a tym samym zakodował w owej nerwowości zamanifestowane poglądy własneP. Kaniecki, „Potworna zdrada”…, s. 121.[17]. Konwicki lubujący się w filmowych dziełach pełnych niejednoznaczności i niedopowiedzeń (że wymienimy tu tylko słynne Salto ze Zbyszkiem Cybulskim w roli głównej) swą Dolinę Issy sformułował na zasadzie ciągu przenikających się ze sobą wizji, wspomnień i reminiscencji przeszłości. Sam Miłosz zauważał, że w ten sposób opowieść, w której chodziło o konkretność i rzeczywistość postaci, przeistoczyła się w „pasmo wspominków na granicy snu”, a to miało zdecydować o widmowym charakterze adaptacji i rozchwianiu się akcji filmuC. Miłosz, Inne abecadło, Kraków 1998, s. 153.[18]. Fundamentalną różnicę między obiema Dolinami Issy można wyrazić w sposób malarski – u Miłosza kreska jest gruba i wyrazista, podczas gdy u Konwickiego mamy do czynienia z rozmywaniem się obrazu. Podobnie zresztą twierdziło wielu krytyków. Jak pisała Elżbieta Kiślak: „U Miłosza dominuje dystans i ład, wyraźny kontur opisu, u Konwickiego namiętne emocje, poczucie nieprzejrzystości porządku świata, zacieranie granic”E. Kiślak, Prawda Miłosza, prawda Konwickiego, „Litteraria Copernicana” 2008, nr 1, s. 145.[19].

Nie musi to oznaczać, że podejście Konwickiego jest z gruntu błędne. Jest jednak na pewno inne, wyciąga on z powieści Miłosza zupełnie odmienne sensy. Tam, gdzie noblista jest oddany wiernemu opisowi bohaterów, uwypukleniu ich relacji czy tożsamości, Konwicki proponuje jedynie ogólne nakreślenie postaci. Podczas gdy Miłosz oddaje się refleksjom na temat rytuałów, lokalnych przyzwyczajeń, ale także meandrów dojrzewania czy tajemnicy bytu, Konwicki unika słów, analogiczne tematy zamykając w nierzadko wypełnionych ciszą kadrach. Tym samym interpretacja wielu z nich może być otwarta. Podczas gdy Miłosz w swej książce poszukuje konkretności świata, zasad nim rządzących, świat Konwickiego jest bardziej niejednoznaczny, rozmyty, niejasny. Czy oznacza to, jak chciał Jeleński, zdradę Miłosza i jego ideałów? Niekoniecznie. Można bowiem przyjąć, że są to poniekąd dwie strony tej samej monety – dwa spojrzenia na jeden ukonstytuowany świat roztoczony wśród Doliny Issy.

Potwierdzenie tych słów można odnaleźć w niektórych opiniach krytyków. Bo pamiętajmy, że adaptacja Konwickiego, choć kontrowersyjna, wcale nie była oceniana jednoznacznie negatywnie. Tak oto jeden z recenzentów pisał swego czasu:

Aliści mimo wspierania się cudzym tekstem (po raz pierwszy w swoim dorobku!) Tadeusz Konwicki stworzył dzieło w pełni własne, autorskie, którego język (filmowy), jeżeli tak można porównywać, jest zdecydowanie bardziej nowoczesny niż język Miłosza (literacki). Oznacza to, że Konwicki stworzył dzieło mimo wszystko oryginalne, bliższe świadomości estetycznej dzisiejszego odbiorcy, zwłaszcza młodego, doskonale rozumiejącego kod sztuki filmowejAutor nieznany, Dolina Issy, „Nurt” 1982, nr 7.[20].

Konwicki uznał więc – jak widać – że samo przeniesienie na ekran to za mało, że samo przełożenie języka literatury na język filmu to za mało. Uznał, że aby dotrzeć ze światem Doliny Issy do odbiorcy, należy go pokazać w zupełnie innym duchu i formie. Dlatego też skróty, jedynie wybrane wątki, dlatego też dominacja obrazu nad dialogiem. Z decyzjami Konwickiego nie zawsze trzeba się zgadzać, ale nie sposób dyskredytować podjętego przezeń wysiłku. Ostatecznie, choć w sposób odmienny i rzeczywiście autorski, pokazał on Dolinę Issy i wypływające z niej sensy. Na czele z jednym z fundamentalnych wątków powieści – powrotem do świata minionego, już nieistniejącego. U Miłosza powrót ten dokonuje się za sprawą quasi-dziennikarskiej opowieści ułożonej w siedemdziesiąt krótkich rozdziałów. To powrót człowieka, który w danym momencie swego życia, przebywając w Europie Zachodniej, określa sam siebie jako tubylca i cudzoziemca jednocześnieC. Miłosz, Rodzinna Europa, Paryż 1959, s. 7–8.[21]. Jak podkreślali badacze, Miłosz, pisząc Dolinę Issy, znajdował się na etapie życia, na którym czuł, że tak zwana „starsza Europa” nie akceptuje go w pełni jako pełnoprawnego współuczestnika jej kulturyB. Kalęba, W obliczu wydziedziczenia. Heterogeniczna tożsamość w prozie Anatasa Skemy i Czesława Miłosza, „Archiwum emigracji. Studia-Szkice-Dokumenty” 2014, nr 1–2, s. 306.[22]. Konwicki do tematu małej ojczyzny podchodzi nieco inaczej, wszak jest człowiekiem innym, niemogącym w pełni wczuć się w położenie Miłosza. Przemysław Czapliński, pisząc o literackich i filmowych przedstawieniach Kresów, zauważał, że Konwicki czynił to nieraz – i wymienia przy tym Dziurę w niebie, Zwierzoczłekoupiora oraz Kronikę wypadków miłosnych. Dowodzi przy tym Czapliński, że w kresowych narracjach Konwickiego dostrzec można odblaski realizmu magicznegoP. Czapliński, Ziemie utracone w pamięci Polaków, „Polityka” 2015, https://www.polityka.pl/pomocnikhistoryczny/1612137,1,ziemie-utracone-w-pamieci-polakow.read?fbclid=IwAR0JlxvosI4X1U5B5WflpR3Sk18rDcZ0LzYVp0zO7zytlGYrDj_SBQLTr3E, [dostęp: 1.03.2023].[23]. I tak też dzieje się w filmie z 1982 roku, w którym senne widzenie miesza się z rzeczywistością, w którym myśl starego człowieka – stojącego pośrodku USA na początku filmowej opowieści – wiedzie go ku Kresom, ku dawnemu, zamierzchłemu światu…

Opowieść manichejska

Jak zauważał Włodzimierz Bolecki, Dolina Issy jest powieścią symboliczną i mityczną – wszystko jest w niej uniwersalne i wieloznaczne, wszystko jest parabolą, przypowieścią i metaforąW. Bolecki, Księga Buntowników…, s. 268.[24]. Z kolei Miłosz, jak już wspomniano, określał tę książkę mianem manichejskiej. Czemu? Bo była spotkaniem człowieka ze światem, próbą odpowiedzi na pytanie o ład rzeczywistości. To pytanie zawiera się w swoistej nierównowadze między postacią małego Tomaszka i jego percepcją a opisem prezentowanym przez narratora-kronikarza. O ile Tomaszek poznaje świat w jego konkretności, przypatrując się faunie i florze, o ile tenże świat wydaje mu się jasny i koherentny, o tyle narrator poprzez wprowadzenie do opisu owego świata kategorii czasu zaburza ów pozorny ład. Zmienność, przypadek, starzenie się, śmierć i inne zjawiska – to wszystko stopniowo pojawia się w egzystencji Tomasza, prowokując pytania o ład świata. Pytania niełatwe, bez łatwych odpowiedzi.

Jednak u Miłosza ostatecznie refleksja ta nie wydaje się mieć wymowy fatalistycznej. Tak jak samo pisanie Doliny Issy wedle deklaracji autora miało mieć znaczenie terapeutyczne, tak też powrót w przeszłość może być odczytywany w książce jako podróż, owszem, do świata innego, prostszego i minionego, ale niekoniecznie przez to gorszego czy fałszywego. Tymczasem, jak zauważali krytycy, w przypadku filmowego dzieła Konwickiego ucieczka przed traumatycznym doświadczeniem historii jest niemożliwa nawet za oceanemE. Kiślak, Prawda Miłosza…, s. 143.[25]. O ile w powieści Miłosza powrót mógł być odtrutką na fatalizm dziejów, o tyle u Konwickiego nie ma katartycznego wyzwolenia. Powrót to sen, tylko sen.

Jak zauważył Marek Zaleski, Czesław Miłosz już w pierwszych słowach swej powieści ustanawia ton harmonijnej powtarzalności, przyjmuje perspektywę „nieledwie boskiego oka”M. Zaleski, „Dolina Issy” i „Smutek tropików”. Powinowactwo, choć nie z wyboru, „Teksty Drugie” 2021, nr 3, s. 222.[26]. Czyni to, gdy pisze:

Należy zacząć od opisu Kraju Jezior, w którym mieszkał Tomasz. Te okolice Europy długo były pokryte lodowcem i jest w ich krajobrazie surowość północy. Ziemia jest tu na ogół piaszczysta i kamienista, zdatna pod uprawę tylko kartofli, żyta, owsa i lnu”C. Miłosz, Dolina Issy, Warszawa 1998, s. 5.[27].

Ład i porządek. Harmonia natury. To jest obecne w Dolinie Issy. Włodzimierz Bolecki zauważa z kolei, że tytułowa dolina to symboliczny Ogród Pana Boga – świat, który jest realny jako dzieło Stworzenia. Wszystko znajduje się w nim na swoim miejscu i wszystko jest w nim sobą – od roślin po zwierzęta. Oko pisarza zatrzymuje się tu na szczegółach, na wyznacznikach bytu – kolorach, kształtach, formach czy wierzeniach. Doznając tego wszystkiego, powieściowy Tomasz doświadcza inicjacji w najbardziej elementarny wymiar istnienia, którego sam czuje się częściąW. Bolecki, Księga buntowników…, s. 273.[28]. Tymczasem świat Konwickiego jest odmienny. To świat zagubionego człowieka, który nie dostrzega aksjomatówP. Kaniecki, „Potworna zdrada”…, s. 129.[29]. W tym zawiera się naczelna różnica w podejściu obu twórców, w tym zawiera się wskazywana przez Jeleńskiego „zdrada” Konwickiego. Jak zauważali interpretatorzy, Konwicki nakręcił film manifestacyjnie nihilistyczny w znaczeniu, które ujmował Michał Januszkiewicz w odniesieniu do twórczości Tadeusza Różewicza jako poszukiwanie aksjomatów i rozczarowanie brakiem trwałego oparcia we współczesnym świecieM. Januszkiewicz, Różewicz – nihilista, „Teksty Drugie” 2007, nr 3, s. 48.[30].

Czy to znaczy, że dzieło Konwickiego jest gorsze, fałszywe, niekompletne? Nie. Jest inne. Można rzec, że literacka Dolina Issy oraz jej filmowy odpowiednik to dwa odmienne spojrzenia na tę samą dolinę. Miłosz patrząc na nią, widzi Ogród Pana Boga. Konwicki, widzi pustkę. Obaj wielcy twórcy pytają tym samym w mimowolnym duecie odbiorcę literatury i filmu – co Ty zobaczysz? I przede wszystkim to pytanie warto mieć na uwadze, udając się do Doliny Issy w jej obu wymiarach, literackim i filmowym.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej D. Woźniak, Powieść manichejska kontra realizm magiczny. Miłosz i Konwicki, czyli refleksje na temat ekranizacji „Doliny Issy”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 206

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...