22.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #208 / Pozostańmy w dialogu

Dwujęzyczne publikacje polsko-ukraińskie nie są żadną nowością na polskim rynku wydawniczym. Wystarczy wspomnieć serię Instytutu Pamięci Narodowej „Polska i Ukraina w latach trzydziestych–czterdziestych XX wieku”, dzięki której do obiegu naukowego weszły znaczące informacje, pozostające dotąd w trudno dostępnych archiwach służb specjalnych na terenie Ukrainy. Osobną grupę tekstów stanowią publikacje poetyckie wybranych autorów ukraińskich, zawierające zarówno przekłady, jak i oryginały, jak chociażby wydana niecałą dekadę temu autorska antologia w tłumaczeniu Anety Kamińskiej (Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska), nie mówiąc już o szeregu dwujęzycznych tekstów o charakterze mniej lub bardziej użytkowym, które stanowiły naturalną odpowiedź na napływ uchodźców po 24 lutego 2022 roku. Jednak zbiór wierszy opublikowany w bieżącym roku przez Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego zdecydowanie różni się na ich tle. Jest to tom dialogiczny, choć same utwory nie powstawały z myślą o podobnym splocie. Jak pisze o nim autorka posłowia, lwowska polonistka Krystyna Stelmach, „jest przykładem tandemu poetyckiego, przekładowego i eseistycznego – nawet podane teksty dążą do symetrii: na zbiór składa się dwanaście wierszy (po sześć wierszy ukraińskich i polskich), książka jest opatrzona przedmową Iryny Betko i esejem końcowym Zbigniewa Chojnowskiego”. Jeden ze współautorów, uznany poeta Zbigniew Chojnowski, który od 1993 roku pozostaje w nieustającym kontakcie z czytelnikiem nie tylko jako autor tekstów poetyckich, lecz także badacz literatury (jest profesorem nauk humanistycznych i pracownikiem naukowym UWM), wybrał do tej publikacji teksty, które w większości były już wydrukowane w jego wcześniejszych tomach. Natomiast w przypadku Iryny Betko (która jako badaczka literatury i wykładowca na Wydziale Humanistycznym UWM może poszczycić się imponującą bibliografią) publikację 24. Wiersze ukraińskie i polskie trzeba uznać za jej debiut poetycki, przynajmniej w Polsce.

Wspomniany przeze mnie dialogiczny charakter tomu można rozpatrywać na kilku poziomach. Ten najbardziej oczywisty i istotny jest zarazem cytatem z utworu Chojnowskiego pod tytułem Ukraina 2014:„Jak się masz, gdy spokój tu, a wojna tam?”. Poruszający dialog z własnym sumieniem człowieka przejętego absurdalnym konfliktem zbrojnym tuż za miedzą jest zarazem profetycznym (tak, jak tylko w poezji jest to możliwe) przeświadczeniem, że to, co w przestrzeni informacyjnej nazywane jest wojną hybrydową, tak jakby epitet miał odjąć jej nieco grozy, będzie raptem preludium do prawdziwego bestialstwa, które w XXI wieku miało się już nie przytrafić: „Patrzysz, nie widzisz, że człowiek obiera / Bliźniego do kości z godności […]”. W utworach poety nie ma jednak taniego moralizatorstwa, nawet w najbardziej dosłownym, niemal deskryptywnym wierszu Świt 24 lutego 2022, którego genezę powstania Chojnowski przybliża w eseju końcowym. Zawiera on kontrastowe zestawienie rzeczywistości „tam” z resztą świata, co pozwala na wypunktowanie zachodnich zaniedbań cywilizacyjnych, które przysłużyły się rosyjskiej ideologii imperialistycznej:

Fałszywi prorocy głoszą,
Że na nic narodowe barwy,
Rozwieszają w miejscach publicznych
Sztuczną tęczę.

Swoją wartość i twardość
Odzyskują
Czerń i biel […].

Ale nawet w tym utworze dominuje nuta goryczy i współodczuwania, a nie historiozoficznego dydaktyzmu. Chojnowski bowiem nie poucza, tylko stara się uczyć na błędach pokoleniowych, które narosły na skomplikowanym dziedzictwie wielowiekowych relacji polsko-ukraińskich. Logika doboru tekstów do tej publikacji została klarownie przybliżona w końcowym eseju: niezwykle przejmującym, nawiązującym do lokalnych, warmińskich kontekstów współistnienia Polaków oraz Ukraińców. Choć nie odnajdziemy w tych sześciu wierszach recepty na przeszłe i przyszłe bolączki, możemy liczyć na coś więcej. Utwór Spotykam Igora Hrywnę, który powstał na kanwie rzeczywistego spotkania z tytułowym bohaterem, pokazuje, że nie musimy się we wszystkim zgadzać, a tym bardziej stapiać, zapominając o cytowanych już „barwach narodowych”, aby pozostać w dialogu:

Igor jest Ukraińcem, ja Polakiem,
Nie dzieli nas historia,
Ale nie rozmawiamy o wszystkim,
Rozstajemy się: każdy w stronę swoich własnych spełnień
I błędów.

Jakże potrzebne są takie wiersze. Może nawet szczególnie teraz, ponad rok po wybuchu pełnoskalowej wojny, kiedy wzruszająca polska serdeczność stała się odtrutką na nieludzką brutalność Rosjan wobec milionów uchodźców. Wtedy, gdy przyszło już zmęczenie inflacją i wszechobecnym amalgamatem języka ukraińskiego i rosyjskiego (wspomnę o tym przy okazji analizy utworów Iryny Betko) w przestrzeni publicznej. Wtedy, kiedy ten czy ów uchodźca zaczął uchodzić za wymagającego turystę. Bo nawet jeśli, powtórnie cytując Chojnowskiego, nie będziemy mogli czy chcieli rozmawiać „o wszystkim”, musimy pozostać w dialogu, bo jedynie w ten sposób można utrzymać nić porozumienia. I poeta skrzętnie podejmuje ten dialog. Może jest uwewnętrzniony, a jednak nastawiony na osobistą recepcję spotkania z Ukrainą – personalnego, intelektualnego i duchowego. Na tle tej strategii poetyckiej utwory Iryny Betko mogą się wydać introwertyczne i zamknięte we własnym przeżywaniu fizycznej i duchowej emigracji z Ukrainy do Polski. Jednak to swoiste „studium przypadku” pokazuje bolesną cykliczność historii. Po katastrofie czarnobylskiej autorka musiała bowiem opuścić skażone tereny i to wtedy, w latach osiemdziesiątych XX wieku, zaczął powstawać wiersz o incipicie Barbarzyńca głosi kulturę, a sięga po atom, aby zyskać ostateczny kształt w 2022 roku. Podobnie jak utwór Pożegnanie Kijowa,który opatrzony jest podwójną datą. Tym bardziej zrozumiałe staje się wprowadzenie na początku tomiku postaci Kobziarza, lirnika doskonale znanego kulturze polskiej od czasów romantyzmu, oraz zamknięcie autorskiego cyklu wierszem poświęconym problemowi dwujęzyczności Ukraińców. Dość brutalny obraz Czasu-żniwiarza, który odsiewa ziarno od plew, gdzie plewą są wszelkie naleciałości rosyjskie, również te zakorzenione w języku i obce kulturze Ukrainy, jest przecież godną odpowiedzią poetycką na czas wojny. Bo język to nie tylko sposób komunikacji, lecz także obraz świata. W tym przypadku „ruskiego miru”, który po 24 lutego 2022 może jawić się jedynie jako ewangeliczny chwast:

Ta ma mowa – jak nie moja! -
Uczę się jej jak wróżenia…

Nadaremno, nadaremno,
I nic nie pali bardziej,
Aż z trwogi serce staje,
Że zamiast Słowa,
Że zamiast Prawdy na mych ustach -
Plewa… […]

Istotnym poziomem dialogu prowadzonego przez autorów tomiku jest ich występowanie w podwójnej roli – poetyckiej i translatorskiej. Układ graficzny tekstów literackich pozwala na niemal równoległą lekturę oryginału i przekładu. Eseje zostały ułożone w kolejności: oryginał – tłumaczenie. Tę samą zasadę zastosowano wobec posłowia, które, jak wolno domniemywać z braku nazwiska tłumacza, zostało napisane w obydwu wersjach językowych przez samą autorkę. Symetria tekstów, esejów, notek biograficznych, a nawet cytatów z wieszczów – polskiego Mickiewicza i ukraińskiego Szewczenki – w swej spójności i logice jest również odpowiedzią na chaos wojny, która w sposób oczywisty jest nie tyle bohaterką, co punktem odniesienia tej niezwykłej publikacji. Jako osoba dwujęzyczna z przyjemnością czytałam obydwie wersje tekstowe, doceniając kunszt autorów-tłumaczy i ciesząc się z niespodziewanych odkryć.

Gorzki w wymowie utwór, otwierający wybór wierszy Betko, kończy się obrazem spersonifikowanej Ukrainy, która pokrzepia Kobziarza zapowiedzią, że los się odmieni, że się uśmiechnie, zaś ślepy lirnik zachowawczo odpowiada: „побачимо”, co skwapliwie zrozumiałam jako „zobaczymy”. O ileż lepiej odebrał to i spolszczył Chojnowski: „– Przejrzymy na oczy – rzekł ślepy Kobziarz”.

Pointując, warto podkreślić sakralny wymiar tego lirycznego spotkania i dialogu polsko-ukraińskiego. Tom został wzbogacony reprodukcją ikon Georgija Snopkowa, nieżyjącego już artysty, który również był związany z Olsztynem, reprezentowanym przez tę dwójkę poetów. I znowuż – bez dosłowności i religijnych alegacji – wiersze zarówno Betko, jak i Chojnowskiego, poprzez głębokie zakorzenienie w systemie wartości chrześcijańskich, kierują wzrok czytelnika nie tylko na „tego drugiego”, z którym warto pozostać w dialogu, ale również na Tego Pierwszego, który z miłości uczynił nadrzędne przykazanie.

 

Iryna Betko, Zbigniew Chojnowski, 24. Wiersze ukraińskie i polskie, Wydawnictwo UWM, Olsztyn 2023.

okładka książki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Halina Surowiec, Pozostańmy w dialogu, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 208

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...